konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Pogadajmy o rączkach zdolnego handlowca co z nimi robić, aby wygrywać z konkurencją?

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

trzyma długopis i nim pokazuje np. prezentację, zapisuje dane itd itp
Elżbieta B.

Elżbieta B. HR Manager

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Dariusz Szul:
Pogadajmy o rączkach zdolnego handlowca co z nimi robić, aby wygrywać z konkurencją?

Hej

powiem tak: mam nadzieję, że nie wyciera spoconych łapek w spodnie
ale to na wesoło :)

A tak serio to niech przypadkiem nie wpadnie na pomysł wyliczania superlatyw produktu/usługi za pomocą łapek.
Michał Kędziora

Michał Kędziora Bloger, ekspert od
mody męskiej, autor
książki "Rzeczowo
...

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Dariusz Szul:
Pogadajmy o rączkach zdolnego handlowca co z nimi robić, aby wygrywać z konkurencją?

Przede wszystkim należy o nie zadbać - czystość, pielęgnacja.
Joanna  Nawłoka-Kraszews ka

Joanna
Nawłoka-Kraszews
ka
Bankowość,
Finansowanie firm.

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Byle palcem nie groził. Byłam kiedyś na spotkaniu, gdzie PH wyliczając wady konkurencji (sic!), paluchem mi przed oczkami machał, aż czułam się osaczona. Dawno nikt mi nu, nu, nu nie pokazywał;-)
Oczywiście "sprzedał mi produkt" - w sensie nie sprzedał;-)
Jarosław H.

Jarosław H. Człowiek Wolny, do
wynajęcia...Szukam
nowych wyzwań...

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Nie dusić klienta :)
Blanka Zientek (Kaczanowska)

Blanka Zientek
(Kaczanowska)
Trener i mediator.
Trener biznesowy i
umiejetności
psycho...

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Skupiać uwagę klienta "wskazywać" dosłownie i w przenośni swoja przewagę nad konkurencją. Kierować i skupiać uwagę klienta na...

A takze oddzialywać wielozmysłowo. czyli prezentujac oddzialywać przez uszy i oczy.

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Blanka Kaczanowska:
Skupiać uwagę klienta "wskazywać" dosłownie i w przenośni swoja przewagę nad konkurencją. Kierować i skupiać uwagę klienta na...

A takze oddzialywać wielozmysłowo. czyli prezentujac oddzialywać przez uszy i oczy.

Tak Blanko budowanie w czasie rozmowy z klientem naszej przewagi konkurencyjnej to podstawa sukcesu biznesowego, ale jeżeli chodzi o ręce to zawsze trzeba o tym pamiętać, że gesty i ruchy rąk oraz nóg pokazują klientowi Nasze przwdziwe intencje, dlatego nigdy nie wolno na spotkaniach biznesowych machać ani gestykulować rękami.
W przpadku rozmowy na stojąco ręce powinny spokojnie zwisać " pa szwom" w spodniach a w przypadku rozmowy na siedząco powinny spoczywać spokojnie na kolanach. "Działać" rękami powinniśmy tylko wtedy kiedy podajemy ofertę [ profesjonalne podawanie oferty to temat na inną dyskusję ] wtedy kiedy pokazujemy/prezentujemy produkt z prospektu, wtedy kiedy liczymy na kalklatorze uspust cenowy.
Machanie paluszkami też wykluczone!
Tak przy okazji trzeba pamiętać o nogach i ich " grze". " Machanie " nogami też zdradza nasze np. zdenerwowanie dlatego trzeba też ćwiczyć panowanie nad nogami , aby niepotrzebnie nie zagrały pierwszoplanowej roli na spotkaniu.

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 15.08.09 o godzinie 20:14
Wojciech P.

Wojciech P. prawnik, właściciel
KONSYLIAR

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

No tyle wg teorii :)

W praktyce myślę, że najważniejsze by nasza postawa i nasze ruchy były naturalne. Wszelkie sztuczności będą w sekundzie wyłapane przez drugą stronę. Naturalne zachowanie sprawia, że rozmawiamy jak "równy z równym", a nie jak np. "sługa z panem".

Jeśli całe spotkanie (czasem 2 godziny) przesiedzimy z rączkami na kolanach będziemy wyglądać jak taka "sierotka". Ręce też powinny mówić, podkreślać najważniejsze kwestie. Jednakże nie powinniśmy nimi wywijać jak wietnamski raper. Nie pownniśmy pokazywać postawy zamknięcia, ani osaczać kogoś by to on pokazał nam postawę zamknięcia.

Myślę, że najważniejszą sprawą jest wyćwiczenie w sobie umiejętności powiedzenia gestami tego co chcemy powiedzieć słowami tyle, że też bez przesady, bo jesteśmy handlowcami a nie
mimami :)Wojciech P. edytował(a) ten post dnia 15.08.09 o godzinie 14:10

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Wojciech P.:
No tyle wg teorii :)

Witaj Wojtku

Dzieki za świetną wypowiedź, ale dobry handlowiec powinien być przygotowany i teoretycznie oraz praktycznie.

Napisałeś o bardzo ciekawe stwierdzenie , że handlowiec powinien rozmawiać z klientem ///"równy z równym", a nie jak np. "sługa z panem"////

Ok. i to jest właśnie moim zdaniem oczywiście teoria..., której tak nie lubisz... a w praktyce życiowej i w realiach rynkowych niestety to handlowiec jest "sługą" i to uniżonym dlatego powinien słuchać swojego " Pana" klienta, aby sprzedać.
Czy chciałbyś się równać np. Dyrektorowi polskiego oddziału koncernu Siemens, albo szefowi firmy Mc Kinsey, albo Szefowi Kancelarii Działu Zaopatrzenia Ministerstwa Obrony Narodowej...oj szybko, by Ci pokazali Twoje miejsce w szeregu...

Dlatego mądry hadlowiec niegdy nie będzie się starał konkurować z klientem, bo nigdy nie sprzeda. Dlatego , aby skutecznie sprzedawać powinniśmy okazywać subtelnie i taktycznie " wyższość" klientowi a nie , że jesteśmu mu równi.
Handlowiec też nigdy nie powinien okazywać swojej wyższości bo "umarł w butach" już na pierwszym spotkaniu!
Nie mówię , aby handlowiec był " wazeliną pierwszego tłoczenia" , ale pewien respekt i szacunek przed klientem powinien chamować temperament i czupurność niedoświadczonego handlowca.
Ale oczywiście wybór zawsze należy do handlowca, to są tylko moje sugestie poparte praktyką.
Każdy jest kowalem własnego losu i wybiera jak chce.
Jeśli całe spotkanie (czasem 2 godziny) przesiedzimy z rączkami

Pierwsze spotkanie z klientem nie powinno trwać więcej niż 30 minut. Na drugim spotkaniu, gdy ważą się losy sprzedaży, czy kontraktu i gdy klient Nas polubi i trochę się oswoi z naszą osobowością, to możemy lekko rozpocząć grę rękami , ale ostrożnie i z umiarem. Gesty biznesowe to nie sztuka przemawiania politycznego tylko wysublimowana taktyka i strategia.
na kolanach będziemy wyglądać jak taka "sierotka".

Lepiej Wojtku być " sierotką " i sprzedać niż " bezrobotnym pawiem" na berobociu...

Ręce też
powinny mówić, podkreślać najważniejsze kwestie.

Wybór należy oczywiście do Ciebie, ale jako trener raczej wolę za bardzo nie podkreślać kwestii, bo wtedy każde machniecię ręką będzie jakąś kwestią... i można przy okazji 10 kwestii klientowi wybić oko...

Jednakże
nie powinniśmy nimi wywijać jak wietnamski raper. Nie pownniśmy
pokazywać postawy zamknięcia, ani osaczać kogoś by to on pokazał nam postawę zamknięcia.

O i tu pełna zgoda!
Postawa otwartości polega na tym, że np. pokazujemy klientowi na spotkaniu ważne elementy produktu otwartą dłonią.
Ale myślę że każdy wie , że na spotkanie nie wolno przybierać postawy zamkniętej duplexowej, czyli
X
-
X
( skrzyżowane ręce i skrzyżowane nogi )
Myślę, że najważniejszą sprawą jest wyćwiczenie w sobie umiejętności powiedzenia gestami tego co chcemy powiedzieć słowami tyle, że też bez przesady, bo jesteśmy handlowcami a nie
mimami

To też świetna rada a ja ze swojej strony dodam, że ręce nie powinny przeszkadzać handlowcowi w mówieniu!

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 15.08.09 o godzinie 21:00
Wojciech P.

Wojciech P. prawnik, właściciel
KONSYLIAR

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Dariusz Szul:
Ok. i to jest właśnie moim zdaniem oczywiście teoria..., której tak nie lubisz... a w praktyce życiowej i w realiach rynkowych niestety to handlowiec jest "sługą" i to uniżonym dlatego powinien słuchać swojego " Pana" klienta, aby sprzedać.
Czy chciałbyś się równać np. Dyrektorowi polskiego oddziału koncernu Siemens, albo szefowi firmy Mc Kinsey, albo Szefowi Kancelarii Działu Zaopatrzenia Ministerstwa Obrony Narodowej...oj szybko, by Ci pokazali Twoje miejsce w szeregu...

Witaj Darku

Jeśli handlowiec będzie się zachowywał jak sługa to potraktują go jak akwizytora i nawet sekretariatu nie przejdzie a co dopiero prezesa. Ja uważam, że handlowiec powinien jak mantrę powtarzać sobie "Nie będę akwizytorem".

Przecież ten prezes, czy dyrektor generalny nie jest nadczłowiekiem. To taki sam "ludź" jak ja. Nie ma powodów, by się go bać. Nie ma powodów by wchodzić mu w tyłek. Nie widzę powodów, by stawiać siebie i organizację, którą reprezentuję w drugim rzędzie. Nikt nikomu łaski nie robi. Przychodzę z dobrą ofertą. Tak dobrą, że jest warta pieniędzy klienta. Przecież mamy zrobić interes. Ja nie przychodzę po jałmużnę.

Nie wiem, czy innym też się to sprawdza, ale w moim przypadku tak.

Co do długości spotkania to też zależy. Czasem sam klient gada i gada przez ponad godzinę. To bardzo dobrze jak gada bo ja z każdym słowem dowiaduję się o nim coraz więcej. Czasem na pierwszym spotkaniu klient chce załatwić wszystko i drugiego spotkania nie będzie. Jaką pozycję negocjacyjną ma "sierotka"? To że podpiszemy umowę to jedno, a na jakich warunkach to drugie.

Wracając do gestów. Trzeba sobie zdać sprawę, że słowa to mniej niż 30% komunikatów, które wysyłamy w czasie spotkania. Reszta to sygnały niewerbalne. Jeśli nasze ciało milczy to o ile komunikatów mniej wysyłamy. Jeśli to będzie naturalne i myślę, że komunikat werbalny i niewerbalny będzie spójny.

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Wojciech P.:

Wojtku masz wiele racji ale:
Jeśli handlowiec będzie się zachowywał jak sługa to potraktują go jak akwizytora i nawet sekretariatu nie przejdzie a

rozmawiamy o prawdziwym handlowcu, ktorego zadaneim jest przynoszenie do firmy okreslonych kontraktów, zamówień a nie o akwizytorze, czy domokrążcy, który chodzi po firmach tkazw. "streetfaiterze" . Akwizycja to zupełnie inna sprawa, ale o tym też kiedyś napewno pogadamy.

Jednak zostanę przy zdaniu , że lepiej być " SŁUGĄ " zwynikami i pracować w firmie, niż być " PANEM handlowcem", bez wyników i na bezrobociu.
Przecież ten prezes, czy dyrektor generalny nie jest nadczłowiekiem. To taki sam "ludź" jak ja.

Ludzie , którzy doszli do stanowisk wyższego szczebla swoją ciężką pracą przez lata inaczej traktują siebie i bardzo się szanują czując swoją wartość. Ale zgadzam się, że nie są nad ludźmi , ale ludźmi wielkiego formatu i warto ich , słuchać,szanować i się na nich wzorować, gdyż są praktykami biznesu.

Nie ma powodów, by
się go bać.

Wielu handlowców bardzo boi i nie potrafi rozmawiać z klientami wyższego szczebla w firmach, dlatego że jak będziemy się zachowywać zbyt " butnie" i odstawiać na spotkaniu " pawia ", albo jakieś "cyrki handlowe" może np. zadzwonić do firmy handlowca lub do jego szefa i się normalnie poskarżyć co spowoduje wtedy broblemy takiego handlowca w pracy.
Takie systuacje bywają , gdy handlowiec " zadziera nosa" na spotkaniu lub jest nieuprzejmy.
Dobrego kluczowego klienta trzeba a nawet należy się bać, gdyż wydzielająca się wtedy adrelina powoduje lepszy " sztos" i motywuje do jeszce lepszego i skuteczniejszego działania.

Cyt Twoją wpypowiedź:"Nie ma powodów by wchodzić mu w tyłek. "

Nieraz trezba niestety wchodzić w tyłek i podlizać się np. Pani Lusi - głównej księgowej, od której zależy akceptacja zakupu oferowanego przez Naszą firmę produktu i trzeba pocałować w rączke i powiedzieć komplement ....przynieść czekoladki, gadżety reklamowe a nawet " parasolkę firmową" , aby kobietę przekonać...
Bo nieraz taka Pani Lusia rządzi w firmie i dyrektor jej się "pyta , czy mam Pani Lusiu jeszcze jakieś pieniadze na zkupy?"

Nie widzę
powodów, by stawiać siebie i organizację, którą reprezentuję w drugim rzędzie.

Każda firma jest stawiana w szeregu w zależności od wielkości firmy, przychodu, zatrudnionych ludzi i prestiżu. Niestety nadal obowiązuje powiedzenie: że jak Cię widzą tak Cię piszą, jeżeli firemka jest mała i chce sprzedawać sowje produkty wielkiemu koncernowi, to musi znać swoje miejsce w szerego i mierzyć siły na zamiary, bo dla koncernu taki kontrakt to jest kichnięciem , a dla małej firemki przeżycie do całego roku...dlatego nie opłaca się zbyt wysoko zadzierać nosa!

Cytuję Twoją wypowiedź : "Nikt nikomu łaski nie robi. "

Dlatego są firmy skuteczne i te , których los jest niepewny...

Przychodzę z
dobrą ofertą. Tak dobrą, że jest warta pieniędzy klienta.

To klient decyduje , czy Twoja oferta na tle konkurencji jest dla niego dobra i atrakcyjna.
Przecież mamy zrobić interes.

No właśnie to Tobie zależy na interesie a zamawiającemu nie zawsze...

Cytuję Twoją wypowiedź: "Ja nie przychodzę po jałmużnę."

Trochę przesadzasz, sprzedawanie to wielka sztuka i umiejętność przystosowania się do danej sytuacji rynkowej i realiów , dla jednej firmy ta jałmużna to przetrwanie firmy a dla innej oczywiście nie.
Wszysko zależy od punku siedzenia!

Nie wiem, czy innym też się to sprawdza, ale w moim przypadku tak.

Jeżeli Ci się to sprawdza to dobrze tak trzymaj!

Co do długości spotkania to też zależy. Czasem sam klient gada i gada przez ponad godzinę.

Zadaniem handlowca jest sprzedaż a nie gadanie, bo ma określony do zrealizowani plan sprzedaży i dziennie powinien odwiedzić przynajmniej 5 klientów. Dlatego samym gadaniem nie wyrobiłby planu srzedaży i trzeba gadanie profesjonalnie kontrolować.
Pogaduszki z klientem lepiej robić po podpisaniu kontraktu i realizacji dostawy.

To bardzo dobrze jak gada bo ja z
każdym słowem dowiaduję się o nim coraz więcej.

Dobry handlowiec powinien wszystko wiedzieć o kliencie i jego potrzebach przed spotkaniem , a nie dowiadywać się dopiero na spotkaniu. Na spotkaniu powinniśmy doprecyzować potrzeby klienta i gadać merytorycznie - lider/zawodowiec i profesjonalista na pierwsze spotkanie przychodzi z zamówieniem wypisanym in blanco!
Ale jak lubisz gadać z klientem godzinami, to też jest OK.

Czasem na
pierwszym spotkaniu klient chce załatwić wszystko i drugiego spotkania nie będzie.

Złote strzały się zdażają nawet najsłabszym handlowcom....raz np. na rok, ale handlowic ma pracować planowo i wypracowywać swoje limity, aby przeżyć w firmie.

Jaką pozycję negocjacyjną ma "sierotka"?

Nieraz ta " sierotka" ma największą sprzedaż w miesiącu...i to ona po miesiący zostaje w firmie a " piejące koguciki" zwalniane...

Wracając do gestów. Trzeba sobie zdać sprawę, że słowa to mniej niż 30% komunikatów,

Oj tu się nie zgadzam Wojtku bo umiejętność rozmowy transakcyjnej to 95 % sukcesu. "Parle" biznesowe to jak świetna aria operowa zakończona brawami na stojąco!
Dlatego, jak handlowiec potrafi profesjonalnie rozmawiać o ważnych aspektach transakcyjnych i do tego potrafi profesjonalnie zadawać ważne pytania klientowi, to zawsze wygra z konkurencją.
Jest setki zdań kluczy, których trzeba nauczyć się na pamięć, aby celnie, skutecznie i kulturalnie ripostawać i przkonywać klienta do Naszego produktu.
Reszta to sygnały niewerbalne. Jeśli nasze ciało milczy to o ile komunikatów mniej wysyłamy. Jeśli to będzie naturalne i myślę, że komunikat werbalny i niewerbalny będzie spójny.

Ciało musi być tak wyszkolone, abu mówiło zgodnie z gestami i zgodnie ztym co mówimy. Ciało w biiznesie powinno reagować w bardzo minimalnym stopniu a tam gdzie wchodzą milionowe kontrakty i negocjacje ciało i gesty muszą milczeć, albo grać wcześniej wyuczoną rolę na specjalnych szkoleniach z technik negocjacyjnych.

Ale jak zwykle Wojtku każdy sam decyduje co i jak robi.
Ja tylko radzę...bo każdy sam buduje swój dobrobyt.

Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 16.08.09 o godzinie 09:30
Wojciech P.

Wojciech P. prawnik, właściciel
KONSYLIAR

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Darku odnoszę wrażenie, że obaj mówimy o tym samym tylko patrzymy z dwóch różnych punktów.

Ja nie twierdzę, że handlowiec ma być napuszonym pawiem, który mówi do klienta "ewentualnie mogę panu poświęcić swój czas". Zdarzyło mi się takowego spotkać. No i rozmowa zakończyła się moim szczerym uśmiechem.

Klienta należy szanować. Potrzeba klienta powinna być zawsze na pierwszym miejscu. To klient jest centrum naszego zainteresowania. Tu się chyba zgadzamy.

Jasne, że czasem trzeba połechtać ego pana prezesa, albo pani księgowej, a czasem oczarować asystentkę. To wszystko racja.

Ja mówię tylko o tym by handlowiec trzymał pewien poziom. By znał swoją wartość i wartość organizacji, którą reprezentuje. Inaczej umowy nie podpisze na pierwszym czy drugim spotkaniu, ale na dziesiątym albo wcale. Jeśli handlowiec zrobi z siebie "ścierkę" to nikt nigdy nie będzie miał dla niego czasu. Nikt nie będzie chciał z nim rozmawiać. Obraz handlowca jako marnej istoty przekłada się na obraz organizacji, bo ona będzie tam postrzegana przez pryzmat jego wizerunku.

Dlatego myślę, że trzeba szanować klienta, ale trzeba też umieć szanować samego siebie i swojego pracodawcę-swoją organizację.

"Każda firma jest stawiana w szeregu w zależności od wielkości firmy, przychodu, zatrudnionych ludzi i prestiżu" - o swój prestiż trzeba zadbać. Swój wizerunek też trzeba odpowiednio pozycjonować.

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Wojciech P.:
Darku odnoszę wrażenie, że obaj mówimy o tym samym tylko patrzymy z dwóch różnych punktów.

Ja nie twierdzę, że handlowiec ma być napuszonym pawiem, który mówi do klienta "ewentualnie mogę panu poświęcić swój czas". Zdarzyło mi się takowego spotkać. No i rozmowa zakończyła się moim szczerym uśmiechem.

Klienta należy szanować. Potrzeba klienta powinna być zawsze na pierwszym miejscu. To klient jest centrum naszego zainteresowania. Tu się chyba zgadzamy.

Jasne, że czasem trzeba połechtać ego pana prezesa, albo pani księgowej, a czasem oczarować asystentkę. To wszystko racja.

Ja mówię tylko o tym by handlowiec trzymał pewien poziom. By znał swoją wartość i wartość organizacji, którą reprezentuje. Inaczej umowy nie podpisze na pierwszym czy drugim spotkaniu, ale na dziesiątym albo wcale. Jeśli handlowiec zrobi z siebie "ścierkę" to nikt nigdy nie będzie miał dla niego czasu. Nikt nie będzie chciał z nim rozmawiać. Obraz handlowca jako marnej istoty przekłada się na obraz organizacji, bo ona będzie tam postrzegana przez pryzmat jego wizerunku.

Dlatego myślę, że trzeba szanować klienta, ale trzeba też umieć szanować samego siebie i swojego pracodawcę-swoją organizację.

"Każda firma jest stawiana w szeregu w zależności od wielkości firmy, przychodu, zatrudnionych ludzi i prestiżu" - o swój prestiż trzeba zadbać. Swój wizerunek też trzeba odpowiednio pozycjonować.

Wojtku

Oczywiście zgadzam się z Tobą, że wizerunek handlowca jest ważny, a nawet bardzo ważny, bo pod przyłbicą twardego i nieustępliwego handlowca- łowcy klientów kryje się normalny człowiek z krwi i kości.
Ale wizerunek handlowca jest zawsze odzwierciedleniem zamówień klienta... Ilość sprzedaży , czy zealizowanych kontraktów, to jak ilość wygranych walk przez Galadiatora !
Ale Twoje sugestie i opinie są słuszne i wielkie dzięki za twórczą dyskusjęi dbanie o honor handlowca.
Bardzo mi się podoba Twoje stanowcze podejście do godności handlowca...i jego trudnej codziennej pracy, która niestey nie jest szanowana i godnie wynagradzana.
Mam nadzieję, że przyjdą takie czasy , że handlowiec będzie najważniejszym ogniwem firmy.
Pzdr DarioDariusz Szul edytował(a) ten post dnia 16.08.09 o godzinie 23:50
Blanka Zientek (Kaczanowska)

Blanka Zientek
(Kaczanowska)
Trener i mediator.
Trener biznesowy i
umiejetności
psycho...

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Darku,
moim zdaniem juz teraz handlowcy sa najważniejszym ogniwem w firmie. Gdyby nie oni to nie mialaby sensu "produkcja" bo nie bylo by zbytu. A Zarząd nie mialby za co jechać na "Baleary" ;).
A doceniają handlowcow mądrzy i spostrzegawczy ludzie zarządzajacy

Dariusz Szul:
Mam nadzieję, że przyjdą takie czasy , że handlowiec będzie najważniejszym ogniwem firmy.
>
Aleksander Sienkiewicz

Aleksander Sienkiewicz Szkolenia
sprzedawców -
OlekSienkiewicz.pl

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Dariusz Szul:
>
Tak Blanko budowanie w czasie rozmowy z klientem naszej przewagi konkurencyjnej to podstawa sukcesu biznesowego, ale jeżeli chodzi o ręce to zawsze trzeba o tym pamiętać, że gesty i ruchy rąk oraz nóg pokazują klientowi Nasze przwdziwe intencje,

Zagdazam sie z Dariuszem.

czy prawdziwe intencje czy nie (bo intencjami, przynjamniej na poziomie odbioru ich przez naszego klienta, rowniez mozna w pewien sposob zarzadzac), zawsze to jak wypowiadamy slowa i jak zachowuje sie nasza fizjologia (w tym rowniez gesty), stanowi trzon komunikacji i sprawia, ze nasz komunikat jest odbierany spojnie, badz nie - tak na poziomie swiadomym, jak i nieswiadomym ;)

nigdy nie wolno na spotkaniach biznesowych machać ani gestykulować rękami.

true. dodalbym: nie wolno, jesli nie wiemy, jak ;-) i zdecydowanie ograniczyc gesty, do tych ktore sa przemyslane i potrafimy ich uzywac w odpowiednim kontekscie.

dlaczego? bo moze to zdecydowanie przeszkodzic niz pomoc nam w przekonaniu do nas samych oraz oferowanego produktu / uslugi. zwyczajnie, zamkniecie sprzedazy pozostanie w sferze teoretycznych zalozen ;)

przemyslane i wyuczone gesty zdecydowanie wspieraja nasza osobe, jako sprzedawcy i moga miec potezny wplyw na odbior naszej oferty...np.: kotwice przestrzenne, jako narzedzie perswazji szalenie czesto wykorzystywane nie tylko przez sprzedawcow, ale rowniez politykow.

mysle, ze najlepiej jest nagrac samego siebie, podczas jakiejs merytorycznej wypowiedzi (max naturalnej i najlepiej np o swoim produkcie) i dalej zrobic Popcorn oraz seans ze samym soba w roli glownej. Idealnie widac, czy i jakie gesty sa spojne, naturalne, a jakie calkowicie niespojne z tym co przekazujemy. Wyjdzie jeszcze sposob w jakim mowimy (gardlowo / przepona / klatka - co bylo juz tematem rozwazan). Tutaj czesto sie okazuje, ze to co uwazamy za tzw. "naturalnosc", jest zwyczajnie slabe i nieprofesjonalne...

sa np gesty, ktore wywoluja niepokoj u odbiorcy komunikatu (na poziomie nieswiadomym, np.: u klienta) i dlatego warto poznac tajniki i znaczenia gestow, raz po to, aby nie skojarzyc nas z czyms niepewnym, niewiarygodnym, ale przede wszystkim po to, aby uczynic nasza prezentacje i osobe max, profesjonalna i skuteczna w sprzedazy.

dobra nowina jest taka: wszystkiego mozna sie nauczyc. tak oddychania i emisji glosu, jak i sprawnego poslugiwania sie tonem wypowiedzi oraz wspierania jej spojna gestykulacja.

Pozdrowka na nowy tydzien!

--
Olek
http://www.as-c.pl

Szkolenia sprzedawców / wsparcie sprzedaży.
M K.

M K. Doswiadczenie w
handlu..po obu
stronach..0d 16 lat

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Rączki rączki Hans :)))
A tak serio...Tylko do przywitania.
Bo INTELIGENCJA to zdolność przkazania informacji bez gestykulowania

konto usunięte

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Magdalena W.:
Rączki rączki Hans :)))
A tak serio...Tylko do przywitania.
Bo INTELIGENCJA to zdolność przkazania informacji bez gestykulowania

Magdaleno

genialnie powiedziane i tylko tyle!

Pzdr Dario
Aleksander Sienkiewicz

Aleksander Sienkiewicz Szkolenia
sprzedawców -
OlekSienkiewicz.pl

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Magdalena W.:
Rączki rączki Hans :)))
A tak serio...Tylko do przywitania.
Bo INTELIGENCJA to zdolność przkazania informacji bez gestykulowania

hmm, mocno powiedziane Pani Magdaleno.

nie uzywanie wlasnego ciala przy komunikacji z innymi, nijak ma sie do inteligencji.

swiadome poslugiwanie sie cialem, zwlaszcza podczas rozmowy sprzedazowej (a zatem przekonywania drugiej strony do nas i naszej oferty) jest, moim zdaniem, jak najbardziej inteligentne.

mysle, ze ludzkim jest komunikowac sie na wielu poziomach. nie tylko slowem, ktore w swojej tresci (bez sposobu jego wypowiedzenia oraz naszego ciala) ma niewielkie znaczenie, w rozumieniu skutecznosci.

pomijam juz osoby, np.: gluchonieme, ktore jak rozumiem nie sa inteligentne...?

prosze wybaczyc skrajne porownanie, ale jakos dziwnie zabrzmialo ow stwierdzenie, z calym szacunkiem.

wszystkiego naj!

--
Olek
http://www.as-c.pl
M K.

M K. Doswiadczenie w
handlu..po obu
stronach..0d 16 lat

Temat: Co robi handlowiec z rączkami na spotkaniu z klientem?

Aleksander Sienkiewicz:
Magdalena W.:
hmm, mocno powiedziane Pani Magdaleno.

nie uzywanie wlasnego ciala przy komunikacji z innymi, nijak ma sie do inteligencji.

Nie mówiliśmy o ciele tylko o rękach..


swiadome poslugiwanie sie cialem, zwlaszcza podczas rozmowy sprzedazowej (a zatem przekonywania drugiej strony do nas i naszej oferty) jest, moim zdaniem, jak najbardziej inteligentne.

proszę mi przybliżyć,podać przykład w jaki sposób wg Pana mowa ciała przedstawia ofertę z jaką idziemy do klienta????????


pomijam juz osoby, np.: gluchonieme, ktore jak rozumiem nie sa inteligentne...?

A tu złapanie za słowa niczym z Wiejskiej.....
Proszę nie pisać takich rzeczy, nie łapać za słowa i grać na emocjach bo nie o to tu chodziło.

również pozdrawiam,
M.

Następna dyskusja:

Będąc klientem




Wyślij zaproszenie do