Temat: zdrada
Przykład Turecki potwierdza tylko, że sankcje nie powstrzymują problemu. Zakazany owoc...
Sankcje prawne też nie bardzo da się umocować w systemie. Nawet na pytanie - dla czego, patrząc na stronę prawną, powinienem być wierny - nie jest łatwe do rozstrzygnięcia. Przecież o ile strona zdradzająca nadal utrzymuje rodzinę i relacje w niej, fizycznie nie cierpi na tym nikt z powodu samego posiadania kogoś na boku, to gdzie jest problem? Zdrada staje się problemem, o ile jest przyczyną rozpadu rodziny, jeśli druga strona żyje w niewiedzy, a partner nie zaniedbuje podstawowych potrzeb rodziny, to prawnie i społecznie jest OK. Dylemat jest natury moralnej wg mnie i w związku z tym można raczej myśleć o tym od strony doradztwa psychologicznego o naturze prewencyjnej. Albo o kimś w rodzaju audytora dla par zamierzających się pobrać. Kiedyś istniała instytucja swatki, która oceniała szanse powodzenia.
Kolejne rewolucyjne rozwiązanie, to "legalizacja" zdrady. W dawnych czasach normą było posiadanie kochanki/kochanka. Wszyscy o tym wiedzieli, wręcz dziwne było jeśli ktoś w ten sposób nie postępował. A mimo tego małżeństawa były szczęśliwe, co potwierdzają opisy historyczne. Człowiek nie ma monogamii wpisanej w geny, monogamia jest społecznym sposobem na zwiększenie szans przeżycia potomstwa w warunkach industrialnej cywilizacji.
Rzecz jasna są to moje rozważania teoretyczne, a nie propozycje rozwiązań na dziś, czy wyraz światopoglądu. Wolę to napisać, bo zaraz mi ktoś byłby gotów zmyć głowę :)