Temat: Klatka
czytałam wasze wypowiedzi...
jestem gdzieś w połowie zgodności z obiema stronami,gdyż jeszcze parę miesięcy temu byłam po tej stronie która uważa klatkę za zbrodnię dla psiaka i gdy po raz pierwszy hodowca,pózniej jeden następnie drugi i weterynarze zaczęli mi mówić o wychowywaniu szczeniaka od pierwszego dnia w klatce to nóż mi się w kieszeni otwierał.Myślałam że to jest jakaś banda zwyrodnialców...serio...
od 75 roku moja rodzina miała hodowlę seterów irlandzkich, dla mnie psy to było rodzeństwo,dzieci i przyjaciele...wydawało mi się że już wszystko o psach wiem,rozumiem je...
dziś moje zdanie na temat klatki jest dość mocno zweryfikowane...
od 4 miesięcy i 8 dni jest na świecie mój mały:) (20kg) goldenek...słodziak,mądrala i drań w jednej osobie białego puchu który przemyka po domu z prędkością uciekających skarpetek.
dla uściślenia mieszkam w skandynawi...,co to ma do rzeczy,otóż dużo:jeżeli ktoś próbował w Norwegi kupić psa,to będzie wiedział że to wygląda jak adopcja,od zdjęć,list na tak i na nie,spotkań,szkoleń i wywiadu środowiskowego począwszy do ubezpieczenia psa ,które co miesiąc opłacam.Dlaczego to jest istotne,bowiem od 13 lat nie widziałam ANI JEDNEGO BEZPAŃSKIEGO PSA,tutaj psy to są członkowie rodzin,spróbuj podnieść rękę na dziecko to sąsiedzi,przechodnie,ekspedienci natychmiast zadzwonią na policję,spróbuj podnieśc rękę na psa...jest tak samo...ba nawet po zakupie psa musiałam podpisać oświadczenie przy zakupie że jeżeli hodowca się dowie że pies miał u mnie zle, to w kazdej chwili ma prawo mi odebrać psa.Pomijam już to że pies tu to koszt 4 krotnej krajowej polskiej pensji,musi być zarejestrowany a wizyta u weta to na podanie ręki 600zł( co jest również dla norwegów sporym wydatkiem) i w związku z tym nie kupuję się psa jak zabawki.Oczywiście każdego psa się chipuje,dostaje paszport, książeczkę zdrowia,wpis do związku i oczywiście jeżeli będę chciała mieć szczeniaki to muszę powiadomić o tym związek.Inaczej mówiąc nie sprzedam szczeniaka bo nikt go ode mnie nie kupi, bo jak nie zgłoszę ciężarnej suki do związku to skąd nagle miałabym mieć szczeniaki:)a następni właściciele też muszą zrobić to co ja,bo inaczej ich weterynarz nie przyjmie na odrobaczanie itd i kółko się zamyka!Nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie, pozostawiam to do przemyślenia,jak i ten fakt braku domów dziecka czy schronisk w polskim tego słowa znaczeniu.
wracając do tematu klatki, otóż Panowie i Panie mój szczeniak śpi w klatce i ku swojemu zaskoczeniu mówię to z całkowitym spokojem...
mąż długo nad tym pracował,musiałam wiele nocy się bić z myślami a pierwsze dwie noce spędziłam na warowaniu przed szklaną szybą przez którą ją mogłam obserwować...i co...mój psiak już w pierwszych chwilach bycia u nas powędrował sam do klatki, wkładaliśmy jej zgodnie z zaleceniami tam smakołyki, nie była zamykana...
jaki jest tego efekt...ona kocha swoją klatkę!!!
uwielbia w niej jeżdzić,spać, jedzenie tam sobie zabiera i wszystko co nam ukradnie również.Gdy się powie...idz na miejsce to 4 miesięczny goldenek maszeruje do klatki i z trudem się opanowuje by łapki nie wykładać gdy szykujemy jedzenie ale daje radę!!!...gdy nabroi sama ucieka do klatki i siedzi tam aż jej się nie powie że może wyjść,..
spytacie czy nigdy jej w niej nie zamknęłam...oczywiście że tak, ale na zasadzie zrozumienia i akceptacji...wkładałam jej coś tam i zamykałam klatkę...,pierwsze chwile gdy tak robiłam spędzałam siedząc na podłodze w kuchni i czytając gazetę,krok po kroku,teraz jeżeli przegnie to mogę ją zamknąć, Duffy wie że narozrabiała do kwadratu i ani nie pisknie, tylko siedzi ze spuszczonym łepkiem i czeka na amnestię...:P...zwykle nie trwa to dłużej niż 4,5 minut,ale efekty tego są genialne...pies rozumie czego od niego wymagamy,ma swoją "budę" :) w której nigdy jej nie karcimy, jeżeli ma być pogadanka to na kocyku przed klatką:)
zaraz usłyszę że mam spokojnego goldena...
:):):):)...a widział ktoś spokojnego goldena przed ukończeniem 2 lat?:):)....Duffy to radosne, szalone i ciekawskie szczenie które jest z nami cały czas gdy jesteśmy w domu,wszędzie nawet do wc z nami chodzi bo wtedy można pani skarpetki gryść bo się nie rusza:)...a najfajniej to się sadzę z kominka wyciąga gdy pan go sprząta...:P
wracając do tematu, wydaje mi się że tak jak ze wszystkim musi być umiar,rozsądek i potrzeba.
N Anna W. edytował(a) ten post dnia 08.10.09 o godzinie 22:07