Temat: Jakie macie wlasne schizoidalne "kawałki"? Czy...
Karol Wojewodzki:
A czy nie można po prostu przyjąć, że ten niewidzialny świat istnieje równolegle z widzialnym i przestać zwalczać, czasem nawet w sobie, to wewnętrzne przekonanie czy odczucie?
"Świat ten istnieje równolegle z widzialnym" powiadasz:) Ewentualna shizoidalność zjawiska nie polega jednak w moim odczuciu na samym przyjęciu czegos bądź odrzuceniu, lecz na tym, "jak" myślenie o tym zjawisku "gości" w naszej psyche, na ile wpływa na nasze zycie, na ile sie tego zjawiska boimy, na ile lekamy sie o tym mówić , na ile taki "duch" jest naszym przyjacielem czy wrogiem i na ile realne dla nas sa nasze relacje z "nim".
Mam skryta nadzieję, że ktoś zrozumie te moje wywody:))))
Witaj Karol, bardzo fajny temat :-) czy nie sadzisz,ze wszystko toczy sie w naszej glowie? ze wszelkie duchy, strachy sa wytworem naszej wyobrazni? i sa tylko w tej glowie. Czy uwazasz z kolei,ze to jest tak,ze ktos widzi wiecej i tylko on-pozostali nie maja takiego "daru"? Mnie sie zdarzaly prorocze sny, dokladne sceny np. jablka w misce, ich ulozenie i kolor-na drugi dzien widze je w kuchni. Ktos mowi o prawie przyciagania i tak tlumaczy pewne zdarzenia. Inny uwaza,ze wie co bedzie. Ale jak to mozliwe? przeciez przyszlosci jeszcze nie ma-wszystko jest w naszych glowach. Ja tez cale zycie balam sie, jednego ducha-diabla. W ostatnim okresie tych lekow bylam juz bliska wariatkowa. W momencie, kiedy wiara mnie opuscila (caly proces, ktorego teraz nie bede opisywac) przeszedl strach, ktory nie dawal mi normalnie zyc. Mimo przeroznego rodzaju modlitw, ktore mialy mi zapewnic spokoj. Ja uwazam,ze to bylo w mojej glowie, wpojone w dziecinstwie i mlodosci. Nie mowie,ze wszyscy maja tak samo-ja tylko przytaczam moj przypadek. W ogole leki, strachy to rodzinne. Przez ostatnie lata pracowalam juz nad strachem (nie lekiem) dot.zycia codziennego i kiedy dowiedzialam sie, ze wszystko zalezy ode mnie, ze to jest w mojej glowie, zaczelam obserwowac siebie i decydowac. Wiem,nie jestem psychologiem i z pewnoscia sa na to jakies naukowe wytlumaczenia, ktore z kolei moze nie sa zadnym rozwiazaniem. Dla mnie sa logiczne i dzialaja :-) Rozumiem,ze jesli cos mi sie sni to potem moze sie zdarzyc poprzez ten ruch w podswiadomosci, ktora juz sie tym zajela...Mowisz o znaku, ktory widziales-tego nie wie nikt co to bylo i mozna zbudowac wiele teorii.....mysle,ze oprocz psychologii dobrze jest tez szukac w innych zrodlach, co zapewne robisz :-) pytanie jest takie (tylko dla Ciebie) : co bys chcial odkryc? jaka chcialbys dostac odpowiedz? czy poszukujesz prawdy czy idziesz sciezka potwierdzajaca Twoje pragnienia czy oczekiwania?
Mimo,ze stalam sie w pewnym momencie jak sw.Tomasz, to nie opuscila mnei obecnosc Archanila Rafala. Nie umiem tego okreslic-odeszla wiara we wszystko-on zostal i inni aniolowie. Bylo to dal mnie nielogiczne no bo skoro traci sie wiare to cala :-) bylam wowczas w trakcie psychoterapii i psycholozka zapytala mnie: przeszkadza ci to? "nie" odpowiedzialam. Pomaga ci? "tak". No to zostaw jak jest. Moge uwazac,ze mialam ogromna potrzebe oparcia na KIMS. Stracic wiare, ktora byla filarem , ostoja, fundamentem to jak zostac bez rodziny, bez dachiu nad glowa i bez srodkow do zycia. Moze to byla taka podswiadoma potrzeba- nie wiem i do dzis nie znalazlam na to odpowiedzi. Balam sie zycia tym razem, balam sie o moje dzieci, balam sie przemieszczac gdzies sama...i wtedy zwracalam sie do Mojego A.Rafala. I NIGDY mnie nie zawiodl- moja podswiadomosc? inny Byt? Nie wiem. Wiem ,ze jest dla mnie bardzo wazny-to taki "Zawor Bezpieczenstwa". Kiedy czuje,ze nie moge liczyc na siebie bo mi wiary brak to gadam do Niego... ;-) czy jest przyjacielem czy wrogiem poczujesz z tego czy czujesz spokoj czy lek, niepewnosc. Ja staram sie zyc tak jakbym byla zalezna od siebie, jakby moje zycie zalezalo ode mnie ale kiedy przychodzi chwila na kontatk z "Duchem" to nie robie problemow. Moje relacje z nim -choc nie chce do konca w to wierzyc- sa bardzo realne. I bardzo dziwne bo czuje jakby cos dzialo sie poza mna, cos czego nie jestem pewna a jednak sie dzieje. Przyjmuje moje ograniczenia poznawcze i godze sie na to co jest bo jest dla mnie dobre- dziekuje i prosze-czyli rozmawiam z Nim. Tak to mniej wiecej wyglada :-)