Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Co zrobić by chciał?
Co zrobić gdy przestał chcieć?
I co zrobić by nie przestał chcieć?
Może trochę zamąciłam ale...
Jak sądzicie czy taki problem jest rozwiązywalny metodycznie?
Jeśli tak to czekam na podpowiedź.
Zdrówka życzę,
ep.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Jeżeli masz jakiś konkretny przykład - osobę - zastosuj metodę "5 x Dlaczego?" ("5 Why?"). Nie musi to być pięć pytań, może być więcej, ważne, by odnaleźć przyczynę źródłową, a nie bezpośrednią takiego stanu. Dotyczy to Twoich pierwszych dwóch pytań.
Ela P.:
Co zrobić by chciał?
Dlaczego nie chce?
Co zrobić gdy przestał chcieć?
Dlaczego przestał chcieć?

Może jednak i do tego pytania dodać:
I co zrobić by nie przestał chcieć?
Dlaczego (z jakiego powodu) miałby przestać chcieć?

Jeżeli możesz - udziel odpowiedzi na te pytania. Zobaczymy co dalej.

Pozdrawiam

P.S.: Dodam, że udzielenie ogólnych rad / znalezienie uniwersalnego rozwiązania uważam w tym przypadku za niemożliwe. Każdego motywuje coś innego. Można powiedzieć, że uniwersalnym motywatorem jest "kasa", ale czy na pewno?, czy w każdym przypadku i sytuacji?, jak długo?

HMEHenryk M. edytował(a) ten post dnia 23.01.09 o godzinie 21:55
Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Odpowiedź na pytanie dlaczego, nie jest jednoznaczna, nie dostarcza pełnej informacji.
Poza tym to ma być moja odpowiedź czy wersja pracownika?
Ogólnie rzecz ujmując - co zrobić by z marudy i malkontenta zrobić człowieka tryskającego radością i energią.
Z własnych doświadczeń wiem, że wiedza nie zawsze idzie z zaangażowaniem, a chęci i entuzjazm potrafią zastąpić wiedzę - przynajmniej na początku.
A później pierwotny zapał spowoduje olbrzymi pęd do zdobycia potrzebnej wiedzy.
Powiedz mi więc jak wskrzesić zaangażowanie i zapał do pracy.
Zgadzam się że:
Każdego motywuje coś innego.

Ale nie bardzo zgadzam się z
Można powiedzieć, że uniwersalnym motywatorem jest "kasa",

Kasa - niestety nie na wszystkich to działa. Poza tym co to jest kasa? Ile tej kasy?
ale czy na pewno?, czy w każdym przypadku i sytuacji?, jak długo?

A może raczej rozbudzić marzenia i pokazać jak można kasę wykorzystać? Ale sprawdziłam że i to chyba nie skutkuje, przynajmniej nie na wszystkich.

Ogólnie zadam takie pytanie?
Dlaczego jedni chętniej pobudzają się do działania, a inni mniej?
Dlaczego jedni traktują zadania jak okazje do sprawdzenia się i wyzwanie, a inni ja karę i życiowe nieszczęście?
ep.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Ela P.:
A może raczej rozbudzić marzenia i pokazać jak można kasę wykorzystać? Ale sprawdziłam że i to chyba nie skutkuje, przynajmniej nie na wszystkich.
Nie ma takiej reguły aby nie było dla niej wyjątków. ;-)

Zgadzam się pół na pół. Ze swojej strony uważam, że po pierwsze cel i pokazanie, że praca nie będzie zmarnowana, że ma sens, że ma wymiar praktyczny, że ktoś na to co ma być zrobione czeka i wykorzysta, że będzie mu to pomocne, .. . :-) Czy pokazywać drogę dojścia do celu? To zależy od człowieka. Jedni są samodzielni i sami odnajdą przyjemność w poszukiwaniu drogi dojścia. Inni w takich momentach czują się zagubieni, są sparaliżowani i trzeba im wskazać co i jak. No i jest cała gama kombinacji powyższych zachowań. ;-)

Kasa musi być, musi być na takim poziomie aby nikt nie czuł się wykorzystywany i to wystarczy. Pokazywanie jak kasę wykorzystać nie ma sensu, bo każdy dorosły sam sobie z tym bardzo dobrze poradzi. Ponadto stwarza wrażenie patrzenia na ręce, braku wiary w elementarne umiejętności pracownika, itp., itd. . :-( Matkowanie zbędne. Pomoc, podpowiedź tak, ale ochrona przed roztrwonieniem, skonsumowaniem na przyjemności, nie po stronie pracodawcy. ;-)))
Ogólnie zadam takie pytanie?
Dlaczego jedni chętniej pobudzają się do działania, a inni mniej?
Dlaczego jedni traktują zadania jak okazje do sprawdzenia się i wyzwanie, a inni ja karę i życiowe nieszczęście?
ep.
Oj .. ehhhh .. od Mojżesza, Sokratesa, a nawet wcześniej, ludzie poszukują odpowiedzi na te i z nimi powiązane pytania, więc zaryzykuję stwierdzenie, że choćby Henryk "serce na talerzu położył", to wątpliwości jednak pozostaną .. ;-))) Jak dla mnie to za trudne pytania. ;-)
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Ela P.:
Odpowiedź na pytanie dlaczego, nie jest jednoznaczna, nie dostarcza pełnej informacji.

Dlatego też zadaje się (w tej metodzie) kolejne pytania "Dlaczego?", biorąc za punkt wyjścia odpowiedź na poprzednie pytanie "Dlaczego?". To pozwala uściślić zakres i sprawić, że informacja będzie pełniejsza.
Poza tym to ma być moja odpowiedź czy wersja pracownika?

Najlepiej odpowiedzi obu stron (stron? - czy tak jest w tym przypadku?). Pełna informacja wymaga spojrzenia z różnych perspektyw, szczególnie w sprawach "miękkich".
Ogólnie rzecz ujmując - co zrobić by z marudy i malkontenta zrobić człowieka tryskającego radością i energią.

"Dlaczego ma takie nastawienie: dlaczego jest malkontentem i wszystko kwestionuje (marudzi)?"
Jaka jest Twoja opinia (ocena)? Jak to ujmuje sam zainteresowany (a raczej - niezainteresowany :o)? Pierwsze odpowiedzi odkryję jedynie powierzchowne (bezpośrednie) przyczyny takiego stanu rzeczy.
Potem - drążyć dalej: siebie i malkontenta.
Z własnych doświadczeń wiem, że wiedza nie zawsze idzie z zaangażowaniem, a chęci i entuzjazm potrafią zastąpić wiedzę - przynajmniej na początku.
A później pierwotny zapał spowoduje olbrzymi pęd do zdobycia potrzebnej wiedzy.
Powiedz mi więc jak wskrzesić zaangażowanie i zapał do pracy.
Jak wyżej - zadawać dużo pytań "dlaczego?". Może sam (nie)zainteresowany nie drążył tematu i nie uświadamia sobie dokładnie, co leży u podstaw jego (narastającej?) bierności.
Zgadzam się że:
Każdego motywuje coś innego.

Ale nie bardzo zgadzam się z
Można powiedzieć, że uniwersalnym motywatorem jest "kasa",

Nie napisałem, że ja się z tym zgadzam. Napisałem "można powiedzieć, że...", przytaczając jedynie obiegową opinię. Bez drążenia tematu (jak wyżej) nie dowiesz się, co blokuje, a co motywuje daną osobę.

Kasa - niestety nie na wszystkich to działa. Poza tym co to jest kasa? Ile tej kasy?
ale czy na pewno?, czy w każdym przypadku i sytuacji?, jak długo?

Jak wyżej - rozwijanie tematu "kasy" nie ma sensu, bo nie o to mi chodziło.

A może raczej rozbudzić marzenia i pokazać jak można kasę wykorzystać? Ale sprawdziłam że i to chyba nie skutkuje, przynajmniej nie na wszystkich.

Zanim podejmie się (to moje osobiste zdanie) jakiekolwiek inicjatywy należy zrozumieć, co i w jakim kierunku rozbudzać, itd. Czyli - "dlaczego?".

Ogólnie zadam takie pytanie?
Dlaczego jedni chętniej pobudzają się do działania, a inni mniej?
Dlaczego jedni traktują zadania jak okazje do sprawdzenia się i wyzwanie, a inni ja karę i życiowe nieszczęście?
ep.


Nie ma z pewnością ogólnego, "jedynie słusznego" wyjaśnienia. Dlatego uważam, że z "formalnych" metod "5 Why?" jest w tym przypadku podejściem najodpowiedniejszym.

Zapytam inaczej: jeżeli nie to, to co?
Nie przekonasz się, jeżeli nie spróbujesz. Jeżeli miałabyś lepsze rozwiązanie (jakiekolwiek), to prawdopodobnie nie zapytałabyś o to na forum Grupy. Po prostu spróbuj. Z pewnością napotkasz na opór, np. typu: "czego ona ode mnie chce?", "co ja napadło?", itd., ale nie ustawaj.

Choć wielu konsultantów z różnych firm doradczych twierdzi, że metody ciągłego doskonalenia (jak kaizen), które pochodzą z Japonii, nie są uwarunkowane kulturowo, ja zauważam, że są. Japończycy bardziej cenią sobie nauki płynące z niepowodzeń niż pochwały za odnoszone sukcesy. My - odwrotnie: nie lubimy problemów, rozmów o nich, a szczególnie zabierania się za ich rozwiązywanie. Cały czas mamy na uwadze to, by ktoś (przełożony?) nie wytknął nas palcem, nie "oskarżył", nie wyciągnął konsekwencji. Rozwiązanie problemu leżącego u podstaw danej sytuacji schodzi na plan dalszy. Postawa "me first" jest dominująca. To tak na marginesie.

Może jednak spróbujesz, bo odnoszę wrażenie, że szukasz wymówek, by tego nie zrobić ;o)
Może ktoś z naszej Grupy ma lepszy pomysł? Ja się nie upieram, że moja propozycja to "srebrna kula na wilkołaka".

Pozdrawiam
Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

No tak - jestem trafiona. Henry masz nosa.
Może jednak spróbujesz, bo odnoszę wrażenie, że szukasz wymówek, by tego nie zrobić ;o)

Chyba już jestem zmęczona ciągłym rozbudzaniem marzeń, wskrzeszaniem zaangażowania i pokazywaniem radości jaką daje zrobienie choć jednego kroku wprzód. A może robię to niewłaściwie.
Marku pewnie masz rację pisząc, że
Pokazywanie jak kasę wykorzystać nie ma sensu, bo każdy dorosły sam sobie z tym bardzo dobrze poradzi. Ponadto stwarza wrażenie patrzenia na ręce, braku wiary w elementarne umiejętności pracownika, itp., itd. . :-( Matkowanie zbędne. Pomoc, podpowiedź tak, ale ochrona przed roztrwonieniem, skonsumowaniem na przyjemności, nie po stronie pracodawcy. ;-)))

Na pewno metoda 5Why jest w tym przypadku najlepsza, szczególnie face to face z pracownikiem lub nawet z samą sobą.
Tylko powiedz mi Henryku po ilu Why moja strata cierpliwości będzie usprawiedliwiona? ;))))
Pięknie to opisałeś ale jesteśmy tylko ludźmi nie maszynami. Tylko miły głos w GPS potrafi powtarzać frazę bez zmiany intonacji z tą samą miłą nutką.
A my... a ja, coraz częściej nie mam już ochoty szukać odpowiedzi, brnąć dalej. Czy to nie jest dowód na to że człowiek i tylko człowiek jest zawsze źródłem problemów.

Dzięki Marku za słowa pocieszenia:
Oj .. ehhhh .. od Mojżesza, Sokratesa, a nawet wcześniej, ludzie poszukują odpowiedzi na te i z nimi powiązane pytania, więc zaryzykuję stwierdzenie, że choćby Henryk "serce na talerzu położył", to wątpliwości jednak pozostaną .. ;-))) Jak dla mnie to za trudne pytania. ;-)

Ale dzięki, wasze komentarze dodały mi sił i spowodowały, że i ja będę bardziej chcieć.
Chyba rzuciłam zbyt ogólny problem i to zapewne nierozwiązywalny.
Ale czy nie sądzicie że przykro jest patrzeć na ludzi, którzy widząc butelkę wina w połowie pełną, widzą brak pół butelki wina.
Why?
Why?
Why?
Why?
Why?
...xD ep
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Ela P.:
Dzięki Marku za słowa pocieszenia:
;-)
http://pl.youtube.com/watch?v=Wv1HX80u5x4
Ale czy nie sądzicie że przykro jest patrzeć na ludzi, którzy widząc butelkę wina w połowie pełną, widzą brak pół butelki wina.
Jeszcze gorzej gdy w gronie na które patrzymy jesteśmy my sami .. . ;-(

Dlatego "don't cry for Louie" ;-)
http://pl.youtube.com/watch?v=tgUyDhwDFdU&feature=related

W różnych momentach życia wszyscy potrzebujemy czasu na pewne sprawy. ;-)))
http://www.youtube.com/watch?v=ntm1YfehK7U
;-)
Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Thanks.
Świetne to zestawiłeś.
It was delicious.;)
Hm... na dobranoc.
ep
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Elu,

Tak krąży mi po głowie to, co napisałaś o „rozbudzaniu marzeń” w pracownikach. Pozwolę sobie na pewną dygresję. Chodzi mi o wybór kanału komunikacji z osobami, które należy rozbudzić/pobudzić :o) Brzmi groźnie, ale mam pewne doświadczenia w tej materii.

Otóż okazuje się, że nie zawsze rozmowa z człowiekiem, z którym siedzisz nawet ramię w ramię, jest najwłaściwszą formą komunikacji. Organizowałem swego czasu regularne zebrania zespołu, którym kierowałem. Wszyscy dobrze się znaliśmy, w rozmowach towarzyskich – pełna swoboda. Jeden z kolegów zawsze siedział cicho na tych spotkaniach, nie odzywał się, nie był aktywny. Sprawiał – moim zdaniem (wtedy) – wrażenie niezaangażowanego. Kiedy pewnego razu (trochę się spieszyłem) zaproponowałem, by Koleżanki i Koledzy na dany temat przesłali mi sugestie pocztą elektroniczną, nagle zauważyłem, że najwięcej (kilka) emilów otrzymałem od tego kolegi! Może jestem marnym psychologiem, ale dopiero wtedy dotarło do mnie, żeby nie wyciągać pochopnych wniosków z zachowania ludzi w danej sytuacji i w określonym kontekście. Jak napisałem wyżej, ten człowiek w rozmowach towarzyskich, na korytarzu, jest osobą aktywną. Nie odpowiadał mu kontekst formalnego zebrania, gdzie trzeba oficjalnie wypowiedzieć się na forum grupy. Tak mi się nasunęło, by dopasować także kontekst sytuacji do rodzaju komunikacji. Okazało się, że ten kolega jest bardzo pomysłowy, ma wiele inwencji, jest zaangażowany (a myślałem o nim, że przyłączył się do zespołu z pewnych, partykularnych, powodów, i nie zależy mu na niczym – wielki błąd w ocenie!).

Inna osoba, z którą współpracowałem: bardzo dobrze przygotowana do tego, co jej powierzyłem (kompetencje twarde). Konsultowałem to nawet ze swoim przełożonym – był tego samego zdania. Niestety, uważając, że jest to w pewnym sensie awans, a na pewno wyróżnienie, nie zapytałem tej osoby, czy chce to robić, czy „pasuje” jej ten przydział. Okazało się, że nie. Nie sprawdzała się w tej roli, pomimo posiadania wszelkich koniecznych umiejętności. Dlaczego? Nie odpowiadał jej naturze „kanał komunikacyjny”, który miała intensywnie wykorzystywać (trzeba było wykonywać wiele telefonów, rozmawiać z nieznanymi wcześniej osobami, organizować i uczestniczyć w spotkaniach...). Po zmianie jej roli, na nie wymagającą intensywnych kontaktów zewnętrznych, odnalazła się i świetnie sobie radziła. Poza tym „odżyła” i była usatysfakcjonowana z wykonywanej pracy, nie „męczyła się”, jak poprzednio.

Rozpisałem się, ale przy okazji opisałem samemu sobie przykłady tego, jak szukać właściwego sposobu komunikacji (dotarcia) do (współ)pracowników.

Sztuka jest dobrym przykładem wyboru kanału najbardziej efektywnego komunikacyjnego: literatura, malarstwo i grafika, rzeźba, muzyka instrumentalna, śpiew, taniec... Zarówno artyści, jak i odbiorcy najwięcej skorzystają wybierając „kanał komunikacyjny” (rodzaj sztuki), w którym mogą się wypowiedzieć lub odebrać coś, co ich poruszy.

Na koniec mała sugestia (o ile mi wolno coś sugerować :o): może spróbuj zmienić formę (kanał) komunikacji, przede wszystkim z tymi, którym „się nie chce”. Spróbuj dotrzeć do nich w sposób dla nich zaskakujący, którego się nie spodziewają, który – być może – ich „odblokuje”.

Pozdrawiam

P.S.: Jak już mi coś "padnie na mózg", to nie może się odczepić ;o) Jeszcze jedno (może banalne) uogólnienie: często oprócz treści (przekazu) ważna jest jego forma (kanał komunikacyjny). Tą sama treść (aktywizacja pracownika) przekaz w innej formie (nie w rozmowie).

HMEHenryk M. edytował(a) ten post dnia 25.01.09 o godzinie 10:46
Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Chwilę mnie nie było - sorry.
Ale spróbuję wrócić do rozmowy.
Ponieważ problem jaki zarzuciłam tak naprawdę jest trochę szerszy i nie dotyczy pojedynczych sytuacji.
I co gorsza chyba niemożliwy do rozwiązania.
Moim celem była dyskusja i ożywienie grupy. Pogadanie o różnych spojrzeniach na z pozoru te same sytuacje które generuje człowiek.
Ale chyba nie wyszło.
Tak naprawdę bardziej chodziło mi o zjawisko socjologiczne którego jestem w ostatnim czasie świadkiem – tak mi się przynajmniej wydaje.
Mianowicie: dziś wielu ludzi, często młodych ale już z pewnym doświadczeniem, jest bardziej nastawionych na szybki zysk, niekoniecznie poparty własna pracą.
Liczy się tylko kasa i to jak tu "wydudkać" innych, tak by się jeszcze o tym pochwalić kolegom.
Rozwój własny, korzyści ze współpracy z doświadczonymi i wykształconymi w danej dziedzinie kolegami, zysk nie koniecznie finansowy ale w postaci współuczestniczenia w historii firmy, nie jest dla takich osób atrakcją samą w sobie.
Coraz częściej zauważam brak ochoty, zniechęcenie, a nawet olewanie zadań, a co gorsza pracę na jakikolwiek wynik, nie koniecznie przemyślany czy dobrze przeanalizowany.
A gdzie jest zapał, energia czy entuzjazm. Nowe zadanie to przecież szansa na rozwój, na ciekawe spędzanie czasu w gronie z najlepszymi, rozwój osobisty, zmiana siebie przez zmianę własnych przekonań.
Stąd moje pytanie: dlaczego nie chce?

Oczywiście ja nie chcę generalizować, ale czy Wy tego zjawiska nie zauważacie?
A może jest tak jak zauważył Marek:
różnych momentach życia wszyscy potrzebujemy czasu na pewne sprawy. ;-)))[/url]
Co wy na to?
ep.Ela P. edytował(a) ten post dnia 27.01.09 o godzinie 21:53
Mariusz P.

Mariusz P. inżynier mechanik z
doświadczeniem w
branżach Oil & Gas,
...

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Przyglądam się tej ciekawej dyskusji reprezentującej jedynie stronę kierownika.
Może pozwolę sobie na odwrócenie optyki i pokażę co może czuć pracownik.

Miałem szefam, który nigdy wcześniej nie decydował, nie zarządzał, nie kierował zespołem. Te wszystkie braki w doświadczeniu i predyspozycjach osobowościowych chciał nadrobić teorią.

Stosował z uporem następujące techniki manipulacji (czytaj: motywowania):
- zdarta płyta;
- 5 razy dlaczego;
- autorutek szefa buduje się mając zawsze rację.
Im bardziej były nieskuteczne, tym bardziej je stosował...

Człowiek ten zastanawiał się nad tym, jak z malkontenta zrobić tryskającego energią pracownika, gotowego podjąć się każdego zleconego mu przez chcącego się wykazać szefa... podobnie jak chciałaby Ela.
Efaktem była otwarta wojna pracownika z szefem. Pracownik udowadniał z łatwością niekompetencje szefa, który zamiast myśleć i analizować bardzo chciał się wykazać.
Elu zastanów się, jakie są przyczyny takiej postawy pracownika i nigdy, powtarzam nigdy nie próbuj zmieniać czy - nie daj Boże - wychowywać dorosłych ludzi. Jesteś tylko szefem w pracy i nie masz prawa zmieniać ludzi na swoją modłę. Nie posiadasz monopolu na życiową mądrość. To byłby przejaw nietoleracji i braku gotowości do zaakceptowania innego człowieka. Jako szef musisz nauczyć się jak wykorzystać potencjał pracownika, akceptując jednocześnie jego odmienność. Będąc szeregowym pracownikiem nie starasz się zmieniać ludzi, dlaczego więc pierwszym odruchem na stanowisku kierowniczym jest potrzeba modelowania zachowań innego, dorosłego człowieka. Pracownik podlegający takiej presji (wręcz wymuszaniu) odbiera tę sytuację jak gwałt na jego osobie i łamanie jego prawa do bycia dorosłym, myślącym i niezalażnym człowiekiem.

Często za biernością kryje się prawda o niewydajnych procesach biznesowych i przemęczenie oraz rezygnacja tych, którzy wypalili się walcząc z niewydolnościa procesów. Może starali się przez ostatnie miesiące czy nawet lata na 120% swoich mozliwości i teraz są już wyeksploatowani przez firmę. Chcąc odzykać siły i równowagę, muszą bronić się przed nadaktynością nowego szefa, który postanowił uzyskać wyższą jakość w istniejącej strukturze. Nie przeprowadzając zmian systemowych, próbuje uzyskać zamierzony efekt kosztem pracowników i dociąża ich kolejnymi projektami. Radzę zastanowić się czy pracownicy przypadkim nie bronią się przed zarobieniem się na śmierć przez niepohamowaną ambicję kierownika.

Moje emocje są widoczne i można sobie wyobrazić co przeszedłem walcząc z ambitnym, ale nieudolnym szefem. Ten człowiek nie osiągnął finalnie żadnego z zamierzonych celów, gdyż chciał zmieniać ludzi i cały świat.
Nie potrafił jednej rzeczym, która zmieniłaby wszystko: słuchać i analizować a tam gdzie brakowało mu wiedzy merytorycznej, posiłkować się wiedzą podległych mu ekspertów. Gdyby to zrobił nie miałby konfliktu i skutecznie wykorzystywałby potencjał zespołu. Problemem był tu fakt, że ten człowiek koniecznie musiał sobie coś udowadniać, więc nie mógł słuchać pracowników.

Elu postaraj się uniknąć błędów wskazanych przeze mnie a praca w zespole będzie efektywna, chociaż maruda będzie dalej marudził... Pozwól ludzim zostać tym kim są.
Znacznie więcej osiągniesz akceptując ludzi takimi jakimi są i wysłuchując ich. Akceptowany i szanowany pracownik nie będzie ryzykował walki z przełożonym. Człowiek przyciśnięty do ściany broni się i walczy, nawet z szefem.

Przepraszam za emocjonalne podejście. Możecie potraktować jak plewy i skoncentrować się na części merytorycznej.
Ela P.

Ela P. Ciągle ciekawa
świata i ludzi

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

Dużo jest racji w tym co piszesz i zgadzam się, że ludzi trzeba pozostawić takimi jakimi są.
Chociażby z prostego powodu - oni także zaakceptują nas z naszymi wadami.
Ale często jest mi żal, jak patrzę na ludzi którzy negują coś co i tak zrobią, do czego się z czasem przekonają, a nawet po pewnym czasie przyjmą jako swoje własne działanie, a nie narzucone przez szefa.
A dlaczego?, bo chyba jest w nich dużo zniechęcenia, pesymizmu, maruderstwa, tzw. postawa na NIE.
Brak im jest uśmiechu, optymizmu, zwykłej radości.

Może taki przykład:
Firma opłaca pracownikowi prywatne ubezpieczenie zdrowotne, ale pracownik z tego tytułu płaci podatek.
Niby super rzecz ale..
Piotr Xiński - Phi.., ja i tak nie choruje po co mi to, wywalanie pieniędzy w błoto, znów marnotrawią kasę itd. Szefopwie wymyslili coś dla siebie, itd. Głośno i stanowczo demonstruje swoją postawę, powiedzmy wg niego jedyną słuszną.
Wypowiadane głośno zdanie na NIE powoduje, że inni zamykają się w sobie. znajduja sie jednak tacy którzy przełamią się i w zaciszu (żeby nie mówić, że nawet w tajemnicy) przychodzą do szefa i deklarują chęć skorzystania z takiej możliwości - wstydząc się przed innymi swojej decyzji. Ale oczywiście sporo osób nie podejmuje tematu.
Mija kilka miesięcy i co... panuje grypa, koniec miesiąca w przychodniach tłum i trudno się dostać do lekarza.
Nasz Xiński choruje. Choruje też jego kolega - ten który tajemnicy przyjął propozycje firmy. Spotykają się w prywatnej przychodni, mocno zatłoczonej, która to świadczy usługi także dla NFZ. Xsinski czeka już kilka godzin na przyjecie, a kolega przyjęty bez kolejki o wyznaczonej godzinie, z wieloma badaniami i z dodatkowa wizytą u laryngologa w celu wnikliwego przyjrzenia się choremu.

I jaka jest reakcja Xsińskiego - o nie wcale nie zmienił zdania dalej brnie na NIE. Wg. niego sytuacja jest skandaliczna, że on musiał czekać, że inni - "burżuje" widza tylko siebie i pchają się bez kolejki. Tak nie powinno być.

Wiem z doświadczenia, że za rok może dwa albo nawet więcej zrozumie i chętnie skorzysta z propozycji firmy, lub będzie żałował że tego nie zrobił.
Tylko szkoda, że stracił tyle czasu.
Szkoda ze swoim NIE, zbyt stanowczym, jednoznacznym i głośno wypowiadanym, często i przy różnych okazjach, zamyka drogę innym, blokuje ich, wpływa negatywnie.
To jest moje DLACZEGO?
Jak reagować na taką sytuację, nie manipulując innymi czy nie próbując ich zmienić.
Mariusz powiedz czy wg Ciebie mam prawo, a może mam wręcz obowiązek reagować.
Metoda 5Why - załatwia sprawę. Choć wiem, że Xsinski skwituje to jako atak na własna osobę czyli jak mówisz będzie:

> ...otwarta wojna pracownika z szefem.

Oczywiście wszystko zależy od formy rozmowy - to jet najważniejsze, ale bardzo trudno jest rozmawiać z tzw. nieomylnym i wszystkowiedzącym i jeszcze na dodatek nastawionym na NIE.
A poza tym czy rozmawiać czy zostawić (olać).
Kogo uszanować Xinśkiego czy pozostałych?
Znacznie więcej osiągniesz akceptując ludzi takimi jakimi są i wysłuchując ich. Akceptowany i szanowany pracownik nie będzie ryzykował walki z przełożonym. Człowiek przyciśnięty do ściany broni się i walczy, nawet z szefem.

Pięknie powiedziane - całkowicie słuszne Mariuszu - w pełni je akceptuję, rozumiem i chcę nimi zawsze się kierować, od zawsze.
Tylko, że coraz częściej mam wrażenie, że zaczynają mi brzmieć jak pusty slogan.
ep

konto usunięte

Temat: Człowiek - źródłem problemów.

akurat jestem w trakcie czytania Coovey'a "osme pzryzwyczajenie" i chyba kilka zdan z tej ksiazki byloby pomocne jako pozywka do rozmyslan na temat.

Wg Coovey'a postawa pracownika jest odzwierciedleniem postawy przelozonych w szerokim tego slowa znaczeniu.
oto fragment jego wypowiedzi analizujacy wszystkie mozliwe postawy pracownika
pkt 1 - postawa pracownika: rebelia i dymisja - kiedy nie traktuje sie pracownika odpowiednio ani pod wzgledem okazywanego szacunku codziennego ani pod wzgledem gratyfikacji finansowej
pkt2 postawa pracownika: zlosliwe posluszenstwo- w tym przypadku gratyfikacje finansowe sa odpowiednie do oczekiwan, ale pracownik traktowany jest bez szacunku

...dalej jest jeszcze kilka punktow ale na moje oko, to wlasnie mamy tu do czynienia z punktem drugim. Wystarczy zmienic nastawienie przelozonego aby pracownik sie zmienil.

Czlowiek nie jest zrodlem problemow.

p.s.przyklad z grypa jest mocno przesadzony, jest gdzies granica, gdzie firma nie powinna sie juz interesowac zyciem prywatnym pracownika.jego poglady "socjalistyczne" pt wszyscy rowni (w podanym przykladzie oczekiwanie na lekarza) nie powinne byc w zadnym razie roztrzasane na rowni z jego postawa wobec obowiazkow jako pracownika.Małgorzata Kamienska edytował(a) ten post dnia 07.02.09 o godzinie 00:03

Następna dyskusja:

Zacznijmy od tego: jakie zn...




Wyślij zaproszenie do