konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Ja czytałem kilka poważnych, angielskojęzycznych książek, napisanych przez fizyków kwantowych. Opinie, jak zwykle, są podzielone. Część fizyków kwantowych uważa, że świadomość, jako autonomiczny byt, nie istnieje, a część fizyków kwantowych oraz innych naukowców uważa, że świadomość istnieje, jako autonomiczny byt, o czym świadczą m.in. badania naukowe nad zjawiskiem NDE.

I to można uznać za podsumowanie na temat naszej dyskusji, czy jest duch czy nie ma.

Nawet największe naukowe autorytety mają rozbieżne opinie.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Artur Król:
Tomku, jak już Ci pisałem, dalsza dyskusja z Tobą nie ma na tym etapie sensu i nie będę jej podejmował.

Ok Arturze, tak czy siak dzieki za dotychczasową dyskusję.

Zawsze to znacznie cenniejsze niż poświęcenie czasu na oglądanie telenoweli albo innego badziewia.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Zakończę jeszcze z mojej strony ten temat naukowej perspektywy. Jako że prezentowałem pogląd wedyjski który studiuję już od długiego czasu dodam następujący komentarz.

Wg filzofii wedyjskiej nie jest możliwe poznanie świata duchowego poprzez siłe swojego umysłu i spekulacji.

Materialny umysł nie wzniesie się do transcendencji z definicji.

Metodą wstępującą można dojść do doświadczenia nazywanego nirvikalpa-samadhi, moksą (wyzwoleniem) które jest doświadczeniem wyzwolenia z materialnych cięższych okryć jaźni i do którego doświadczenia prowadzi proces buddyjski między innymi.

Natomiast świat duchowy, Królestwo Boga jest nieosiągalne metodą wstępującą, o własnych siłach. Tam można być zaproszonym.

Świat duchowy to nie tylko wymiar egzystencji ponad fizycznym ciałem, ale to przede wszystkim postawa i świadomość która zostałą określona poniższą modlitwą wybitnej wzniosłej duchowo osobistości, Czaitanii Mahaprabhu (Czaitania- siła życia, Maha -wielki, Prabhu - mistrz), żyjącego w XV wieku w Indiach:

"Święte Imię Pana należy intonować w pokornym stanie umysłu, uważając się za niższego od słomy na ulicy, należy być bardziej tolerancyjnym niż drzewo, powinno się być wolnym od wszelkiego fałszywego prestiżu i należy być zawsze gotowym aby ofiarować wszelki szacunek innym, nie oczekując żadnego szacunku w zamian. W takim stanie umysłu można intonować Święte Imię Pana bezustannie".


Oznacza to iż tylko będąc w pełnej pokorze, miłosierdziu i tolerancji dla innych, bez pragnienia poklasku można być kwalfikowanym do poznania świata duchowego.

Pragnienia takiego kandydata są następujące:

"O wszechmocny Panie, nie pragnę gromadzić bogactw ani pięknych kobiet, czy też jakiejkolwiek liczby zwolenników. Pragnę jedynie bezprzyczynowej służby oddania dla Ciebie, narodziny po narodzinach"

Kandydat do poznania świata duchowego musi być wolny od chęci zysku, uwiązania materialnymi korzyściami, zmysłowymi seksualnymi pragnieniami. Nie może chcieć posiadać np. religijnych zwolenników (np. być uznanym kaznodzieją i czerpać z tego satysfakcję). Co istotne, nie pragnie takze wyzwolenia z materialnego wymiaru a jednie służby dla Boga. Taka osoba jest kwalifikowana do poznania czym jest świat duchowy.

Na koniec jeszcze parę cytatów z Bhagavad Gity, przedstawiających to o czym pisałem:

"Ani zastępy półbogów, ani wielcy mędrcy nie znają Mojego początku czy bogactw, gdyż pod każdym względem Ja jestem źródłem półbogów i mędrców"

"Kto zna Mnie jako nienarodzonego, nie mającego początku, jako Najwyższego Pana wszystkich światów, ten tylko-wolnym będąc od wszelkiej ułudy - wolny jest i od wszelkiego grzechu"

"Kto prawdziwie zna Moje bogactwa i mistyczną siłę, ten bez reszty oddaje Mi się w służbie oddania - co do tego nie ma żadnych wątpliwości."

"Ja jestem źródłem wszystkich światów duchowych i materialnych. Wszystko ze Mnie emanuje. Mędrcy - wiedząc o tym doskonale - angażują się w służbę oddania dla Mnie i czczą Mnie z całych serc swoich."

"Myśli Moich czystych wielbicieli zawsze są pogrążone we Mnie, życia ich podporządkowane są służbie dla Mnie, a rozmowy o Mnie - którymi oświecają się nawzajem - są dla nich źródłem ciągle wzbierającej radości".

"Tym, którzy zawsze Mi są oddani i z miłością Mi służą, Ja daję inteligencję, która do Mnie ich prowadzi".

"Aby okazać im szczególną łaskę, Ja - który przebywam w ich sercach - rozpraszam świetlistą lampą wiedzy ciemność zrodzoną z ignorancji".

"Ja jestem początkiem, końcem i środkiem wszelkiego stworzenia, Arjuno. Spośród wszystkich nauk -jestem wiedzą duchową o jaźni a między logikami - ostateczną prawdą."

"Ja jestem wszystko-pochłaniającą śmiercią i Ja jestem sprawczą zasadą wszystkiego co nadejdzie."

"Co więcej, o Arjuno, Ja jestem nasieniem dającym początek wszelkiemu życiu. Nie ma żadnej istoty, poruszającej się czy nieruchomej, która mogłaby istnieć beze Mnie".


to tyleTomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 28.11.11 o godzinie 22:03
Leszek Zawlocki

Leszek Zawlocki coaching, szkolenia,
zarządzanie,
mentoring,
superwizja

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

masakra...

:)

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Pytanie do Tomka, w tym wątku o naukowej perspektywie na świat duchowy.

Wedy mówią, że zmysły są niedoskonałe, że ludzie żyją w iluzji, że popełniają błędy itd.
Jeśli tak, to znaczy że proces percepcji zmysłowej ma poważne niedomagania.
A jednak...
Dowiadujesz się o tym właśnie poprzez zmysły, czytając Bhagavad gitę swoimi oczyma - które są niedokonałe i w niedoskonały sposób przetwarzają informacje - słuchasz tych informacji o świecie duchowym na wykładzie od osoby, która mówi słowa poprzez swoje niedoskonałe zmysły, a ty swoimi niedoskonałymi zmysłami te informacje odbierasz.

Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że w takim razie dotarł do ciebie doskonały przekaz z doskonałego źródła na temat doskonałego świata duchowego?

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Leszek Zawlocki:
masakra...

:)

Dla mnie nadzieja.

Masakrą jest to co widzę oczami na tym świecie - rzeź niewinnych konających w bólu zwierząt i bandy istot które cieszą się smakiem krwi nazywając się wyedukowanymi i cywilizowanymi.

I równie masakrująca i przerażająca jest wizja tego, iż nie są świadomi swojej karmicznej odpowiedzialności i że czeka ich to samo.

I to jest masakra.

A najgorsze jest to, że pseudo naukowi a także pseudo religijni kaznodzieje utwierdzają ich w tym przekonaniu.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Pytanie do Tomka, w tym wątku o naukowej perspektywie na świat duchowy.

Wedy mówią, że zmysły są niedoskonałe, że ludzie żyją w iluzji, że popełniają błędy itd.

Tak, dokładnie o ile pamiętam uwarunkowana istota ma 4 wady:
- niedoskonałe zmysły
- uleganie iluzji
- popełnianie błędów
- skłonność do oszukiwania siebie i innych

O przykłady raczej nie trudno każdej z tych kategorii.
ad 1) nie widzimy w skali makro (kosmos), nie widzimy w skali mikro (atomy, molekuły, bakterie), nie widzimy co robi w tej chwili nasza ciocia i wujcio,
nie widzimy w ciemności, nie czujemy ciepła na 2 kilometry jak komar i różne inne przypadki

ad 2) fajna laska woli łudzić się że jej facet ją kocha, kiedy de facto jest z nią dla seksualnej eksploatacji i nic więcej i wice wersa. przykładów można wiele mnożyć także.

ad 3) w danym projekcie mając pewien zakres wiedzy podejmujemy dezycję i za 3 tygodnie realizacji okazuje się że założenai były błędne i strategia błędna - bo nie byliśmy w stanie przewidzieć interakcji z klientami a nawet zachowań członków własnego zespołu. błąd wynikał z małego potencjału i percepcji, nieogarniania tematu całościowo a także może to być zwykła pomyłka

Np. miałem iść najpierw do bankomatu a potem jechać do hurtowni (a tam nie ma w okolicy bankomatu a kartą nie przyjmują) i zaaferowany poszedłem na parking myśląc o czymś innym i w drodze do hurtowni zorientowałem się że nie wziąłem kasy z bankomatu.
Jeśli tak, to znaczy że proces percepcji zmysłowej ma poważne niedomagania.

Sam proces percepcji zmysłowej nie jest do końca problemem choć jest ograniczony. Problemem jest świadomość istoty, która percepuje, jej podejście do tego co percepuje, interpretacji, oczekiwań, spekulowania na temat tego czego nie widzi i tak dalej.

"Zdezorientowana dusza, znajdująca się pod wpływem fałszywego ego, siebie uważa za sprawcę czynów, które w rzeczywistości są spełniane przez trzy siły natury materialnej".
A jednak...
Dowiadujesz się o tym właśnie poprzez zmysły, czytając Bhagavad gitę swoimi oczyma - które są niedokonałe i w niedoskonały sposób przetwarzają informacje - słuchasz tych informacji o świecie duchowym na wykładzie od osoby, która mówi słowa poprzez swoje niedoskonałe zmysły, a ty swoimi niedoskonałymi zmysłami te informacje odbierasz.

Tak, to prawda.

Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że w takim razie dotarł do ciebie doskonały przekaz z doskonałego źródła na temat doskonałego świata duchowego?

Bardzo dobre pytanie.

Otóż, przedstawiający Bhagavad Gitę moze być oszustem i robić wykłady z powodu chęci zarobku nie mając żadnej realizacji tego o czym mówi.

Może także być akademickim nauczycielem i robić po prostu swój filozoficzny job.

A może robić to dla uzyskania statusu akademickiego eksperta. Co oznacza jak wyżej przedstawiłem iż jego motywem jest "fałszywy prestiż".

Co wiecej, kopia Bhagavad Gity moze być zmasakrowana umotywowanymi interpretacjami tego czy innego redaktora. Może być niedoskonalne przetłumaczona, bo na etapie szukania powiedzmy słów nie mających odpowiedników w obu językach potrzebne jest zrozumienie tłumacza. A ten jak takowego nie ma, dobiera rzeczy wedle swego "niezrozumienia" i subtelne aspektyu mogą zostać stracone.

Przykład prosty - podobnież istnieje wersja Bhagavad Gity Satya Sai Baby w której imię Kryszna zamienił na Satya Sai Baba. I mamy nową wersję i tak dalej.

Jeśli dla kogoś kwestia poznania przekazu czystego jest kwestią życia i śmierci, bo będzie potwornie selektywny. Dla mnie już jako dziecka stało się szybko jasne że oficjalni kaznodzieje z którymi miałem do czynienia - nie wiedzą o czym mówią.

Czy dotarł do mnie przekaz z doskonałego źródła, na temat doskonałego świata duchowego.

Nie dotarł - ZALEŻAŁO mi na poznaniu takiego, filtrowałem i analizowałem różne tzw. przekazy i bardzo szybko zorientowałem się że to wszystko spekulacje i brak realizacji. I ponieważ zależało mi, istotnie, miałem szansę rozpoznać takie źródło.

A nawet jeśli nie ma takiego źródła w sensie fizycznym - człowieka, czystej wersji pisma z powodu manipulacji, przeinaczeń - to sam Najwyższy - przynajmniej akceptujac iż Bhagavad Gita od Niego pochodzi - On Sam gwarantuje chętnemu wiedzę i inteligencję która do Niego prowadzi.

Problemem nie jest brak.

Problemem jest brak zainteresowania tematem, szczerym. Zdeterminowanym. I odpowiednią postawą.

Odpowiednia postawa? czym jest? Pokora.

Ludzie mówią "Pokaż mi Boga! No pokaż". Odpowiedź jest prosta: Bóg nie wystawia się na pośmiewisko. Z tą postawą równie dobrze można spędzić miliony lat w tym materialnym wymiarze i nic nie zobaczyć.

Ale nie dośc że nie ma zainteresowania i odpowiedniej postawy, to liczne jednostki chcą wręcz pozbyć się wszelkich przejawów ginacej wiedzy i wszelkie formy chęci duchowych realizacji czy poszukiwań nazywają oszołomstwem, religijnym fanatyzmem, zaściankowoscią i tak dalej.

Co nie znaczy że oszołomstwa, fanatyzmu itp. nie ma wiele. Wręcz przeciwnie. Jest bardzo wiele. Szum jest ogromny.

Ale sam Jezus powiedział: "Ten lud wielbi mnie ustami, ale ich serca są ode mnie daleko"

I na koniec więc - dlatego w procesie wedyjskim istnieje system i pojęcie linii sukcesji samozrealizowanych nauczycieli.

Sama Najwyższy przedstawia iż jest to wiarygodny system przekazu wiedzy, sam ustanawia zasadę linii sukcesji.

Nauczycieli i uczniów. I "słowo klucz" - samozrealizowanych.

Jeśli ktoś spotka "niezrealizowanego nauczyciela", choćby nie wiem ile miał tytułów, zajmował wysoką pozycję w eklezjastycznej religijnej hierarchi, nosił piękne szaty a na głowie cuda - jeśli nie jest zrealizowany - słuchanie takiego kogoś to strata czasu.

Ostatni cytat z Bhagavad Gity:

"Spróbuj poznać prawdę przez zbliżenie się do mistrza duchowego.Zadawaj mu pokorne pytania i służ mu z oddaniem. Samozrealizowana dusza może udzielić ci wiedzy, gdyż ona ujrzała prawdę. "

Jest to więc instrukcja Najwyższego, ścieżki poznania. Słowo klucz to "samozrealizowania". A oszustów jest wiele. Każdy chce być guru.

Księża, coachowie, psycholodzy mówią Ci: nie potrzebujesz guru. Guru to zło. Po czym już w tym momencie a także potem próbują na Ciebie wpłynąć abyś ich słuchał, przyjmując pozycję guru.

Materialistyczni guru, pseudo duchowi guru, guru od tego, tamtego i tak dalej.

Kto więc oddaje swoje uszy i serce byle komu, zbierze stosowne skutki.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 10:25

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomku,
napisałeś, co wiedziałeś, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

A pytanie jest proste. Masz niedoskonałe zmysły, poprzez które przyjmujesz informacje z tzw. "doskonałego źródła", czyli jak piszesz, od linii sukcesji "samozrealizowanych nauczycieli".

Po pierwsze, swoimi niedoskonałymi zmysłami nie jesteś w stanie zweryfikować, kto jest "doskonałym, samozrealizowanym nauczycielem". Ale nawet jeśli założymy, że nadajnik jest "doskonały", to odbiornik, czyli twoje zmysły są niedoskonałe.

Tak więc sprawa jest prosta. Dopóki sam nie jesteś "doskonały i samozrealizowany" i masz niedoskonałe zmysły, to nie jesteś w stanie odebrać "doskonałego" przekazu.

Zgadza się?

Natomiast to co robisz, to przekazujesz światu informacje, w które wierzysz, że są doskonałe. Wierzyć możesz, jak najbardziej. Przekazywać też, jak najbardziej, w końcu każdy swoje prawdy może głosić. Aczkolwiek na bazie swojej wiary okazujesz swoją wyższość wobec innych, a to jest bardzo nienaukowe.

I skąd pomysł, żeby w wątku o naukowej perspektywie na świat duchowy przekazywać perspektywę religijną?

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomku,
w swojej wierze stosujesz tzw. proces zstępujący i wierzysz, że tylko w ten sposób jest możliwe doskonałe poznanie. Super. Świetnie. Twoja wiara.

Ale kiedy pytanie dotyczy naukowej perspektywy na świat duchowy, to dotyczy procesu wstępującego, więc piszesz nie na temat.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomku,
napisałeś, co wiedziałeś, ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie.

A pytanie jest proste. Masz niedoskonałe zmysły, poprzez które przyjmujesz informacje z tzw. "doskonałego źródła", czyli jak piszesz, od linii sukcesji "samozrealizowanych nauczycieli".

Po pierwsze, swoimi niedoskonałymi zmysłami nie jesteś w stanie zweryfikować, kto jest "doskonałym, samozrealizowanym nauczycielem". Ale nawet jeśli założymy, że nadajnik jest "doskonały", to odbiornik, czyli twoje zmysły są niedoskonałe.

Tak więc sprawa jest prosta. Dopóki sam nie jesteś "doskonały i samozrealizowany" i masz niedoskonałe zmysły, to nie jesteś w stanie odebrać "doskonałego" przekazu.

Otóż nie.

Jeśli przekaz dotyczy Boga i jestem w jakiś tam sposób kwalifikowany (co w mniejszym czy większym stopniu oznacza iż nie czuję się wogóle kwalifikowany) do otrzymania tego przekazu to pomimo mojej niedoskonałości w percepcji go otrzymam.

A z prostego powodu. Jeśli źródłem przekazu jest Bóg, to On dobrze zna moje możliwości percepcji, i przekaz będzie stosowny i dosadny.

Jeśli Najwyższy chce mi coś uświadomić, to jeśli jest doskonały w swojej wizji, nie będzie mieć z tym żadnego problemu.

I moje niedoskonałe zmysły temu nie przeszkodzą.

Więc powstaje kwestia, czy Bóg wogóle istnieje, i czy jest doskonały i czy chce czy nie chce mi dać wskazówkę.

Jeśli Go nie ma, sprawa załatwiona. Jeśli jest a nie chce - tak, nic na to nie poradzę. A jeśli jest, chce ale nie może - znaczy się że nie jest Bogiem.

Więc ostatecznie rozwiazanie jest najprostsze z możliwych - zwracam się do źródłą wszelkich przekazów z pokorną prośbą o przewodnictwo. Nawet jeśli odrzucam wszelkie doczesne religie i spekulacje, pisma takie czy śmiakie, organizacje takie czy inne - ok. Czemu nie. Jest to pewien symptom szczerości ale i odwagi.

Szczerość, bo podejście jest poważne - nie kupuję kitów.

Odważne - bo jeśli źródło wiedzy mi jej udzieli BĘDĘ WIEDZIEĆ. A to może zrujnować moje wizje świata, mojej roli w nim i tak dalej. I może się okazać że tej prawdy nie chcę bo jest zbyt wymagająca i stoi w konflikcie z moimi pragnieniami.

Jest taka historia, jak do mędrca-nauczyciela, czy też guru przyszedł młody człowiek i powiedział: Mistrzu, pokaż mi i naucz mnie o Bogu. Mistrz schwycił go (a byli nad rzeką) i wrzucił do wody i przytrzymał ileś sekund po czym puścił. Gdy młody chłopak chwytał powietrze, mistrz odpowiedział - przyjdź do mnie wtedy, kiedy będziesz pragnąć tej wiedzy tak jak teraz powietrza.

Podsumowując, jeśli ktoś chce wiedzieć i pragnie tego od Boga, to niezależnie od ograniczoności swoich zmysłów będzie wiedzieć. Dostanie. Proście a będzie wam dane, pukajcie a wam otworzą. Szukajcie a znajdziecie.
Natomiast to co robisz, to przekazujesz światu informacje, w które wierzysz, że są doskonałe. Wierzyć możesz, jak najbardziej. Przekazywać też, jak najbardziej, w końcu każdy swoje prawdy może głosić. Aczkolwiek na bazie swojej wiary okazujesz swoją wyższość wobec innych, a to jest bardzo nienaukowe.

Nie. Jeśli bym nie wiedział, że przekazuję coś co jest bez wartości spekulacją i bym tego nie robił. Z prostego powodu. Zawsze interesowała mnie realizacja a nie pranie mózgów. Nie po to podejmowałem proces realizacji praktycznej w kontraście do wtłaczania dogmatów aby potem robić to samo. Zresztą po co? Jaki zysk jest z tego że komuś poopowiadam pseudo religijne dyrdymały? Jeśli ktoś jest zainteresowany transcendencją to co go może obchodzić szukanie poklasku to i teraz.

Zostawiam taką informację bo to jest obowiazek a też należy się dzielić. A to co kto z tym zrobi jest jego rzeczą.

Natomiast jeśli ktoś usilnie próbuje podważyć jakąkolwiek duchowość a tak robiły tu osoby wypowiadające się nieobiektywnie, zwłaszcza w temacie świata duchowego, to istotnie, obowiazkiem jest wyjść na zderzenie takim koncepcjom.

Co do ostatniego faktu - gdzie okazałem swoją wyższość wobec innych? W którym miejscu? Jakimi słowami? A jest różnica między pokazaniem wyższości czy niższości argumentów na temat dyskutowanego tematu a pokazaniem wyższości swojej czy niższości osoby.

Proszę więc o miejsce gdzie pokazałem swoją wyższość.

I skąd pomysł, żeby w wątku o naukowej perspektywie na świat duchowy przekazywać perspektywę religijną?

Przede wszystkim w tym wątku o naukowej perspektywie na świat duchowy pojawiły się w moim przekonaniu koncepcje nienaukowe albo pseudo naukowe, przede wszystkim podważające wogóle istnienie tego świata - wystarczy poczytać posty np. Artura.

Skoro ktoś podważa ze strony naukowej nie ma powodu aby pokazać to ze strony nurtu filozoficznego.

Dodatkowo, poruszane kwestie jak świadomość, proces poznania (mentalny) czy poza mentalny, ograniczonosć percepcji - są to tematy adresowane w sposób ścisły z filozofią wedyjską akurat - wiec nie ma powodu aby nie przytoczyć jej.

Równie dobrze powinny się wypowiedzieć osoby prezentujace inne filozofie. Czemu nie?

Temat Boga, świadomośći, percepcji, życia - podstawowe tematy.

A kwestia że nazywamy coś koncepcją religijną? A co mnie obchodzi religia? Czy podejrzenie że istnieje stwórca materialnej manifestacji to religia? Czy próba dociekania natury istnienia i egzystencji?

Jeśli mówimy o świecie duchowym, to czy jest to miejsce gdzie jest Bóg a gdzie Go nie ma także jest kluczowe.

Więc kompletnie nie rozumiem jak można dyskutować kwestie świata duchowego bez rozwazenia takich obiektów analizy jak świadomosć, Bóg, życie, percepcja i tak dalej.

Jeśli uważasz że istnieje koncepcja świata duchowego bez tych elementów to przedstaw ją - chętnie się zapoznam.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 12:15

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomku
napisałeś:

"Jeśli przekaz dotyczy Boga i jestem w jakiś tam sposób kwalifikowany (co w mniejszym czy większym stopniu oznacza iż nie czuję się wogóle kwalifikowany) do otrzymania tego przekazu to pomimo mojej niedoskonałości w percepcji go otrzymam."

To jest tak samo fantastyczne założenie i tak samo fantastyczna teoria, jak to, że wszechświat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu.

"Jeśli przekaz dotyczy Boga" - jakiego Boga? O kim lub o czym mówisz? Czy o informacjach, które swoimi niedoskonałymi zmysłami odebrałeś na temat kogoś, o kim ludzie lub książki mówią, że jest Bogiem?

"jestem w jakiś tam sposób kwalifikowany" - super, w jaki sposób? bardzo naukowe podejście do określenia swoich kwalifikacji, bardzo mierzalne i precyzyjne, brawo!

"to pomimo mojej niedoskonałości w percepcji go otrzymam" - a to już wymaga baaardzo dużej ilosci wiary, a nawet zadufania w sobie.

Jeśli w stosunku do siebie przyjmujesz tak fantastyczne założenia, to dlaczego wytykasz innym, że przyjmują inne założenia, które tobie się wydają fantastyczne?

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomku
napisałeś:

"Jeśli przekaz dotyczy Boga i jestem w jakiś tam sposób kwalifikowany (co w mniejszym czy większym stopniu oznacza iż nie czuję się wogóle kwalifikowany) do otrzymania tego przekazu to pomimo mojej niedoskonałości w percepcji go otrzymam."

To jest tak samo fantastyczne założenie i tak samo fantastyczna teoria, jak to, że wszechświat powstał w wyniku Wielkiego Wybuchu.

Fantastyczne? Raczej fundamentalna kwestia rozważania własnej egzystencji. Wiem że istnieję, wiem że wszyscy wokół umierają. Czy będę istnieć po śmierci? Czy jest stwórca tego wszystkiego. Wszystko istnieje z jakiegoś powodu? Jaka to przyczyna? Czemu jest cierpienie?

To są fundamentalne pytania świadomej istoty.

Jeśli podejrzewam że Bóg może istnieć, to nie ma innej drogi jak się do owego Stwórcy zwrócić z pytaniem czy istnieje. Jeśli istnieje może odpowie. Może słucha a może nie słucha. Fundamentalne kwestie.

A może słucha a nie ma zamiaru dpowiedzieć.
"Jeśli przekaz dotyczy Boga" - jakiego Boga? O kim lub o czym mówisz? Czy o informacjach, które swoimi niedoskonałymi zmysłami odebrałeś na temat kogoś, o kim ludzie lub książki mówią, że jest Bogiem?

Zależy co mnie interesuje. Czytanie książek czy realne poznanie. Czy jest osobowa praprzyczyna egzystencji. Czy czytanie ksiażek uchroni mnie od śmierci? Czy czytanie książek ochroni od śmierci tych któych kocham? Nie bardzo. Istotnie, literatura która jeśli jest wiedzą transcendentalną może być pomocna i jest pomocna jeśli jest zaufana.

Nie zmienia postaci rzeczy że celem jest poznanie ewentualnego Boga, poznanie, na tyle na ile to możliwe i uzyskanie odpowiedzi na fundamentalne pytania.

Oczywiście jeśli kogoś to interesuje. Jeśli go interesuje poza ambicjami dnia codziennego, codzienną porcją seksu, jedzenia, papki medialnej czy satysfakcji że w świecie egoistycznych geszeftów coś tam osiagnąłem, że wybiłem się takimi czy innymi metodami wśród innych istot, mniejsza o to czy przyniosło to im cierpienie czy nie.

Mnie interesuje.

"jestem w jakiś tam sposób kwalifikowany" - super, w jaki sposób? bardzo naukowe podejście do określenia swoich kwalifikacji, bardzo mierzalne i precyzyjne, brawo!

długa historia i nie na temat wątku.
"to pomimo mojej niedoskonałości w percepcji go otrzymam" - a to już wymaga baaardzo dużej ilosci wiary, a nawet zadufania w sobie.

Tak, to wymaga wiary. To prawda. Taką wiarę zawsze miałem i trudno powiedzieć czemu. Może raczej przekonanie że jest możliwe się dowiedzieć. Tak, takie przekonanie miałem od dziecka, chociaż stało w sprzeczności z dogmatyczną religią którą we mnie wpajano bo moje dociekanie wykraczało daleko poza te propozycje.

Jeśli w stosunku do siebie przyjmujesz tak fantastyczne założenia, to dlaczego wytykasz innym, że przyjmują inne założenia, które tobie się wydają fantastyczne?

Nie przyjmuję w stosunku tylko do siebie jak to określiłeś "fantastycznych założeń". Każdy - każdy może poznać taką transcendentalną wiedzę - bez wyjątku i nikt nie jest wykluczony. Czy są one fantastyczne ? Tak, są. To fantastycznie że mały żuczek z zakątka wszechświata, pyłek w kosmosie może poznać Boga twarzą w twarz.

Otóż tak, nauczyciele wedyjscy powtarzaja to na okrągło. Można poznać Boga twarzą w twarz, jeszcze w tym życiu. Fantastyczne? Fantastyczne.

Czy wytykam innym że przyjmują inne fantastyczne założenia? Wytykałem Arturowi iż w obliczu realnych ludzkich możliwości nie można wykluczyć istnienia świata duchowego i ducha. Atakuję "wykluczenie", ze względu na brak możliwości udowodnienia że wykluczenie jest prawdzie.

Artur argumentuje iż to jest udowodnione że życie to kombinacja materialnych elementów i recepta jest znana.

W momencie w którym na szali stanie jego własne życie lub drogiej mu osoby, przekona się (co zresztą jest schematem) iż ci wszyscy piewcy który twierdzą że mają receptę na pochodzenie życia - będą bezradni. I jak każdy rozpaczliwie próbując uratować życie własne i cudze przekona się że tak jak wiele mówili w swoim zadufaniu, tak mało będą w stanie poradzić a wówczas jego realną potrzebę.

Jeśli rozważamy naukowo temat świata duchowego, to wypadałoby:
- spróbować określić czym miałby być świat duchowy
- a wogóle rozważyć czy duch istnieje
- czy świat duchowy ma formę czy jest bezforemnym oceanem energii która jest praprzyczyną materialnej różnorodności (a jest taka koncepcja)
- czy świat duchowy to jedna świadomość (koncepcja buddyjska albo smartysja na przykład, czy dżinnizm) czy też realnie istniejące osobne byty - jednostki
- czy jest istota najwyższa czy też są wszystkie równorzędne
- czy są formy w duchowym wymiarze
- czy istnieje możliwość kontaktu z tymże wymiarem
- jak się ma tenże wymiar do egzystencji materialnej

To są podstawowe pytania, i są areligijne.

Ale jak widać po przykładzie tego wątka - takie kwestie wogóle nie powstały pomimo całego dialogu.

Dlatego nawet w tym kontekście, jeśli nie powstały to można dla inspiracji sięgnąć po różne propozycje filozoficzne z takiej czy innej filozofii i rozważyć je.

Ale takie coś się nie pojawiło.

Pojawiła się tylko kategoryczna wypowiedź Artura iż to mrzonka.

To samo w sobie dowodzi, iż na temat tego co nieznane i niepostrzegalne nie ma nawet jak dyskutować, bo jak dyskutować coś, o czym nie wiemy czy istnieje, to co dopiero dociekać tego natury.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Pojawiła się tylko kategoryczna wypowiedź Artura iż to mrzonka.

A nie jest tak? Z naukowej perspektywy świat duchowy to jest mrzonka, biorąc pod uwagę aksjomaty obowiązujące w nauce.

Odpowiedź Artura była więc poprawna i na temat.

A jeśli chciałbyś dyskutować istnienie i poznanie świata duchowego metodą zstępującą, opierając się na Bhagavad gicie, zadając pytania filozoficzne, to nie lepiej założyć nowy wątek?

Akurat bardzo dobrze znam całą linię argumentów, które przytaczasz, jak również wątpliwości, które się z tym wiążą.

Na przykład w linii zstępującej samozrealizowanych nauczycieli również istnieją proste sprzeczności filozoficzne:

Bhaktivedanta Swami mówi, że wszystko co jest napisane w Śrimad Bhagavatam to są fakty, oprócz jednej historii.

Natomiast Bhaktinod Thakur, jego param-guru napisał, że opisy planet piekielnych w Śrimad Bhagavatam są napisane po to, aby utrzymać pewną tradycję i po to, aby kontrolować ludzi, do których nie można zwracać się argumentami rozsądku, a jedynie strachem.

A więc fundamentalna sprzeczność pomiedzy guru, którzy mają być samozrealizowani.Maciej Majer edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 13:56

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

A nie jest tak? Z naukowej perspektywy świat duchowy to jest mrzonka, biorąc pod uwagę aksjomaty obowiązujące w nauce.

Skoro cała dywagacja obraca się wciąż wokół kwesti czy jest świadomość jako osobna kategoria istnienia w stosunku do materii, czy też jej nie ma, to tak, co tu można mówić o duchowym świecie istniejącym w zagęszczeniu takiej kategorii.

W tym więc kontekście wątek ten powinien się naukowo zacząć i zakończyć słowami iż:

"Autorytety w dziedzinie mechaniki kwantowej wypowiedają się sprzecznie - jedni twierdzą że świadomość jako osobna kategoria ontologiczna istnieje, inni natomiast że nie istnieje".

Autorytety.

"I dopóki nie ustalimy tego z całą pewnością dyskutować nie możemy w sposób naukowy"

Lub też, rozważmy z istniejacych propozycji i jakie to są propozycje jeśli jednak temat chcemy rozstrząsać.
Odpowiedź Artura była więc poprawna i na temat.

Artur stwierdził kategorycznie jako piewca jednego z tych dwóch stanowisk, że życie to emergentne właściwości procesu powstałego na bazie złożonej kombinacji materii.

I że są na to dowody. I że mam nienaukowe podejście.

Więc w moim przekonaniu dowody tej kategorii muszą mieć potwierdzenie w praktyce.

Jako przykłąd podaję fizykę cząstek elementarnych i fizykę kwantową które to zresztą są ze sobą tożsame (cząstki vide równania falowe).

Otóż wspominałem kilka razy, że naukowcy-fizycy-teoretycy pracują w ten sposób że tworzą kolejną teorię, teorię superstru, m-teorię, jej różne warianty, albo zupełnie nowe podejścia, gdzie mamy do czynienia z czystą matematyką, równaniami falowymi, probabilistyką,teorię grup i całym tym aparatem matematycznym (analiza,algebra,różniczkowe,probabilistyka,teroia oddziaływań). Tworzą kolejną teorię-hipotezę a następnie ją weryfikują poprzez zderzanie cząstek w akceleratorach wytwarzających coraz większą energię a także na inne sposoby (obserwacja kosmosu, skali makro i tak dalej).

No więc, pada teoria za teorią - nie bronią się. Albo na etapie analitycznym albo doświadczalnym a przyjmuje się taką która najlepiej potwierdza doświadczenie.

Jeśli więć Artur twierdzi że życie to kombinacja materii (proces) to prosze o dowód - stworzenie życia wg tego przepisu.

Albo prościej może -wskrzeżenie świeżego umarłego - znacznie prościej bo nie trzeba odbudowywać jego ciała tylko odnowić proces życiowy.

Albo jeszcze prościej - zatrzymać śmierć, i starzenie.

Ale nikt jeszcze tego nie zrobił. Każda aktoreczka na zachodzie czy każdy biznesmen zapłaciłby za to każde pieniądze. Ale nie ma takiej oferty. Poza oszustami oczywiście.

Dlatego twierdzenie że życie jest kombinacją lub interakcją materialnych elementów jest nieudowodnione i nie jest tym samym naukowe lub nie ma statusu potwierdzonej hipotezy.

I tyle.
A jeśli chciałbyś dyskutować istnienie i poznanie świata duchowego metodą zstępującą, opierając się na Bhagavad gicie, zadając pytania filozoficzne, to nie lepiej założyć nowy wątek?

Tak, dobry pomysł. Kwestia do przemyślenia.
Akurat bardzo dobrze znam całą linię argumentów, które przytaczasz, jak również wątpliwości, które się z tym wiążą.

Cóż, Twój zysk.
Na przykład w linii zstępującej samozrealizowanych nauczycieli również istnieją proste sprzeczności filozoficzne:

Jeśli myślisz że nie będziesz napotykać sprzeczności w trakcie ewentualnej realizacji duchowej to się mylisz. Będziesz je napotykać co krok, ponieważ właśnie doswiadczenia mentalne z tego świata są doświadczeniami z tego świata. Poza tym na każdym kroku jest ryzyko że źródło fragmentu wiedzy nie jest doskonałe - przykładowo, jakiś uczeń okazuje się pseudo uczeń Bhaktivedanty Swamiego mówi Ci coś co stoi w sprzeczności z rozumieniem Bhagavad Gity. A skąd wiesz że on jest samozrealizowany? Może nie jest? Może jest na jakimś etapie ścieżki i nie rozumie tego o czym mówi?

Bhaktivedanta Swami mówi, że wszystko co jest napisane w Śrimad Bhagavatam to są fakty, oprócz jednej historii.

Ok. Więc ja usłyszawszy to automatycznie rozumuję tak.
a) nie słyszałem tego od Śrila Bhaktivedanty Swamiego osobiście
b) nie czytałem tego stwierdzenia w jego komentarzu. nie sądzę abym takie spotkał ponieważ wątpię aby zadał sobie trud komentować werset z Śrimad Bhagavatam wiedząc że to werset mówiący nieprawdę. a już nie poderzejwam że zrobiłby cokolwiek co byłoby sprzeczne z naukami jego Mistrza Duchowego.
c) znając praktykę życia podejrzewam że to jakaś reintepretacja Jego słów ludzi którzy obracają się w pewnych kręgach, pozują na znawców tematu, wypisują morze komentarzy (zwłaszcza na internecie) a nie mają żadnej realizacji i zrozumienia tego o czym piszą.

Podsumowujac - mając zaufanie do Śrila Bhaktivedanty Swamiego i gruntownie czytając Jego komentarze nie spotkałem się z tym stwierdzeniem.

Natomiast istotnie, nieraz miałem różne kwestie które wydawały się sprzeczne i zamiast ślepo je brać przyjmowałem jednakże mając pragnienie i nadzieję że je zrozumiem - i rozumiem.

Tak więc aby głębiej przedyskutować ten temat podaj jaki to werset, jaka historia i podaj źródło tej wypowiedzi - np. materiał dźwiękowy czy zapis dialogu. Najlepiej z zaufanego źrodła.

A to dość ważne ponieważ już dawno po odejściu Śrila Bhaktivedanty Swamiego pewne grono "poprawiaczy" dokonywało zmian w Jego pracach i są to tak dziwne poprawki że przestaje się to trzymać miejscami kupy.
Natomiast Bhaktinod Thakur, jego param-guru napisał, że opisy planet piekielnych w Śrimad Bhagavatam są napisane po to, aby utrzymać pewną tradycję i po to, aby kontrolować ludzi, do których nie można zwracać się argumentami rozsądku, a jedynie strachem.

Po pierwsze, tematy te które podałeś nie są w bezpośrednim związku ale obrobię temat.

Co do kwesti planet piekielnych - czy są przerażające - tak są przerażające i męczyło mnie to długi czas. Skala cierpienia jest istotnie duża lub wydaje się duża.

Ale piekła nie trzeba szukać daleko. Ludzie nie przejmują się nawet piekłem tu na ziemi. Przytaczany przykład męczarni mordowanych krów,świn w rzeźniach im nie przeszkadza. Z kimkolwiek nie porozmawiam że kupując mięso dokłada się do łąńcucha przemocy i wyzysku - "oj nie, to ich zwierzęcy los". Franciszkanie założyli klub ekologiczny a na temat odpowiedzialności za mord zwierząt z uśmiechem twierdzili że Bóg na to pozwala. I komukolwiek z nich nie powiem że obiektywne fakty są takie, że czy jest to materia martwa czy ożywiona, czy mają duszę czy nie mają - wyrażają potworne cierpienie, strach. I czy kogkolwiek z tych ludzi to obchodzi? Nie obchodzi.

Raz w życiu usłyszałem od jednej młodej koleżanki przejęcie. I chociaż była członkiem neo chrześciajańskiej grupy wyznaniowen - trafiło to do niej i przestała jesć mięso. Tak nawiasem mówiac miała rózne doświadczenia OOBE i tak dalej. Jedna osoba na 16 lat. Reszta ludzi których spotkałem temat olewała. Żaden dla nich argument że są tu i teraz istoty którym zadaje się ból.

Myśli się o innych cywilizachac w kosmosie a meczy się te istoty które są obok nas.

Albo inny przykład piekła- mordowanie Żydów w obozach, albo najazd na Irak i milion ofiar cywilnych wojny USA z Saddamem w imię broni masowego rażenia kiedy każdy głupi stwierdzi iż dowodem na brak broni masowego rażenia w Iraku jest posłanie tam 250.000 żołnierzy amerykańskich bo w przeciwnym razie zgineliby natychmiast.

Tak więc piekła nie trzeba daleko szukać.

Kolejny aspekt:

Dlaczego duchowa pozycja, literatura opisuje planety piekielne. Otóż, czytałem kiedyś dyskusje na temat piekła w filozofii chrześcijańskiej. Bibliljne korzenie piekła. "Gdzie robak nie umiera" i tak dalej. I co sie okazuje. Że na bazie tego samego korzenia biblijnego czyli tej samej ksiegi, różne formy tłumaczeń różnych słów "piekło" interpretowanych w rózny sposób przez różne kościoły, różne źródła tłumaczeń biblijnych i różne wersje Biblii, powoduje iż różne kościoły zupełnie inaczej interpretuja pojecie "piekło".

Przykładowo, Świadkowie Jehowy twierdzą że "piekło" to nieistnienie. Że kto się nie zakwalifikuje ten nie będzie istnieć. I oni w ich przekonaniu mają rację.

Z kolei teologowie Kościoła ZIelonoświątkowego czy Katolickiego twierdzą że istnieje piekło i "na wieki" oznacza wieczność. Co sugeruje iż za krótki acz złośliwy i grzeszny los człowieka, będzie mieć nieograniczoną karę na wieki, jakby Bóg mścił się i specjalnie używał swoich energii do zadawania cierpienia wiecznego swoim dzieciom, jednocześnie będąc wszechmiłosiernym i sprawiedliwym (ta sama kara za różne przewinienia).

Z kolei wolnomyślący badacze biblijni twierdzą że to alegoria i że miłosierdzie Boskie jest tak wielkie, że nikt nie pójdzie do piekła a szatan otrzyma wybaczenie.

I parę innych wersji, z czyścem i bez czyśca. Wszystkie oczywiście prawdziwe tylko wzajemnie sprzeczne i powstałe na bazie mentalnej spekulacji nad wąskim materiałem biblijnym.

Ale co jest istotne.

W tej dyskusji zwróciłem uwagę właśnie na jeden z aspektów wolnomyślących badawczy pisma (wolnych tj,. nienależących do zadnej eklezjastycznej grupy religijnej) - podali argument, iż jeśli piekło istnieje, to jeśli Biblia jest pismem świętym pochodzącym od Boga, to właściwym zachodwaniem fair Boga jest podanie takiej wiedzy wraz z kanonem wiedzy, pism, zostawieniem śladu tj. ostrzeżenia że jest kara za np.zadawanie gwałtu innym istotom.

Jeśli tworzy się prawo, i to jest starotestamentowe Prawo, to wypada pokazać także skutki niestosowania prawa.

I taki argument wysuneli badacze Biblii na temat piekła.

W tym więc kontekście patrząć na Śrimad Bhagavatam czy Bhagavag Gitę ta informacja jest obecna. Jest to ostrzeżenie iż istotnie, nieciekawe miejsca w tym uniwersum istnieją i pobyt tam (tymczasowy) wiąże się z nabrużdzeniem sobie w dekolt.

Co do tego że obecność informacji o planetach piekielnych jest przekazem tradycyjnym.

Z zasady nie przeinacza się pism które spisali zrealizowani mistrzowie duchowi jak Vyasadeva. Jeśli jest doskonałe pismo, czysty przekaz i są tam fakty nikt szczery w linii sukcesji nie będzie nic wycinać czy przeinaczać. Żaden szczczery uczeń nie ingeruje w nauki swego mistrza duchowego. Może zmienić formę przekazu pewnej wiedzy, objaśnić bieżące problemy świata podkreślając pewien fragment pism itp. dobrać szczegółowe przykłady z dnia dzisiejszego ale kanonu wiedzy się nie rusza. Nie reinterpretuje. Moża rozwinąć pewne fragmentyu albo do wersetów z Bhagavad Gity zaprezentować inne ujęcie komentarza - wiedza jest tak ogromna, że dany werset można opatrzyć 3,10,20 stronami komentarza aby osobie nieznającej całości pism starać się objaśnić ducha i szczegóły danego wersetu. Zrozumienie nad ślepym trzymaniem się słowa w słowo. I dlatego wedyjscy nauczyciele czasem tworzą osobiste komentarze, ale najcześciej są to wybitne osobistości jak Śrila Bhaktivedanta Swami czy Śrila Bhaktivinoda Thakur. Nie znam żadnych tak dokładnych komentarzy pism autorstwa jednego z 10 tysięcy uczniów Bhaktivedanty Swamiego poza istotnymi tematycznymi pozycjami jego najwierniejszych uczniów.

Tak więc tak, jest to jakaś tradycja lub zasada przekazu wiedzy, niezmieniania jej ale to nie jest ślepy niezrozumiały zwyczaj do którego nikt nie przywiazuje wagi jak np. tradycja wieszania jemioły na ścianie. Wszyscy wieszają a nikt już nie wie czemu. To jest przekaz cennej wiedzy, skarbu który ma służyć pokoleniom.

Co do kwestii kontrolowania ludzi.

Ludzie mają gdzieś pisma święte obecnie, i generalnie robią to co uważają za słuszne i nie przejmują się koncepcją grzechu i tak dalej.

Co więcej, nawet w obecnym systemie penitencjarnym wiedząc że czeka ich kara za morderstwo - dalej mordują. Lecz mimo wszystko jest zwiazek między wielkością kary a chęcią zrobienia w poprzek przepisom. Przykładowo na Litwie mocno podniesiono kary/mandaty za szybką jazdę i liczba przewinien dramatycznie zmalała.

Można oczywiście 1000 razy apelować żę odpowiedzialny kierowca nie pije wódki przed jazdą samochodem.

Tylko co z tego?

Ciągle pijani kierowcy wsiadają do samochodu i zabijają babcie, małe dzieci, kobiety z wózkami.

Odbiera im się prawo jazdy a oni dalej wsiadają pijani bez prawa jazdy.

Po pierwsze więc nie obchodzi ich pozytywne podejście i odpowiedzialne do kwestii jazdy samochodem. Iż ograniczona świadomość powoduje iż można zagrozić zdrowiu i życiu innego człowieka. Mają to w 4-rech literach.

A kara jaka jest im przypisywana nic na nich nie robi.

Idealnie jakby ludzie zachowywali się odpowiedzialnie i nie kradli, gwałcili, bili w imię miłosierdzia.

Miłosierdzie.

Czy na lekcji religii w szkole uczy się miłosierdzia? Czy biblijnych historyjek?

No skoro sami nie chcą byc miłosierni, pozytywnie zmotywowani i tak dalej, to istotnie, nie pozostaje przynajmniej stopować ich uświadamiajac konsekwencje.

Więc tak, ostrzeżenei w Śrimad Bhagavatam jest wyrazem przestrogi dla tych którzy nie zamierzają zachowyuwać się włąściwie.

Z tego co pamiętam, najbardziej szookujacy jest opis piekła Maha-raurava (za jedzenie miesa właśnie) oraz piekła za zabicie świętej osoby.

W kontekście zabicia świętej osoby, można więc rozumieć Jezusa CHrystusa, który umierając na krzyżu rozumiał marny los krzyżujących go żołierzy rzymskich i wszystkich za to odpowiedzialnych. Rozumiał i wybaczył i modlił się do Ojca aby im wybaczył, bo są nieświadomi odpowiedzialności. Co pokazuje wielkość świętej osoby, która w chwili zadawania jej gwałtu martwi się o gwałciciela a nie o siebie.
A więc fundamentalna sprzeczność pomiedzy guru, którzy mają być samozrealizowani.

Jeśli bym się osobiście spotkał z tymi słowami napewno bym się obu Mistrzów dopytał o szczegóły. A ponieważ jest to informacja z drugiej ręki albo z trzeciej (a podchodzę z dużą rezerwą do rozmaitych twierdzeń) - nie mogę się ostatecznie wypowiedzieć. Kwestia źródła. Natomiast poruszone aspektyu starałęm się obrobić.

I ostatnia kwestia.

Jeśli z jakichś przyczyn uznajesz że Śrila Bhaktivedanta Swami czy Śrila Bhaktivinoda czy ktokolwiek inny nie jest zaufanym źródłem wiedzy transcendentalnej i tak dalej, to dalej nie stoi to na przeszkodzie aby zwracać się do absolutnego źródła wiedzy z prośbą o jej udzielenie czy też wskazanie Jego czystego reprezentanta.

Nic nie stoi na przeszkodzie poza włąsną motywacją do tego, chęcią i odwagą, szczerością.Tomasz Maciejewski edytował(a) ten post dnia 29.11.11 o godzinie 15:39

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Jeśli bym się osobiście spotkał z tymi słowami napewno bym się obu Mistrzów dopytał o szczegóły. A ponieważ jest to informacja z drugiej ręki albo z trzeciej (a podchodzę z dużą rezerwą do rozmaitych twierdzeń) - nie mogę się ostatecznie wypowiedzieć. Kwestia źródła. Natomiast poruszone aspektyu starałęm się obrobić.

Tomku,
bardzo dużo piszesz.
A sprawa jest prosta. Z dystansem podszedłeś do podanej przeze mnie informacji, wskazując na możliwe zakłócenia przekazu. I dokładnie o to mi chodzi.

Tyle że ja już tę możliwość zakłócenia przekazu rozciągam trochę dalej. Podałeś nieco wcześniej mnóstwo cytatów z Bhagavad gity. A czyż to nie jest przekaz zakłócony?

Po pierwsze jest to tłumaczenie z angielskiego, co jest tłumaczeniem z sanskrytu, a więc już mamy przekaz z drugiej ręki. A co dopiero mówić o możliwościach, że sam przekaz sanskrycki został zniekształcony z biegiem czasu.

Oczywiście optymistycznie się zakłada, że nie.

Ja nie mam "wiary" w słowa Bhaktivedanty Swamiego. Przyjmuję je jako taką samą informację, jak słowa innej osoby.

Jest to po prostu informacja, jak każda inna, choć rości sobie pretensje do przekazu absolutnego.

Tak więc przekaz jest zakłócony i właśnie tego dotyczyło moje pytanie. Aczkolwiek możliwość zakłócenia przekazu stosujesz wybiórczo.

Naukowe podejście oznacza, że możliwość zakłócenia przekazu stosuje się w każdym przypadku.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Jeśli z jakichś przyczyn uznajesz że Śrila Bhaktivedanta Swami czy Śrila Bhaktivinoda czy ktokolwiek inny nie jest zaufanym źródłem wiedzy transcendentalnej i tak dalej, to dalej nie stoi to na przeszkodzie aby zwracać się do absolutnego źródła wiedzy z prośbą o jej udzielenie czy też wskazanie Jego czystego reprezentanta.

Nic nie stoi na przeszkodzie poza włąsną motywacją do tego, chęcią i odwagą, szczerością.

Ale po co?

Co to ma wspólnego z naukową perspektywą na świat duchowy?

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Jeśli z jakichś przyczyn uznajesz że Śrila Bhaktivedanta Swami czy Śrila Bhaktivinoda czy ktokolwiek inny nie jest zaufanym źródłem wiedzy transcendentalnej i tak dalej, to dalej nie stoi to na przeszkodzie aby zwracać się do absolutnego źródła wiedzy z prośbą o jej udzielenie czy też wskazanie Jego czystego reprezentanta.

Nic nie stoi na przeszkodzie poza włąsną motywacją do tego, chęcią i odwagą, szczerością.

Ale po co?

Co to ma wspólnego z naukową perspektywą na świat duchowy?

Ma taki związek z naukową perspektywą, że jeśli Ci zależy na poznaniu tego świata, naprawdę zależy, to szybko zorientujesz się że naukowa droga to droga do nikąd. Albo przynajmniej do miejsca, gdzie powstanie kwestia poszukiwania autorytetu.
I tyle. Nie mam nic więcej do dodania.

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Ma taki związek z naukową perspektywą, że jeśli Ci zależy na poznaniu tego świata, naprawdę zależy, to szybko zorientujesz się że naukowa droga to droga do nikąd. Albo przynajmniej do miejsca, gdzie powstanie kwestia poszukiwania autorytetu.
I tyle. Nie mam nic więcej do dodania.

Dokładnie. Więc zamiast pisać tak wiele różnych słów, które tylko drażnią (vide: komentarz "Masakra") wystarczyło krótko wyrazić swoją opinię, że naukowa perspektywa na świat duchowy prowadzi donikąd i potrzeba znaleźć autorytet.

Rzecz w tym, że to jest twoje osobiste przekonanie, i bardzo dobrze.
Zakładam, że przynajmniej kilkanaście lat szedłeś drogą naukową i to przekonanie nie powstało w oparciu o słowa innych osób, tylko o twoje osobiste doświadczenie.

Moje kilkunastoletnie osobiste doświadczenie poszukiwania autorytetu jest takie, że takie poszukiwania prowadzą donikąd i że pojawia się kwestia podążania ścieżką naukową.
Tomasz C.

Tomasz C. Architekt systemów
bazodanowych

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz Maciejewski:
Co to ma wspólnego z naukową perspektywą na świat duchowy?

Ma taki związek z naukową perspektywą, że jeśli Ci zależy na poznaniu tego świata, naprawdę zależy, to szybko zorientujesz się że naukowa droga to droga do nikąd.

"You know, it's funny how people can fly on a plane, write a sermon on a laptop, listen to gospel on an iPod, touch down via radar, walk through automatic doors into an air-conditioned mega-church where they can stand on a hydraulic stage beneath 1,000 electric lights, and then give a speech sceptical of science."

konto usunięte

Temat: Świat duchowy - naukowa perspektywa

Tomasz C.:
Tomasz Maciejewski:
Co to ma wspólnego z naukową perspektywą na świat duchowy?

Ma taki związek z naukową perspektywą, że jeśli Ci zależy na poznaniu tego świata, naprawdę zależy, to szybko zorientujesz się że naukowa droga to droga do nikąd.

"You know, it's funny how people can fly on a plane, write a sermon on a laptop, listen to gospel on an iPod, touch down via radar, walk through automatic doors into an air-conditioned mega-church where they can stand on a hydraulic stage beneath 1,000 electric lights, and then give a speech sceptical of science."

Zwykłe ukoronowanie faktu że nawet nie czytałeś o czym piszę.



Wyślij zaproszenie do