konto usunięte
Temat: Czy związek może przetrwać kilkumiesięczną rozłąkę???
Monika M.:to już lepiej;) bo nie generalizujesz;))
Aleksander Zwitowski:to już zależy od człowieka :)
oj może mieć i to bardzo dużo;))
konto usunięte
Monika M.:to już lepiej;) bo nie generalizujesz;))
Aleksander Zwitowski:to już zależy od człowieka :)
oj może mieć i to bardzo dużo;))
Ilza P. Project Manager
Monika M.:
Ilza P.:Nie chodzi o udawanie,a o pamiętanie, również, a może przede wszystkim najpierw o sobie. Wychodzę z założenia, że jeśli ja sama ze sobą czuję się dobrze emocjonalnie, mentalnie,uczuciowo, wtedy wszystkim innym jest ze mną dobrze :)
Co do tego, czy nie daję mu zbyt dużo, że jest mnie bardzo pewien... Nie wiem, może tak, a może nie, ale uważam, że ważne jest, że jak nam zależy na drugiej osobie, żeby to okazywać, a nie udawać obojętność.
konto usunięte
Ilza P.:uważam, że zdarzyło się to kilka razy to przetrwanie związku jest możliwe natomiast, kiedy taki tryb życia prowadzi się non stop, przez wszystkie lata, to albo związek się rozpada, albo partnerzy oduczają się siebie skutecznie i potem żyją tylko obok siebie;)
Podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami na ten temat.
Czy Wy lub Wasz partner musiał kiedyś wyjechać na kilka miesięcy np. do pracy, przed wyjazdem było wszystko super...
Piszcie proszę wszystko czym możecie się na ten temat podzielić, jeśli mieliście takie doświadczenie.
Ilza P. Project Manager
Beata Ś.:
Jak się chce to wszystko da sie przetrwać
Jeśli się kochamy ..szanujemy i ufamy sobie to nie ma przeszkody ktorej nie dałoby się pokonać:-)
Beata
Slusarek
Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...
Ilza P.:Powodzenia:)
Beata Ś.:
Jak się chce to wszystko da sie przetrwać
Jeśli się kochamy ..szanujemy i ufamy sobie to nie ma przeszkody ktorej nie dałoby się pokonać:-)
w to właśnie wierzę:D niech moc będzie z nami;)
Ilza P. Project Manager
Beata Ś.:
Ilza P.:Powodzenia:)
Beata Ś.:
Jak się chce to wszystko da sie przetrwać
Jeśli się kochamy ..szanujemy i ufamy sobie to nie ma przeszkody ktorej nie dałoby się pokonać:-)
w to właśnie wierzę:D niech moc będzie z nami;)
A tak mi się przypomniało jak mój przyjaciel był w Iraku ...ciężki miał powrót...zadzwonił kiedyś z płaczem w głosie, że nie zna swojej żony...ale z czasem wróciło wszystko.....poznawali się na nowo:)
chcieć to móc:)
Beata
Slusarek
Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...
Ilza P.:pół roku...
ojj, a to jak długo był w Iraku? I czemu powiedział, że nie zna swojej żony?? tak się zmieniła odkąd wyjechał?
Joanna
M.
specjalista ds.
finansów
Ilza P.:
Podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami na ten temat.
Czy Wy lub Wasz partner musiał kiedyś wyjechać na kilka miesięcy np. do pracy, przed wyjazdem było wszystko super...
Piszcie proszę wszystko czym możecie się na ten temat podzielić, jeśli mieliście takie doświadczenie.
1. jakie były Wasze relacje w trakcie rozłąki?
2. w jaki sposób utrzymywaliście ze sobą kontakt i jak często?
3. co czuliście gdy partner/-ka wyjechał/-a ? czy odczuwaliście tęsknotę, pustkę, itp. ? a może nie tęskniliście wcale?
4. czy przetrwaliście rozłąkę?
5. jeśli tak, to jak????
6. jak wyglądały Wasze relacje po powrocie tej osoby?
7. jak wyglądało Wasze 1 spotkanie po powrocie?
8. czy pojawiła się zdrada?
9. czy czuliście że nadal chcecie być razem?
10. a może czuliście niepewność czy chcecie być dalej?
11. jakie mieliście myśli, uczucia, przeczucia Piszcie proszę wszystko czym możecie się na ten temat podzielić, jeśli mieliście takie doświadczenie.
Beata
Slusarek
Staraj się dojrzeć
promyk światła tam,
gdzie inni widzą
t...
Joanna M.:Bardzo smutna historia....
Mój związek nie przetrwał. I to było najtragiczniejsze przeżycie.
Byliśmy kilka lat razem, planowaliśmy ślub. Uważałam, że nic ani nikt nie jest w stanie nas rodzielić.
Mój partner wyjechał. Nie miałam żadnych obaw ani przed ani w trakcie wyjazdu. Telefonowaliśmy do siebie, mailowaliśmy, odwiedzaliśmy się; wyjątkowo często w porównaniu z innymi parami, które również przeżywały rozłąkę.
Na początku swojego wyjazdu mój partner nie miał tam znajomych, był kompletnie sam. Po upływie około miesiąca miał już swoją paczkę na jakieś wyjścia. Cieszyłam się, że coraz lepiej mu się układa; na początku było mu źle, że jest kompletnie sam. Nasze kontakty na tym nie ucierpiały. Przez cały czas były tak samo intensywne.
W grupie jego znajomych pojawiła się kobieta, która była nim mocno zainteresowana. I tak zaczeła się ich przygoda. Niczym się nie zdradził, nie przyznał. Nie miałam pojęcia co się tam dzieje, nawet nie wiem kiedy dokładnie to się zaczęło.
Kiedy czekałam z utęsknieniem na jego powrót i cieszyłam się, że już wraca i wszystko będzie jak dawniej, wtedy dopiero się przyznał i już nie wrócił, został z inną.
Marta
S.
ilustrator
freelancer
www.mase.pl
Joanna M.:widocznie to nie był TEN męzczyna
Kiedy czekałam z utęsknieniem na jego powrót i cieszyłam się,że już wraca i wszystko będzie jak dawniej, wtedy dopiero się przyznał i już nie wrócił, został z inną
Joanna
M.
specjalista ds.
finansów
Bardzo smutna historia....
Mam nadzieje, że już Twoje serce lśni światłem ku innemu partnerowi:)
Ilza P. Project Manager
Joanna M.:
Ilza P.:
Podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami na ten temat.
Czy Wy lub Wasz partner musiał kiedyś wyjechać na kilka miesięcy np. do pracy, przed wyjazdem było wszystko super...
Piszcie proszę wszystko czym możecie się na ten temat podzielić, jeśli mieliście takie doświadczenie.
1. jakie były Wasze relacje w trakcie rozłąki?
2. w jaki sposób utrzymywaliście ze sobą kontakt i jak często?
3. co czuliście gdy partner/-ka wyjechał/-a ? czy odczuwaliście tęsknotę, pustkę, itp. ? a może nie tęskniliście wcale?
4. czy przetrwaliście rozłąkę?
5. jeśli tak, to jak????
6. jak wyglądały Wasze relacje po powrocie tej osoby?
7. jak wyglądało Wasze 1 spotkanie po powrocie?
8. czy pojawiła się zdrada?
9. czy czuliście że nadal chcecie być razem?
10. a może czuliście niepewność czy chcecie być dalej?
11. jakie mieliście myśli, uczucia, przeczucia Piszcie proszę wszystko czym możecie się na ten temat podzielić, jeśli mieliście takie doświadczenie.
Mój związek nie przetrwał. I to było najtragiczniejsze przeżycie.
Byliśmy kilka lat razem, planowaliśmy ślub. Uważałam, że nic ani nikt nie jest w stanie nas rodzielić.
Mój partner wyjechał. Nie miałam żadnych obaw ani przed ani w trakcie wyjazdu. Telefonowaliśmy do siebie, mailowaliśmy, odwiedzaliśmy się; wyjątkowo często w porównaniu z innymi parami, które również przeżywały rozłąkę.
Na początku swojego wyjazdu mój partner nie miał tam znajomych, był kompletnie sam. Po upływie około miesiąca miał już swoją paczkę na jakieś wyjścia. Cieszyłam się, że coraz lepiej mu się układa; na początku było mu źle, że jest kompletnie sam. Nasze kontakty na tym nie ucierpiały. Przez cały czas były tak samo intensywne.
W grupie jego znajomych pojawiła się kobieta, która była nim mocno zainteresowana. I tak zaczeła się ich przygoda. Niczym się nie zdradził, nie przyznał. Nie miałam pojęcia co się tam dzieje, nawet nie wiem kiedy dokładnie to się zaczęło.
Kiedy czekałam z utęsknieniem na jego powrót i cieszyłam się, że już wraca i wszystko będzie jak dawniej, wtedy dopiero się przyznał i już nie wrócił, został z inną.
Joanna
M.
specjalista ds.
finansów
Ilza P.:
Ehh...:/ współczuję Ci tych przeżyć. Ale skoro Cię zdradził, znaczy, że nie był Ciebie wart. Głowa do góry i czas iść swoją drogą w poszukiwaniu kogoś bardziej wartościowego, kto nie rzuci się na pierwszą lepszą, gdy Ciebie nie ma obok. A jak długo go nie było i jak często się widywaliście podczas jego wyjazdu?
Ilza P. Project Manager
Joanna M.:
Ilza P.:
Ehh...:/ współczuję Ci tych przeżyć. Ale skoro Cię zdradził, znaczy, że nie był Ciebie wart. Głowa do góry i czas iść swoją drogą w poszukiwaniu kogoś bardziej wartościowego, kto nie rzuci się na pierwszą lepszą, gdy Ciebie nie ma obok. A jak długo go nie było i jak często się widywaliście podczas jego wyjazdu?
Masz rację, ale to wszystko trzeba było przeżyć.
Po ponad 5 latach związku wydawało mi się, że znamy się wystarczająco dobrze i nic nie jest w stanie nas rozdzielić.
Mój partner wyjechał na pół roku. Na szczęście tylko do Londynu także komunikacja nie była trudna. Minimum raz w miesiącu widywaliśmy się na weekendy; albo ja tam albo on tu. W międzyczasie były święta i udało nam się wygospodarować więcej czasu. Oprócz tego maile, telefony.
Widocznie to nie zastąpiło bezpośredniego i stałego kontaktu.
Następna dyskusja: