Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Marek M.:
jest małżeństwo, które daje pewne przywileje i wnosi dodatkowe zobowiązania (formalne i tylko dla tych, którzy chcą ich przestrzegać tak jak jest z innymi zasadami) i w dodatku nie jest obowiązkowe.
pary, które się kochają mogą być ze sobą w małżeństwie lub bez - po co to zmieniać?
dlatego, że nie wszystkim to pasuje
no i co Ci zależy, by inni mieli inne bardziej pasujące im prawa
skoro dla Ciebie nic się nie zmieni?
możesz się żenić i odżeniać i nie musisz z innych praw korzystać
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Tomasz L.:
dlatego, że nie wszystkim to pasuje
nie ma rzeczy, która pasuje wszystkim ale to nie powód aby z tego powodu co chwile robić zmiany dla zmian
no i co Ci zależy, by inni mieli inne bardziej pasujące im prawa
skoro dla Ciebie nic się nie zmieni?
nie chce komuś odbierać "bardziej pasowania" ale tak samo chciałbym aby nie odbierano mojego "bardziej pasuje". uważam, że czas, energia i pieniądze które się marnuje na takie zmiany powinno się spożytkować na cos ważniejszego. w końcu tu nie chodzi o zabranianie tylko o kosmetykę przepisów, które umożliwiają już to co chce się niby legalizować.

edyta dodaje, że to z grubsza wygląda tak:
ludzie, którzy gardzą jednym papierem potrzebują innego papieru, w którym formalnie potwierdzą pogardę do innej formalności.
a wszystko to za nasze podatki, bo nie mogą sobie nieślubować bez papieru, bo za bardzo gardzą papierami ;DTen post został edytowany przez Autora dnia 18.02.14 o godzinie 10:28
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Marek M.:
Tomasz L.:
dlatego, że nie wszystkim to pasuje
nie ma rzeczy, która pasuje wszystkim ale to nie powód aby z tego powodu co chwile robić zmiany dla zmian
a kiedy były ostatnie zmiany dotyczące instytucji małżeństwa?
no i co Ci zależy, by inni mieli inne bardziej pasujące im prawa
skoro dla Ciebie nic się nie zmieni?
nie chce komuś odbierać "bardziej pasowania" ale tak samo chciałbym aby nie odbierano mojego "bardziej pasuje".
ale odbierasz, a Tobie nikt odebrać nie chce

uważam,
że czas, energia i pieniądze które się marnuje na takie zmiany
w sejmie są pustki, byłaby może okazja, by się raz na jakiś czas zobaczyli:)
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Tomasz L.:
a kiedy były ostatnie zmiany dotyczące instytucji małżeństwa?
:)
jaja sobie znowu robisz. jeśli to ma decydować o konieczności zmian w prawie to uwierz, że jest kupe ważniejszych zmian w kolejce przed tymi dotyczącymi małżeństw
ale odbierasz, a Tobie nikt odebrać nie chce
co odbieram? wydawanie naszych wspólnych pieniędzy? czy zabraniam im żyć bez małżeństwa?
to mi się odbiera czas cenny czas naszych wspaniałych polityków, to mi się odbiera cień drzew, które pójdą pod wycinkę na papier pod kolejne dokumenty, które tak jak akty małżeństwa za parę lat będą znaczyły coraz mniej i które będzie się znowu zastępowało innymi. itd itp ;)
w sejmie są pustki, byłaby może okazja, by się raz na jakiś czas zobaczyli:)
jasne, ale ten argument też do mnie nie przemawia :)
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Marek M.:
to mi się odbiera czas cenny czas naszych wspaniałych polityków, to mi się odbiera cień drzew, które pójdą pod wycinkę na papier pod kolejne dokumenty, które tak jak akty małżeństwa za parę lat będą znaczyły coraz mniej i które będzie się znowu zastępowało innymi. itd itp ;)
to może całkowicie zlikwidować instytucje małżeństwa
będzie więcej papieru, cienia drzew i nie będzie się o co spierać:)))
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Tomasz L.:
to może całkowicie zlikwidować instytucje małżeństwa
będzie więcej papieru, cienia drzew i nie będzie się o co spierać:)))
ja byłbym za - każdy i tak ma możliwość realizowania tego w zakresie swojej wiary i wyznania, a politykę prorodzinną i tak realizuje się w inny sposób

Obrazek
Tomasz L.

Tomasz L. informatyk

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Marek M.:
ja byłbym za - każdy i tak ma możliwość realizowania tego w zakresie swojej wiary i wyznania, a politykę prorodzinną i tak realizuje się w inny sposób
no nareszcie się zgadzamy:)))
to teraz sprawdź skuteczność swojego postulatu nie krzycząc i nie protestując:)))))
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Tomasz L.:
no nareszcie się zgadzamy:)))
to teraz sprawdź skuteczność swojego postulatu nie krzycząc i nie protestując:)))))
zgadzamy się co do jednego ale wciąż nie rozumiesz że jestem za tym aby nie wprowadzać zmian dla zmian. regulujmy to co konieczne a nie dla politycznych potrzeb z pod naciskiem lobbowań.

wracając do tematu, żyjmy tak aby godzić to co chcemy z tym co jeszcze/wciąż wolno.
jak ktoś ma potrzebę przysięgać to niech przysięga czy w przewidzianym prawem papierku czy deklarując niepoślubienie a jeśli ktoś woli to niech niczego nie deklaruje i tylko uszczęśliwia druga stronę której to również pasuje.
a powodów ludzkich wyborów jest tyle ile ludzi - nawet jeśli wybory są te same.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Tomek J.:
Katarzyna Z.:
Marzena M.:
Tomek J.:
Tak o warunki rozstania.... Czy to coś złego, że myślę co się stanie z moją rodziną w razie mojej śmierci?


w związku bez "papierka" też można takie kwestie zabezpieczyć

Ale nie masz ulgi podatkowej, lekarz w szpitalu nie jest zobowiązany do udzielenia informacji na temat stanu zdrowia pratnera, nie masz prawa do "wdowiej" renty, itp :-)

Dzięki. Widzę że nie jestem osamotniony.

Niestety muszę Cię rozczarować, bo nie podzielam twoich poglądów. Szczególnie jeżeli jest mowa o odpowiedzialności. Ślub nie jest żadnym objawem tejże i nie ma z nią nic wspólnego. Oczywiście z prawnego punktu widzenia ślub daje więcej zabezpieczeń materialno-finansowych (czasami prawnych).
Nie wspomnę o wspólnym PIT-cie, bezproblemowym nazwisku dla dziecka, możliwości odbierania go z przedszkola bez pisemnej zgody, czy nawet adopcji, stawaniu na przekór tradycji :) może to i śmieszne, ale jednak. Lista korzyści jest bardzo długa.
Nazwisko dziecka nigdy nie jest problemem, bo to rodzice, bez względu w jaki związku żyją, uzgadniają jakie nazwisko ma ono nosić. Polskie prawo dopuszcza kilka możliwości (podobnie jast w przypadku nazwiska współmałżonków). Aby nie być gosłosłowną, w mojej rodzine (mąż, ja i 2 dzieci) są 3 nazwiska. Syn i mąż mają po 1 (różnym), córka i ja mamy podwójne (składające się z nazwiska jakie nosi mój syn i mój mąż). Nie przeszkadza to nam od 30 lat być szczęsliwą rodziną.
Ani mój poprzedni partner (chociaż miał zupełnie inne nazwisko), ani mąż nie mieli nigdy problemów z odbieranie dzieci z przedszkola.
Katarzyna Z.

Katarzyna Z. ....a wariatka
jeszcze tańczy ....

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Joanna Małgorzata W.:
Jasne albo sie kochaja na 100% i wtedy jak pisałam wczesniej slub im nie zaszkodzi albo sie kochaja na 40%, 50%, 60 % albo 70% albo ciut wiecej lub ciut mniej i wtedy bezpieczniej slubu nie brac.

Przepraszam, ale na podstwie jakich przesłanek/czynników określa się procentową wartości miłości???

Może być 0% miłości i można wziąć ślub, a później pokochać swojego współmałżonka i przeżyć z nim wiele szczęśliwych lat. Można też bardzo kochać, wziąć ślub i po kliku latach się rozwieść (plując na siebie). :PTen post został edytowany przez Autora dnia 18.02.14 o godzinie 20:48
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Katarzyna Z.:
Przepraszam, ale na podstwie jakich przesłanek/czynników określa się procentową wartości miłości???

a tutaj się tylko chciałem tak wtrącić.
ja te procenty zrozumiałem jak nasycenie bieli czernią dające różne szarości.
można kochać lub nie tak jak jest białe i czarne. tylko niestety teraz, jak już się przewijało w wątku, więcej jest tych szarości po środku i do nich dążymy.
i już nie chce mi się rozwijać tego, że każdy ma swoją definicje miłości czy jeszcze tylko lubienia oraz tego że nic nie daje gwarancji, że jakikolwiek uczucie (ilekolwiek procentowe) pozostanie niezmienne nawet przy jego nieustannym pielęgnowaniu. ośmielę się nawet przypuszczać, że małżeństwa z rozsądku mają bardziej stabilne podstawy i przez to pewniejszą przyszłość przed sobą - a odpowiednia motywacja do bycia razem to może już nawet miłość ;)

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

i już nie chce mi się rozwijać tego, że każdy ma swoją definicje miłości czy jeszcze tylko lubienia oraz tego że nic nie daje gwarancji, że jakikolwiek uczucie (ilekolwiek procentowe) pozostanie niezmienne nawet przy jego nieustannym pielęgnowaniu.
ośmielę się nawet przypuszczać, że małżeństwa z rozsądku mają bardziej stabilne podstawy
i przez to pewniejszą przyszłość przed sobą - a odpowiednia motywacja do bycia razem
to może już nawet miłość ;)

to trochę przerażające... może dlatego, że więcej zaczynamy analizować, rozkładać miłość na czynniki pierwsze, racjonalizować ją (bbbrrrr) zamiast... po prostu: miłować.
przy takim podejściu - zaczyna mówić się o sprawach tak przyziemnych (a nieuchronnych), jak wynikające z małżeństwa zyski, przywileje... procenty, fundusze, dodatki. cóż - skoro chęć wiązania się ludzi ma wynikać właśnie z racjonalnego myślenia - cóż dziwić się....

i im dłużej przyglądam się, czytam, tym usilniej nasuwają się takie właśnie wnioski. tyle tylko, że NIE CHCĘ, by tak właśnie było... wolę już pozostać z moimi archaicznymi (???) ideałami, celami i - niczym błędny rycerz (rycerka ;) hahah) walczyć o czyste piękno. bo przecież to, co racjonalne, prozaiczne i tak nas nie ominie, a nawet wypełni większą część życia, działań, uwagi, aktywności. tym bardziej chyba lepiej przejść przez to ramię w ramię z osobą umiłowaną, dla której można być wsparciem, promieniem i u której można szukać opoki....

małżeństwa z rozsądku mają bardziej stabilne podstawy
i przez to pewniejszą przyszłość przed sobą - a odpowiednia motywacja do bycia razem
to może już nawet miłość ;)
albo ja się zblondziłam ;) i przestaję rozumieć, albo trochę zbyt zawiłe. wyżej opisywany przez Ciebie związek:
- z rozsądku czy z miłości?
- czy - droga od rozsądku do miłości (bywa, ale nie musi tak się skończyć)?
- czy z miłości z uwzględnieniem rozsądku?Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.02.14 o godzinie 09:25
Marek M.

Marek M. "Mieć w górze niebo,
w sobie spokój, pod
sobą krzesło a ś...

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Joanna P.:
albo ja się zblondziłam ;) i przestaję rozumieć, albo trochę zbyt zawiłe. wyżej opisywany przez Ciebie związek:
to ja opisywałem jakiś związek? :)

ja tylko rozkładałem na czynniki rozumienie miłości.
- z rozsądku czy z miłości?
i że rozsądek to może już miłość, no i nasuwa się kolejny poziom rozdrabniania to te czucie chemii, którą tez można czuć do osoby, bo wytwarza motyle sama myśl o jego portfelu lub jej zdolnościach gimnastycznych itp
- czy - droga od rozsądku do miłości (bywa, ale nie musi tak się skończyć)?
tak samo jak droga od miłości nie musi skończyć się ani na miłości ani na rozsądku. nigdy nie wiemy czy i kiedy nazwiemy już coś miłością :D
- czy z miłości z uwzględnieniem rozsądku?
i znowu kwestia znalezienia i nazwania różnic. tak samo jak rozsądne jest mieszkać z kimś z kim się miłujemy tak samo warto miło(śnie) myśleć o kimś z kim rozsądnie zamieszkać. czy jakoś tak :)

i tak naprawdę w tym wszystkich chyba teraz chodzi już tylko o to aby obie strony chciały podobnie. kiedyś podobno trudno znaleźć było prawdziwa miłość (cokolwiek to znaczyło) teraz miłość znaczy to co na każdym kroku leży a szukać tak jak kiedyś Miłości chyba trzeba teraz samego szacunku.

edyta dodaje:
cholera znowu te definicje. jak wyrażać to co sie myśli skoro każdy wyraz przez każdego człowieka zaczyna być rozumiany/odbierany inaczej.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.02.14 o godzinie 09:58

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Katarzyna Z.:
Przepraszam, ale na podstwie jakich przesłanek/czynników określa się procentową wartości miłości???
głównie na podstawie wnikliwej obserwacji związków bliźnich.
1. się przyjmuje jakiś związek jako referencyjny (może być własny),
2. dodaje własne kryteria "moim zdaniem to świadczy, a to nie świadczy o miłości" jak ślub, gotowanie, dostęp do wyciągów bankowych, wkładanie garów do zmywarki, chęć jazdy samochodem, czas poświęcany na piwo lub wizyty u mamusi, brak dzieci lub ich wożenie do lekarza, wysokość kredytu (świadczącego chyba o zdolności do poświęceń), własną ocenę związkowiczów jako ludzi. to wszystko przepuszcza się przez własny filtr doświadczeń i marzeń o związku idealnym
2a. ewentualnie można do kryteriów dodać czułość, dbałość o partnera, jakość seksu, oddanie, zapatrzenie, dumę z partnera, umiejętność kompromisu, zrozumienie, ale nie wiem czy to ma sens bo w dyskusji na temat lepszej formy związku akurat te czynniki poległy w walce z kasą, kredytami, mieszkaniami, ubezpieczeniami, gwarancjami... :)
3. a potem już można wyceniać zaangażowanie uczuciowe i procent miłości w miłości. :)

inni sobie zrobią własny system i ocenią nasz związek. i można się założyć, że te oceny się nie pokryją. :)
Może być 0% miłości i można wziąć ślub, a później pokochać swojego współmałżonka i przeżyć z nim wiele szczęśliwych lat. Można też bardzo kochać, wziąć ślub i po kliku latach się rozwieść (plując na siebie). :P
Kasia, wszystko można. :) bo nie ma uniwersalnej definicji stuprocentowej miłości, nie ma definicji dobrego związku i nie ma gwarancji niezmienności. raz z miłości przechodzimy do nienawiści, innym razem do znudzenia, a jeszcze innym nadal kochamy tylko inaczej niż 25 lat wcześniej. albo jest jak napisałaś - miłość się pojawia później i jest jak marzenie. :)

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Marek M.:
Marek M.:
Joanna P.:
(...)wyżej opisywany przez Ciebie związek:
to ja opisywałem jakiś związek? :)
napisałeś:
>>> (...) że małżeństwa
związek małżeński. tak to się nazywa? :)
edyta dodaje:
cholera znowu te definicje. jak wyrażać to co sie myśli skoro każdy wyraz przez każdego człowieka
zaczyna być rozumiany/odbierany inaczej.
dokładnie do tych samych wniosków dochodzę coraz częściej. niestety.

zapewne wynika z tego, że chcemy rozumieć (nie tylko! - wiedzieć).
myślimy (!!!) a konsekwencją myślenia są wnioski.... a każdy - pod wpływem punktu widzenia, własnego subiektywnego postrzegania, własnej wrażliwości i celów - wyciąga własne wnioski, które generalnie powinny uzupełniać definicję, a poniekąd rozwalają ją... taralalala ;) możemy tak w nieskończoność ;)

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Katarzyna B.:
bo nie ma uniwersalnej definicji stuprocentowej miłości, nie ma definicji dobrego związku i nie ma gwarancji niezmienności. raz z miłości przechodzimy do nienawiści, innym razem do znudzenia, a jeszcze innym nadal kochamy tylko inaczej niż 25 lat wcześniej. albo jest jak napisałaś - miłość się pojawia później i jest jak marzenie. :)

ot i to.

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Joanna P.:
Katarzyna B.:
bo nie ma uniwersalnej definicji stuprocentowej miłości, nie ma definicji dobrego związku i nie ma gwarancji niezmienności. raz z miłości przechodzimy do nienawiści, innym razem do znudzenia, a jeszcze innym nadal kochamy tylko inaczej niż 25 lat wcześniej. albo jest jak napisałaś - miłość się pojawia później i jest jak marzenie. :)

ot i to.
bo wiesz co... staramy się tu ustalić uniwersalny model idealny, a takiego nie ma. :) jeden żeby trwać przy partnerze musi czuć, że to robi z całkowicie nieprzymuszonej woli i bez żadnych podpisów, a dla innego akt ślubu to uroczyste ukoronowanie decyzji o byciu razem. dla jednych miłość to ofiarowanie partnerowi przede wszystkim wolności w byciu razem (wolności wyborów, trwania, własnego świata i tych pierdół jak konto czy grono znajomych...), a dla innych miłość to przede wszystkim ofiarowanie zabezpieczeń i gwarancji wspólnego świata. i oba te modele opierają się i przezywają tylko dzięki zaufaniu. bo zarówno wolność jak i zabezpieczenia można wykorzystać przeciwko obdarowującemu.
Joanna Małgorzata W.

Joanna Małgorzata W. Wiceprezes
Zarządu/Dyrektor
zarządzający J4J Sp
z o.o.

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Katarzyna Z.:
Joanna Małgorzata W.:
Jasne albo sie kochaja na 100% i wtedy jak pisałam wczesniej slub im nie zaszkodzi albo sie kochaja na 40%, 50%, 60 % albo 70% albo ciut wiecej lub ciut mniej i wtedy bezpieczniej slubu nie brac.

Przepraszam, ale na podstwie jakich przesłanek/czynników określa się procentową wartości miłości???

Może być 0% miłości i można wziąć ślub, a później pokochać swojego współmałżonka i przeżyć z nim wiele szczęśliwych lat. Można też bardzo kochać, wziąć ślub i po kliku latach się rozwieść (plując na siebie). :P
Na podstawie gotowosci do bycia razem na dobre i złe.
Wbrew pozorom miłosc nie jest skomplikowana, to ludzie ją komplikują.

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Joanna P.:
... taralalala ;) możemy tak w nieskończoność ;)
i o to chodzi. żeby było w nieskończoność :)

konto usunięte

Temat: I nie poślubię cię aż do śmierci

Wczoraj w Łodzi miał miejsce pierwszy w Polsce ślub w obrządku pastafariańskim. Para Młoda to Magdalena i Marcin, wyznawcy Latającego Potwora Spaghetti.


Obrazek



Wyślij zaproszenie do