konto usunięte
Pobiegłem raz (1 maja) - ludzie w parku patrzyli się dość dziwnie - ale pomyślałem, że może to kwestia bardziej tradycjonalistycznej Białostocczyny i że robię coś, czego w święta nie wypada. Pobiegłem drugi raz (3maja) w deszcz i ziąb - i wtedy to już spojrzenia były konkretne, na zasadzie " o, patrzcie, baba z brodą!". Dokładając do tego fakt, że w ciągu tych dwóch dni spotkałem może 3, 4 biegaczy zaczynam się zastanawiać, czy bieganie to nie jest moda wielkomiejska. Białystok nie jest mały (300K mieszkańców to już nie byle co) jednak biegaczy tam za wielu nie widziałem - a biegałem po parku miejskim, miejscu na biegowy lans idealnym ;)
Nie tam, żebym chciał jakiś kij w mrowisko wsadzać, ale wydawało mi się, że na tydzień przed półmaratonem białostockim będzie "biegaczów jak mrówków" - a tu taka niespodzianka.