Krzysztof Sobota

Krzysztof Sobota Człowiek zawsze
gotowy do zmian

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Przemyslaw Kowalski:
Krzysio ma rację, wynika to z tego że Paweł i Michał mają rację.

Społeczeństwo i gospodarka działa nieperfkcyjnie ponieważ jest to opłacalne dla mniejszości.
Słyszałem to w trochę brutalniejszej wersji o jednej z firm gdzie pracowałem: "Im większy burdel na dole, tym lepiej dla tych na górze"
Podatki są bardzo potrzebne, im wyższe tym lepsze :)
Tak, tylko jeden taki Pan Smith kiedyś powiedział, że "Człowiek zawsze musi żyć ze swojej pracy i jego płace muszą być przynajmniej wystarczające do jego utrzymania. W większości wypadków muszą być nawet nieco większe, inaczej byłoby niemożliwym dla niego, żeby utrzymać rodzinę i rasa takich robotników nie mogłaby trwać poza pierwsze pokolenie".
Przecież księgowi też muszą z czegoś żyć :)
Nie tylko oni ;-)

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Krzysztof Sobota:
Tak, tylko jeden taki Pan Smith kiedyś powiedział, że "Człowiek zawsze musi żyć ze swojej pracy i jego płace muszą być przynajmniej wystarczające do jego utrzymania. W większości wypadków muszą być nawet nieco większe, inaczej byłoby niemożliwym dla niego, żeby utrzymać rodzinę i rasa takich robotników nie mogłaby trwać poza pierwsze pokolenie".


Pan Smith ominął oczywiste rozwiązani gdzie 90 ze 100 zapi... za 500 i dostają z tego na przetrwanie 89, aby 10 mogło żyć jak 411 :)

Po to właśnie osobniki silniejsze eksploatują słabsze, aby ich kosztem utrzymać własne, silniejsze potomstwo.
Przypominam że w obecnym ustroju podstawowa potrzeba organizmów żywych, rozmnażanie wraz z utrzymaniem potomstwa, stała się luksusem na który stać tylko najsilniejszych.
Michał Budzyński

Michał Budzyński ImpactProject Sp. z
o.o.

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Krzysztof Sobota:
Oczywiście, co tez nie oznacza że żyjemy w próżni i że na wszystko mamy 100% wpływ. Sprawdzone kilkukrotnie w trakcie ubiegania się o pracę - czasem z dobrym, a czasem złym efektem.

jak się słabo ubiegasz, to jest słaby efekt. Twój wpływ. Wyjątki typu: przyjęli mnie, bo kogoś piorun strzelił - potwierdzają regułę.
Mnie zawsze ciekawiło jaki jest stosunek osób zadowolonych do niezadowolonych. Na okładkach książek (przeważnie na ostatniej) zawsze wpisują się osoby zadowolone... 100% skuteczność?! Kupię za 1000zł od razu :-)

w moim przypadku sprawdzone w 100%.
Jeśli już idziesz w tę stronę - korzystając z jednej książki kucharskiej nigdy nie wyjdzie 2x to samo. Nawet dla jednej osoby, nie mówiąc już o większej ich liczbie.

jeśli ktoś się nie przykłada, jasne, że nie wyjdzie. Twój wpływ.
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Krzysztof Sobota:
Paweł Budrewicz:
Tak z ciekawości - na co nie masz 100% wpływu?
Cytujesz coś bez przeczytania?
Nie. Akurat to, co zacytowałem, przeczytałem. A z całej dyskusji zaciekawił mnie tylko wątek owych 100%.
Akurat w tym przypadku chodzi o wpływ na otrzymanie (lub nie)
pracy, o która się ubiegałem. Tu nigdy nie będziesz miał 100%
wpływu na wynik, bo nie Ty decydujesz o rezultacie
Jeśli nie Ty decydujesz o rezultacie, to po co przychodzić na rozmowę kwalifikacyjną?
To, co zaprezentujesz na takiej rozmowie, w 100% zależy od Ciebie. Albo jesteś lepszy od innych, albo nie. Pracodawca podejmuje decyzję, ale wyłącznie w oparciu o to, co zaprezentujesz Ty i inni. Równie dobrze to on może twierdzić, że nie ma wpływu na wybór pracownika - skoro przyszli sami słabeusze (w jego ocenie), wybrał najlepszego z nich. Albo najtańszego.
Aby nie było wątpliwości - ja nie sugeruję, że jesteś kiepski w tym, co robisz; to tylko przykład.
Miałem juz tutaj na GL kiedyś rozmowę z osobą twierdzącą, że nikt nie ma wpływu na nasze życie tylko my.
A kto jeszcze ma wpływ na Twoje życie?
Obawiam się, że mylisz szeroko rozumianą historię życia (rodzice nie kupowali Ci zabawek albo kupowali za dużo, urodziłeś się na wsi albo w mieście, miałeś wypadek, nie miałeś wypadku itd.) z tym, co robisz tu i teraz. W istocie na przeszłość nie masz wpływu - nikt nie ma. Ale na teraźniejszość - jak najbardziej. Zamiast siedzieć na GL możesz zająć się rozwojem zawodowym albo oglądać TV. Twój wybór. Jeśli jest powtarzany codziennie, po latach przynosi efekt - np. znasz na pamięć wszystkie seriale. Albo masz dobre przygotowanie zawodowe. A potem idziesz na rozmowę kwalifikacyjną...
Typowe brednie książkowe (i jeszcze ktoś na tym zarabia sprzedając takie rzeczy) - nie żyjemy w próżni. Nawet wysyłając CV jesteśmy poddani ocenie adresata/-ów (trafnej lub nie).
My robimy pierwszy krok, próbujemy przedstawić sie z jak najlepszej strony. I piłka jest po drugiej stronie.
Ocena jest zawsze trafna, bo ten ktoś ma CV - tylko i aż CV. Jeśli uważasz, że oceniono Cię źle na podstawie CV, zmień CV. Albo adresata. To zależy od Ciebie.
Zdarzyło mi się na przykład, że dostałem pracę, bo osoba która już była wybrana.... pojechała do Niemiec na kilka miesięcy "na zarobek". Zaczęła pracę kilka miesięcy po moim przyjściu - firma nie mogła tyle czekać, więc wzięli mnie zamiast niego. O tym dowiedziałem się po roku czasu od kierownika (jest maksymalnie szczery zawodowo i prywatnie), gdy odchodziłem stamtąd.
I czego to dowodzi? Że decyzja nie zależała od Ciebie? A Twoje CV to gdzie znaleźli? Włamali się do Twojego komputera? A potem siłą Cię zaciągnęli do tej firmy?
Sporo podobnych sytuacji już miałem - czasami szczęście pomagało, czasami nie. ŻYCIE.
To, o czym piszesz, to nie szczęście. To przypadek. Co z nim robisz, to Twoja decyzja.

Podsumowując - skoro nie masz 100% wpływu na otrzymanie pracy, to na co liczysz, idąc na rozmowę kwalifikacyjną? Na fart? Dobry humor? Śmierć konkurentów?

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Paweł Budrewicz:
Łukasz Seremak:
>
Zgadzam się że znaczna część funduszy jest marnotrawiona, ale pokaż mi jakikolwiek inny sposób (niezwiązany z finansowaniem z budżetu państwa) który da społeczeństwu masowy dostęp do kultury.
Żaden. Chcesz kultury – zapłać. To towar taki sam jak masło, buty czy papier toaletowy.

Absolutnie nie rozumiesz o czym piszesz. Kultura, sztuka to nie jest tylko towar.
Wysza kultura nie da sobie rady sama, po prostu zginie, zostanie tandeta i kicz.

A co do masowego dostępu do kultury – już jest! Seriale w TVP! Niewątpliwie mają masową oglądalność.

Tu masz własnie przykład. Te komercjalne serialiki na TVP to nic innego jak pogoń za oglądalnością - czyt. za dochodem z reklam.
Mecenat (jak w poprzednich epokach)? Jakoś nie widzę pociągu przedsiębiorców do finansowania kultury.
Pytanie jest takie - na czym tak naprawdę nam zależy? Czy zależy nam na rozwoju naszej cywilizacji, na poprawie życia ludzi? Czy zależy nam tylko na własnym interesie?
Mnie zależy na moim własnym interesie. Mówię to otwarcie i bez ogródek.

Zdązyłem to już zauważyć.
Jest mi z tego powodu przykro, ale pozostawię to bez komentarza.

Tak swoją drogą to też nie jest prawda z tym moim interesem, bo od ponad roku działam charytatywnie w ramach Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, walcząc o poprawę warunków prawnych działania firm w Polsce. Czyli jednak jestem trochę altruistą.

Trochę to zaprzecza twojej poprzedniej wypowiedzi.
Aczkolwiek nie neguje że kierowały tobą altruistyczne pobudki, ale czy tak naprawdę było? To zależy jakie były twoje cele i intencje.
A Ty – do jakiej organizacji społecznej należysz, panie Święcie-Oburzony-Zamartwiający-się-o-Wzniosłe-Idee?

Nawet jeśli należę, to nie powiem Ci o tym - na tym właśnie polega altruizm.
I jeszcze jedno - w jaki sposób zatrudnienie kilkuset urzędasów w ministerstwie edukacji owe szanse wyrównuje?

Tu nie chodzi o urzędasów ale o darmowy dostęp do edukacji.
Właśnie po to aby o wykształceniu decydował talent, predyspozycje, inteligencja, a nie pochodzenie z określonego środowiska.
Ależ niech decyduje! Jeśli masz zdolności, za które ktoś jest gotów zapłacić 15 tys. zł miesięcznie, to super! Ale co ma do tego ministerstwo edukacji? Odpowiedz, bo ja jakoś nie widzę związku. I chyba nie dostrzegę - pewnie za mało rozgarnięty jestem.

Skoro jesteś altruistą proponuję wybierz się do biedniejszych części kraju, na wsie, zainteresuj się ile tam jest utalentowanych inteligentnych dzieciaków, których nie stać na edukacje.
Może wtedy zrozumiesz o co tu chodzi, a może też ruszy Cię sumienie i sfinansujesz edukacje jakiemuś utalentowanemu dzieciakowi.
Oczywiście nie chodzi mi o samą edukację bo ta jest "darmowa" ale nie chce mi się tu pisać wywodów na ten temat. Zainteresuj się tematem a być może będziesz musiał zrewidować swoje poglądy.

Tutaj też wychodzi na jaw inna oczywista sprawa. Ci gorzej urodzeni nigdy nie byli by zwolennikami takich rozwiązań.
Hm, to ciekawe. Bo wiesz, w mojej rodzinie jakoś nie było ani milionerów, ani prezesów, ani nawet zwykłych "prywaciarzy". Nie jestem dobrze urodzony – nie pochodzę ani z arystokracji, ani z biznesu, ani z rodzin gwiazdorskich czy medialnych. To, co mam, zawdzięczam sobie.

Pogratulować. Ale jesteś zbyt pewny siebie i wydaje Ci się że wszystko zawdzięczasz wyłącznie sobie. Na to że Ci się udało złożyło się wiele czynników, to że byłeś zdrowy, że urodziłeś się w normalnej rodzinie, być może że miałeś dostęp do darmowej edukacji itd.
Dyskusyjna może być skuteczność działania tego typu instytucji, ale nie podlega dyskusji sens ich istnienia.
Wow! Czemu nie podlega dyskusji? I czego jeszcze nie wolno kwestionować? Wyższości rasy aryjskiej nad żydowską? Przewodniej roli PZPR?
Chłopie, czy Ty uważasz siebie za inteligenta?

Powinieneś rozumieć że czasami nie wszystko bierze się dosłownie. Chciałem wyrazić swoje poglądy, nikomu nie zabraniam prawa do własnego zdania. Ale poglądy niektórych są dla mnie nie do zaakceptowania.
Przecież to oczywiste, że każdy niepełnosprawny chciałby pracować i być potrzebny ale nie opowiadajmy bzdur.
Skąd wiesz, że to oczywiste?
Masz wyjątkowo dziwną i silną tendencję do wygłasza ex cathedra poglądów, których uzasadnieniem jest "wiadomo", "oczywiste" itp. Niestety, to tylko Twoje poglądy. I dopóki tacy jak Ty nie zaczną nami rządzić, można jeszcze na szczęście wygłaszać własne.


Znowu bierzesz zbyt dosłownie. Pewnie zamiast pisać wszyscy powinienem napisać większość, tu masz rację.
Niepełnosprawni bardzo często to ludzie którzy chcą sobie i innym udowodnić że są potrzebni, dlatego w ogromnej większości chcieli by pracować.

Proponuję Tobie, żebyś wybrał się do najbliższego domu opieki, porozmawiał z niepełnosprawnymi, również tymi niepełnosprawnymi intelektualnie, być może wtedy nieco odmieni Ci się pogląd na sprawę.
(…) ale nie opowiadajmy bzdur.
>

Swoją drogą jednym z największych darczyńców na świecie jest Warren Buffett, który sam z siebie od lat przeznacza co roku 1,5 mld dolarów na cele charytatywne. Nikt go do tego nie zmusza. Jak widzisz, są ludzie, którzy nie ograniczają się tylko bicia piany, tak jak to czynią socjalistyczni hipokryci.

Tu podaleś fajny przykład, i nieźle się wkopałeś.
Nie wiem czy pamiętasz, ostatni głośny apel Buffetta do Obamy i do Kongresu w którym to postulował za podniesieniem podatków do najbogatszych.
Nie wiem czy pamiętasz ten wywiad z Buffetem w którym to nie krył przerażenia po tym jak zauważył że jego sekretarka odprowadza proporcjonalnie do dochodu dwukrotnie większe podatki niż on?
Wg twoich kryteriów Buffett jest więc złodziejem i socjalistycznym hipokrytą?
Różnica jest taka, że Ty - w imię ochrony zdobyczy socjalizmu - chcesz wszystkich do takiej empatii zmusić. Czy wykorzystywanie siły państwowej w celu wymuszania haraczu na pensje dla urzędasów w ministerstwie jest etyczne?

Tak, bowiem tworzymy społeczeństwo które jest świadome pewnych wobec siebie obowiązków.
A gdybyś tak spróbował przetłumaczyć na polski to pustosłowie?

Po co, i tak nie zrozumiesz...
Ludzie z natury są empatią obdarzeni - oczywiście w różnym stopniu. Natomiast istoty nie obdarzone tą cechą to zwykła patologiczna mniejszość, zwykły margines.
Takim jednostkom oczywiście łatwiej jest robić biznes, bo nie przestrzegają zasad i norm etycznych, przez co mogą odnosić większe sukcesy, to jest oczywiste.
Być może tak jest. Nie Twoja sprawa. Jeśli jestem nieetyczny, podły i zakłamany, to mój problem, nie Twój. Tak jak mnie nie interesuje, czy zdradzasz żonę, pijesz wódkę czy wydajesz połowę zarobków na sierociniec. Tym się różnimy, że Ty nie chcesz dać ludziom wyboru. A ludzie mają prawo być chciwi – tak po prostu, bo mają wybór. Tobie nic do tego.

Moralnym obowiązkiem każdego człowieka jest reagować kiedy dzieje się zło.
Postępowanie nieetyczne to takie które rani i godzi w prawa innych ludzi.
Ty takie postępowanie właśnie propagujesz.
Obojętność na takie zachowanie jest zwykłym konformizmem, co również nieetyczne.
Na szczęście demokracja pomimo wielu wad tego ustroju nie pozwala i odegrać istotnej roli.
No, popatrz – a Hitler dostał się do Reichstagu w demokratycznych wyborach.

Racja, są wyjątki, a sama demokracja również ma wiele wad jak napisałem, nawet bardzo wiele.
Nikt nikogo nie zmusza do płacenia podatków, jak się nie podoba każdy może wyjechać do Monaco.
Do płacenia podatków akurat jesteśmy zmuszani. To, o czym piszesz, to możliwość wyboru zamieszkania w kraju, gdzie system podatkowy jest bardziej przyjazny człowiekowi. Minus jest taki, że Monaco to dość elitarny klub, tam nie wpuszczają poniżej kilku milionów dolarów. Inaczej przylazłaby tam hołota z biednych krajów i luksus by się skończył.

Swoją drogą to dziwne, że taki piewca troski o ludzi ubogich podaje rozwiązania dostępne 0,1% Polaków. Ja piszę o tym, żeby stworzyć system, w którym ludzie będą mogli się bogacić, a Ty wychwalasz enklawy dla milionerów. Nie męczy Cię własna hipokryzja?

Absolutnie, żadna hipokryzja. Jak by Ci to wytłumaczyć inaczej, a żeby nie było niegrzecznie.
Po prostu chciałem napisać że jeśli Ci się nie podoba w Naszym kraju, możesz spakować walizki i wyjechać.
Tak podatki są jak najbardziej etyczne.
Zgodnie z definicją językową "etyka" to część filozofii, której przedmiotem badania jest moralność i zasady moralne, a celem – tworzenie systemów filozoficznych uwzględniających zasady moralne. A teraz powiedz mi, jak się to ma do podatków. Zamieniam się w słuch.

Nie widzę sensu. To nie miejsce na filozoficzną polemikę, ale to Ty zadałeś pytanie czy podatki są etyczne, więc odpowiedziałem... Jeśli pytanie wydaje Ci się bez sensowne sam powinieneś zastanowić się nad nim zanim je zadałeś.

Jeśli Cię interesuje ta tematyka to jest to zupełnie szerszy temat, który nie dotyczy tylko podatków, ale ogólnie rozumianej wolności, a właściwie zasadniczego pytania, czy tak naprawdę można być całkowicie wolnym w społeczeństwie.
Choć nieetyczne jest postępowanie niektórych polityków i urzędników, a system administracyjny jest dalece nieefektywny. Ale to należy po prawiać a nie likwidować.
Bla, bla, bla. Pustosłowie opanowałeś. Teraz pora nauczyć się pisać zdania, które zawierają konkretną treść.

W ten oto "o wiele bardziej niemerytoryczny" sposób odpowiadasz na moje pytanie.
Treści było tyle ile chciałem żeby było. Rozwijanie szczegółowe tematu nie ma tu sensu.

Poczekamy kilkanaście lat, przyjdzie wielki niż demograficzny i pracodawcy będą lobbować za umowami bardziej wiążącymi pracowników.
Zapewniam Cię, że nie. Każdy pracodawca (przedsiębiorca) będzie lobbował za systemem elastycznym. A jeśli będzie chciał zatrzymać albo przyciągnąć pracowników, to podniesienie wynagrodzenia. Tak działa wolny rynek i konkurencja.
Ustawodawca powinien wziąć pod uwagę interesy wszystkich grup i interesy gospodarki.
Bla, bla?
Czy Ty potrafisz powstrzymać się od tworzenia zdań-widm całkowicie wyjałowionych z treści?

Patrz odpowiedź wyżej. Jeśli chcesz możemy rozwinąć temat. Ja osobiście nie czuję takiej potrzeby bo nie widzę w tym przypadku możliwości merytorycznej dyskusji.
Jasne że tak, tylko dlaczego Banki nie dają kredytów osobom zatrudnionym na umowy czasowe?
Bo takich kredytobiorców po prostu nie stać na kredyt?

Gdyby mieli umowy na stałe było by ich stać - wysokość dochodów pozwala im na uzyskanie zdolności kredytowej na pewnym poziomie.
Oczywiście że tak. Leczę się NZOZe który ma podpisaną umowę z NFZ, nie ma zadnych problemów. Korzystałem z usług publicznych szpitali.
Mógłbym to złośliwie skomentować, ale powiem tylko jedno – i dobrze Ci tak!
O ubezpieczeniach prywatnych towarzysz kiedyś słyszał? Bo wiesz, ja wolę dostawać więcej pieniędzy z umowy o dzieło (a akurat ostatnio dostaję, i to sporo) i płacić za lekarza lub ubezpieczycielowi, niż żeby mi zabierali haracz na NFZ, z którego i tak nie korzystam, bo nie mam czasu czekać 5 godzin na audiencję u lekarza.

Ja wiem że Ty gardzisz zwykłymi lecznicami dla plebsu, ale pewnie Cię zdziwi są NZOZY które bardzo dobrze funkcjonują. Idealnie oczywiście nie jest, sam też leczę się prywatnie u specjalistów.
Ale rozumiem dla liberałów widok ludzi umierających na ulicach to jest to o czym marzą.
Tak, właśnie tak. Siedzą liberałowie na kanapie i tęskno spoglądają w okno. "Ach, gdyby ktoś tak umarł na ulicy" – wzdychają.
Chłopczyku, czy Ty się wychowałeś na lekturach o stachanowcach albo o tym, jak Lenin elektryfikował wieś radziecką? Może pora zmienić lekturę?

Po prostu, reaguje adekwatnie do twoich wypowiedzi.
Chyba zakładasz że brak powszechnego dostępu do opieki medycznej skarze pewną część ludzi na jej całkowity brak.
Znajomość mechanizmów rynkowych jest u Ciebie na poziomie przedszkolnym. Gdzie w czasie Twojej nauki było ministerstwo edukacji?

Proszę Ciebie, to jest śmieszne, co piszesz.
Masz na myśli coś konkretnego czy tak bla-blasz sobie dla wprawy o niczym?

Bardzo konkretnego. Mam na myśli że mimo to że nie zrozumiałeś o czym pisałem wyciągasz wnioski i krytykujesz.
Dziwne jest że w przypadku specjalistów pracodawcy chcieli by najlepiej uwiązać ich na łańcuchu żeby tylko nie uciekli z firmy - patrz umowy lojalnościowe itd.
Jeszcze 4- 5 lat temu kiedy mieliśmy apogeum boomu gospodarczego pracodawcy byli o wiele bardziej skorzy do zatrudniania na umowy na czas nieokreślony.
W mieście w którym mieszkam bezrobocie było wtedy niższe niz 5%, a podejście do zatrudniania pracowników było zupełnie inne i to niezależnie od kompetencji zatrudnianych.
Jak rozumiem, z tego płynie jakiś wniosek. Zapomniałeś go napisać, nie potrafisz ująć go w słowa czy też najzwyczajniej w świecie sam nie rozumiesz wniosków, do których dochodzisz? Wybór pozostawiam Tobie.

Wniosek płynie taki że wysoki popyt na fachowców, przy ich niskiej podaż w danej branży powinien powodować tylko i wyłącznie wzrost ich wartości. A to jest niekorzystne dla pracodawców więc próbują innych metod.
Poza tym skoro wypominasz mi nieznajomość zasad mechanizmów rynkowych, po co ze mną polemizujesz?
Czy gdybym Ci tego nie wypomniał, to polemika miałaby cel? Brawa za logikę!

Chodzi o to że nie rozumiem dlaczego w ogóle ze mną polemizujesz, skoro uważasz że nie mam pojęcia o temacie, to jest nielogiczne.
ah tak więc jednak mam racje, przed chwilą wypomniałeś mi nieznajomość mechanizmów rynkowych. A tu się okazuje że jednak istotną rolę odgrywa tu podaż i popyt.
Nie mogę uwierzyć – czyżbyś był świadomy tego mechanizmu, że cena to wynik gry podaży i popytu? W takim razie skąd u Ciebie ten wysoki poziom niezrozumienia wniosków, jakie płyną z tego prawa?

Znajomość podstawowych zasad ekonomii i pewna świadomość co do zasad funkcjonowania gospodarki to nie wszystko. Oprócz tego liczy się etyka, co próbuję Ci uzmysłowić.
To nie ja mam problem z wyciąganiem sensownych wniosków, mam wrażenie że Ty nie potrafisz przyjąć do wiadomości że rozwój ekonomiczny nie może być za wszelką cenę! A przynajmniej tego że są ludzie którzy właśnie tak uważają.
Ja z kolei mogę Ci wypomnieć brak logiki.
Wypomnij, wypomnij. Tylko jeszcze nie zapomnij uzasadnić.

Już to zrobiłem, mam przypomnieć jeszcze?

1. Choćby to że zarzucasz kiedy piszę że pracodawcy chcą mocniej związać ze sobą pracowników kiedy cierpią na ich niedobór, po czym po chwili zaprzeczasz swoim słowom potwierdzając że w przypadku fachowców, pracodawcy faktycznie chcieli by silniej związać ich ze swoją firmą

2. Napisałeś że w moim przypadku darmowy system edukacji się nie sprawdził bo mam nikłą wiedzę na temat ekonomii.
Choć akurat mylisz się w tej kwestii (nie jestem ekspertem ale pewną wiedzę na ten temat mam), to twoja wypowiedź jest absolutnie nielogiczna. System edukacji nie mógł się nie sprawdzić w tym wypadku bo jestem inżynierem absolwentem Politechniki, praktycznie nigdy nie miałem dostępu do przedmiotów związanych z ekonomią, makroekonomią itd. A zatem wiedzę jaką mam mogłem zaczerpnąć jedynie we własnym zakresie, z literatury, prasy itd. Twoja wypowiedź jest więc całkowicie nielogiczna.
Chyba pomyliłeś adresata apelu. Zajrzyj tutaj: http://www.premier.gov.pl/. Tu na etacie premiera jest zatrudniony taki facet, Donald Tusk. Pisz do niego w tej sprawie - on tu rządzi.

To nie był żaden apel ale stwierdzenie fakty.
Ale może Donek o tym nie wie? Napisz mu. Co Ci szkodzi?
A ty swoją wypowiedzią udowadniesz jedynie swoją nieracjonalną krótkowzroczność.
Czyli konkretnie masz na myśli, że…?

Opowiadasz się za niskimi podatkami, bo zależy Ci na wzroście gospodarczym.
Ale zapominasz że niż demograficzny dla gospodarki będzie bardzo niekorzystny.
Piszesz rzeczy oczywiste. Jest sprawą jasną że opodatkowanie pracy nie sprzyja rozwojowi gospodarczemu.
Kolejny raz nie mogę uwierzyć. Czy Ty jesteś pewien, że się ze mną nie zgadzasz? Wprowadź jakąś konsekwencję we własne wypowiedzi, bo zaczynasz sobie przeczyć.

Jestem w stu procentach konsekwentny. Po prostu Ty nie rozumiesz, że ktoś może rozumieć zasady ekonomii, ale nie godzić się za rozwój za wszelką cenę - ze swoich jak byś to pewnie nazwał bzdurnych naiwnych i ideologicznych pobudek. Ja jestem jednak przekonany że taki sprawiedliwy po prostu ludzki rozwój jest możliwy.
kwestia podatków jest rzeczywiscie dyskusyjna. Uważam że sama idea opodatkowywania pracy nie jest najrozsądniejsza. Tylko co opodatkować jak nie pracę... majątek? To nierealne.
>
Jw. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że postulat, aby nie okładać podatkiem pracy, to jedno z głównych haseł liberalizmu. Wygłaszasz liberalne poglądy, wiesz o tym?

Oczywiście. Właściwie mógłbym się nazwać liberałem, ale wolał bym się nazywać liberałem z ludzką twarzą. Zapewniam Cię że to jest możliwe, ale wymaga kompromisu - czyli pewnych odstępstw. Za to jestem stanowczym przeciwnikiem dzikiego kapitalizmu.
Dlaczego nie można opodatkować majątku, np. wprowadzając podatek od wartości nieruchomości?

Jestem w 100% za opodatkowaniem majątku, i całkowitego zniesienia z opodatkowania pracy.
Baa, nawet zwolnił bym z podatku majątek którzy służy przedsiębiorcą do ich działalności i daje miejsca pracy.
Ale to jest nierealne.
Bogaci i tak majątki mają w rajach podatkowych, a jak by do do takich zmian w systemie fiskalnym doszło cała reszta do tych rajów podatkowych by uciekła.
Uważasz że wprowadzenie takiego podatku jest możliwe? Narazie to niestety fikcja.


Wydaje mi się, że poziom czytelnictwa jako miernik kultury
to nie wynik ogólnego zadekretowania poziomu kultury,
ale wewnętrzna potrzeba. Albo jej brak.

Zgadza się. Ale tą potrzebę można, a właściwie należy stymulować.
A niby po co?

Bo dla niektórych liczą się ludzie.
Kumulowanie kapitału w rękach bogatych jest jak najbardziej niekorzystne dla gosporadki.
Opisz ten mechanizm – dlaczego to niekorzystne. Na słowo nie uwierzę.

Poczytaj więcej na ten temat a uwierzysz. To zbyt szeroki temat żebym o tym pisał.
To ludzi mniej zamożni proporcjonalnie więcej pieniędzy
w stosunku do swoich dochodów wydają na konsumpcję.
I co z tego ma niby wynikać? To konsumpcja tworzy nowe miejsca pracy?
>
Osobiście jestem jak najbardziej za istnieniem umów na czas okreslony i umów o dzieło, ale w ograniczonym zakresie.
A kto miałby ten zakres ograniczać? Premier, szef związków zawodowych, kierownik GSu, prezenter TV?

To powinien być społeczny kompromis, po prostu.
Bla-bla, bla. Dodaj czasem trochę treści do swoich wypowiedzi, to będzie się do czego odnieść.

Mam Ci przesłać projekt ustawy żebyś uznał to za konkret?
Pracodawcy dbają o swoje interesy pracownicy o swoje - ustawodawca powinien to wypośrodkować i znaleźć kompromis.
W normalnym kraju "wypośrodkowuje" to rynek. Jeśli jest za dużo budowlańców, bo mało się inwestuje w budownictwo, to płace robotników budowlanych spadają (za duża podaż). Itd. itd. To jest proste, wystarczy chwilę pomyśleć.

Niewidzialna ręka rynku nie jest w stanie wszystkiego wyregulować.
Kiedy chodzi o ludzi, o ich prawa, musi istnieć system prawny który ich w pewnym stopniu zabezpieczy.
Oczywiście. Np w przypadku złej sytuacji finansowej firmy umożliwić łatwiejsze rozwiązywanie umów zawartych wcześniej na czas nieokreślony.
A zła sytuacja finansowa firmy to przepraszam co jest? Już upadłość? Czy tuż przed? Spadek zysku operacyjnego czy zaburzenie płynności finansowej?

Kwestia dyskusyjna, ale do zrealizowania.
Idąc twoim tokiem rozumowania w ogóle powinniśmy zlikwidować nasz system prawny, i cofnąć się do epoki kamienia łupanego gdzie o sile przebicia decydowała siła mięśni.
No przecież sam piszesz, że nie mięśni, a kamieni.
Idąc moim tokiem rozumowania, zajdziemy do państwa, które zajmuje się porządkiem, obronnością i wymiarem sprawiedliwości. Oraz szczupłą administracją, bo podatki na te cele ktoś musi zebrać. Natomiast państwo nie będzie się zajmować sprawami typu sport, edukacja, kultura, emerytury itp., bo to prywatna sprawa obywateli, na co przeznaczają własne pieniądze.

No właśnie a ja uważam że państwo powinno dbać również o podstawowe prawa swoich obywateli.
Określenie umowa śmieciowa to znaczy że umowa jest niewiele warta, a nie ten kto ją zawarł.
Ty tak uważasz. A według mnie taka nazwa obraża pracowników i pracodawców. I co – zabronisz mi mieć takie etyczne odczucia?

Niczego Ci nie zabronię, ale uważam że to jest szaleńcza nadinterpretacja.
Czy uważasz, że umowa, dzięki której można mieć pracę, jest naprawdę niewiele warta? Aż tak nisko cenisz pracę innych ludzi?

To zależy. Może być wiele warta może nie wiele. Mnie taka umowa by nie przeszkadzała, bo moje dochody są satysfakcjonujące. Ale zapytaj tych którzy za mniej niż minimalną krajową pracują na umowie o dzieło, nie z własnej woli, ale dlatego że pracodawca z pozycji siły taką umowę na nich wymusił. I nie mają nawet prawa do opieki medycznej (dla siebie i dla swoich rodzin) bo najzwyczajniej w świecie nie stać ich na opłacenie samemu ubezpieczenia.Łukasz Seremak edytował(a) ten post dnia 31.07.12 o godzinie 21:26
Michał Budzyński

Michał Budzyński ImpactProject Sp. z
o.o.

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Panowie, spokojnie, na forum i tak nikt nikogo do swoich racji nie przekona (o tym może w następnym poście). Do tej pory dyskusja ta to typowe gdybanie, co będzie, gdy rząd zrobi to, lub co by było, gdy czegoś nie robił. Ale systemy liberalne, gdzie rząd ma w d... moje zdrowie, moją kulturę i mój sport, funkcjonowały (nawet w PL) i funkcjonują w niektórych krajach. Podyskutujmy o tym. Czy tamte społeczeństwa są w czarnej dziurze sportu, kultury i zdrowia w porównaniu z PL...? I czy rozwarstwienie jest większe niż w PL, a ludzie umierają na ulicach, czego ponoć nie ma w PL?

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Michał Budzyński:
Panowie, spokojnie, na forum i tak nikt nikogo do swoich racji nie przekona (o tym może w następnym poście). Do tej pory dyskusja ta to typowe gdybanie, co będzie, gdy rząd zrobi to, lub co by było, gdy czegoś nie robił. Ale systemy liberalne, gdzie rząd ma w d... moje zdrowie, moją kulturę i mój sport, funkcjonowały (nawet w PL) i funkcjonują w niektórych krajach. Podyskutujmy o tym. Czy tamte społeczeństwa są w czarnej dziurze sportu, kultury i zdrowia w porównaniu z PL...? I czy rozwarstwienie jest większe niż w PL, a ludzie umierają na ulicach, czego ponoć nie ma w PL?

Poproszę o konkretne przykłady.
Nawet w USA nie ma aż tak liberalnej gospodarki. Fakt że prawa pracownicze są mniejsze, ale obowiązuje tam płaca minimalna, państwo wydaje ogromne pieniądze na wojsko i na wiele innych spraw na które być może mogło by nie wydawać.
Liberalny system opieki zdrowotnej w stanach nie sprawdził się, dlatego jest właśnie zmieniany. Oczywiście ma on w dalszym ciągu wielu zwolenników. Co nie zmienia faktu, że w stanach istniała ogromna rzesza ludzi nie mających dostępu do służby zdrowia, albo mających w wąskim zakresie ze względu na słabe ubezpieczenia - i nie dotyczy to wcale ludzi leniwych, bezrobotnych itd, bo Ci z reguły mieli prawo do państwowej służby zdrowia, ale najgorzej opłacanych pracowników którzy stanowią tak zwaną grupę woorking poor.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, ze w na prowincji Stanów Zjednoczonych organizacje charytatywne organizują polowe szpitale i leczą chorych ludzi pozbawionych opieki zdrowotnej, pozbawionych dostępu do stomatologów itd.
Poziom zamożności ludzi w stanach wg niezależnych badań jest najniższy od 40 lat.
Już nie wspominam do czego doprowadził pozbawiony jakiejkolwiek kontroli sektor bankowy.

Tak że interesuje mnie bardzo, gdzie tak świetnie sprawdza się tak skrajnie liberalny system?

Nie znam kraju w którym funkcjonował by tak skrajny liberalizm gospodarczy tj tzw. "państwo-minimum". To w ogóle jest utopia która nie ma racji bytu, choćby ze względu na społeczny opór przeciwko tej idei, z którym mamy do czynienia w demokratycznych społeczeństwach.Łukasz Seremak edytował(a) ten post dnia 01.08.12 o godzinie 00:31

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Łukasz Seremak:
>
Jestem w stu procentach konsekwentny. Po prostu Ty nie rozumiesz, że ktoś może rozumieć zasady ekonomii, ale nie godzić się za rozwój za wszelką cenę - ze swoich jak byś to pewnie nazwał bzdurnych naiwnych i ideologicznych pobudek. Ja jestem jednak przekonany że taki sprawiedliwy po prostu ludzki rozwój jest możliwy.

Mi tu się wydaje, że występuje pewne niezrozumienie. Ekonomia w swojej rozciągłości zawiera w sobie oczywiście także takie aspekty jak kultura (pobyt na nią, powody jego powstawania), działania charytatywne etc. Także pobudki dla których ludzie (czy społeczeństwo) podejmuje się działań wysoce nieetycznych (lub na odwrót - etycznych).

Także jak mniemam mówiąc rozwój za wszelką cenę masz na myśli tak naprawdę maksymalizację zysków (i to konkretnie tych materialnych a nie np. nazwijmy to zysku kulturowego społeczeństwa).

Tak czy owak jedna rzecz mnie w tym uderza. Jeśli ludzie potrzebują instytucji aby postępowali etycznie (ochrona praw nienarodzonych itd) czy aby budować pobyt/podaż na kulturę płynie z tego wniosek:
- większości ludzi interesuje prywatny interes
- większość ludzi wytkazuje niski poziom etyczny (czy jak już to nazwiemy) tudzież empatii na innego człowieka (czy zwierzę, roślinę, środowisko etc)
- większość ludzi nie interesuje się niczym innym poza twardymi, materialnymi dobrami (i ich gromadzeniem gdzie wracamy do pkt.1).

Do takiego wniosku dochodzę na podstawie tego, że przecież gdyby te instytucje nie istniały zachowania te (poprzez zastosowanie naturalnych mechanizmów ekonomicznych) same od siebie zostałyby zminimalizowane i zepchnięte na margines.

Ogólnie na moje (skromne) zrozumienie takiej postawy wychodzi, że ludzie (znaczy większość rzecz jasna) to w ogóle kanalie i bezmyślne istoty i potrzebujemy garstki (mniejszości przecież - bo większość by nie umiała o te rzeczy w końcu zadbać), która nakaże większości jakie to są właśnie te właściwe normy i jak dużo pieniędzy powinienem dawać miesięcznie na teatr i operę. Tylko jak to w ogóle się ma do tej całej demokracji, że to mniejszość decyduje o tym co powinna robić większość ? A kto tak na prawdę ma prawo decydować o tym, co powinno robić społeczeństwo jako całość ?

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Pawel Dolega:
Łukasz Seremak:
>
Jestem w stu procentach konsekwentny. Po prostu Ty nie rozumiesz, że ktoś może rozumieć zasady ekonomii, ale nie godzić się za rozwój za wszelką cenę - ze swoich jak byś to pewnie nazwał bzdurnych naiwnych i ideologicznych pobudek. Ja jestem jednak przekonany że taki sprawiedliwy po prostu ludzki rozwój jest możliwy.

Mi tu się wydaje, że występuje pewne niezrozumienie. Ekonomia w swojej rozciągłości zawiera w sobie oczywiście także takie aspekty jak kultura (pobyt na nią, powody jego powstawania), działania charytatywne etc. Także pobudki dla których ludzie (czy społeczeństwo) podejmuje się działań wysoce nieetycznych (lub na odwrót - etycznych).

Także jak mniemam mówiąc rozwój za wszelką cenę masz na myśli tak naprawdę maksymalizację zysków (i to konkretnie tych materialnych a nie np. nazwijmy to zysku kulturowego społeczeństwa).

Tak czy owak jedna rzecz mnie w tym uderza. Jeśli ludzie potrzebują instytucji aby postępowali etycznie (ochrona praw nienarodzonych itd) czy aby budować pobyt/podaż na kulturę płynie z tego wniosek:
- większości ludzi interesuje prywatny interes
- większość ludzi wytkazuje niski poziom etyczny (czy jak już to nazwiemy) tudzież empatii na innego człowieka (czy zwierzę, roślinę, środowisko etc)
- większość ludzi nie interesuje się niczym innym poza twardymi, materialnymi dobrami (i ich gromadzeniem gdzie wracamy do pkt.1).


Niekoniecznie. Do altruizmu można by podejść z wielu stron, wiele tez było róznych prac naukowych na ten temat.
Ja np. jestem tutaj zwolennikiem poglądu Richarda Dowkinsa znanego biologa ewolucyjnego ktry do tej sprawy od strony czysto biologiczno-ewolucyjnej - choć nie ze wszystkimi tezami się zgadzam.
Otóz twierdzi on ludzie generalnie zaprogramowani sa genetycznie by być altruistami bo to się po prostu opłaca - człowiek jest w stanie poświęcić swoje życie dla innych osobników tego gatunku którzy sa z nim najbliżej spokrewnieni genetycznie dla dobra (czyli przetrwania) gatunku.
Takie postawa wg niego to wynik milionów lat ewolucji.

Tą grupe najbliżej spokrewnionych mozna by rozumiec różnorako (np jako rodzinę), ale generalnie w naszej (stosunkowo niedalekiej przeszłości) bylismy społeczeństwem plemiennym, co przekłada się na nasze tendencje do tworzenia społeczności np. w ramach państw.

Większość ludzi ma taki wewnetrzny system moralny zakodowan, i niekoniecznie chodzi tutaj o najwyższe poświęcenie jakim jest poświęcenie swojego zycia dla zycia innych, częstto opłaca sie być altruistą w owiele bardziej przyziemnych sprawach.

Ten kto to czyta widzi pewien konflikt - jestesmy altruistami bo nam się to opłaca... brzmi śmiesznie. Ale niekoniecznie tak to to nalezy odczytywać, bo w ewolucji chodzi o dobro gatunku a nie jednostki. Ja uważam że w przyopadku jednostki możemy mowić o całkowitej bezinteresowności.

Tak że moim zdaniem ludzi postepujących etycznie (na pewnym poziomie) jest większość.
Problem tkwi jednak w tym że ludzie którzy nie mają sumienia ani zasad moralnych mimo że są w mniejszości stanowią duże zagrożenie i często są o wiele bardziej widoczni.
Michał Budzyński

Michał Budzyński ImpactProject Sp. z
o.o.

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Łukasz Seremak:
Poziom zamożności ludzi w stanach wg niezależnych badań jest najniższy od 40 lat.

i w zasadzie to jest całe podsumowanie. Spróbuj powiązać spadek poziomu zamożności z przestawianiem się USA na system działający w PL, uskutecznianym przez Obamę. Działa? Porównaj poziom zamożności przez ostatnie 40 lat w PL z poziomem przez ostatnie lat w USA. Działa?
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Łukasz Seremak:
Absolutnie nie rozumiesz o czym piszesz.
Mini-wykład z logiki. To, że się ze mną nie zgadzasz (słusznie bądź nie), nie znaczy, że ja nie rozumiem, o czym piszę.
Kultura, sztuka to nie jest tylko towar.
Bo Ty tak uważasz?
Proszę bardzo – chleb to nie towar, to podstawowe dobro. Państwo powinno rozdawać chleb za darmo. Prawda, że wzniosłe i piękne?
Niestety, wygłaszasz poglądy ot, tak sobie, bo są fajne i miłe, zapominając, że ja mam takie samo prawo powiedzieć "kultura to towar" jak Ty - "kultura to nie towar" (bo czym jest w takim razie kultura, nie napisałeś). Taka wymiana zdań to nie jest dyskusja, ale jałowy bełkot. Dlatego po każdym Twoim "exposé" proszę o uzasadnienie. Ani razu się nie doczekałem.
Wysza kultura nie da sobie rady sama, po prostu zginie, zostanie tandeta i kicz.
A co to jest wyższa kultura? Jakaś definicja? I dlaczego nie da rady sobie sama? I co z tego ma wynikać?
Wiem, że nie dostanę od Ciebie odpowiedzi, bo Ty nie wygłaszasz własnych przemyśleń, tylko powielasz intelektualne kalki.
Tu masz własnie przykład. Te komercjalne serialiki na TVP to nic innego jak pogoń za oglądalnością - czyt. za dochodem z reklam.
Ale masz, co chciałeś – masowy dostęp do kultury. Jeszcze Ci źle?
Mnie zależy na moim własnym interesie. Mówię to otwarcie i bez ogródek.

Zdązyłem to już zauważyć.
Jest mi z tego powodu przykro, ale pozostawię to bez komentarza.
Jest Ci przykro, bo mnie zależy na interesie własnym? Masz zdecydowanie za mało serotoniny i dopaminy.
Trochę to zaprzecza twojej poprzedniej wypowiedzi.
Aczkolwiek nie neguje że kierowały tobą altruistyczne pobudki, ale czy tak naprawdę było? To zależy jakie były twoje cele i intencje.
Przecież Ci napisałem – walka o poprawę warunków prawnych działania firm w Polsce. Która część tego zdania jest niezrozumiała?
Nawet jeśli należę, to nie powiem Ci o tym - na tym właśnie polega altruizm.
Bo prawda jest taka, że jak każdy socjalistyczny hipokryta tylko gardłujesz o te swoje "prawdy". Ale założę się, że nigdy w życiu nie kiwnąłeś nawet palcem, aby zrobić cokolwiek bezinteresownie i na rzecz innych.
Skoro jesteś altruistą proponuję wybierz się do biedniejszych części kraju, na wsie, zainteresuj się ile tam jest utalentowanych inteligentnych dzieciaków, których nie stać na edukacje.
Nie jestem altruistą – to znowu ekstrapolacja Twojej nieumiejętności czytania ze zrozumieniem.
Z pewnością są biedni i utalentowani ludzie. Chyba nie będzie dla nich problemem zdobyć pieniędzy na naukę, skoro tacy z nich geniusze. A jeśli nikt nie chce za ich geniusz płacić, to może nie jest wiele wart?
A swoją drogą – gdzie są rodzice tych dzieci? Niech oni się martwią – to ich dzieci. Dlaczego ja mam ułatwiać życie komuś?
Może wtedy zrozumiesz o co tu chodzi, a może też ruszy Cię sumienie i sfinansujesz edukacje jakiemuś utalentowanemu dzieciakowi.
Sumienie? A co – jakiś grzech popełniłem?
Wydaje mi się, że częściowo źródłem Twoich problemów jest słabe operowanie językiem polskim.
Oczywiście nie chodzi mi o samą edukację bo ta jest "darmowa" ale nie chce mi się tu pisać wywodów na ten temat. Zainteresuj się tematem a być może będziesz musiał zrewidować swoje poglądy.
A Ty się zainteresuj tym, co znaczy darmowy. Bo słusznie ująłeś to w cudzysłów. Gdybyś choć raz wykonał intelektualny wysiłek polegający na próbie zrozumienia, na czym polega tzw. "darmowa" edukacja, to nie wypisałbyś andronów.
Pogratulować. Ale jesteś zbyt pewny siebie i wydaje Ci się że wszystko zawdzięczasz wyłącznie sobie.
A komu? Ty studiowałeś za mnie? Ty założyłeś i prowadzisz moją firmę?
Na to że Ci się udało złożyło się wiele czynników, to że
byłeś zdrowy, że urodziłeś się w normalnej rodzinie, być
może że miałeś dostęp do darmowej edukacji itd.
"Darmowa" – jw.
Odwracasz teraz kota ogonem. Najpierw piałeś, że tylko ludzie spoza kręgu bogaczy/ustawionych mają liberalne poglądy, a teraz nie pasuje Ci, że Twój rozmówca jest liberałem, który nie pochodzi z takich sfer. Jak każdy socjalista – jeśli teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów, prawda?
Wow! Czemu nie podlega dyskusji? I czego jeszcze nie wolno kwestionować? Wyższości rasy aryjskiej nad żydowską? Przewodniej roli PZPR?
Chłopie, czy Ty uważasz siebie za inteligenta?

Powinieneś rozumieć że czasami nie wszystko bierze się dosłownie. Chciałem wyrazić swoje poglądy, nikomu nie zabraniam prawa do własnego zdania. Ale poglądy niektórych są dla mnie nie do zaakceptowania.
Ale tego nie napisałeś. Napisałeś: "nie podlega dyskusji sens ich istnienia" (ich – tych instytucji). Stąd moje pytania.
Cóż, tak to jest, kiedy się powiela cudze myśli – dlatego pytałem, czy uważasz się za inteligenta. Choć to pytanie trochę retoryczne.
Znowu bierzesz zbyt dosłownie.
Co biorę zbyt dosłownie? Twoje wypowiedzi? I co – to moja wina, że najpierw wypisujesz androny, a potem przy pierwszym pytaniu wycofujesz się z nich?
Pewnie zamiast pisać wszyscy powinienem napisać większość, tu masz rację.
Niepełnosprawni bardzo często to ludzie którzy chcą sobie i innym udowodnić że są potrzebni, dlatego w ogromnej większości chcieli by pracować.
I jak to się ma do podanego przeze mnie przykładu Forda? Bo na razie produkujesz tylko gładkie zdania o niczym.
Proponuję Tobie, żebyś wybrał się do najbliższego domu opieki, porozmawiał z niepełnosprawnymi, również tymi niepełnosprawnymi intelektualnie, być może wtedy nieco odmieni Ci się pogląd na sprawę.
Czyli co mi się odmieni? Jaki mój pogląd ma się odmienić? Ten, że do zatrudniania niepełnosprawnych nie potrzeba PFRONu, tylko wyrachowanego pracodawcy takiego jak Henry Ford?
(…) ale nie opowiadajmy bzdur.
I nie dowiedziałem się, jakie bzdury masz na myśli. Obawiam się, że Ty też tego nie wiesz, a tylko radośnie walisz w klawiaturę.
Tu podaleś fajny przykład, i nieźle się wkopałeś.
Nie wiem czy pamiętasz, ostatni głośny apel Buffetta do Obamy i do Kongresu w którym to postulował za podniesieniem podatków do najbogatszych.
I co w związku z tym.
Tutaj i tutaj sam o tym pisałem, że to najbogatsi są bardziej skłonni do popierania wysokich podatków. Spróbuj to przeczytać ze zrozumieniem. Warren Buffett wcale nie jest bezinteresowny w tym, co robi. Tyle że przy okazji robi sporo dobrego.
Nie wiem czy pamiętasz ten wywiad z Buffetem w którym to nie krył przerażenia po tym jak zauważył że jego sekretarka odprowadza proporcjonalnie do dochodu dwukrotnie większe podatki niż on?
Wg twoich kryteriów Buffett jest więc złodziejem i socjalistycznym hipokrytą?
Jw. Zacznij myśleć – czy Buffettowi naprawdę zależy na tym, aby inni byli równie bogaci jak on? Przeczytaj moje posty i spróbuj je zrozumieć.
A gdybyś tak spróbował przetłumaczyć na polski to pustosłowie?

Po co, i tak nie zrozumiesz...
Ale spróbuj. Choć raz nadaj treść pustosłowiu, które wylewa się z Twoich postów. Może się okaże, że treść będzie dla mnie za trudna, ale obiecuję, że postaram się zrozumieć. A gładkie zdania o niczym nie świadczą dobrze o ich autorze.
Moralnym obowiązkiem każdego człowieka jest reagować kiedy dzieje się zło.
I kiedy ostatni raz wypełniłeś ten obowiązek?
Postępowanie nieetyczne to takie które rani i godzi w prawa innych ludzi.
Ty takie postępowanie właśnie propagujesz.
Na przykład?
Obojętność na takie zachowanie jest zwykłym konformizmem, co również nieetyczne.
Sprawdzałeś kiedyś znaczenie słów "etyka" i "etyczny"?

Swoją drogą zaczynasz drastycznie obniżać poziom tej dyskusji. Zamiast konkretów wypisujesz górnolotne hasła, z których kompletnie nic nie wynika. Równie dobrze mógłbym Ci odpowiedzieć – "tylko źli ludzie nie kochają swoich dzieci". Tylko że takie gładkie bla-bla do niczego nie prowadzi. Bo np. dla mnie to zdanie piętnuje ludzi, którzy nie potrafią zapewnić swoim dzieciom minimum edukacji – widocznie za mało kochają własne dzieci.
Rada na przyszłość – mniej haseł, więcej myślenia. W dłuższej perspektywie się opłaci.
Racja, są wyjątki, a sama demokracja również ma wiele wad jak napisałem, nawet bardzo wiele.
Kilkadziesiąt milionów ofiar Hitlera mogło się o tych wadach przekonać. Ale grunt to nie tracić dobrego humoru.
Po prostu chciałem napisać że jeśli Ci się nie podoba w Naszym kraju, możesz spakować walizki i wyjechać.
I znowu ten sam problem. Napisałeś "każdy może wyjechać do Monaco". Teraz się okazuje, że chodziło tylko o mnie. Nie męczy Cię własna nieporadność w wyrażaniu myśli słowem pisanym?
Tak podatki są jak najbardziej etyczne.
Zgodnie z definicją językową "etyka" to część filozofii, której przedmiotem badania jest moralność i zasady moralne, a celem – tworzenie systemów filozoficznych uwzględniających zasady moralne. A teraz powiedz mi, jak się to ma do podatków. Zamieniam się w słuch.

Nie widzę sensu.
I tu się wreszcie możemy zgodzić. Sensu w Twoich wynurzeniach zbyt wiele nie ma.
To nie miejsce na filozoficzną polemikę, ale to Ty zadałeś pytanie czy podatki są etyczne, więc odpowiedziałem... Jeśli pytanie wydaje Ci się bez sensowne sam powinieneś zastanowić się nad nim zanim je zadałeś.
Nie przypominam sobie takiego pytania. A nie próbowałem policzyć, ile razy Ty używasz określenia "etyka" – chyba ze dwadzieścia razy w każdym poście, niemal przy każdej okazji. Może pora zacząć rozumieć, co się pisze? Całe życie będziesz uciekał przed myśleniem?
Jeśli Cię interesuje ta tematyka to jest to zupełnie szerszy temat, który nie dotyczy tylko podatków, ale ogólnie rozumianej wolności, a właściwie zasadniczego pytania, czy tak naprawdę można być całkowicie wolnym w społeczeństwie.
Bla-bla-bla. Nie umiesz odpowiedzieć, to zasłaniasz się tematyką ogólną.
Choć nieetyczne jest postępowanie niektórych polityków i urzędników, a system administracyjny jest dalece nieefektywny. Ale to należy po prawiać a nie likwidować.
Bla, bla, bla. Pustosłowie opanowałeś. Teraz pora nauczyć się pisać zdania, które zawierają konkretną treść.

W ten oto "o wiele bardziej niemerytoryczny" sposób odpowiadasz na moje pytanie.
Jakie pytanie???
I nie do mnie pretensje, że tworzysz pustosłowie. Sam to zresztą przyznałeś kilka akapitów wyżej.
Treści było tyle ile chciałem żeby było. Rozwijanie szczegółowe tematu nie ma tu sensu.
Patrz odpowiedź wyżej. Jeśli chcesz możemy rozwinąć temat. Ja osobiście nie czuję takiej potrzeby bo nie widzę w tym przypadku możliwości merytorycznej dyskusji.

Dyskusja z Tobą jest ontologicznie niemożliwa. A to szczegółowo nie odpowiesz, a to coś jest oczywiste, a to znowu wycofujesz się z własnych wypowiedzi itd. Potrafisz tylko bez zrozumienia powtarzać cudze hasła, co wyklucza dyskusję.
Gdyby mieli umowy na stałe było by ich stać - wysokość dochodów pozwala im na uzyskanie zdolności kredytowej na pewnym poziomie.
Także gdyby mieli umowy na stałe na 1500zł, to kupiliby sobie mieszkanie na kredyt 350 tys.zł? Używałeś kiedyś kalkulatora?
Ja wiem że Ty gardzisz zwykłymi lecznicami dla plebsu, ale pewnie Cię zdziwi są NZOZY które bardzo dobrze funkcjonują. Idealnie oczywiście nie jest, sam też leczę się prywatnie u specjalistów.
Czemu? Przecież masz taką świetną przychodnię – cyt. "nie ma zadnych problemów".
Po prostu, reaguje adekwatnie do twoich wypowiedzi.
Czyli co? Wierzysz w tych liberałów wypatrujących śmierci czy znowu wyprodukowałeś bełkot – ot, tak dla wprawy walenia w klawiaturę?
Chyba zakładasz że brak powszechnego dostępu do opieki medycznej skarze pewną część ludzi na jej całkowity brak.
"Skaże", jeśli już.
Podawałem Ci przykład faceta, który umarł pod państwowym szpitalem. Co – przykład niewygodny?
I druga kwestia – jeśli czekasz na operację w NFZ dwa lata, to nie pisz, że masz powszechny dostęp do opieki zdrowotnej.
Haracz na NFZ to minimum 250zł, najtańszy abonament medyczny to ok. 80-90zł. Jakoś usług nieporównywalna. Spróbuj zacząć myśleć. To nie boli, a ma niesamowitą przyszłość.
Bardzo konkretnego. Mam na myśli że mimo to że nie zrozumiałeś o czym pisałem wyciągasz wnioski i krytykujesz.
Jakiś konkretny przykład czy znowu piszesz o niczym?
Wniosek płynie taki że wysoki popyt na fachowców, przy ich niskiej podaż w danej branży powinien powodować tylko i wyłącznie wzrost ich wartości. A to jest niekorzystne dla pracodawców więc próbują innych metod.
Albo go stać na tego specjalistę, albo go nie stać. Jakie metody masz na myśli?
Chodzi o to że nie rozumiem dlaczego w ogóle ze mną polemizujesz, skoro uważasz że nie mam pojęcia o temacie, to jest nielogiczne.
A tematem są mechanizmy rynkowe, finansowanie kultury czy edukacja dla biednych?
Ale fakt – dyskusja z Tobą to rzeczywiście wyłącznie sposób na zabicie czasu.
Znajomość podstawowych zasad ekonomii i pewna świadomość co do zasad funkcjonowania gospodarki to nie wszystko. Oprócz tego liczy się etyka, co próbuję Ci uzmysłowić.
Zaczyna się… Mały chłopczyk i jego słowo-wytrych: etyka. Pytanie wciąż aktualne – rozumiesz mechanizm cena = podaż/popyt? Wystarczy "tak" lub "nie".
To nie ja mam problem z wyciąganiem sensownych wniosków, mam wrażenie że Ty nie potrafisz przyjąć do wiadomości że rozwój ekonomiczny nie może być za wszelką cenę! A przynajmniej tego że są ludzie którzy właśnie tak uważają.
Problem w tym, że jeszcze nie napisałem żadnego zdania nt. rozwoju ekonomicznego. W ogóle gdybyś przejrzał moje posty, zauważyłbyś, że na dobrą sprawę albo ograniczam się do relacjonowania faktów, albo zadaję Ci pytania (na które nie potrafisz odpowiedzieć).
To Ty co chwila wygłaszasz jakieś "mądrości", najczęściej o etyce, choć nie rozumiesz znaczenia tego słowa.
1. Choćby to że zarzucasz kiedy piszę że pracodawcy chcą mocniej związać ze sobą pracowników kiedy cierpią na ich niedobór, po czym po chwili zaprzeczasz swoim słowom potwierdzając że w przypadku fachowców, pracodawcy faktycznie chcieli by silniej związać ich ze swoją firmą
Jeszcze nie wygłosiłem żadnego poglądu na ten temat. Zadaję Ci pytania – to Ty masz problem z ich zrozumieniem (o odpowiadaniu można zapomnieć).
Ale jeśli chcesz wiedzieć, to mój pogląd jest taki, że pracodawca kupuje na rynku pracy usługi pracowników. Jeśli są za drogie albo zakup obarczony jest ryzykiem (zwolnienia L4, sztywne zasady wypowiadania umów, ochrona niektórych grup pracowników), to pracodawca ich nie kupuje. Zasada jest prosta – zakup pracy to inwestycja, czyli pracownik musi wytwarzać większy przychód niż wynosi koszt jego pracy. Jeśli tego efektu nie da się osiągnąć, pracodawca nie zatrudnia.
To nie ma nic wspólnego z etyką, szacunkiem, kulturą itp. To jest transakcja – albo się opłaca, albo nie. Pytanie, czy jesteś w stanie to zrozumieć.
2. Napisałeś że w moim przypadku darmowy system edukacji się nie sprawdził bo mam nikłą wiedzę na temat ekonomii.
Kłamiesz. Nigdy nic takiego nie napisałem. Zasugerowałem jedynie, że jesteś niedouczony. I rzekłbym, że sugestia to zdecydowanie za mało.
I zacznijmy od tego, że w ogóle nie posługuję się pojęciem "darmowy system edukacji", bo to obraża inteligencję.
Zacznij czytać ze zrozumieniem – trudne to, ale przynosi niesamowite efekty.
Opowiadasz się za niskimi podatkami, bo zależy Ci na wzroście gospodarczym.
Nie. Opowiadam się za niskimi (i przejrzystymi) podatkami, bo chcę mieć więcej pieniędzy. Mam gdzieś wzrost gospodarczy.
Ale zapominasz że niż demograficzny dla gospodarki będzie bardzo niekorzystny.
Bla-bla? Bla.
Jestem w stu procentach konsekwentny. Po prostu Ty nie rozumiesz, że ktoś może rozumieć zasady ekonomii, ale nie godzić się za rozwój za wszelką cenę - ze swoich jak byś to pewnie nazwał bzdurnych naiwnych i ideologicznych pobudek. Ja jestem jednak przekonany że taki sprawiedliwy po prostu ludzki rozwój jest możliwy.
Jesteś konsekwentny w powielaniu cudzych schematów myślowych.
Swoją drogą – skoro rozumiesz, że opodatkowanie pracy jest niekorzystne, to dlaczego optujesz za niekorzystnymi rozwiązaniami? Albo świadomie piszesz bzdury, albo nie rozumiesz tego, co piszesz. Tertium non datur.
Oczywiście. Właściwie mógłbym się nazwać liberałem, ale wolał bym się nazywać liberałem z ludzką twarzą.
Coś we mnie zgasło, kiedy to przeczytałem…
Zapewniam Cię że to jest możliwe, ale wymaga kompromisu
- czyli pewnych odstępstw. Za to jestem stanowczym
przeciwnikiem dzikiego kapitalizmu.
Ależ, towarzyszu, nigdy nie wątpiłem w Wasze oddanie dla jedynie słusznej sprawy.

Gdybyś chciał wiedzieć, powyższe zdanie to ironia, bo tylko na tyle zasługują Twoje wypowiedzi, "liberale z ludzką twarzą" :)
Jestem w 100% za opodatkowaniem majątku, i całkowitego zniesienia z opodatkowania pracy.
Wychodzi na to, że jesteś bardziej skrajnym liberałem ode mnie.
Baa, nawet zwolnił bym z podatku majątek którzy służy przedsiębiorcą do ich działalności i daje miejsca pracy.
"Przedsiębiorcom".
Ciekawe, jak byś odróżnił majątek, który służy do dawania miejsc pracy, od tego, który służy konsumpcji, oraz od tego, który służy utrzymaniu istniejących miejsc pracy.
Ale to jest nierealne.
Ponieważ?
Bogaci i tak majątki mają w rajach podatkowych, a jak by do do takich zmian w systemie fiskalnym doszło cała reszta do tych rajów podatkowych by uciekła.
Ciekawe myślenie. Stwórzmy tzw. "raj podatkowy" (w sensie – obniżenia i uproszczenia podatków), to wszyscy z niego uciekną. Możemy wprowadzić logikę do tych rozważań?
Uważasz że wprowadzenie takiego podatku jest możliwe? Narazie to niestety fikcja.
Ponieważ?
Bo dla niektórych liczą się ludzie.
A co to gładkie zdanie ma wspólnego ze stymulowaniem potrzeb kulturalnych?
Kumulowanie kapitału w rękach bogatych jest jak najbardziej niekorzystne dla gosporadki.
Opisz ten mechanizm – dlaczego to niekorzystne. Na słowo nie uwierzę.

Poczytaj więcej na ten temat a uwierzysz. To zbyt szeroki temat żebym o tym pisał.
Napisz w punktach – przeczytam. Najwyżej jak nie zrozumiem, to poproszę o wyjaśnienia.
To ludzi mniej zamożni proporcjonalnie więcej pieniędzy
w stosunku do swoich dochodów wydają na konsumpcję.
I co z tego ma niby wynikać? To konsumpcja tworzy nowe miejsca pracy?
Przeoczyłeś to pytanie czy okazało się za trudne?
To powinien być społeczny kompromis, po prostu.
Bla-bla, bla. Dodaj czasem trochę treści do swoich wypowiedzi, to będzie się do czego odnieść.

Mam Ci przesłać projekt ustawy żebyś uznał to za konkret?
Prześlij, nie ma sprawy. Kontakt do mnie znajdziesz w linkach profilu albo wyślij wiadomość priv, to Ci podam mail.
Niewidzialna ręka rynku nie jest w stanie wszystkiego wyregulować.
Na przykład czego?
Kiedy chodzi o ludzi, o ich prawa, musi istnieć system prawny który ich w pewnym stopniu zabezpieczy.
Znowu bla-bla o niczym. Konkret, bo dla każdego powyższe zdanie może oznaczać co innego. Np. dla mnie – że chciałbym, aby ustawa nakazywała, aby klienci płacili mi z góry, to mnie zabezpieczy. O to Ci chodzi?
PS. Tak na wszelki wypadek uprzedzam, że to była ironia.
A zła sytuacja finansowa firmy to przepraszam co jest? Już upadłość? Czy tuż przed? Spadek zysku operacyjnego czy zaburzenie płynności finansowej?

Kwestia dyskusyjna, ale do zrealizowania.
Konkret! Skoro piszesz, że do zrealizowania, to zakładam, że wiesz, o czym piszesz. Zamieniam się w słuch.
No właśnie a ja uważam że państwo powinno dbać również o podstawowe prawa swoich obywateli.
Zgadza się. Porządek, bezpieczeństwo, wymiar sprawiedliwości.
Określenie umowa śmieciowa to znaczy że umowa jest niewiele warta, a nie ten kto ją zawarł.
Ty tak uważasz. A według mnie taka nazwa obraża pracowników i pracodawców. I co – zabronisz mi mieć takie etyczne odczucia?

Niczego Ci nie zabronię, ale uważam że to jest szaleńcza nadinterpretacja.
Dlaczego szaleńcza?
Czy uważasz, że umowa, dzięki której można mieć pracę, jest naprawdę niewiele warta? Aż tak nisko cenisz pracę innych ludzi?

To zależy. Może być wiele warta może nie wiele.
Czyli nisko cenisz pracę innych.
Mnie taka umowa by nie przeszkadzała, bo moje dochody są satysfakcjonujące. Ale zapytaj tych którzy za mniej niż minimalną krajową pracują na umowie o dzieło, nie z własnej woli, ale dlatego że pracodawca z pozycji siły taką umowę na nich wymusił. I nie mają nawet prawa do opieki medycznej (dla siebie i dla swoich rodzin) bo najzwyczajniej w świecie nie stać ich na opłacenie samemu ubezpieczenia.
Odpowiem Ci jak każdemu socjaliście – to może wprowadźmy minimalne wynagrodzenie na poziomie 10.000zł? Zapewniam Cię, że jeśli na poważnie pomyślisz nad odpowiedzią na to pytanie, to będziesz wiedział, dlaczego w Polsce pracuje się w takich, a nie innych warunkach. Ale to wymaga myślenia.Paweł Budrewicz edytował(a) ten post dnia 01.08.12 o godzinie 11:27
Krzysztof Sobota

Krzysztof Sobota Człowiek zawsze
gotowy do zmian

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Paweł Budrewicz:
Krzysztof Sobota:
Paweł Budrewicz:
Tak z ciekawości - na co nie masz 100% wpływu?
Cytujesz coś bez przeczytania?
Nie. Akurat to, co zacytowałem, przeczytałem. A z całej dyskusji zaciekawił mnie tylko wątek owych 100%.
Akurat w tym przypadku chodzi o wpływ na otrzymanie (lub nie)
pracy, o która się ubiegałem. Tu nigdy nie będziesz miał 100%
wpływu na wynik, bo nie Ty decydujesz o rezultacie
Jeśli nie Ty decydujesz o rezultacie, to po co przychodzić na rozmowę kwalifikacyjną?
To, co zaprezentujesz na takiej rozmowie, w 100% zależy od Ciebie. Albo jesteś lepszy od innych, albo nie. Pracodawca podejmuje decyzję, ale wyłącznie w oparciu o to, co zaprezentujesz Ty i inni. Równie dobrze to on może twierdzić, że nie ma wpływu na wybór pracownika - skoro przyszli sami słabeusze (w jego ocenie), wybrał najlepszego z nich. Albo najtańszego.
O tą ostatnią rzecz chodzi - nie zawsze wybieraja najlepszego. Dla mnie też to jest dziwne, ale zdarza się.
Jako jeden z kilku przykładów w moim życiu.
Rozmawiałem z moim współpracownikiem pewnego razu podczas pracy. Zeszło na ów temat i oto co powiedział:
Po zobaczeniu mojego CV i wysłuchaniu od szefa tego co ja powiedziałem podczas rozmowy kwalifikacyjnej stwierdził, że gdyby to zależało od niego, to by mnie nie przyjął do pracy. Ale jednak pracę dostałem, bo podjął decyzję kto inny (szef), a nie on. I jak to się ma do tego co mówiłeś - że trzeba się dobrze przedstawić na rozmowie, mieć super CV... Fuks ma może nieduży wpływ, ale jednak ma. Bo żyjemy wśród ludzi, którzy mają swoje wizje, widzimisie, itd. Możesz walczyć o pracę do momentu aż nie wyjdziesz z pokoju - później jest jak z egzaminem, czyli czekasz na wynik. A że on niekoniecznie zależy od wiedzy wie ten kto studiował ;-)

To co mówisz to teoria - piękna, ale teoria. Podobna do tych, które można przeczytać w poradnikach "Jak się ubiegac o pracę?".

Ja mam praktykę z życia.
Aby nie było wątpliwości - ja nie sugeruję, że jesteś kiepski w tym, co robisz; to tylko przykład.
Uważam się za średniego - coś pomiędzy b.dobry i słaby.
Miałem juz tutaj na GL kiedyś rozmowę z osobą twierdzącą, że nikt nie ma wpływu na nasze życie tylko my.
A kto jeszcze ma wpływ na Twoje życie?
A o zależnościach międzyludzkich jakoś nie wspominasz... Powtórzę po raz drugi - nie żyjemy w próżni i nie decydujemy o swoim losie w 100%. Nawet jak powiem że "chcę mieć to i to", staram się dążyć do tego skutecznymi i legalnymi sposobami to czy to wystarcza w 100%? Rzadko kiedy tak (a nawet przeważnie nie). Powyższe myślenie jest typowe dla różnych wykładów coachów - "zrób to, to i to, a efekty będą na 100%". Poza tym skoro to tak skuteczne to dlaczego coaching kosztuje tysiące lub dziesiątki tys zł., a nie miliony? Z założenia proste jak drut - stosuj sie do wskazówek, a będzie efekt...
Moja odpowiedź jest prosta - to tak nie działa. A nikt z tych mędrców nie pisze dla samego pisania lub marnych tysięcy zł, skoro może mieć więcej.
Ja nie twierdzę że nie mamy żadnego wpływu na nasze życie - mamy.
Wracając do tematu pracy. Przecież musimy te CV wysłać, przyjść na rekrutację, dobrze się przedstawić. Zgoda. Ale pamiętaj że po drugiej stronie też są ludzie. I ocena też jest subiektywna.
Typowe brednie książkowe (i jeszcze ktoś na tym zarabia sprzedając takie rzeczy) - nie żyjemy w próżni. Nawet wysyłając CV jesteśmy poddani ocenie adresata/-ów (trafnej lub nie).
My robimy pierwszy krok, próbujemy przedstawić sie z jak najlepszej strony. I piłka jest po drugiej stronie.
Ocena jest zawsze trafna, bo ten ktoś ma CV - tylko i aż CV. Jeśli uważasz, że oceniono Cię źle na podstawie CV, zmień CV. Albo adresata. To zależy od Ciebie.
Tego nie mówię - CV jest na tyle dobre że od początku roku dostałem juz 5-6 ofert pracy, mimo że nie szukam.
A co do adresatów. Niestety jest ich określona ilość, bo nie wysyłałem nigdy wg zasady "100 CV na tydzień". To nie mam sensu.
Zdarzyło mi się na przykład, że dostałem pracę, bo osoba która już była wybrana.... pojechała do Niemiec na kilka miesięcy "na zarobek". Zaczęła pracę kilka miesięcy po moim przyjściu - firma nie mogła tyle czekać, więc wzięli mnie zamiast niego. O tym dowiedziałem się po roku czasu od kierownika (jest maksymalnie szczery zawodowo i prywatnie), gdy odchodziłem stamtąd.
I czego to dowodzi? Że decyzja nie zależała od Ciebie?
Dowodi tego że zatrudniono mnie bo byłem najbliżej ich oczekiwań - pomijając oczywiście tamtą osobę, która zrezygnowała na jakiś czas. Czy ja miałem wpływ na tamtą rezygnację? Nie. Czy byłem najlepszy? Tego nie napisałem, bo tak nie twierdzę.
Sporo podobnych sytuacji już miałem - czasami szczęście pomagało, czasami nie. ŻYCIE.
To, o czym piszesz, to nie szczęście. To przypadek. Co z nim robisz, to Twoja decyzja.
Przypadki się zdarzają - dodają smaku życiu. Ważne, aby w kwestii pracy szczęście było po naszej stronie. U mnie jest tak gdzieś 50/50. 2x się udało, 2x nie.
Podsumowując - skoro nie masz 100% wpływu na otrzymanie pracy, to na co liczysz, idąc na rozmowę kwalifikacyjną? Na fart? Dobry humor? Śmierć konkurentów?
Zawsze liczę na siebie i na sprawiedliwe roztrzygnięcie (najlepiej gdy na moją korzyść oczywiście, ale różnie bywa - patrz przypadki powyżej)
Przemysław Tobjański

Przemysław Tobjański działalność własna

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Paweł Budrewicz:

Odpowiem Ci jak każdemu socjaliście – to może wprowadźmy minimalne wynagrodzenie na poziomie 10.000zł? Zapewniam Cię, że jeśli na poważnie pomyślisz nad odpowiedzią na to pytanie, to będziesz wiedział, dlaczego w Polsce pracuje się w takich, a nie innych warunkach. Ale to wymaga myślenia.
Jak wymaga myślenia, ktoś nie widzi gołym okiem, to wręcz już kiepsko.
To jest myślenie na poziomie niskiego szczebla pracowwnika fizycznego - mi się należy.
Ja to wręcz chciałbym płacić ludziom po 15 tys, sam zarabiać 50. Tyle, że w naszej rzeczywistości , to raczej muszę maksymalnie ograniczać koszty, żeby w ogóle móc tym ludziom płacić. Jak mogę, daję jakieś premie. Ale zazwyczaj to jednak kombinuję 16 godzin na dobę jak tu w ogóle mieć czym płacić.
Niestety szału nie ma, nasza gospodarka, wbrew temu co opowiada rząd pana Tuska, wcale nie kwitnie, a raczej zdycha. Moi klienci kupują coraz mniej, bo coraz mniej sprzedają. A państwo śrubę dokręca, bo pomysłu nie ma na prawdziwe ożywienie gospodarki, a może nawet i ma, tyle, że zdaje sobie rząd sprawę, że to nie tak szybko i efekty to zobaczymy już za kolejnego rządu, a kolejnemu rządowwi to przecież trzeba zostawić bałagan, głupie ustawy i wszystko co się przyczyni do tego żeby naród chciał rząd zmienić jak najszybciej się da i znowu można będzie się do koryta dorwać. No a póki co z czegoś grosz trzeba mieć - to się jakieś składki podwyższy, jakieś ulgi skasuje, jakieś podatki podwyższy, wprowadzi nowe...
Aneta B.

Aneta B. Marketing Manager,
MAGNUS Consulting
Sp. z o.o.

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Widzę, że socjalistyczne, skorodowane umysły nie ustępują… :-)
Najorsze jest to, że młodzi ludzie, często "wykształceni" nie mogą pojąć prostych mechanizmów wolnorynkowych.

Ludzie, zrozumcie wreszcie: to co nazywacie „umowami śmieciowymi” to najczystsza relacja biznesowa pomiędzy kimś, kto potrzebuje realizacji zadania (wykonania pracy), a kimś kto owej realizacji się podejmie.

Przedsiębiorcy NIE INTERESUJE płacenie za czyjś urlop (tym bardziej, że tym czasie owej pracy nie otrzymuje), za czyjąś ciążę (bo najczęściej nie ma z nią nic wspólnego), za czyjeś chorobowe (najczęściej lewe), czyjąś rentę (tyleż odległą w czasie, co iluzoryczną), itd.

Przedsiębiorcy ZAWSZE będą płacić za PRACĘ, ale NIGDY za lewackie IDEE.
Aneta

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

rozumiem Aneto, że na macierzyńskim już byłaś, wypadek w pracy miałaś, chorobowe się zdarzyło? Bo piszesz z taką pewnością swoich poglądów...

Michał

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Aneta Boniecka:
Widzę, że socjalistyczne, skorodowane umysły nie ustępują… :-)

Wyciąga Pani pochopne wnioski, a wypowiedź może być dla niektórych obraźliwa.
Najorsze jest to, że młodzi ludzie, często "wykształceni" nie mogą pojąć prostych mechanizmów wolnorynkowych.

Pani za to nie może pojąć że można rozumieć mechanizmy rynkowe a przy tym mieć poglądy które kierunkowane są zwykłą ludzką wrażliwością.
Nazywając kogoś w tym kontekście socjalistą i oskarżając o brak wiedzy sama Pani pokazuje brak swojej wiedzy.
Zapomina Pani że liberalizm to szeroki nurt (nie tylko gospodarczy zresztą), wśród którego mamy do czynienia z różnymi prądami - np. liberalizmem socjalnym - proszę sobie na ten temat poczytać najpierw a później oskarżać kogoś o niewiedzę.
Ludzie, zrozumcie wreszcie: to co nazywacie „umowami śmieciowymi” to najczystsza relacja biznesowa pomiędzy kimś, kto potrzebuje realizacji zadania (wykonania pracy), a kimś kto owej realizacji się podejmie.

Kto powiedział że ktoś kto, ma inne poglądy tego nie rozumie.
Przedsiębiorcy NIE INTERESUJE płacenie za czyjś urlop (tym bardziej, że tym czasie owej pracy nie otrzymuje), za czyjąś ciążę (bo najczęściej nie ma z nią nic wspólnego), za czyjeś chorobowe (najczęściej lewe), czyjąś rentę (tyleż odległą w czasie, co iluzoryczną), itd.

Dlatego powinno być to regulowane systemem prawnym.
Przedsiębiorcy ZAWSZE będą płacić za PRACĘ, ale NIGDY za lewackie IDEE.
Aneta

Pani zapomina że ubezpieczenia społeczne i podatki to jest część wynagrodzenia.

Nie zamierzam polemizować już z Panem Pawłem, bo na to nawet szkoda czasu. Jeśli ktoś zadaje pytania typu - dlaczego nie wprowadzimy pensji minimalnej na poziomie 10 tyś zł., czy nie potrafi zrozumieć czym jest sztuka i dziedzictwo narodowe dla społeczeństwa to jest dla mnie oczywiste że sam nie wie o czym pisze, dlatego tutaj odniosę się tylko częściowo do jego wypowiedzi.

Płace minimalne są po to aby każdemu pracującemu człowiekowi zapewnić minimum socjalne - takich praw jest zresztą więcej - np. komornik nie może zająć całego wynagrodzenia.
Te przepisy mają na celu ochronę podstawowych praw człowieka, a nasz system prawny stawia prawa człowieka ponad prawami wolnego rynku - to tak to widzi zresztą nurt zwany liberalizmem socjalnym.

I teraz napiszę coś najistotniejszego. Płaca minimalna jest w Polsce na żenująco niskim poziomie (i nikt nie pisze że ma wynosić 10 tyś, jeśli już to są głosy aby była ona powiązana ze średnią krajową, i wynosiła odpowiednią jej część).
Pracodawca którego nie stać na tak żenująco tanią usługę, powinien zrewidować najwyraźniej swój biznes plan - bo albo jego założenia są złe, albo chce zbyt szybko osiągnąć pewne zyski, albo po prostu nie zna się na biznesie.

To że ktoś uważa że powinien być zachowany pewien stopień interwencjonizmu państwa, nie oznacza że nie rozumie mechanizmów rynkowych. W przypadku płacy minimalnej nie mówimy o narzucaniu przez państwo określonego poziomu wynagrodzenia - mówimy o jedynie o wprowadzeniu minimum.

Prosił bym również o odrobinę szacunku w dyskusji. To że się nie zgadzamy, a bardzo często wzajemnie nie rozumiemy (z powodów nie mających związku z inteligencją czy poziomem wiedzy) , nie znaczy że musimy się obrażać.

Liberalizm światopoglądowy dopuszcza między innymi istnienie różnych poglądów. Nazywanie kogoś niedouczonym idiotą tylko z powodu innych poglądów nie ma z liberalizmem wiele wspólnego. Nie ma też wiele wspólnego z dobrym wychowaniem.Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 02.08.12 o godzinie 22:45

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Brawo Panie Łukaszu.
Przemysław Tobjański

Przemysław Tobjański działalność własna

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Panie Łukaszu.
Pan pomyli powołanie. Pan powinien postarać się zostać politykiem i to najlepiej w PO...
Ludzie tu o jakichś konkretach - a Pan o "WRAŻLIWOŚCI".
Napisał Pan , że wyngrozenia urlopowe i inne powinny być uregulowane prawem - oczywiście, pewnie że tak, dzięki temu pracodawcy uciekają kiedy tylko mogą od zatrudniania pracowników na "normalne" umowy o pracę, bo niby czym zasłużyli żeby płacić za brak pracy - uropy, święta i inne. Koszty wynagrodzenia w tym kraju są niesamowicie drogie (nie porównuję z żadnym innym krajem - stwierdzam po prostu fakt). Pracownik dostaje na rękę pięćdziesiąt parę procent tego co kosztuje pracodawcę. Reszta to właśnie składki, podatki (a dodam , że na tym się nie kończy - bo zatrudnienie pracowwnika na umowę o pracę wiąże ssię jeszcze z wieloma kosztami, których zwykły pracownik nie widzi, ale one są). Pracownik oczywiście jest niezadowolony - bo mało. Ale jak by tem pracownik pracował na czarno i dostał 75% tego to by był zadowolony. A ubezpieczeeń by nie miał, wynagrodzenia urlopowego też nie itd itp.
Taki Pan wrażliwy i rozumiejący, ale sam Pan pisze:
Łukasz Seremak:

Płace minimalne są po to aby każdemu pracującemu człowiekowi zapewnić minimum socjalne - takich praw jest zresztą więcej - np. komornik nie może zająć całego wynagrodzenia.
Te przepisy mają na celu ochronę podstawowych praw człowieka, a nasz system prawny stawia prawa człowieka ponad prawami wolnego rynku - to tak to widzi zresztą nurt zwany liberalizmem socjalnym.

A co z tymi co tej pracy szukają bezskutecznie? Oni nie są ludźmi z tego wynika. Oni nie muszą mieś żadnego minimum sojalnego? Mogą sobie poumierać z głodu? A co w temacie ludzi, którzy nie nadają się do pracy ze względów zdrowotnych, a renty nie dostaną, bo "państwo opiekuńcze" da się na renty naciągnąć różnym cwaniakom i naciągaczom, a często ci najsłabsi odchodzą z kwitkiem.

Te wszystkie piękne hasła "państwa opekuńczego" są potrzebne najbardziej jemu właśnie. Ludzie z tego mają niewiele i o to chodzi.
Płacimy składki emerytalne - gdybyśmy te pieniądze odkaddali sami nasze emerytury były by wyższe co najmniej 2 krotnie. Mało tego w sytuacji nagłej potrzeby one by były dostępne,

Płacimy składki zdrowtne - do lekarza dostaać się to jakiś horror. Jak już się dostaniesz , to i tak nic ci nie pomoże, bo nie widzi zarobku. Jak byśmy mieli karty płatnicze, którymi można płacić tylko służbie zdrowia - to i pacjent byłby zadowolony z obsługi (jak to się dzieje kiedy leczymy się "prywatnie") i lekarz.
A tak zadowolone jest tylko "państwo opiiekuńcze".

Itd itp
Powie Pan - ale nie wszyscy by odkładali sobie pieniądze na przyszłość, przehulali by to co by mieli na tych kartach na zabiegi jakieś durne. Trzeba pomyśleć za nich.

To trzeba iść dalej - trzeba pracę dać wszystkim. Trzeba wypłapywać bezrobotnych - i do pracy. Trzeba im płacić te minimum chociaż nic nie robią. itd
Ale w jakich firmach zatrudniać tych niedostosowanych oraz leni , pijaków i inny margines?
No oczywiście w państwowych - bo to przecież państwo się ma troszczyć i opekować.
Wszystko w rękach i pod kontrolą "państwa opiekuńczego".

Jakoś ta wizja wygląda znajomo.Przemysław Tobjański edytował(a) ten post dnia 02.08.12 o godzinie 09:20

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Łukasz Seremak:
Przedsiębiorcy NIE INTERESUJE płacenie za czyjś urlop (tym bardziej, że tym czasie owej pracy nie otrzymuje), za czyjąś ciążę (bo najczęściej nie ma z nią nic wspólnego), za czyjeś chorobowe (najczęściej lewe), czyjąś rentę (tyleż odległą w czasie, co iluzoryczną), itd.

Dlatego powinno być to regulowane systemem prawnym.

Wielu ludzi odżywia się niezdrowo oraz prowadzi ogólnie niezdrowy tryb życia. Niezdrowy tryb życia może prowadzić do wielu poważnych schorzeń oraz, w skrajnym przypadku, do przedwczesnej śmierci. Dlatego powinno być to regulowane systemem prawnym.

Nie zamierzam polemizować już z Panem Pawłem, bo na to nawet szkoda czasu. Jeśli ktoś zadaje pytania typu - dlaczego nie wprowadzimy pensji minimalnej na poziomie 10 tyś zł., czy nie potrafi zrozumieć czym jest sztuka i dziedzictwo narodowe dla społeczeństwa to jest dla mnie oczywiste że sam nie wie o czym pisze, dlatego tutaj odniosę się tylko częściowo do jego wypowiedzi.

Płace minimalne są po to aby każdemu pracującemu człowiekowi zapewnić minimum socjalne - takich praw jest zresztą więcej - np. komornik nie może zająć całego wynagrodzenia.
Te przepisy mają na celu ochronę podstawowych praw człowieka, a nasz system prawny stawia prawa człowieka ponad prawami wolnego rynku - to tak to widzi zresztą nurt zwany liberalizmem socjalnym.

I teraz napiszę coś najistotniejszego. Płaca minimalna jest w Polsce na żenująco niskim poziomie (i nikt nie pisze że ma wynosić 10 tyś, jeśli już to są głosy aby była ona powiązana ze średnią krajową, i wynosiła odpowiednią jej część).

Płaca minimalna (jakkolwiek niska) zawsze wpływa negatywnie na bezrobocie strukturalne. Innymi słowy - na poczet tego, żeby wszyscy mieli godziwą pracę część ludzi musi nie miec pracy.
Pracodawca którego nie stać na tak żenująco tanią usługę, powinien zrewidować najwyraźniej swój biznes plan - bo albo jego założenia są złe, albo chce zbyt szybko osiągnąć pewne zyski, albo po prostu nie zna się na biznesie.

Nie tyle, że się z tym nie zgadzam (bo w sumie to się nawet zgadzam - o ile mówimy o IT, bo przynajmniej tu jakieś pojęcie w temacie branży mam) ile raczej razi mnie w pewien sposób wyrażanie się na temat tego co powinni robić inni nie mając w tym temacie doświadczenia (a tak przynajmniej wynika z Pana profilu). Inna sprawa, że znam ludzi w IT dla których płacenie 1 500 zł za miesiąc to gruba niesprawiedliwość (a ekstremalnie - są jeszcze tacy których zgodziłbym się przyjąc tylko wtedy jeśli ktoś by mi za to płacił). Za dziadowską robotę należą się dziadowskie pieniądze.

Biorąc pod uwagę moje doświadczenia w branży konstruktorskiej mogę spokojnie powiedzieć:
Konstruktorzy, którzy nie potrafią wynegocjować stawki za swoją pracę na poziomie 15k / miesiąc, powinni zrewidować najwyraźniej swoje predyspozycje i umiejętności - bo albo są patałachami albo po prostu nie znają się na swojej robocie.

Na koniec, już na poważnie, mogę dodać, że jeżeli kiedyś zdarzy mi się wrócić na etat to będę mocno się starał unikać umów śmieciowych (przy czym dla mnie śmieciowa = umowa o pracę). Interesować mnie będzie tylko fakturowanie, ew. umowa o dzieło.

konto usunięte

Temat: zmiany w sprawie umów śmieciowych

Pawel Dolega:
Łukasz Seremak:
Przedsiębiorcy NIE INTERESUJE płacenie za czyjś urlop (tym bardziej, że tym czasie owej pracy nie otrzymuje), za czyjąś ciążę (bo najczęściej nie ma z nią nic wspólnego), za czyjeś chorobowe (najczęściej lewe), czyjąś rentę (tyleż odległą w czasie, co iluzoryczną), itd.

Dlatego powinno być to regulowane systemem prawnym.

Wielu ludzi odżywia się niezdrowo oraz prowadzi ogólnie niezdrowy tryb życia. Niezdrowy tryb życia może prowadzić do wielu poważnych schorzeń oraz, w skrajnym przypadku, do przedwczesnej śmierci. Dlatego powinno być to regulowane systemem prawnym.

Ubezpieczając się prywatnie również finansujesz leczenie pozostałych ludzi którzy wykupili ubezpieczenie, w tym tych nie dbających o zdrowie.
To samo dotyczy praktycznie każdego innego ubezpieczenia komercyjnego, np. OC.
Nie zamierzam polemizować już z Panem Pawłem, bo na to nawet szkoda czasu. Jeśli ktoś zadaje pytania typu - dlaczego nie wprowadzimy pensji minimalnej na poziomie 10 tyś zł., czy nie potrafi zrozumieć czym jest sztuka i dziedzictwo narodowe dla społeczeństwa to jest dla mnie oczywiste że sam nie wie o czym pisze, dlatego tutaj odniosę się tylko częściowo do jego wypowiedzi.

Płace minimalne są po to aby każdemu pracującemu człowiekowi zapewnić minimum socjalne - takich praw jest zresztą więcej - np. komornik nie może zająć całego wynagrodzenia.
Te przepisy mają na celu ochronę podstawowych praw człowieka, a nasz system prawny stawia prawa człowieka ponad prawami wolnego rynku - to tak to widzi zresztą nurt zwany liberalizmem socjalnym.

I teraz napiszę coś najistotniejszego. Płaca minimalna jest w Polsce na żenująco niskim poziomie (i nikt nie pisze że ma wynosić 10 tyś, jeśli już to są głosy aby była ona powiązana ze średnią krajową, i wynosiła odpowiednią jej część).

Płaca minimalna (jakkolwiek niska) zawsze wpływa negatywnie na bezrobocie strukturalne. Innymi słowy - na poczet tego, żeby wszyscy mieli godziwą pracę część ludzi musi nie miec pracy.

A kto powiedział ze nie wpływa - jasne że wpływa. Ale nadrzędnym celem jest ochrona przed patologiami polegającymi na wykorzystywaniu pracowników.
Pracodawca którego nie stać na tak żenująco tanią usługę, powinien zrewidować najwyraźniej swój biznes plan - bo albo jego założenia są złe, albo chce zbyt szybko osiągnąć pewne zyski, albo po prostu nie zna się na biznesie.

Nie tyle, że się z tym nie zgadzam (bo w sumie to się nawet zgadzam - o ile mówimy o IT, bo przynajmniej tu jakieś pojęcie w temacie branży mam) ile raczej razi mnie w pewien sposób wyrażanie się na temat tego co powinni robić inni nie mając w tym temacie doświadczenia (a tak przynajmniej wynika z Pana profilu).

Widocznie nie znasz specyfiki pracy na niektórych stanowiskach.
Poza tym prowadziłem kiedyś działalność gospodarczą o czym pisałem w poprzednich postach.

Biorąc pod uwagę moje doświadczenia w branży konstruktorskiej

Z czego wynikają te doświadczenia z pracy w dziale IT?
mogę spokojnie powiedzieć:
Konstruktorzy, którzy nie potrafią wynegocjować stawki za swoją pracę na poziomie 15k / miesiąc, powinni zrewidować
najwyraźniej swoje predyspozycje i umiejętności - bo albo są patałachami albo po prostu nie znają się na swojej robocie.

Mediana zarobków konstruktorów mechaników to 4-5 tyś brutto - znowu nieznajomość tematu. Ja zarabiam więcej i na zarobek nie narzekam. Nie rozumiem dlaczego przechodzisz na tematy prywatne. Ja nigdzie ie pisałem o sobie. Ja po prostu staram się patrzeć dalej niż czubek własnego nosa.Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 02.08.12 o godzinie 22:08

Następna dyskusja:

Wyrok w sprawie UOKiK przec...




Wyślij zaproszenie do