Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Kalina Jarosławska:
Zdecyduj się - albo duże sprawy, albo drobiazgi.

Duże sprawy były ich korzyścią z tego, że byli otwarci w kwestii wyceny, także w kontekście drobiazgów.
Ale jaka to jest mentalność? Kasa, kasa, kasa? :-)

Nie. Raczej coś co mógłbym opisać jako "Prawnik to specjalny zawód, nie podlegający takim prawom rynku jak inne firmy.", taka lekka roszczeniowość wobec klientów.
Jak rozumiem, gdy przychodzisz na spotkanie biznesowe do kogoś, od razu przechodzisz do rzeczy?

Rozwiń - w jakim charakterze przychodzę na spotkanie biznesowe?

Choćby potencjalnego klienta.

Jeżeli ja jestem potencjalnym klientem, to zależy od branży. Zazwyczaj wolę płacić niż nie, nie oczekuję faworów. Domyślnie przyjmuję, że płacę.

Może nie wyraziłem się jasno - pytałem o to, czy jak idziesz na spotkanie biznesowe, do od razu przechodzisz do rzeczy, czy zaczynasz od luźnej rozmowy, albo nawet mieszasz luźną rozmowę z rozmową biznesową? Chciałem Ci wskazać na to, że w wielu działkach biznesu jest to standard i klient może przychodzić np. z takim nastawieniem.
Jeżeli ktoś przychodzi do mnie z jednorazowym zleceniem, traktuję to jako poradę prawną i uprzedzam o koszcie.

I jeśli taki jest układ to nie mam żadnych uwag :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Błażej Sarzalski:
No i... trafiłeś w końcu na twardą dyskutantkę :)

Jak dyskusja na poziomie, to twardość dyskutantów w niczym nie przeszkadza :) Wolę twardą wymianę argumentów niż układ p.t. z jednej strony fakty, z drugiej ad personam jaki często mam "przyjemność" zaliczyć ;) Los sceptyka w środowisku rozwoju ;)
Błażej Sarzalski

Błażej Sarzalski radca prawny, bloger
prawniczy

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Błażej Sarzalski:
No i... trafiłeś w końcu na twardą dyskutantkę :)

Jak dyskusja na poziomie, to twardość dyskutantów w niczym nie przeszkadza :) Wolę twardą wymianę argumentów niż układ p.t. z jednej strony fakty, z drugiej ad personam jaki często mam "przyjemność" zaliczyć ;) Los sceptyka w środowisku rozwoju ;)

No właśnie. Tak wizerunkowo. Jak Ci się dyskutuje z prawnikami?
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Błażej Sarzalski:
No właśnie. Tak wizerunkowo. Jak Ci się dyskutuje z prawnikami?

Komfortowo, nawet w sytuacji gdy mam wrażenie, że pewne rzeczy nie docierają, to i tak pozostaje to na poziomie ;)

Wiesz, jedną z moich ulubionych rozrywek i treningów zarazem w czasie studiów były zajęcia mgr Femiaka - mgr. filozofii i doktoranta na psychologii. Przez 5 lat studiów chodziłem do niego na co najmniej 1 zajęcia w każdym semestrze... Po 3 latach udawało mi się rzadko zremisować, na 5 roku parę razy udało mi się go pokonać w dyskusji ;) Stąd tego typu dysputy są dla mnie nader sympatycznym doświadczeniem, bo i dyskutować po prostu lubię :)
Błażej Sarzalski

Błażej Sarzalski radca prawny, bloger
prawniczy

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Błażej Sarzalski:
No właśnie. Tak wizerunkowo. Jak Ci się dyskutuje z prawnikami?

Komfortowo, nawet w sytuacji gdy mam wrażenie, że pewne rzeczy nie docierają, to i tak pozostaje to na poziomie ;)

No rzeczywiście, nikt tutaj nie posunął się do argumentów ad personam, nawet się do nich w sumie nie zbliżył, od których zresztą, słuchając polskich polityków, robi mi się niedobrze ;) Dlaczego więc czasem mam wrażenie, że pod względem wizerunku w opinii publicznej prawnicy stoją jeszcze gorzej niż politycy? :)
Paweł Judek

Paweł Judek Partner, Działyński
i Judek Spółka
Partnerska Radców
Praw...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Błażej Sarzalski:
No właśnie. Tak wizerunkowo. Jak Ci się dyskutuje z prawnikami?

Komfortowo, nawet w sytuacji gdy mam wrażenie, że pewne rzeczy nie docierają, to i tak pozostaje to na poziomie ;)

Wejdź do wątku o spółkach cypryjskich to zmienisz zdanie :)
Błażej Sarzalski

Błażej Sarzalski radca prawny, bloger
prawniczy

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Paweł Judek:
Artur Król:
Błażej Sarzalski:
No właśnie. Tak wizerunkowo. Jak Ci się dyskutuje z prawnikami?

Komfortowo, nawet w sytuacji gdy mam wrażenie, że pewne rzeczy nie docierają, to i tak pozostaje to na poziomie ;)

Wejdź do wątku o spółkach cypryjskich to zmienisz zdanie :)

No cóż, tam z dwóch stron powiało chłodem :)

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Bartosz K.:
O ile da się zorganizować "szkolenie demo" po którym klient Cię zatrudni, o tyle nie zrobisz tego samego z poradą prawną.

Nie zgodzę się. Być może nie zatrudni do tej konkretnej porady, ale to kwestia dania na tyle mało, by chciał więcej i/lub upsellingu właśnie.

Przykład praktyczny w takim razie. Przychodzi do mnie osoba, której zawieszono postępowanie o stwierdzenie nabycia spadku. Sąd kazał szukać jej krewnych - potencjalnych spadkodawców. Mission Impossible bo, klient wie jedynie, że zmarły miał brata, który zginął w partyzantce. Klient nie zna imienia brata, jedyne co wie, to że po tamtym bracie podobno gdzieś jest troje wnuków "gdzieś w zachodniej Polsce". Nazwisko rodowe braci (czyli jedyna rzecz którą znamy na pewno, choć nie wiadomo, czy dzieci nie były wychowywane pod nazwiskiem matki na przykład) jest z pierwszej piątki najbardziej popularnych w kraju.

Klient chce tylko wiedzieć, co powinien dalej zrobić, a konkretnie jak umotywować wniosek o podjęcie postępowania wobec faktu, iż sąd zobowiązał go do wskazania imion, nazwisk i aktualnych adresów zstępnych zmarłego oraz danych samego zmarłego.

To jest sytuacja zerojedynkowa, bo albo się klientowi powie, że trzeba zwrócić się do sądu o poszukiwanie przez ogłoszenia prasowe, albo nie. Nie da się tego podzielić na pół, czy na ileś tam drobnych części. Co więcej, klient przychodzi z podstawowym założeniem, że nie chce aby mu cokolwiek pisać, nie chce dawać pełnomocnictwa, chce tylko dowiedzieć się jak to się robi samemu. Bo go kiedyś prawnik oszukał i on wtedy powiedział, że już więcej prawnika nie zatrudni.
Porada prawna przypomina bardzo "towar" w postaci trików iluzjonistycznych - jest stuprocentowo jednorazowa. Jeżeli klient wie już co zrobić w sprawie to nie potrzebuje prawnika / iluzjonisty żeby wykonać czynność / sztuczkę samemu.

Jako wielki fan "Penn & Teller Fool Us" zwróciłbym jednak uwagę, że nawet eksperci w dziedzinie iluzji, znający dokładnie jak sztuczkę można wykonać, z przyjemnością oglądają ekspercko wykonane triki kolegów po fachu ;) Ale to taka uwaga uboczna, akurat trafiłeś na interesujący mnie temat :)

Z jednej strony tak, niemniej jednak zwróć uwagę na mechanikę ich przedstawień poza tym programem: stara iluzja na warsztat, wyjaśnienie jej (czasem pozorne) po czym wykonanie jej mimo to innym sposobem.

http://www.youtube.com/watch?v=ytIUgB2jpos&feature=rel...

Jeżeli żyjesz z uczenia innych trików iluzjonistycznych to możesz mieć pewność, że dwa razy na ten sam płatny wykład o tej samej iluzji nikt się nie zapisze. Co więcej, jeżeli osoba pozna sposób wykonania iluzji przed wykładem, to z udziału zrezygnuje, bo po co ma płacić za coś, co już wie.

Po udzieleniu "darmowej porady" klient co najwyżej wróci po poradę w kompletnie innej sprawie i żadne techniki upsellingu Ci nie pomogą.

Jeśli wróci po poradę w kompletnie innej sprawie, to już jest upselling ;)

Jeżeli wróci po roku, to jest upselling przy którym można umrzeć z głodu ;)

czyli jest zbyt duży odstęp między bodźcem a pożądaną reakcją.
Możliwości jak najbardziej są, choć niewątpliwie nie muszą być od razu widoczne.

Z możliwościami bywa różnie, tutaj zderzamy się właśnie ze stereotypowymi zachowaniami klientów, które należaloby zmieniać kampanią wizerunkową, o której mówił Błażej.

Choćbyś stał na głowie i podskakiwał ;) przeciętnej osoby, nawet przedsiębiorcy, nie skłonisz do wykupienia stałej obsługi prawnej i to niezależnie od użytej techniki sprzedażowej oraz wysokości (niskości) ceny. Po prostu nasi obywatele nie mają w zwyczaju konsultowania z prawnikiem rzeczy, które podpisują, nawet jak to jest umowa przedwstępna z deweloperem mieszkaniowym. Do prawnika idzie się dopiero jak:

a) nie wie się, co robić i
b) bliscy znajomi nie wiedzą co robić i
c) znajomi znajomych którzy są urzędnikami lub pracują w ZUSie lub pracują gdzieś w kadrach lub są księgowymi też nie wiedzą co z tym zrobić (przy czym nie jest istotne, czy problem jest jakkolwiek związany z wykonywaną przez nich pracą, ważne jest, czy są to osoby postrzegane jako pracujące "przy prawie").

Kumulatywne spełnienie tych trzech przesłanek ;) skutkuje wizytą u prawnika, poleconego przez osobę z pkt c lub b, w przeciwnym razie wybranego losowo.
Heh, jeszcze trochę i wyniosę z tej dyskusji projekt szkolenia sprzedażowego dla prawników :D

Nie chcę Cię martwić, ale jak w mojej izbie było szkolenie "miękkie" z komunikacji z klientem, to było nas może ze 12 osób (normalnie sala na jakieś 60 osób pęka w szwach i trzeba dostawiać krzesła). A szkolenie finansowała OIRP ze składek, dla nas było darmowe.
Paweł Judek:

Wygląda na to, że również ustawodawca jest na bakier z psychologią, skoro przewidział, że zlecenie jest co do zasady odpłatne :)

Spójrz na to z dwóch różnych punktów widzenia.

Pierwszy: ludzie tego nie wiedzą, bo nie znają prawa i dlatego przychodzą po porady (w sumie nie mówimy im niczego, co nie byłoby zapisane w dostępnym miejscu).

Drugi: skoro ustawodawca to zapisał to znaczy, że nie jest to oczywiste :)
Nawet oddając samochód do warsztatu często nie ustala się z góry ceny, ale przecież nikt nie zakłada, że skoro się nie umówiliśmy to naprawa jest za darmo.

A nigdy Ci się nie zdarzyło, że przyjechałeś do warsztatu a mechanik otworzył maskę, dolał Ci płynu hamulcowego i policzył tylko za płyn?
Biorąc pod uwagę szerokość tych norm, ram i kontekstów społecznych można przyjąć równie dobrze tezę odwrotną, że wszystko jest odpłatne, chyba że powyższe normy stanowią coś przeciwnego :)

:)
To jest piękny przykład prawniczego sposobu myślenia i dyskutowania :)

Oczywiście, procesowo takie rzeczy się sprawdzają. Kłopot w tym, że samo przyjęcie wygodnej dla nas tezy nijak nie świadczy o jej prawdziwości :) Tymczasem za tezą Artura stoją badania psychologów i socjologów. No i jak poobserwujesz ludzi uważnie, zauważysz że to prawda.
Taa, piękne czasy :) Ale mamy tu i teraz, kulturę i normy społeczne, które zmieniła trochę naturalny stan rzeczy, więc teza o naturalnej obecnie nieodpłatności wcale nie jest oczywista.

Oj, nie możesz się mylić bardziej.

Wbrew pozorom nasze społeczeństwo, podobnie jak i poszczególni obywatele, nie zmieniło się aż tak bardzo. Nasza struktura jest nadal taka sama, pomimo rozwoju techniki i zmiany norm etycznych. Rozmawiając o klientach mówimy jednak o mechanizmach bardzo podstawowych, "wdrukowanych" w nasz gatunek jeszcze na etapie, kiedy posiadaliśmy puszyste ogonki i radośnie dyndaliśmy na gałęziach ;) Bardzo silne mechanizmy, jak społeczny dowód słuszności, reagowanie na autorytety, odwzajemnianie przysług, konsekwencja czy pożądanie niedostępnego są w naszej psychice obecne od dziesiątków tysięcy lat. Przetrwały, jeżeli wierzyć psychologii ewolucyjnej, na skutek dziedziczenia, tak samo jak cechy naszego szkieletu umożliwiające poruszanie się w postawie dwunożnej. A przecież wynalezienie samochodu nie sprawiło, że przestaliśmy chodzić czy biegać, prawda? :)

Nasi przodkowie zrywając owoce na sawannie czy jagody w lesie uznawali je za darmowe. Nie wkładało się za to rulonika banknotów pod paprotkę ;)

Co więcej, ograniczenie "darmowości" mogło wywołać wojnę, kiedy np. jedno plemię zabraniało drugiemu zbierać lub polować na swoim terenie. Ponieważ ograniczenie darmowości budzi sprzeciw.

Widać to zresztą dzisiaj bardzo wyraźnie na przykładzie muzyki / filmów / ksiązek (w postaci elektronicznej) i programów. Z jednej strony masz duże firmy, które próbują wymusić wprowadzenie modelu odpłatności za każde skorzystanie z utworu, połączonej z uniemożliwieniem dzielenia się utworem z innymi. Z drugiej strony masz biblioteki i The Pirate Bay, które działają de facto na tej samej zasadzie. Bo przecież każdy rozumie hasło, że kultura powinna być za darmo :)

I to jest właśnie domyślność :)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Bartosz K.:
Przykład praktyczny w takim razie.

Ok, tutaj upselling wciąż byłby możliwy przez wybadanie potrzeb, ale jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz, to jest po prostu kwestia jasnego zaznaczenia sprawy moim zdaniem.
Jeżeli żyjesz z uczenia innych trików iluzjonistycznych to możesz mieć pewność, że dwa razy na ten sam płatny wykład o tej samej iluzji nikt się nie zapisze. Co więcej, jeżeli osoba pozna sposób wykonania iluzji przed wykładem, to z udziału zrezygnuje, bo po co ma płacić za coś, co już wie.

Hmm, tu opieram się, przyznam, na opowieściach znajomych magików z zachodu, a nie na własnym doświadczeniu, ale z tego co się orientuję, to i tak pójdą na taki wykład - bo wykład, obok samego sekretu triku, prezentuje też masę dodatkowych opcji - kiedy coś może pójść nie tak, jakie są nowe opcje, itp.

Z podobnej perspektywy, jeśli ktoś kupi książkę z NLP, to nie powinien już iść na szkolenie NLP, bo wie na czym polegają np. kotwice...
Jeżeli wróci po roku, to jest upselling przy którym można umrzeć z głodu ;)

Niestety, jest to sytuacja w wielu biznesach i powiedziałbym, że trzeba sobie z tym radzić.

Typowy klient mający iść do lekarza albo terapeuty zwleka z tym 2 lata, jeśli problem nie jest naprawdę poważny. I przez ten czas terapeuta powinien pozostawać w świadomości klienta jako dostępny na rynku i mogący mu pomóc. Sam mam masę klientów przychodzących do mnie po roku, dwóch a nawet więcej latach od pierwszego kontaktu.

Co do kwestii edukacji ludzi - ok, zgadzam się w 100%, typowa osoba nie ma takiej świadomości. Jednocześnie typowa osoba nie ma też świadomości co to coaching i po co, a jednak jestem w stanie z tego wyżyć ;)

konto usunięte

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Robert Frey:
Znam przypadki, gdzie firmie zależało akurat na tym 5% a i u Ciebie jakoś wątpię, by zawsze było to 99%.
Jak przychodzi klient w sprawie spadkowej to jest w stanie uzyskać nawet 100%.

Zdajesz sobie sprawę, że podanie pojedynczego przykładu X w argumentacji na zdanie "nie zawsze X" jest bezsensownym laniem wody, bo w ogóle nie porusza przedstawionego argumentu?

Widzisz to nie jest pojedynczy przykład, tylko grupa przykładów. Gdyby zrobić badania jakie tematy najczęściej przewijają przez kancelarie to są to spadki i rozwody. Mówimy o osobach fizycznych. A zatem według Ciebie pojedynczy X to jest duży kawałek tortu pod nazwą "porady prawne"

konto usunięte

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Paweł Judek:
Tu się zgadzam - granica powinna być postawiona, ale w większości przypadków wynika ona z samego kontekstu.

I tu może być tak, że Ty to inaczej rozumiesz i potencjalny klient to inaczej rozumie, dla Ciebie wynika, dla niego nie (i vice versa) i o to się cała dyskusja rozbija.

Zresztą, kurcze, padały tu argumenty o nie traktowaniu ludzi jak idiotów, ale prawdę mówiąc - ludzie są idiotami.

Hurra, mamy jasność.
Ja natomiast ludzi nie traktuję jak idiotów.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Przedstawmy więc dowody: http://www.cdaction.pl/news-20943/dlc-za-pol-tysiaca-d...

Ktoś zapłacił 200 dolarów za broń do wykorzystania w darmowej grze na iphone'a... Dziękuję ;)

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Bartosz K.:
Przykład praktyczny w takim razie.

Ok, tutaj upselling wciąż byłby możliwy przez wybadanie potrzeb, ale jeśli z jakiegoś powodu nie chcesz, to jest po prostu kwestia jasnego zaznaczenia sprawy moim zdaniem.

Ależ ja chcę, bardzo chcę. Tylko są klienci, z którymi to się za żadne skarby nie uda. Jest typ klienta, który przychodzi tylko po bardzo określony produkt i za nic nie zamierza zmienić zdania i kupić innego produktu. Nawet, jeżeli inny produkt jest prostszy, tańszy i, co wazniejsze, lepiej odpowiada na jego potrzeby.

Opisywane przez Ciebie podejście świetnie sprawdza się w przypadku klienta, którego potrzebą jest "załatwienie sprawy". Taki klient, który przychodzi po poradę, bez problemu potem zostawia sprawę po przedstawieniu mu oferty. Kolejnym przykładem jest klient - przedsiębiorca, który przychodzi z jedną sprawą, decyduje się na stałą obsługę firmy.

Są jednak klienci, którzy od początku z założenia chcą samemu załatwić sprawę (bo chcą zaoszczędzić, bo chcą się wykazać zaradnością). Oni tylko przychodzą po samą poradę jak ruszyć z mielizny, na której się znaleźli. Po ściągnięciu z mielizny dalej
pożeglują sami, nawet jakby mieli to robić tratwą zamiast pożądnym jachtem ;)
Hmm, tu opieram się, przyznam, na opowieściach znajomych magików z zachodu, a nie na własnym doświadczeniu, ale z tego co się orientuję, to i tak pójdą na taki wykład - bo wykład, obok samego sekretu triku, prezentuje też masę dodatkowych opcji - kiedy coś może pójść nie tak, jakie są nowe opcje, itp.

Ale tu już masz inne produkty - iluzja oparta o inną formę prezentacji, inny sposób wywołania efektu. Zmiana "techniki" triku spowodowana pomyłką to de facto już nowa iluzja. No i masz jeszcze problem - ile takich nowości trzeba wymyślać z seminarium na seminarium, żeby się nie powtarzało. Gdyby zestawić trzy Twoje szkolenia na ten sam temat to nic by się nie powtarzało? :)

To podobnie jak z poradami w sytuacji, kiedy istnieje więcej niż jedno wyjście z sytuacji. Niestety, często jest tak, że istnieje tylko jeden dobry sposób na zrobienie czegoś.

BTW nie do końca się zgodzę, z tym co napisałeś powyżej. Zwróć uwagę jak nerwowo iluzjoniści reagują, kiedy materiały z wykładu pojawiają się w sieci.Polskie KKI (tak, wiem że to skostniała struktura z tym samym zarządem od lat 70tych ubiegłego wieku) dostało szału jak Polsat puścił Sekrety magii (a program brał na warsztat bardzo oklepane triki, które na dodatek można wykonywać na różne sposoby - wracamy do duetu P&T).
Z podobnej perspektywy, jeśli ktoś kupi książkę z NLP, to nie powinien już iść na szkolenie NLP, bo wie na czym polegają np. kotwice...

Jest to równie słuszne jak stwierdzenie, że ktoś kto przeczytał Waltosia nie musi już iść po poradę prawną ;)
Jeżeli wróci po roku, to jest upselling przy którym można umrzeć z głodu ;)

Niestety, jest to sytuacja w wielu biznesach i powiedziałbym, że trzeba sobie z tym radzić.

W zasadzie to słuszny argument, przyznaję, poległem.
Co do kwestii edukacji ludzi - ok, zgadzam się w 100%, typowa osoba nie ma takiej świadomości. Jednocześnie typowa osoba nie ma też świadomości co to coaching i po co, a jednak jestem w stanie z tego wyżyć ;)

Ja z prawa też :) I zgadzam się w pełni, że zawód prawnika nie jest wyjątkowy z punktu widzenia klienta, dla którego w równym stopniu liczy się profesjonalizm i łatwość komunikacji / czytelność przekazu.Bartosz K. edytował(a) ten post dnia 04.08.11 o godzinie 12:34
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Bartosz K.:
Ależ ja chcę, bardzo chcę. Tylko są klienci, z którymi to się za żadne skarby nie uda.

Ok, zgodzę się, że nie każdemu da się wszystko sprzedać :)
BTW nie do końca się zgodzę, z tym co napisałeś powyżej. Zwróć uwagę jak nerwowo iluzjoniści reagują, kiedy materiały z wykładu pojawiają się w sieci.Polskie KKI (tak, wiem że to skostniała struktura z tym samym zarządem od lat 70tych ubiegłego wieku) dostało szału jak Polsat puścił Sekrety magii (a program brał na warsztat bardzo oklepane triki, które na dodatek można wykonywać na różne sposoby - wracamy do duetu P&T).

Wydaje mi się, że to jednak bardziej efekt niechęci iluzjonistów do zdradzania zbyt wielu sekretów szerokiej publiczności... Choć, z drugiej strony, cała masa międzynarodowych gwiazd iluzji ochoczo współpracowała przy - genialnej, notabene - Sleight of Mind, czyli neurologicznej analizie tego co robią iluzjoniści... Z drugiej strony, tu jest Polska, a w Polsce generalnie dziwnie bywa ;)
Z podobnej perspektywy, jeśli ktoś kupi książkę z NLP, to nie powinien już iść na szkolenie NLP, bo wie na czym polegają np. kotwice...

Jest to równie słuszne jak stwierdzenie, że ktoś kto przeczytał Waltosia nie musi już iść po poradę prawną ;)

Nie wiem co to Waltoś ;)Artur Król edytował(a) ten post dnia 04.08.11 o godzinie 12:41
Błażej Sarzalski

Błażej Sarzalski radca prawny, bloger
prawniczy

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:

Jest to równie słuszne jak stwierdzenie, że ktoś kto przeczytał Waltosia nie musi już iść po poradę prawną ;)

Nie wiem co to Waltoś ;)

Taki Bandler prawniczy ;)

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Kalina Jarosławska:
Zdecyduj się - albo duże sprawy, albo drobiazgi.

Duże sprawy były ich korzyścią z tego, że byli otwarci w kwestii wyceny, także w kontekście drobiazgów.

Wcześniej mówiłeś o wycenie dwóch dużych spraw. Ja też jestem otwarta w kwestiach wyceny czegoś, co podlega indywidualnemu wycenieniu. Z poradami prawnymi też tak na początku próbowałam robić, ale nie zdało to egzaminu.
Ale jaka to jest mentalność? Kasa, kasa, kasa? :-)

Nie. Raczej coś co mógłbym opisać jako "Prawnik to specjalny zawód, nie podlegający takim prawom rynku jak inne firmy.", taka lekka roszczeniowość wobec klientów.

Moje wrażenia są całkiem odwrotne - że właśnie klienci mają postawę roszczeniową. Ja oczekuję partnerskich warunków, a to zakłada rozliczanie na zasadach komercyjnych.

Cenię tę dyskusję, bo zwróciła moją uwagę na to, że klient - nawet jak mu się coś powie - może mieć inne spojrzenie na sprawę i trzeba mieć tego świadomość.

Jednak co do oceny mentalności, zbytnio się pospieszyłeś. Nie wiesz, jak traktuję klientów - poza jednym opisanym tu przypadkiem, kiedy to, jak wielokrotnie pisałam, klient został uprzedzony o koszcie.
Może nie wyraziłem się jasno - pytałem o to, czy jak idziesz na spotkanie biznesowe, do od razu przechodzisz do rzeczy, czy zaczynasz od luźnej rozmowy, albo nawet mieszasz luźną rozmowę z rozmową biznesową? Chciałem Ci wskazać na to, że w wielu działkach biznesu jest to standard i klient może przychodzić np. z takim nastawieniem.

Wiadomo, że na spotkaniu biznesowym - z potencjalnym rokującym klientem albo z obecnym - dopuszcza się luźniejszą rozmowę, nie jesteśmy robotami. Natomiast gdy ktoś zupełnie obcy przychodzi po poradę prawną, to nie wdaję się z nim w rozmowy o pogodzie, załatwiam sprawę i koniec. Uwaga - to nie oznacza, że np. po 15 minutach kończę spotkanie niezależnie od tego czy klient się dowiedział wszystkiego, czego chciał. Klient ma prawo spędzić ze mną tyle czasu, ile potrzebuje, ale gdy zaczyna lać wodę na tematy niezwiązane z poradą - staram się go ograniczyć w tym wodolejstwie.
Jeżeli ktoś przychodzi do mnie z jednorazowym zleceniem, traktuję to jako poradę prawną i uprzedzam o koszcie.

I jeśli taki jest układ to nie mam żadnych uwag :)

To o czym my tu dyskutujemy? :-)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Kalina Jarosławska:
To o czym my tu dyskutujemy? :-)

O przykładach z rodzaju windy, czy liczenia telefonów prywatnych w godzinach pracy jako porady prawne, jakie były poruszane w dyskusji :)

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
O przykładach z rodzaju windy, czy liczenia telefonów prywatnych w godzinach pracy jako porady prawne, jakie były poruszane w dyskusji :)

Jeśli chodzi o windę - OK, można dyskutować, z pewnością taka sytuacja mogła być rozegrana inaczej, co zmienia faktu, że nie można z góry odrzucić odpłatności porad udzielonych w windzie przez prawnika, które z klientem wiąże umowa o obsługę prawną oparta o rozliczenie godzinowe.

Natomiast co do telefonów w godzinach pracy, ja zrozumiałam to tak, że do owej prawniczki dzwoni klient po konsultację i że oburzenie wzbudził fakt, iż ona go kasuje za 15 minut rozmowy przy uzgodnionym rozliczeniu za godzinę. Nie chce mi się wierzyć, że chodziło o kasowanie za telefony prywatne.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Kalina Jarosławska:
Natomiast co do telefonów w godzinach pracy, ja zrozumiałam to tak, że do owej prawniczki dzwoni klient po konsultację i że oburzenie wzbudził fakt, iż ona go kasuje za 15 minut rozmowy przy uzgodnionym rozliczeniu za godzinę. Nie chce mi się wierzyć, że chodziło o kasowanie za telefony prywatne.

Właśnie na tyle na ile rozumiem sytuację, chodziło właśnie o telefony prywatne.

Temat: Wizerunek radcy prawnego - nasze chciejstwo, a fakty...

Artur Król:
Właśnie na tyle na ile rozumiem sytuację, chodziło właśnie o telefony prywatne.

Być może Beata to tak zrozumiała i przedstawiła. Ale sądzę, że chodziło o telefony klientów. Wydaje mi się, że tak to zrozumieli również inni prawnicy biorący udział w dyskusji.



Wyślij zaproszenie do