Temat: Katastrofa w Smoleńsku
Z jednej strony chcę przytoczyć sens słów Stanisława Cioska, który uznał, że po stronie rosyjskiej stwierdza cały szereg reakcji (mowa o reakcjach oficjalnych), które są dla niego kompletną nowością i świadczą o prawdziwości obecnej postawy. Kiedy prowadzący rozmowę spytał, czy przypadkiem nie jest to wyrafinowana gra, Ciosek odrzekł coś takiego: "Cieszyłbym się, gdyby to była wyrafinowana gra. Jak znam Rosjan, to postawa wyrafinowania świadczyłaby o ich bardzo poważnym nastawieniu". Przy okazji przypominają się słowa bodajże Churchilla o tym, że Brytania nie ma przyjaciół, ma interesy.
Z drugiej strony znając moje nastawienie do oglądu świata, mogę zaryzykować twierdzenie, że ja w życiu nie zaufałbym Polakom.
Jeszcze czym innym jest uznanie, że miałem kolegę, który
na wszystko cokolwiek byśmy wymyślili, postanowili, ocenili - zawsze znajdował swoją porcję słów powątpiewania. Miał widocznie taką swoją grę, w której przecież zawsze można jakoś tam liczyć na wygraną w postaci "a nie mówiłem". Pamiętam jak tryumfował, gdy już trafił...
Sądzę, że dla ludzkiego ducha (albo nazwijmy to może: morale) korzystniej jest tworzyć prognozy zgodne z oczekiwaniami pożądanymi. To w jakiś sposób generuje sukces, bowiem człowiek który spodziewa się, że czemuś podoła ma w sobie, gotowość na przyjęcie tego. Człowiek, który chodzi naładowany zwątpieniem, odwróci się plecami czasem i w najbardziej istotnym dla jego sprawy momencie.
Kiedyś skrzywdziłem pewnego człowieka. Moje postępowanie było przez tego człowieka sprowokowane i nie do końca byłem tu winny. Nie mniej jednak było mi z powodu mego postępku bardzo źle. Przemogłem się i poszedłem przeprosić. Było to bardzo szczere, nawet przyjąłem postawę pokorną. Usłyszałem wówczas słowa o moim wyrachowaniu i nieszczerości. W efekcie wyszedłem bez słowa. I nigdy już do tego człowieka nie wróciłem. Całkiem możliwe, że dałem mu możność do wywodów, że nie mylił się co do mnie. Ja jednak poczułem się bardzo poniżony. No cóż... bywają tacy ludzie. Ja w moich rachunkach wolałem niekiedy ciężar wziąć na siebie, dla dobra przyszłej sprawy... Być może na tym też polega wyrachowanie, że nawet samemu płaci się rachunki wspólne. Różnie to bywa...
Dorośli ludzie jednak zawsze wiedzą, że każde działania mogą mieć wiele skutków, zatem nie ma co uznawać, że może on być tylko jeden. Pewność można mieć jedynie w przypadku tzw. zdarzeń nieuchronnych.
W stosunku do Rosjan wolę więc określić swoją postawę jako: CHCĘ IM WIERZYĆ...