Temat: Katastrofa prezydenckiego TU 154 - "Hyde-Park"
Michał Kaśkosz:
Krzysztof Kroczyński:
Ale co się stało? Nowe słowo Pan poznał i uznał, że musi Pan je powtarzać przy każdej okazji?
Uważam za zasadne piętnowanie absurdalnych poglądów, Pański wyskok z pancernikiem uważam za absurdalny.
Co konkretnie uwaza Pan za absurdalne? Napisałem, ze przed wojną Amerykanie w czasie manewrów postawili zasłone dymną za którą ukryli kilka pancerników. To naprawde sporo, wiec opowiadanie, ze nie mozna było sprokurowac sztucznej mgły nad lotniskiem w Smoleńsku wydaje się watpliwe. A - i jeszcze jedno - o ile pamietam, tą zasłone dymna stawiał jakis niszczyciel, albo lekki krążownik.
Z tym, że przecież może Pan sobie obejrzeć, jak w las wleciał Ił - 62, który ciął drzewa do końca i porówna stan prezydenckiego Tupolewa z wrakami podobnych samolotów po podobnych katastrofach.
Ostatnio widziałem Tu który zjechał z pasa i wyciął młodnik, i od tego krawędź natarcia była wgnieciona aż do kesonu skrzydła. Stało się to przy mniejszej prędkości i drzewa na zdjęciach z miejsca katastrofy miały mniejszą średnicę. A co dopiera uderzenie w brzozę o średnicy 20-30cm przy prędkości ok 300km/h (prędkość lądowania to 275km/h). Nasz Tu wykonał pętle w powietrzu (po utracie części skrzydła siły aerodynamiczne obu skrzydeł nie były równe i powodowały obrót wokół osi podłużnej samolotu) i prędkością ok 300km/h walną w ziemię do góry nogami. To bardzo ważna okoliczność. Górna część samolotu nie ma wzmocnienia w postaci podłogi przedziału pasażerskiego i elementów podwozia które normalnie częściowo zamortyzowałyby uderzenie. Co gorsza cała masa somolotu x predkość do kwadratu przez dwa idzie na zniszczenie tego z reguły nie nie obciążonego żadnymi siłami fragmentu płatowca. Nie jestem zdziwiony skalą zniszczeń.
Z drugiej strony kadłub wyglada jak ten Boeing, który spadł z 10000 metrów nad Leckerbie. Znacznie gorzej, niż tupolew, który w czasie ladowania wpadł w las. A skrzydła zgubił, chociaz Ił-62 który rozbił sie w Kabatach ciął do końca znacznie grubsze drzewa.
No, ale niestety nie udałoby się jej zawrzeć przed końcem roku, a to jest kluczowe.
Przypominam umowa ciągle nie jest zamknięta.
Nie jest, bo Tusk się wystraszył hałasu w Unii. Wcześniej dał Waldiemu wolną rękę, ale nastąpiło coś, czego nie podejrzewał: Niemcy obrazili sie, że Rosja uzyskuje zbyt duży wpływ na Polskę.
Czy umowa jest ustawą, że możliwe jest weto prezydenta? Czy tak czy inaczej nie byłoby już po wyborach prezydenckich a sprawa umowy jest wciąż otwarta.
Umowa nie jest ustawą, ale prezydent ma w Polsce dość spore możliwości blokowania niechcianych inicjatyw gospodarczych.
A co mianowicie mógłby LK zrobić?
Ma do dyspozycji BBN, a to naprawde silna organizacja.
No i pozostaje motyw nr 2: nauka dla innych polityków. Dwa przykłady: Schroeder i Kaczyński. Bądź dla nas dobry, to my będziemy dla ciebie bardzo dobrzy. Wejdź nam w drogę to cię zabijemy.
Bardzo daleko idąca hipoteza. Co takiego zrobił LK że Kreml postanowił go zabić? Wiec w Tibilisji?
Zmobilizował przeciwko Kremlowi kilka krajów.
Krótsza umowa, niższa cena, zgoda na sprzedaż nadwyżek, szukanie alternatywnych źródeł.
Zazwyczaj gwarancja kupna większej ilości daje niższą cenę. A jakie alternatywne źródła. Proszę o konkret. Gaz z Norwegi jest droższy o rosyjskiego. Łupki to na razie tylko iluzja, żadnego konkretu tak samo gaz sprowadzany przez morze czarne.
Owszem, ale my uparlismy się, że gaz kupimy znacznie powyzej cen swiatowych, w zbyt duzej ilosci, bez mozliwosci odsprzedania nadwyżek, podczas gdy takie obostrzenia nie obowiazuja np. Niemców. Jesli jest choc minimalna szansa na gaz łupkowy, to nie ma sensu podpisywac umowy na 30 l,at.
No, ale to pod warunkiem, że się wyda. A na razie się nie wydało i nie ma szans, żeby się wydało.
Nie koniecznie, na razie nic się nie wydało a nastroje części społeczeństwa się zradykalizowały.
Ale się nie wydało, a sam Pan na tym forum znajdzie tłum ludzi gotowych obrażać kazdego, kto w ogóle dopuszcza możliwość zamachu. Jakbym nie wiedział, że to nonsens, to podejrzewałbym, że p. Buszka maczał w tym palce i stąd jego zaangażowanie w zwalczaniu tezy o możliwości zamachu.
Każde twierdzenie jest uzasadnione jeśli są jakiś poszlaki, o brzytwie Ockhama pewnie Pan słyszał. Jak dla mnie nieszczęśliwy wypadek jest najbardziej prawdopodobną przyczyną.
Tak, słyszałem i zdumiewa mnie to, ze p. Buszka nie stosuje jej do hipotezy o naciskach, chociaż powinien sie pociąć nią do krwi.
A co do hipotezy zamachu, to ja nie widze zdecydowanie bardziej oczywistego wyłumaczenia tego wypadku. Zważywszy, na wszystkie okoliczności. To, ze piloci zwariowali uważam za duzo mniej prawdopodobne.
Ale nikt nie twierdzi, że to mogły być materiały wybuchowe. A jeśli byłyby to w śladowych ilościach i przy ściśle określonych częściach.
Jak nie mat wybuchowe to co. Zdalne sterowanie? Zakłócenia systemów? A jak materiały to nie przypuszczam by mała ilość dała radę. Mam do czynienia na co dzień z generatorami gazu. Moim zdaniem by uszkodzić cokolwiek trzeba by użyć ładunku kumulacyjnego, który tnie stal lub wypala otwory. Albo naprawdę sporego ładunku który ciśnieniem rozerwałby ważne elementy. A to pozostawia ślady. Ja robiąc taki zamach nie ryzykowałbym użycia mat. wyb. Druga sprawa to instalacja tych ładunków, zgadzam się że remont w Samarze to idealna okazja. Ale z kolei płatowiec jest regularnie przeglądany przez mechaników, znowu duże ryzyko że coś znajdą. Sprawa generalnie jest do zrobienia ale moim zdaniem zbyt misterna by się udała bez zdemaskowania.
Kiedys robiłem instrumenty pomiarowe (projektowałem i budowałem). Potrafiłbym bez probemu zbudować niewielki zbiornik z kwasem z elektrozaworem uruchamianym sygnałem radiowym. Wystarczyłby odpowiedni impuls i kwas przeżarłby np. jakis przewód z płynem hydraulicznym. Taki zbiorniczek mozna zamaskowac, jako jakąs mufke, zawór, wieszak na którym wisza przewody, albo umieścić w miejscu, do którego zwykły serwis nie ma dostępu. I uwaga: nie twierdzę, że tak zrobiono, uważam tylko, że to wykonalne. bez problemu można też ogłupic komputer, ale nie wiem, jak on w Tu-154 działa, więc nie wiem, czy mozna w ten sposób spowodowac katastrofę.
Śledztwo przebiega z pewnością po myśli Kremla. Tu ma Pan rację.
Nikt rozsądny niczego innego się nie spodziewa. Jeśli Rosjanie się do czegoś przyznają albo kogoś posadzą to bardzo się zdziwię.
Dlatego p. premier źle zrobił, ze się sfajdał w porcięta i oddał Rosjanom całe śledztwo.
Premier pewnie nie chce się mieszać, z punktu widzenia strategi było to cwane posunięcie. Tak musiałby występować co tydzień i zdawać sprawę z postępów a JK występowałby w roli Katona. A tak zepchną sprawę na Rosjan i czeka na rozwój wypadków.
Tak, to było niesamowicie cwane posunięcie: uniemozliwił uczciwe przeprowadzenie bodaj najważniejszego sledztwa w powojennej hostorii Polski. Co do Katona, to pan się myli: ręce umył Piłat, nie Katon.