W tym roku bardzo dużo osób wystartowało na 100km a odpuściło na 66 km korzystając z takiej możliwości, że przy opłacie na 100km można pobiec 66 schodząc i otrzymując medal za przebyty dystans ( ciekawostka taki sam jak na 100km :) ).Ja zrobiłem błąd, bo opłaciłem na 66km i w czasie biegu nawet jak się człowiek czuł na siłach, mieścił w limicie na 66km to i tak nie mógł logicznie biec dalej, bo za mało zapłacił :) Dużo osób poległo na tym biegu, bo nie pilnowano czasów na poszczególnych limitach i byli zciągani z trasy przez obsługę.
W 2014 limity już są luźniejsze, bo w 2013 wyglądało to dla mnie jakby to było ustalane wg odległości, a nie trudności na poszczególnych etapach. Na jednym punkcie miało się niby bezpieczny zapas 1h/1,5h i nie zwalniając na drugim było się na styk :). Analizując obecne limity czasowe jest dużo, dużo lepiej :)
Teraz mała ciekawostka :
Ultrasi to straszni gadżeciarze opaski, stroje compression, czołowki, plecaki z bukłakami, itd. Przez kilka kilometrów biegłem z Panem tak na oko kategoria M60, którego tempo próbowałem utrzymać. Tylko, że ja na 66 km wystartowałem 10minut po nim ( rok wcześniej zabrakło mu minuty do limitu na 100km). Ten biegacz mnie zadziwił i nie tylko pewnie mnie. Biegł w jakiś butach coś a'la biegowe, spodnie od dresu, koszula flanelowa i reklamówka z biedronki, a w niej 2 butelki 1,5 litrowe i kanapki. Zamiast czołówki galanta latarka, halogen taki z rączką :) .Uratował mi życie, bo w swoim niezbędniku miał papier toaletowy , a ja miałem prawie wszystko ze sobą tylko nie to... :) Zafascynował mnie ten Pan i chętnie się z nim spotkam i jeszcze powyciągam dalej informacje na temat jego sukcesów biegowych i ciekawostek z ultra PRL ...
I przy okazji ;)
Ostatnio na maratonie poznałem bardzo skromnego Pana Leona, który pokonał ponad 80 maratonów z czego ponad 30 poniżej 3h z rekordem życiowym nie wiele ponad 2:30. Nie było goldenline, facebook, biegania.pl, gsm, żeli, compression, itd. Facet biegał i biegał. Usłyszałem o biegnięciu maratonu np.: w pojedynkę ;) W tych czasach nie do pomyślenia. Pan Leon pojawiał się przed czasem dużo wcześniej, bo tak mu pasował akurat pociąg. Biegł sam, za zgoda organizatora po analizie wspólnie trasy przed oficjalnym startem, aby zdążyć na pociąg :) . Trzeba koniecznie ,gdzieś pospisywać takie sytuacje, a najlepiej namówić na jakiś wywiad do pisemka biegowego lub TV ;)
Jarają mnie takie historie :)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 04.11.13 o godzinie 18:31
пропозиції роботи
