Temat: Edukacja historyczna a kontrowersyjne zagadnienia II...
Co do kontrowersji, akurat te tematy mają bardzo bogatą literaturę i chyba nie są tyle "kontrowersyjne" co medialnie głośne, co ma i swoje plusy przecież.
Nie ma sensu ich unikać, tylko osobiście cieszyłbym się, gdyby na lekcjach nie roztrząsano tych (i podobnych) zagadnień na płaszczyźnie moralnej tylko typowo historycznej. Przyczyny, przebieg, skutki. Źródła, literatura. Krótka piłka :)
Witam,
dziękuję za wypowiedź , ale nie do końca zgadzam się z tezą,że kontrowersje narosłe wokół przeróżnych, nawet i tych przeze mnie zacytowanych, sa definitywnie rozstrzygniete w literaturze. Ba, ciągle dochodzą nowe wprost proporcjonalnie do coraz to nowych źródeł. Nie mówiąc o efektach interpretacyjnych wynikających z poprawnośi polityczniej-vide ostatnio opublikowany list intelektualistów niemieckich o układzie Ribbentrop-Mołotow.
Dodatkowo, w podniesionym przeze mnie wątku, niemałą rolę odgrywaja media właśnie, które są znacznie bardziej nośne niż literatura dla młodego człowieka. Nie znaczy to,że uczeń śledzi wnikliwie wydarzenia, czy tematy związane z II wojną (która, jak stwierdził to inny przedmówca, są dla nich równie odległe jak wojna 30-letnia),ale fragmentarycznie zapamiętuje strzępki faktów i interpretacji. Rzecz jasna, zatrzymując się na powierzchni.
Nauczyciel zaś powinien zatem odnieść sie zarówno do bogatej literatury, jak i do potocznej wiedzy ucznia, choćby opartej na kreowanej przez media wizji historii, ocierającej sie o sensację w wymiarze współczesności.Jest to duże wyzwanie,choćby czasowo-organizacyjne, nawet dla odpowiedzialnego nauczyciela z ambicjami nadążania za coraz obszerniejsza literaturą historyczna, także mediewistyczną, nowożytnią itd.
Zaproponowany powyżej prosty układ - ciąg przyczynowo-skutkowy bez kategoryzacji czy wartościowania jest stanem idealnym. Jednakże są zagadnienia, w których nie osiągnięto takiego stanu wśród badaczy, a objęte są programem szkolnym nauczania.
Wsród proponowanych przez różne wydawnictwa , około 22 różnych podręczników, dostrzec można przemilczania, przekłamania,tendencyjny dobór faktografii, nadinterpretacje iosobiste zapatrywania autorów. Jednocześnie zważywszy istotę publikacji(podręcznik jest formą podawczą) nie wdają się w żadne dywagacje - co uczciwszy sygnalizują najwyżej w ten sposób kontrowersje"są różne zdania na ten temat, ALE...". Ostatnie ogniwo - nauczyciel, pracujący w oparciu o podręcznik , sam będacy historykiem też jest wyposażony w swój ogląd (wynikajacy z jego wiedzy, doświadczenia itd..Pracuje z uczniem,którego wiedza, w najlepszym wypadku, jest bardzo powierzchowna wynikająca z jednej lektury i strzepków publikacji medialnych.
Mój obszar badawczy zatem nie odnosi się do istoty samych kontrowersji, ale znalezienia odpowiedzi na pytanie - JAK skutecznie budować właściwe postawy poznawcze uczniów, które moga wyposażyc ich nie tyle w konkretną wiedzę w formie ostatecznej (zważywszy na otwartość badwaczą), ale w umiejętności w przyszłości zachowania dystansu wobec "jednej głoszonej prawdy", świadomości różnic interpretacyjnych, ich przyczyn itd., by byc przygotowanym do poznawania dziejów najnowszych i oceny wydarzeń współczesnych. To, może nie jest takie proste-choć liczę tu na Wasza inwencję. Trudniejszy wydaje się proces nauczania o faktach, udowodnionych, lecz stanowiacych tylko zaledwie część tematu, przysłowiową "jedną stronę medalu".Pamiętając, że ten temat może pojawić się na maturze,z określonym kluczem, rzecz jasna.
Długą wypowiedź , słowotokową raczej, zakończę tak: podyskutujmy o tym JAK, a nie CZY uczyć skutecznie uczniów, będąc w zgodzie z soba samym i aktualnym stanem badań i interpretacji bedących często wynikiem determinacji politycznej. Wziąwszy pod koniec pod uwagę fakt, że II wojna i historia najnowsza, to tylko dział w nauczaniu historii, zajmujący mniej miejsca niż np historia nowożytna.
Dziekując Wszystkim za zabranie głosu, zapraszam do dalszej dyskusji
Pozdrawiam z nieco zachmurzonego Sopotu
Zosia
Zofia M. edytował(a) ten post dnia 22.08.09 o godzinie 11:48