Temat: przez 26 lat singielka ...
Anna Hajdukiewicz:
Ja wiem, ze to przykre, smutne i ze czlowiek z czasem zaczyna miec nawet fobie na tym punkcie. Ale jestesmy rozni. Sa tacy, ktorzy w wieku szkolnym nie maja powodzenia, a jak dorosna, to sie nie moga opedzic od zainteresowanych, sa tacy co maja odwrotnie. To JEST normalne.
To co napisze ponizej moze wydawac Ci sie dziwne, krzywdzace itp, ale prosze przeczytaj to na spokojnie.
Masz 26 lat, ludzie w tym wieku sa czesto swiezo po studiach, szukaja nowej/pierwszej pracy. Ucza sie i rozwijaja, maja mnostwo kontaktow w nowych srodowiskach. Maja milion mozliwosci poznac kogos, kto bedzie pasowal.
Pisalas, ze wzielas urlop dziekanski, czy po nim wznowilas studia? Jesli nie, to moze warto rozwazyc te mozliwosc? Piszesz w profilu, ze jestes bezrobotna, moze warto rozwazyc podjecie jakiejs pracy (nawet w przyslowiowym McDonald's, czy np jako kelnerka w restauracji)? To wszystko sa sugestie majace na celu tylko to, zebys zastanowila sie co mozesz zmienic, zeby bylo lepiej. Nie w kwestii Twojego zwiazku, co raczej Twojej samooceny i komfortu zycia.
Mam troche znajomych, ktorzy singlami byli dluuugo (a niektorzy sa wciaz). I maja wyzsze wyksztalcenie, prezencje i wszystko. Ot czasami ktos nie ma szczescia przy wyborze, czasami ma za wysokie wymagania. Bywa. Ostatnio znajomy poznal dziewczyne. Moze by im sie nawet ulozylo, gdyby nie byly dziewczyny, ktory pod katem mojego znajomego rzucal nawet grozby pomocy przeniesienia sie na tamten swiat. Relacja byla na tyle swieza, ze znajomy po prostu zrezygnowal. Kolezanka przez wiele lat byla sama. Cos nie mogla trafic na tego co trzeba. Relacje rozpadaly sie po kilku miesiacach, max 2 latach. A teraz jest szczesliwie mezata (od 2 lat, a ma 40 lat)
Nie masz obowiazku miec powaznej relacji w wieku 26 lat. Za to masz obowiazek dbac o siebie, dbac o swoje dobro i swoje samopoczucie. Odpuszczanie sobie jest najkrotsza droga do samotnosci, bo prawda jest taka, ze jesli Ty o siebie nie zadbasz i nie zrobisz sobie dobrze, to nikt tego nie zrobi za Ciebie. Jestes jedyna zainteresowana w tym temacie i jedyna, ktora zna siebie tak dobrze.
Rozumiem, ze czujesz sie samotna i pewnie oszukana przez... no wlasnie przez kogo? przez zycie? rodzicow? mezczyzn ktorych poznalas? No coz, tak to juz jest. Zycie to nie bajka, o swoje trzeba powalczyc.
Dlatego nie skupiaj sie nad tym jak CI zle. Podejmij jakies dzialania, badz samodzielna i niezalezna. To da Ci poczucie bezpieczenstwa. Poznawaj nowych ludzi, miej znajomych i przyjaciol, na ktorych mozesz sie oprzec i wygadac jak jest Ci zle. Na ta powazna relacje przyjdzie kiedys czas.
I owszem pytania o Twoje relacje z rodzicami, o ich relacje miedzy soba sa calkiem uzasadnione. Bardzo czesto powielamy scenariusze, ktorych nauczylismy sie jako male dzieci. Co nie oznacza, ze musimy je powielac. Podstawa jest zapewnie samej sobie wszystkiego tego, czego moge potrzebowac. Czyli rozwoj, praca, znajomi i przyjaciele. To daje poczucie bezpieczenstwa, zwieksza samoocene. Wtedy latwiej dokonac tego dobrego wyboru, latwiej sie skupic na kims czy komus zaufac. Bo nie wybieramy dlatego, ze nas goni potrzeba, tylko dlatego, ze czujemy chemie, ze to jest wlasnie "ten".