Temat: wiatr(ówki) a sprawa survivalu - czy to w ogóle ma coś...
Jacku, wiatrówki z chincji nigdy nie przystrzelasz idealnie.
Zasadniczo przystrzelanie nazywa się "zerowaniem lunety".
Chodzi o takie ustawienie lunety aby punkt uderzenia śrutu w tarczę zgrywał się z krzyżem lunety.
Ponieważ wszystko co podrzucamy prędzej czy później spadnie warto zaznajomić się z pojęciem krzywej balistycznej. "Dmuchnięty" śrucik leci po niedoskonałej paraboli. Najpierw się wznosi a później opada. Ustawiając pierwsze zero (+) na krzywej wznoszenia możemy później poszukać (już bez kalibrowania lunety!) drugiego zera (+) na krzywej opadania. Co oznacza, że mierząc krzyżem do tarczy na dystansie 18m trafimy dychę tak samo jak mierząc krzyżem na dystans 39,5m. Cele pomiędzy 18 a 39,5m trzeba razić mierząc odpowiednio "pod cel". Najlepsze do tego są lunety z siatką MilDot, które ułatwiają odłożenie poprawki.
Edit.
Oczywiście zmiana śrutu na inny rodzaj spowoduje konieczność kolejnego zerowania lub dodawania odpowiednich poprawek (inny opad)
Inne nieatmosferyczne przyczyny gdy "zero" ucieka:
- przesuwający się montaż lub słabo chwycona w montażu luneta
- uszkodzona luneta
- uszkodzenie uszczelki tłoka/lufy
- "siadająca" sprężyna
- "siadający" strzelec-puszkobijca
Lufy w wiatrówkach nie zapiaszczamy ale też nie trzeba jej smarować czy czyścić - przelatujący ołów sam dba o odpowiedni film ołowiowy. Wyjątkiem jest sytuacja gdy wiatrówka na długi okres wędruje na półkę to wtedy można ją przestrzelić pakietem ze śrutu zwykłego, za którym upchnięty jest śrut wycięty z kawałka filcu i namoczony w środku do konserwacji (PKB lub balistol).
Przemysław K. edytował(a) ten post dnia 14.01.10 o godzinie 14:16