Temat: zmieniać się dla partnera/partnerki
Pozwolę sobie odnieść się do głównego pytania w tym temacie: CZY WARTO?
Moim zdaniem jednak nie warto udawać kogoś innego niż jest się naprawdę, zwłaszcza gdy chodzi o znalezienie kogoś do wspólnego życia.
Jestem mężem od kilku lat i niemal każdego dnia ponoszę konsekwencje tego, że gdy poznawałem moją żonę, zamieniłem się trochę w cukierkową, polukrowaną wersję prawdziwego mnie. No i mam wrażenie, że moja żona zasłodziła się tą cukierkowatością, moim bezkrytycznym: "ależ tak kochanie..." "oczywiście kochanie" "już to dla ciebie robię kochanie" "natychmiast, kochanie, rzucam wszystko i już do ciebie lecę'. Zresztą, żeby być uczciwym ja też zasłodziłem się cukierkowatością mojej żony.
Dzisiaj słodycz czasu początku naszej znajomości zastąpiła gorycz prozy życia. W miejsce wzajemnego ustępowania sobie i robienia tak, żeby partner miał jak najlepiej, pojawiły się konflikty interesów, widzimisię i twarde okopywanie się na własnych stanowiskach. Konforntacja tego jakimi pamiętamy się z przeszłości z tym jakimi widzimy się dzisiaj wypada kulawo. Ja np. często mam wrażenie, że pozwoliłem sobie "wejść na głowę" tym moim słodkim podejściem i dzisiejsze oczekiwania mojej żony przerastają moje prawdziwe JA. Z drugiej strony pamiętam jaka moja żona była dla mnie kiedyś słodka i nie wiem gdzie ta słodycz dzisiaj się podziała.
Jednym słowem: NIE! Lepiej być sobą zawsze i wszędzie.