Jakub
Łochowicz
Lubię i potrafię
sprzedawać.
Temat: Studia: sposób patrzenia pracodawców na studentów zaocznych
To ciekawe co tu piszecie, ale z tego, co udało mi się zaobserwować, to temat wcale nie jest taki prosty.Na mojej uczelni jest tak, że na pierwszym roku studiujemy zarządzanie. Od drugiego roku jesteśmy na danej specjalności, czyli w moim przypadku jest to Wydział Zarządzania/Kierunek Zarządzanie/Specjalność Zarządzanie Usługami. W przyszłym semestrze będziemy mieli sporo zajęć z prof. Kazimierzem Rogozińskim, autorem m.in. książki "Nowy marketing usług" (polecam), szefem Katedry Usług na UE w Poznaniu. Piszę to, bo takich ludzi jest sporo, ludzi którzy przekazują studentom pewną wiedzę, ale też kształtują ich charakter. I jak to wygląda w przypadku tych "wyrabiających 60% normy"? Martwi mnie podejście pracodawców, którzy stawiają pracę i praktykę na pierwszym miejscu. Studentów, którzy "się nie nadają" jest mnóstwo - na dziennych jak i na zaocznych, bo niektórzy nie wiedzieli co ze sobą zrobić i wybrali zarządzanie myśląc, że jakoś tam będzie. Mam mnóstwo znajomych, którzy nie potrafią postawić na swoim, nie potrafią rozmawiać z ludźmi, boją się kontaktów itp. Wielu z nich ma znajomości, Marcinie, i dzięki nim naprawdę będzie im dobrze, mimo wszystko.
Nie owijając w bawełnę (mówię o uczelniach państwowych):
- na studiach dziennych jest ciężej
- studia dzienne kształtują człowieka lepiej niż zaoczne czy wieczorowe
- na studiach dziennych student poświęca się życiu studenckiemu, a nie pracy, bo tej jeszcze w życiu będzie miał powyżej dziurki w nosie
- na studiach dziennych studenci mają do ogarnięcia większy materiał, obowiązuje ich większy zakres wiedzy
- studenci dzienni RÓWNIEŻ PRACUJĄ, i to całkiem sporo
Naprawdę uważacie, że ta praca to jest wszystko?
P.S. Wielu studentów na dziennych musi pracować na swoje utrzymanie, od rodziców biorą grosze, albo wcale, ale są na dziennych.