Temat: jak ujarzmić wściekłego dwu- trzy- cztero- latka?
Nasz Damianek poczęstował nas sporą dawką nerwów gdy wymyślił sobie "zanoszenie się", metoda która w jego mniemaniu miała na wszystko działać. Przy pierwszych razach wpadałam z mężem w lekką panikę bo dziecko robi się sine i nie oddycha, przytuliłam i było ok. Po kilku takich akcjach udaliśmy się do pediatry która nam wytłumaczyła, albo spryskanie zimną wodą twarzy albo klaps w tyłek, działało do chwili. Ostatni jego taki wybryk był rok temu i myślę, że ostatni bo chyba sam się wystraszył, czegoś mu nie chciałam dać i pokazał co potrafi, o mało sama nie zeszłam z tego padołu, nie działało nic, ani klaps ani woda ani przytulenie, mały już fioletowy cały, przelewa mi się przez ręce a ja stoję z nim na środku pokoju i nie wiem co zrobić, głos mam podobno bardzo donośny, w bezsilności ryknęłam na niego "oddychaj" i oportunista załapał, że przegina.
Teraz jego demontracje to rzucanie zabawkami, przepychanki z ławą itp. czesto nie reaguję na to co wyprawia, jak bije pięścią w ławę to mówię żeby uderzył mocniej bo napewno go jeszcze za mało boli, czasami jak rzuca zabawką grożę, że jak nie potrafi szanować zabawek to wyrzucimy je do kosza a wie, że potrafię to zrobić i nie żal mi auta czy miśka.
Kiedyś nie chciał sprzątnąć klocuszków, takie małe do układania obrazków na płytkach, 5 minut wcześniej je posprzątałam ale on znowu je wyrzucił z pojemnika na podłogę i nie reagował na moje prośby, powiedziałam, że zaraz będę oskurzać podłogę to wciągnę te klocki i nie będę już ich więcej sprzątać. Nie chciał posłuchać, więc wyciągnęłam ten odkurzacz, było wrzasku co nie miara, w popłochu zbierał wszytstkie duże zabawki bo bał się że i te odkurzacz wciągnie, po tej drastycznej lekcji nie mam problemów ze sprzątaiem.
Na jego ataki złości staram się patrzeć z pewną dozą wyrozumiałości, też taka byłam, to tylko dziecko i te emocje w nim siedzą więc niech się pozłosci po chwili mu przechodzi i tłumaczę mu dlaczego jego zachowanie było złe.