konto usunięte
Temat: Być na szkoleniu i przetrwać
Doświadczyłem dziś trudnego szkolenia z perspektywy drugiej strony barykady. Jako uczestnik. Szkolenie z komunikacji prowadzone jedyną słuszną metodą - wykładem. Tak, tak- szkolenie z komunikacji. I owszem - wykładem.Po godzinie mój kinestetyzm, adhd i uciskające stopy ciężkie motocyklowe buciory domagały się zmniejszenia doskwierającej deprywacji i zaangażowania choćby w zabawę w głuchy telefon. Niestety... piękny temat zakłóceń w modelu Nadawca - Odbiorca również został podeptany pogadanką.
Tak właściwie, to jedyna przestrzeń do zaangażowania się, stworzona przez prowadzącego ograniczyła się do zadania trzech pytań zamkniętych, które jak wiadomo dają niesamowite pole do kreacji intelektualnej w postaci udzielenia odpowiedzi "tak" lub "nie".
Jutro i pojutrrze czeka mnie kolejna dawka tej makabry.
Jak to przetrwać? Komórki wykładowca (trenerem raczej go nie nazwę, choć sympatyczny z niego człek) kazał ściszyć a laptopy schować w kufer, co uszanuję. W kółko i krzyżyk zagrać z samym sobą? Odę napisać?
Jak sobie radzą uczestnicy na takich torturach?
EDIT: aha, zapomniałem - spicie się do nieprzytomności odpada, gdyż prosto ze szkolenia jadę odebrać dzieci z przedszkola. Dziki sex w toalecie z którąś z uczestniczek też odpada, gdyż pan prowadzący olał integrowania i zapoznanie się grupy, więc mam tu mocno pod górę.Maciek Sobczyk edytował(a) ten post dnia 12.09.12 o godzinie 00:16