konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:

Czy dorosły człowiek nie może na kilka dni pozbyc sie uzależnień? Przyzwyczajeń? Utartych i jednocześnie prymitywnych sposobów łamania lodów?

Ty też jesteś DDA?
Marcin Szewczak

Marcin Szewczak Prezes Zarządu
Opolskiego
Towarzystwa
Fotograficznego

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:
Marcin Szewczak:
Alkohol od zawsze ułatwiał nawiązywanie znajomości.

współczuję, jeśli bez tego nie potrafisz poznawać ludzi.

wnioskujesz jak, za przeproszniem, baba. Wspomaganie kierownicy też ułatwia prowadzenie auta, ale bez wspomagania da się jeździć ? Oczywiście, że tak. Czytaj ze zrozumieniem. Ułatwia, nie jest równe do umożliwia.
Poza tym, tak już życia studenckiego, co to za survival bez kaca ? ;P

smutno to słyszeć :(

poczucie humoru też Ci się w survival kit'cie nie zmieściło? smutno mi to słyszeć ;(
Hubert Dziadczykowski

Hubert Dziadczykowski Sekretarz Gminy
Opatów

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:
Jacek Straszak:
Jest jeden szkopuł z realizacją takich zasad.

po pierwsze - zasady są jasne dla każdego przed przyjazdem, jeśli się z nimi nie zgadzasz - nie przyjeżdżasz.

po drugie - można tak zorganizować spotkanie, aby każdy musiał wybebeszyć zawartość swoich kieszeni i tobołków - skoro był zakaz wprowadzania alkoholu to taki delikwent ma wybór - pozbyc się go (nie spożywając) albo odpada na starcie.

po trzecie - publicznie zbesztany i wyproszony nie będzie chętnie się ciągnął za wycieczką.

po czwarte - w razie awantury - spacyfikować.

po piąte - narzędziem nacisku jest przyzwoitość i szacunek do innych członków wycieczki.
Co zostaje? Prosić, perswadować, przekonywać.

Druga rzecz - ja sobie bez piwa poradzę (choć może być ciężko)

po takim tekście już odpadłes na starcie.
ale jeśli ktoś przyjeżdża właśnie po to aby się zemną brudzia napić?

to napije się po imprezie

Jeśli ktoś uzna że nie chce być wzorowym harcerzem i nie po to jedzie 400km aby się
wieczorem przy ognisku nie móc kulturalnie napić piwa?

jego problem - zasady są jasne - nie jedzie.

Gdzie jest granica

właśnie, żeby nie bawić sie w granice, któe dla każdego są inne - całkowity zakaz.
Jeśli twoim paliwem jest alkohol - żegnam, takich znajomych mi nie trzeba.

To jest K... survival a nie imieniny cioci.

Chcesz imprezować to idź do klubu, znajdź sobie towarzystwo do imprezowania, ale nie zawracaj mi głowy.

Jeśli chcesz się przekonać czy będziesz potrafił przetrwać w lesie po pijaku - proszę bardzo - można zorganizować oddzielną akcję z osobami nadzorującymi.
Chyba, że robisz to sam, nikomu nic nie mówiąc, idziesz 30km od domu, chlejesz na umór i wracasz do małżonki. Jeśli udało się przejść pierwszy etap i jeszcze nie wytrzeźwiałeś - wałek w ręku żony dokończy sprawe.
Ale nie będzie to impreza, tylko eksperyment!

Czy dorosły człowiek nie może na kilka dni pozbyc sie uzależnień? Przyzwyczajeń? Utartych i jednocześnie prymitywnych sposobów łamania lodów?

Jesli chcesz trenować survival, to musisz sobie narzucić ograniczenia i się ich trzymać. Inaczej w sytuacji awaryjnej, twoje wieloletnie zabawy i szpanerka wśród znajomych - zawiodą.

Mocne. I nawet popieram. Może dla eksperymentu zorganizuj taki konwent. Ale wątpię, czy wiele osób przyjedzie. Sądzę, że nie chodziłoby nawet o zakaz alkoholu, ale raczej o to, że przy tak formułowanych zasadach: zakaz tego, tamtego, rewizja na wstępie - to ja miałbym wrażenie, że jadę na obóz dla jakichś głęboko ideologicznie zaangażowanych bojówkarzy- doskonałych od urodzenia lub nawet aniołów. Może dorzuć jeszcze kary fizyczne za wykroczenia. Ale wracając do bodźca, który wywołał dyskusję: dajcie spokój, taka awantura w sprawie jednego pawia? (Rafale, przykro mi, że Cię coś takiego spotkało, ale jak mawiał Forrest Gump - shit happens) I paw ten sprawił, że nagle się dowiaduję, że przegapiłem przez dwa dni fakt, że uczestniczyłem w totalnej rzyganej chamówie z bandą ćwierćmózgów opowiadających chamskie dowcipy? Nie zauważyłem. Chodziłem grzecznie spać, a co robili inni, to już ich sprawa. Nie miałem ochoty, to nie zadawałem się z pijącym przemysłowo towarzystwem, wybrałem inną ścieżkę, a wybór był. I szczerze mówiąc nikt z tych pijących jakoś mi nawet w oczy nie lazł. Dowcipy? Fakt, jak dla mnie też należałoby niektórych słuchać na leżąco. Ale co z tego? Ktoś tam coś pił, ktoś wygadywał głupoty. Może i naruszono tu i tam normy kultury, może to i owo raziłoby mnie "na salonach". Nie byliśmy na salonach, a ja bynajmniej nie czuję misji wychowywania dorosłych facetów na trzeźwe uosobienia kultury.

konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Marku, bawi Cię pojęcie DDA?

Nie, nie jestem.

Ale patrzę trzeźwo na świat.
I po 16tu latach praktyki leśnej, nauczaniu innych, pokazując ścieżki i wskazując pułapki, propagując survivial jako formę przygotowania do odmiennego myślenia w życiu, bycia przygotowanym na wszystko i przede wszystkim pokazując młodym, że można inaczej spędzać czas rozwijając różne pasje, zamiast z kumplami pić pod klatką - dowiaduję sie rzeczy nowej - spotkanie survivalowe nie może sie odbyc bez alkoholu.
Cudownie.

Żegnam w takim razie grupę, którą od początku pomagałem tworzyć.
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:
po pierwsze - zasady są jasne dla każdego przed przyjazdem, jeśli się z nimi nie zgadzasz - nie przyjeżdżasz.
To jest dobre - choćby po to aby uczestnicy wiedzieli co będzie normą. Trzeba jednak przyjąć że przyjedzie ktoś kto zasady będzie naginał.
A konwent -stety/niestety musi taką swobodę pozostawić.
po drugie - można tak zorganizować spotkanie, aby każdy musiał wybebeszyć zawartość swoich kieszeni i tobołków - skoro był zakaz wprowadzania alkoholu to taki delikwent ma wybór - pozbyc się go (nie spożywając) albo odpada na starcie.

To byłoby możliwe w momencie gdyby większość na taką opcję się zgodziła. Ja byłbym przeciw abstynencji. Wolał bym raczej punkt wcześniejszy czyli zasada "kulturalnego spożycia".

Takie trzepanie plecaków można jednak zastosować w innym wariancie (o tym poniżej)
po trzecie - publicznie zbesztany i wyproszony nie będzie chętnie się ciągnął za wycieczką.

po czwarte - w razie awantury - spacyfikować.

po piąte - narzędziem nacisku jest przyzwoitość i szacunek do innych członków wycieczki.

Słusznie prawisz! Tu konieczne jednak te "zasady" na które większość wyraziła zgodę.

po takim tekście już odpadłes na starcie.

Niestety może nie przystaję do większości survivalowców, ale podobnie jak Marcin, jestem zwolennikiem teorii że alkohol zbliża ludzi. Nie nie mam problemu z alkoholem i jak trzeba to i nawet z 2-3 godziny bez alkoholu wytrzymuję :) Jednak abstynencyjnego konwentu sobie nie wyobrażam. Tu głos ostateczny będzie należał do osób które na następny będzie chciała przyjechać. Niech brać zadecyduje.

Czy dorosły człowiek nie może na kilka dni pozbyc sie uzależnień? Przyzwyczajeń? Utartych i jednocześnie prymitywnych sposobów łamania lodów?

Może, tylko jw. czy będzie chciał?
Moim osobistym zdaniem - jedno drugiemu nie przeszkadza. Pod warunkiem że masz swoje wewnętrzne normy. To jest temat szerszy - dotyczy i żeglarstwa, turystyki itd itp.
Jesli chcesz trenować survival, to musisz sobie narzucić ograniczenia i się ich trzymać. Inaczej w sytuacji awaryjnej, twoje wieloletnie zabawy i szpanerka wśród znajomych - zawiodą.

I tu w końcu dotykamy istoty sprawy. Moim zdaniem właśnie przełamywanie swoich ograniczeń jest istotą "treningu survivalowego". Jeśli jadę na konwent to po to by przełamać kolejne swoje ograniczenia. Tym razem? Było to np. przelezienie w ciągu doby dystansu większego niż przez ostatnie 3 miesiące razem wzięte. Były też w moim wypadku inne założenia ale nie czas nie miejsce na pisanie pamiętniczka. Ważniejsze jest co pisałem przed konwentem, o tu:
http://www.goldenline.pl/forum/2282166/konwent-surviva...

Inaczej mówiąc - zamiast zakazów i nakazów (lub przynajmniej oprócz), wolałbym dać zachętę (choćby i kolejną głupią nagrodę, brawa przy ognisku, satysfakcję z wygranego głosowania na "najlepszego..."). Zachęcić i świecić przykładem. Pokazywać że da się, że można, że to jest właśnie zabawa.

I tu wracamy właśnie do trzepania plecaków. Pomysł jest prosty: główną konkurencją jest np. minimalizm. Osoby które się decydują wziąć udział - mają jasno i sztywno określone zasady (co do sprzętu, aktywności, zadań do realizacji). Nagroda musi być zacna (np. zdjęcie Kriska z autografem abo co). Reszta, ta mniej wprawna, mniej pewna swoich umiejętności - obserwuje, uczy się, ośmiela i startuje następnym razem, ale tym razem śpi w namiocie i nikt jej za to złego słowa nie powie.
Ten sposób zdaje mi się być dobrą metodą promowania tych bardziej wartościowych elementów takiego spotkania.

Edyta: Zachęcam wszystkich do dyskusji nad formułą! To nie ma być wymiana zdań między kilkoma starymi zgredami. Może uda nam się stworzyć nową jakość.Jacek Straszak edytował(a) ten post dnia 24.06.11 o godzinie 13:37

konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:
Marku, bawi Cię pojęcie DDA?
Bawi mnie afiszowanie się swoimi ograniczeniami. Oraz popadanie w skrajności.

Bawi mnie gdy ktoś nie akceptuje czyichś wad.

Myślę że nie patrzysz na świat trzeźwo skoro rzucasz grabkami i mówisz nie bawię się z wami...Bo ja to widzę tak.
To nie jest trzeźwe spojrzenie...
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Marek Bronisław Hubert:

Bawi mnie ...

Bawi mnie ...
Miłej więc zabawy...
...przykre tylko, że kosztem innych :/
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Przemysław F.:
Żegnam w takim razie grupę, którą od początku pomagałem tworzyć.

Nie pindol, o!

konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

No tak...

Skądinąd rozmowa ukazuje, czego ludzie się spodziewają, czego oczekują.
Uczymy się wzajemnie od siebie i tego nie lekceważmy. Cały sens tego dialogu winien prowadzić do szukania środka.

Sam nie lubię pijaństwa, przekrzykiwania się przy ognisku, łażenia nieopanowanego i bujanego jak przy adhd, bo to nie człowiek łazi tylko alkohol w nim.

A jednocześnie cenię wypicie piwka czy dwóch w swoim gronie. Czasem naleweczki.
Kiedyś - byłem właśnie po rozwaleniu mojego ośrodka - poddałem się wpływowi alkoholu i lekko się wstawiłem. Pewna osoba, która mnie nigdy takim nie widziała, przeżyła to bardzo. Inni jej tłumaczyli...

Kocham małe grupy - nie znoszę spędów. W małej grupie, zwłaszcza znanej, mniejsze ryzyko na zaistnienie faktów niepożądanych. Ale mam podejście, że... 'ta impreza nie była taka jak chciałbym'. I przechodzę do porządku dziennego nad tym, nawet, gdy boleję. Może nawet kogoś nie zaproszę następnym razem, gdy stwierdzę, że on raczej rokuje, iż będzie powtarzalność.

Tyle, że wszystko dzieje się jak w tym wiele razy przytaczanym radiu - nie pasuje, zmieniam kanał. Sam decyduję o swoich wyborach. A w tym konkretnym przypadku - najwyżej nie jadę na konwent. Ale nie obrażam się na forum - Fredi. Proszę!

Bo... trzeba rozmawiać.

PS. Zresztą tak przyglądając się wszystkiemu na odległość... jak inne miewamy motywacje! Jak w innych wrażliwościach bywamy umieszczeni... Ja miałem ochotę opuścić to forum, kiedy ktoś - sam bzdurnie rozgadany - zarzucił mi, że za dużo gadam... Sic!
Stan W.

Stan W. badania

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Hi!

Porobilo sie?
Malpiaty zohydzony?

Ja mysle tak ze wzajemne poznawanie sie odbywa sie w roznych warunkach. A potem to juz wiemy. I wybieramy. A jedna wpadka znaczy jedno: jak kto madry to bedzie uwazac a z niemadrym sie juz nie jedzie. Wszystko. I co tu suknie drzec panienki!

Ten wyzej napisal: rozmawiac. Tylko to zmienia czlowieka a nie fochy.
Bartosz C.

Bartosz C. Mente et Malleo

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

A ja ujmę to tak:
Komuś się nie podobało czyjeś zachowanie - droga wolna, można z nim porozmawiać na ten temat, przecież każdy wyciąga wnioski z tego co się dookoła nas dzieje. Po co się kłócić? Spokojna rozmowa może więcej załatwić.

Że były kawały? Nikt nie oponował w trakcie, że złe(można zwrócić uwagę).
Że był alkohol? Nikt się nie sprzeciwił(można było zaznaczyć, że za dużo).
Że były papierosy? Nikt nie mówił, żeby odejść od ogniska(można było to zrobić).
Sądzę, że każda uwaga byłaby rozpatrzona i wysłuchana w atmosferze zrozumienia.

Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek uczestnik drugiemu zrobił coś na złość(myślą, mową i uczynkiem), a jeżeli tak wypadło - przypadek. Po obecnej rozmowie sądzę, że część wyciągnie wnioski na przyszłość, a inni... zrobią tak jak będą uważali. Nie można nic na siłę.
Niestety - im większa grupa tym więcej charakterów i innego podejścia do życia, większe prawdopodobieństwo nastąpienia konfliktu... Tak już bywa.

Cóż więcej mogę napisać?

Każdy z nas wie, że nie wszystko wszystkim pasowało, a to jest powód do tego by się bardziej starać na przyszłość.

PozdrawiamBartosz C. edytował(a) ten post dnia 24.06.11 o godzinie 23:57
Jacek Straszak

Jacek Straszak Szef działu HR

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Ten + to szczególnie za to:
Bartosz C.:
to jest powód do tego by się bardziej starać na przyszłość.
Marcin Szewczak

Marcin Szewczak Prezes Zarządu
Opolskiego
Towarzystwa
Fotograficznego

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Bartosz C.:
A ja ujmę to tak:
Komuś się nie podobało czyjeś zachowanie - droga wolna, można z nim porozmawiać na ten temat, przecież każdy wyciąga wnioski z tego co się dookoła nas dzieje. Po co się kłócić? Spokojna rozmowa może więcej załatwić.

Że były kawały? Nikt nie oponował w trakcie, że złe(można zwrócić uwagę).
Że był alkohol? Nikt się nie sprzeciwił(można było zaznaczyć, że za dużo).
Że były papierosy? Nikt nie mówił, żeby odejść od ogniska(można było to zrobić).
Sądzę, że każda uwaga byłaby rozpatrzona i wysłuchana w atmosferze zrozumienia.

Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek uczestnik drugiemu zrobił coś na złość(myślą, mową i uczynkiem), a jeżeli tak wypadło - przypadek. Po obecnej rozmowie sądzę, że część wyciągnie wnioski na przyszłość, a inni... zrobią tak jak będą uważali. Nie można nic na siłę.
Niestety - im większa grupa tym więcej charakterów i innego podejścia do życia, większe prawdopodobieństwo nastąpienia konfliktu... Tak już bywa.

Cóż więcej mogę napisać?

Każdy z nas wie, że nie wszystko wszystkim pasowało, a to jest powód do tego by się bardziej starać na przyszłość.

Pozdrawiam


Zgadzam się. Jako że przebywałem głównie w towarzystwie 4tego Regimentu, mogę powiedzieć że raz i tylko raz zostaliśmy upomniani przez Monikę by nie nadużywać przekleństw przy Bajtlu. Natychmiast zaczęliśmy pikać lub złagadzać wypowiadane słowa, aczkolwiek zdarzały się gafy w rozpędzie. Druga sytuacja, papierosy. Nienawidzę smrodu fajek i ich dymu. Wystarczyła jedna uwaga i każdy kto chciał zapalić stawał pod wiatr i nic na mnie nie leciało. To samo tyczyło się dnia następnego przy wyjściu z obozu: "kto ma gazy, ląduje na samym końcu" ;P i tak to z szacunku czy wstydu, tasowaliśmy się na szarym końcu :D
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Marcin Szewczak:

każdy kto chciał zapalić stawał pod wiatr i nic na mnie nie leciało.

Dlaczego chińscy marynarze są żółci ?
- Tak to jest jak się leje na nawietrzną...
...czyli pod wiatr ;D

konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Krzysztof J. Kwiatkowski:
PS. Zresztą tak przyglądając się wszystkiemu na odległość... jak inne miewamy motywacje! Jak w innych wrażliwościach bywamy umieszczeni... Ja miałem ochotę opuścić to forum, kiedy ktoś - sam bzdurnie rozgadany - zarzucił mi, że za dużo gadam... Sic!

Rozgadany?? Ja zawsze podziwiałem to że potrafisz cicho siedzieć gdy ktoś tam wypisuje coś tam...

Ja nie lubię spędów, bo nie lubię tłumów.
Imprezy na których jest więcej niż 5 osób dają mi niesamowitą okazję do konfrontacji swoich poglądów. Sprawdzenia siebie gdy ktoś zachowuje się nie tak jak ja bym chciał.
Kiedyś jeździłem na pustynną burzę...Fajna masowa impreza survivalowa...
Marcin Szewczak

Marcin Szewczak Prezes Zarządu
Opolskiego
Towarzystwa
Fotograficznego

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Andrzej P.:
Marcin Szewczak:

każdy kto chciał zapalić stawał pod wiatr i nic na mnie nie leciało.

Dlaczego chińscy marynarze są żółci ?
- Tak to jest jak się leje na nawietrzną...
...czyli pod wiatr ;D


Dobreeeeee ;) tego nie znałem, i dzięki, zawsze miałem z tym problem ;(
Andrzej Podgóreczny (Ape)

Andrzej Podgóreczny
(Ape)
DTM, skipper, coach,
Master Business
Trainer z pasją,
czy...

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Spoko, ahoy! :)

konto usunięte

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Parę dni nie zaglądałem i jestem w szoku jak się watek pięknie rozwinął... Jak zwykle wszystko sprowadza się do tego czym dla nas jest survival, itd. Byłoby to nudne, gdyby nie te emocje i ostre słowa, które sprawiają, że całość czyta się w wypiekami na twarzy... Niektórymi komentarzami jestem zdziwiony, a najbardziej bardzo zdecydowanymi opiniami ludzi, którzy... nie brali udziału w konwencie... Ponieważ pozwoliłem sobie (chyba w innym wątku) na nieco krytyczną opinię po/o konwencie, więc chciałbym i tutaj się wypowiedzieć, żeby zrównoważyć opinie. Zwłaszcza, że ja akurat byłem na konwencie.

- Alkoholu było dużo, ale w liczbach bezwzględnych. Ludzi było dużo i wydaje mi się, że zdecydowana większość nie wchłonęła więcej niż ekwiwalent 300g 40% alkoholu. A w każdym razie nie było zachowań wskazujących na więcej - oprócz kilku (dosłownie 2-3) przypadków. Najlepszym dowodem na to jest brak jakichkolwiek wypadków i strat czy to w ludziach czy w sprzęcie. Nikt nie spał tam gdzie padł - każdy w starannie zmajstrowanym legowisku, w najgorszym przypadku w namiocie. Ogniska - starannie pilnowane, jedzenie - metodycznie przygotowywane (całymi godzinami). Nikt nie zaginął (co nie znaczy, że nikt się nie zgubił :), wszyscy dotarli do wyznaczonym miejsc mniej więcej na czas. Obozowiska zostały na koniec uprzątnięte - sam dźwigałem wielki wór smieci do samochodu, itd, itd... Powiedziałbym - jak na zlot 30 ludzi, lub 3-4 grup średnioznających się ludzi - było wzorowo.

- Kultura osobista, kawały, itd. - nie była to kultura wysoka, ale przecież nie o to chodzi w tym spotkaniu. Wszystkich, którzy rzucają kamieniami zachęcam do obejrzenia krótkich, ale mocnych filmów senatora Piesiewicza (ale nie tych, które reżyserował, tylko tych w których gra główną rolę ;). Wszystko jest dla ludzi, pod warunkiem, że są dorośli i że się na to zgadzają. Były grupki, które opowiadały bardziej sprośne historie i były takie gdzie nawet w kulminacyjnym punkcie imprezy można było porozmawiać o budowie canoe albo o leśnych roślinach jadalnych, itd. Można było wybierać. Jedyne zastrzeżenie - nie wiem czy zawsze mieliśmy na uwadze, że miedzy nami kręci się siedmioletnie dziecko. Tu już rodzice musieliby się wypowiedzieć czy jakieś granice nie zostały przekroczone - jeśli tak, to powinniśmy sobie to wziąć do serca. Ale też nie do tego stopnia, żeby zakazać świńskich dowcipów - po prostu umawiamy się, że np. do 22. panuje kultura słowa, itd., a później dzieci idą spać pod opieką rodziców, a reszta ekipy może wrzucić następny bieg.

- Największe zastrzeżenie (i tak naprawdę jedyne, z którmy proponuję coś zrobić) to survival. Uważam (i mówiłem to już na początku tego wątku), że trekking i inne formy zabijania czasu nie są dobrym pomysłem, bo moim zdaniem większa część czasu na konwencie powinna być spędzona na ćwiczeniu technik przetrwania. Po prostu w sobotę, zamiast zap* przez cały dzień (co ja np. tak w ogóle bardzo lubię) powinniśmy siedzieć w obozie i ćwiczyć. A co? A
no każdy co chce, w zależności od już posiadanych umiejętności, stopnia hardcore'owości, itd. Ja np. miałem taki plan (który niestety tylko częsciowo zrealizowałem):
- woda - poćwiczyć robienie filtrów, ale ze sprawdzeniem rezultatów, tzn.
pobrać próbki wody: ze strumienia, ze strumienia po przefiltrowaniu i ze strumienia po przegotowaniu (krótkim - doprowadzić do wrzenia, i długim - 10-15 min). I pozniej dać to do Sanepidu i dowiedzieć się, którą wersję można bezpiecznie pić. Najbardzie oczywiscie byłem zainteresowany wersją przefiltrowana, ale bez gotowania. Nawet kupiłem jałowe pojemniki, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, tzn. wziąłem wodę ze strumienia, przegotowałem i tyle.
- legowisko - celowo nie wziąłem namiotu i majstrwałem cos z poncho, ale 'niestety' było ciepło i praktycznie nie padało, więc trudno ocenić wartość moich kontrukcji (ale przy porządnym deszczu raczej by było cienko, więc jest co ćwiczyć)
- ogień - chciałem poćwiczyć uważność/staranność w rozpalaniu ognia, tzn. rozpalanie jedną zapałką (wziąłem ze sobą tylko 3 sztuki). I było nieźle - 10 minut budowania misternego stosu, a poźniej jeden strzał i już. Krzesiwka, itd. to dla mnie lipa, ale następnym razem w planie jest rozpalanie w czasie deszczu.
- orientacja w terenie bez kompasu/busoli. Tu było ciężko, bo mapa była zbyt dobra i w zasadzie ciężko było coś poćwiczyć. Ale tu już mam plan na next time - z takiej mapy jak chłopaki dostarczyli tym razem, wymazujemy w PS 80% szczegółow i wtedy dopiero dajemy uczestnikom (ew. tylko tym co chcą taką wersję - tylko obozowisko i zamek :)

I tyle. Na następny konwent zrobię sobie lepszy plan i będę się starał go lepiej zrealizować. A jeśli znowu zwycięży opcja łażenia bez sensu i mało survivalu, to... i tak pojadę, bo uważam, że było warto.

Pozdrawiam wszystkich uczestników,
P.

Edyta, ty dz**** bez szkoły, znowu narobiłaś tyle literówek... ;))Piotr Sokołowski edytował(a) ten post dnia 26.06.11 o godzinie 18:16

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

I znowu Huber odzwierciedlił moje poglądy :-))))))
Mocne. I nawet popieram. Może dla eksperymentu zorganizuj taki konwent. Ale wątpię, czy wiele osób przyjedzie.
Jak już pisałem i dałem propozycję innych spotkań ( warsztaty , spotkania tematyczne.....) , proszę , niech ktoś podejmie się wyzwania! Chętnie przyjadę jako uczestnik!!!
Sądzę, że nie chodziłoby nawet o zakaz alkoholu, ale raczej o to, że przy tak formułowanych zasadach: zakaz tego, tamtego, rewizja na wstępie - to ja miałbym wrażenie, że jadę na obóz dla jakichś głęboko ideologicznie zaangażowanych bojówkarzy- doskonałych od urodzenia lub nawet aniołów. Może dorzuć jeszcze kary fizyczne za wykroczenia.
Za to masz u mnie.... plusa :-))))
nagle się dowiaduję, że przegapiłem przez dwa dni fakt, że uczestniczyłem w totalnej rzyganej chamówie z bandą ćwierćmózgów opowiadających chamskie dowcipy? Nie zauważyłem.
A za to stawiam Miłosza , tfu Pana Tadeusza ( pół tomu ) :-))))))

I skończmy te jaja............, kto chce przyjedzie na następny Konwent, kto nie , to siedzi i klika myszką :-)))))

Temat: Konwent Survival Trekk 2011

Piotr Sokołowski:
A jeśli znowu zwycięży opcja łażenia bez sensu
Będziesz jeszcze chciał gdzieś pojechać w góry ale przypomnę Ci to ....:-)))
Edyta, ty dz**** bez szkoły, znowu narobiłaś tyle literówek... ;))
Jeszcze nie ma 22-ej :-))))Jest zakaz ku.....nia , ups , wymknęło mi się:-))))



Wyślij zaproszenie do