Adam W.

Adam W. running machine

Hanna S.:
6. Brak jakichkolwiek oznaczeń kilometrowych na trasie, po 9 godzinach wysiadają baterie w garminach i właśnie dlatego nie zmieściliśmy się w limicie.
Haniu, bardzo współczuję tego w jaki sposób Was potraktowali, 10 bym zrozumial ale 1 minuta spóźnienia? to nieludzkie..

a na przyszłość warto mieć ze sobą coś np. takiego:
http://www.tracer.pl/product/power-bank-5200-mah-bialy

kosztowało 40 zł, biorę to na długie wybiegania, podładowuję i Garmina (u mnie bateria starcza na 6, 7 godzin) i telefon..
Hanna Sypniewska

Hanna Sypniewska właściciel, FH

Adam, zrobiłam życiówkę, więc i tak nieźle. Czułam się jednak paskudnie, gdy mi wmawiano, że i tak nie dotrę do mety a oni nie mają zamiaru ściągać mnie z bacówki ( 11 km stąd). Byłam wkurzona a mój przyjaciel olał Maraton Koral, w którym miał wystartować następnego dnia. Zabrali nam numery i chipy, a wszystkie zadeklarowane biegi biegło się na tych samych. Pojechaliśmy do domu w niedzielę zamiast w poniedziałek, ale nie ma złego. Wpadliśmy po drodze na warszawski Targówek i jeszcze zdążyliśmy zrobić kilka kółek na bieżni ze Spartanami. Prawdziwy balsam na mój nerw.
Arkadiusz S.

Arkadiusz S. Think training's
hard? Try losing.

Haniu, czapka (czy tam góralski kapelusz) z głowy!
Mariusz C.:
Nie powinieneś narzekać, bo G. Świętokrzyskie to świetny region do przygotowania w ramach B7D, o którym większość biegaczy w RP może tylko, albo marzyć, albo dojeżdżać w jakieś góry.

Niestety pracuję 7 razy w tygodniu 12h ( 9-21) i aby pobiegać to trenuję raczej w niedzielę rano, bo mam luz i pracuję wtedy "tylko" od 10 do 20. W Góry Świętokrzyskie to niby tylko 80km wyprawa, ale niestety trzeba mieć na to czas.
2. Zastanawiam się, czy do ekwipunku nie dopisać nakolanników i rękawic z jakimś "amortyzatorem"? Z nakolannikami nie biega się

Niestety nie da się w czymś takim biegać, wystarczą buty typowe pod ultra nazywane tzw. glebogryzałki :)
Buty w których planowałem pobiec zaczęły się rozklejać i odesłałem je na reklamacje. Podejrzewam, że po B7D nawet do reklamacji by się nie nadawały :) Ten post został edytowany przez Autora dnia 09.09.14 o godzinie 16:44
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Hanna S.:
77 kilometr, 13 godzin i jedna minuta, o jedną za dużo. Biegłam z przyjacielem Jankiem, z sędzią nie było dyskusji. Była zażarta awantura o tę minutę. Pozostały do Krynicy cztery godziny i 23 km, nawet gdybym przyczłapała się na metę o 21 to i tak byłabym przeszczęśliwa. Odebrali numery, odebrali chipy, sposób w jakim sędzia to uczynił nazwałabym aroganckim. Ja i Janek byliśmy pierwszymi, którym przerwał bieg, a zrobił to z nieukrywaną satysfakcją.

Co do biegu. Zacznę od minusów.
1. Dezorientacja informatyczna żenująca- w materiałach, które otrzymaliśmy w pakietach sprzeczne informacje dotyczące czasowych limitów na punktach
2. 10 minut za grupą 100 puścili grupę 66, czołówka 66 przebijała się przez gąszcz zawodników na wąskich, leśnych ścieżkach, my zamiast biec swoim tempem wielokrotnie ustępowaliśmy drogi tym z drugiego biegu
3. Chore limity czsowe, dla tych, którzy biegli 66 km limit dłuższy o dwie godziny niż dla tych, którzy biegli setkę.
4. I dalej o limitach- uważam, że wyśrubowano je po to, by jak najwięcej ludzi wyeliminować, jeżeli orgi uważają, że setka B7D nie jest dla amatorów, nawet z dużym doświadczeniem ultra górskim, to niech wprowadzą punktację przy rejestracji tak, jak na Biegu Granią Tatr,
5. Absolutny brak tolerancji na limitach czasowych. Ostateczna decyzja o dopuszczeniu do dalszego biegu należy do sędziego, jedna minuta na 77 km i 13 przebytych godzin to zaledwie kilkadziesiąt metrów przed pomiarową matą, ci, którzy wbiegli na nią pół minuty przed nami kontynuowali bieg, my do autokaru.
6. Brak jakichkolwiek oznaczeń kilometrowych na trasie, po 9 godzinach wysiadają baterie w garminach i właśnie dlatego nie zmieściliśmy się w limicie. Pojęcia nie miałam, w którym miejscu jestem ani ile jeszcze czasu przede mną. Przynajmniej na 5 km przed punktami limitowymi powinny być umieszczone jakieś info, no ale trzeba by się trochę wysilić.

Nie zakładano nagród w kategoriach wiekowych kobiet na 100 km ( dla mężczyzn tak), ale skoro 30 pań bieg ukończyło, naprędce takie kategorie stworzono już w czasie dekoracji. Dla mnie żenada, Sylwia w toalecie dowiedziała się o tym, że wyczytywano ją na pudło.

Jeżeli chodzi o sam bieg. Trasa bardzo trudna, nie doceniłam skali tej trudności ale lubię takie wyzwania. Pogoda nam nie sprzyjała. Już podczas startu ( trzecia w nocy ) było ciepło, i cieplej z każdą godziną. Przepiękny wschód słońca a widoki dolin, owitych watą mgieł zapierał dech. Od 33 km morderczy upał i tak przez wiele następnych godzin. Burza zaskoczyła nas na około 70 kilometrze, momentalnie zrobiło się ślisko i bardzo niebezpiecznie. Glina wsysała buty, a na zbiegach niejeden zaliczył glebę. Na całej trasie kamienie, glina i korzenie o jakich mi się nie śniło. A betonowe płyty z dziurami- co za paskudztwo ! A na kilka kilometrów przed Krynicą dziesiątki powalonych drzew.

Wielki plus dla wolontariuszy, byli wspaniali.
Mariusz, nakolanniki? rękawice? proszę cię....
Pogoda na pewno była ekstremalnie niekorzystna, bardzo mało ludzi znosi w marę dobrze wysokie temperatury, umiarkowane temperatury. Najlepiej na tej pogodzie wyszli faworyci, gdyż metę zaliczali około południa, czyli w porze gdy upał nie osiągnął jeszcze maksa. Burza z ulewą to z kolei spowolnienie z powodu utraty przyczepności butów.
Miejmy nadzieję, że w przyszłorocznym B7D pogoda będzie bardziej łaskawa.

Masz racje Haniu co do tych sprzecznych info o limitach, odnoszę wrażenie, że sędziowie i orgi nie czytają strony netowej biegu, przez co podawane są niewiarygodne info.

Do pewnego stopnia limity na 77 i 88 mogą być zrozumiałe, ale to jak kto rozkłada tempo w końcówce, to jego sprawa, a jeśli już są, to organizatorzy powinni podejść elastyczniej do limitów w sytuacji ulewy, gdy należy postawić na bezpieczeństwo biegaczy, by się nie łamali i nie kontuzjowali. Zwłaszcza, że takie drobne straty po upale i ulewie zwykle daje się nadrobić.

Zupełnie bez sensu są krótkie odstępy czasowe startu na 100, 66 i 36 km. To nie miało dużego znaczenia w pierwszych latach, ale z tego co podały media, to miało wystartować 2000 ludzi, którzy wzajemnie prawie tratowali się. A to jest zupełny brak wyobraźni orgów, którzy wiedzieli wcześniej że ilość startujących lawinowo wzrasta z roku na rok.

Jestem zdania, że skoro to ma być krynickie ultra, to meta dla wszystkich dystansów powinna być w Krynicy. czy starty dla 36 i 66 zrobić w Rytro i piwnicznej, czy wszystkie starty i mety w Krynicy, to można przedyskutować, ale na pewno da się tak dobrać trasy, by przewyższenia były zbliżone.
P.S.
Tak sobie głośno pomyślałem o rękawicach i nakolannikach. Na pewno glebogryzaki załatwiają w dużej mierze problem, poza tym, ze jest poroblem tego rodzaju, że potrzebne są zwykle nie na przepaku, ale na trasie.
Dzięki za naoczne, nanożne relacje.

konto usunięte

Hanna S.:
Adam, zrobiłam życiówkę, więc i tak nieźle. Czułam się jednak paskudnie, gdy mi wmawiano, że i tak nie dotrę do mety a oni nie mają zamiaru ściągać mnie z bacówki ( 11 km stąd). Byłam wkurzona a mój przyjaciel olał Maraton Koral, w którym miał wystartować następnego dnia. Zabrali nam numery i chipy, a wszystkie zadeklarowane biegi biegło się na tych samych. Pojechaliśmy do domu w niedzielę zamiast w poniedziałek, ale nie ma złego. Wpadliśmy po drodze na warszawski Targówek i jeszcze zdążyliśmy zrobić kilka kółek na bieżni ze Spartanami. Prawdziwy balsam na mój nerw.

Haniu, ale rzeczy: chip, numer były do odbioru o 20 tego samego dnia. Tak na odprawie mówili, jak było w rzeczywistości to nie wiem. A ja sam po 36km zostawiłem swój chip, nie pomyślałem, że mi się przyda na next biegi :D

Co do Wawy, to w Twoim przypadku mnie to nie dziwi :D Jesteś niesamowita :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.09.14 o godzinie 11:27

konto usunięte

Mariusz C.:

Zupełnie bez sensu są krótkie odstępy czasowe startu na 100, 66 i 36 km. To nie miało dużego znaczenia w pierwszych latach, ale z tego co podały media, to miało wystartować 2000 ludzi, którzy wzajemnie prawie tratowali się. A to jest zupełny brak wyobraźni orgów, którzy wiedzieli wcześniej że ilość startujących lawinowo wzrasta z roku na rok.

Jestem zdania, że skoro to ma być krynickie ultra, to meta dla wszystkich dystansów powinna być w Krynicy. czy starty dla 36 i 66 zrobić w Rytro i piwnicznej, czy wszystkie starty i mety w Krynicy, to można przedyskutować, ale na pewno da się tak dobrać trasy, by przewyższenia były zbliżone.

Z punktu widzenia mnie, uczestnika biegu na 36km - czyli 1 etap:
Tłok był, choć ja nie miałem z tym problemów. Po prostu ludzie schodzili na bok, albo ja zgrabnie się przeciskałem albo wyprzedzałem z prawej/lewej strony. 2-3 razy było trudniej.

Nie było raczej prawie tratowania się i 2000 biegaczy. Około połowy mniej.
Jednak coś przydałoby się zrobić, bo frekwencja rośnie, a lista DNF na 100 jest dłuuuuga.
Za rok to zrobi się z tego masówka.

Meta - zgoda, przydałaby się meta w Krynicy dla tych 36 i 66. Albo chociaż zrobienie lepszej mety w Rytrze.
2-3 kibiców było w Rytrze kilkanaście metrów przed metą. Nawet spiker mnie nie wyczytał (choć pewnie za szybki byłem). Tylko pytanie jak poprowadzić te szlaki dla wszystkich dystansów, aby kończyły się w KZ na deptaku?
Start w P i Rytrze to duże wyzwanie logistyczne w nocy. Dojazd z Rytra do KZ zajął nam godzinę z powrotem.Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.09.14 o godzinie 11:49
Mariusz Czerwiński

Mariusz Czerwiński Szukam pracy:
Diagnozy nadużyć
kredytowych, Audyty
umów k...

Piotr S.:
Mariusz C.:

Zupełnie bez sensu są krótkie odstępy czasowe startu na 100, 66 i 36 km. To nie miało dużego znaczenia w pierwszych latach, ale z tego co podały media, to miało wystartować 2000 ludzi, którzy wzajemnie prawie tratowali się. A to jest zupełny brak wyobraźni orgów, którzy wiedzieli wcześniej że ilość startujących lawinowo wzrasta z roku na rok.

Jestem zdania, że skoro to ma być krynickie ultra, to meta dla wszystkich dystansów powinna być w Krynicy. czy starty dla 36 i 66 zrobić w Rytro i piwnicznej, czy wszystkie starty i mety w Krynicy, to można przedyskutować, ale na pewno da się tak dobrać trasy, by przewyższenia były zbliżone.

Z punktu widzenia mnie, uczestnika biegu na 36km - czyli 1 etap:
Tłok był, choć ja nie miałem z tym problemów. Po prostu ludzie schodzili na bok, albo ja zgrabnie się przeciskałem albo wyprzedzałem z prawej/lewej strony. 2-3 razy było trudniej.

Nie było raczej prawie tratowania się i 2000 biegaczy. Około połowy mniej.
Jednak coś przydałoby się zrobić, bo frekwencja rośnie, a lista DNF na 100 jest dłuuuuga.
Za rok to zrobi się z tego masówka.

Meta - zgoda, przydałaby się meta w Krynicy dla tych 36 i 66. Albo chociaż zrobienie lepszej mety w Rytrze.
2-3 kibiców było w Rytrze kilkanaście metrów przed metą. Nawet spiker mnie nie wyczytał (choć pewnie za szybki byłem). Tylko pytanie jak poprowadzić te szlaki dla wszystkich dystansów, aby kończyły się w KZ na deptaku?
Start w P i Rytrze to duże wyzwanie logistyczne w nocy. Dojazd z Rytra do KZ zajął nam godzinę z powrotem.
Z perspektywy zaliczającego 36 km zagęszczenie na trasie wydaje się pikusiem. Ale Hani zabrakło minuty, czyli praktycznie mogło to być 20, czy 30 sek. A to jest czas kilkudziesięciu mijanek. Ja parę lat temu w Szwecji po śniegu i z plecakiem pokonałem dystans około, albo nieco ponad 60 km i na ostatnich kilometrach każde przewrócone drzewo, zzy gałąź wystająca spod śniegu, które musiałem ominąć lub przejść cisnęły mi na usta tekst "pierd...y świerk" i bynajmniej to nie przekleństwo mnie spowalniało każdorazowo.

Dla tych co walczą z limitem na 100 km, każde przepuszczenie innego biegacza lub omijanie innych uczestników to jakaś ministrata czasowa. Dlatego organizatorzy maja obowiązek zapewnienia wzrostu płynności ruchu na trasie.

Masz rację, należy w przyszłym roku oczekiwać wzrostu ;liczby uczestników, ale nawet gdyby to stało się masówką, to organizatorzy powinni to przewidzieć i podjąć zawczasu stosowne kroki. Zresztą, nawet gdyby lawina zjechała na start, to będzie spora populacja ludzi o mizernej kondycji, którzy zaliczą ekstremalnego ogona, zanim jeszcze grupa startowa zejdzie z asfaltu. Dojdą do hali Łabowskiej i opiją zdobycie szczytu..

Co do wytyczenia szlaków na 36 i 66 km problem jest nieco wyolbrzymiony, na pewno zmiany trasy na 100 km spotkałyby się z krytyką i protestem federacji biegów górskich, ale z 36, ani 66 km nie ma punktów do klasyfikacji UTMB i dlatego nie przewiduję sprzeciwów.
W zasadzie trzeba by zrobić start na 36 km w Rytro i dorzucić ok. 2,5 km np. przez obiegnięcie Rytro po jakiś typowych dla trasy grajdołach z zachowaniem przewyższeń, a dalej po tej samej trasie, co dotychczas, tylko w przeciwnym kierunku.

A jedyne wyzwanie logistyczne, to nocleg w Rytro lub Piwnicznej, zresztą doraźną komunikację busową też dałoby radę zorganizować.Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.09.14 o godzinie 23:28
Mariusz C.:

Co do wytyczenia szlaków na 36 i 66 km problem jest nieco wyolbrzymiony, na pewno zmiany trasy na 100 km spotkałyby się z krytyką i protestem federacji biegów górskich, ale z 36, ani 66 km nie ma punktów do klasyfikacji UTMB i dlatego nie przewiduję sprzeciwów.
Za ukończenie w limicie 66 km jest przyznawany 1 punkt.

konto usunięte

Mariusz
Mariusz C.:
Piotr S.:
Mariusz C.:

Z perspektywy zaliczającego 36 km zagęszczenie na trasie wydaje się pikusiem. Ale Hani zabrakło minuty, czyli praktycznie mogło to być 20, czy 30 sek. A to jest czas kilkudziesięciu mijanek.

Wydaje Ci się.
Biegłeś 36km? Bo ja tak. I pomimo tego, że ja akurat nie miałem większych problemów, to np. znajoma miała.
Jak się biegnie na wynik i musi się wymijać tych co wolniej biegną, idą, bo mają 66 albo 100 do zaliczenia,
to zagęszczenie nie jest pikusiem.

Ja parę lat temu w Szwecji po śniegu i z plecakiem pokonałem dystans około, albo nieco ponad 60 km i na ostatnich kilometrach każde przewrócone drzewo, zzy gałąź wystająca spod śniegu, które musiałem ominąć lub przejść cisnęły mi na usta tekst "pierd...y świerk" i bynajmniej to nie przekleństwo mnie spowalniało każdorazowo.

Dla tych co walczą z limitem na 100 km, każde przepuszczenie innego biegacza lub omijanie innych uczestników to jakaś ministrata czasowa. Dlatego organizatorzy maja obowiązek zapewnienia wzrostu płynności ruchu na trasie.

Tak, to ich robota. A robi się masówka powoli, jak napisałem w poprzednim komentarzu.
Masz rację, należy w przyszłym roku oczekiwać wzrostu ;liczby uczestników, ale nawet gdyby to stało się masówką, to organizatorzy powinni to przewidzieć i podjąć zawczasu stosowne kroki.

To już apel do organizatorów.
Zresztą, nawet gdyby lawina zjechała na start, to będzie spora populacja ludzi o mizernej kondycji, którzy zaliczą ekstremalnego ogona, zanim jeszcze grupa startowa zejdzie z asfaltu. Dojdą do hali Łabowskiej i opiją zdobycie szczytu..

I przez tą lawinę za słabych ludzi będzie jeszcze większe zagęszczenie na początkowym odcinku. A tego chcemy uniknąć. Nie wydaje mi się, aby wszyscy przestrzegali odpowiedniego ustawiania się na lini startu i grzecznie biegli początek po płaskim w ogonie.

Co do wytyczenia szlaków na 36 i 66 km problem jest nieco wyolbrzymiony, na pewno zmiany trasy na 100 km spotkałyby się z krytyką i protestem federacji biegów górskich, ale z 36, ani 66 km nie ma punktów do klasyfikacji UTMB i dlatego nie przewiduję sprzeciwów.

Krzysiek P. już tutaj sprostował.
W zasadzie trzeba by zrobić start na 36 km w Rytro i dorzucić ok. 2,5 km np. przez obiegnięcie Rytro po jakiś typowych dla trasy grajdołach z zachowaniem przewyższeń, a dalej po tej samej trasie, co dotychczas, tylko w przeciwnym kierunku.

A jedyne wyzwanie logistyczne, to nocleg w Rytro lub Piwnicznej, zresztą doraźną komunikację busową też dałoby radę zorganizować.

Proponuję napisać list otwarty, apel do organizatorów. My tu sobie gadu gadu (z pełnym szacunkiem dla naszej miłej merytorycznej rozmowy) a organizatorzy nic nie wiedzą.
pozdrawiam serdecznie PiotrTen post został edytowany przez Autora dnia 12.09.14 o godzinie 19:52

Następna dyskusja:

Bieg 7 Dolin - "super" nagr...


Wyślij zaproszenie do