Temat: Camino 2008
no tak, nie mam prawa oceniac sposobow odbycia camino, bo kazdy robi to co mu pasuje.
Mam natomiast prawo do wyrazenia wlasnego zdania. Mnie rowniez Camino nauczylo wiele pokory i szacunku do innych ale i do siebie rowniez. Spotkalem wiele osob, majacych mniejsze lub wieksze przypadlosci zwiazane z wedrowka, u mnie na szczescie skonczylo sie tylko zejsciem paznokcia , lekkimi odciskami i rozwalonymi kolanami ( lekotki).
Widzialem ludzi , ktorzy po dojsciu do Albergue sciagali buty a ich skarpety byly czerwone od krwi- ale szli dalej.
Zadna z nich nie narzekala- Kazda z nich czula niesmak widzac takich " turistas". Wiem bo w santiago spotkalismy sie i rozmawialismy o tym,
Byli tez ludzie, starsi hiszpanie z reguly, idacy z plecaczkami i pusczajacy przodem swoje duze plecaki tzw "Camino express" czyli taxi busem, ale trudno wymagac od pana idacego o lasce dzwigania duzego plecaka.
Najlepszym sprawdzianem byla taka babcia zebraczka ,stojaca tuz przed monte del Gozo. Praktycznie Kazdy zatrzymal sie , sciagnal plecak, wyjal portfel i podarowal jej jakas drobna sume.
Praktycznie kaZdy z wyjatkiem wlasnie tych "turistas" i grupy mlodych niemcow, ktorzy ostentacyjnie patzrac na nia z pogarda przeszli obok.Bylo mi autentycznie wstyd za nich, choc nie powinno nie to obchodzic, a jednak czulem ze ta babcia to element calosci, i jeden z testow jakich wiele bylo po drodze. Postrzeganie duchowe bardzo sie wyostrza, sczegolnie na trasach gdzie idziesz sam(a)- niestety na Frances rzadko jestes sama, wiec moze Ty inaczej na patrzysz- twoje prawo.
Na Camino nic sie nie dzieje przypadkiem. I wszystko ma swoj z góry ustalony sens.
Tego sie tam nauczylem.
Tommi S. edytował(a) ten post dnia 26.10.08 o godzinie 21:03