Temat: Uderzenie w tył auta.
Witam.Jechałam z mężem droga szybkiego ruchu w Holandii. Mąż zaczął zwalniać ponieważ chciał wjechać na stację benzynową ktora byla po lewej stronie drogi. Z na przeciwka jechały jeszcze dwa auta więc mąż zwolnił jeszcze bardziej aby je jeszcze przepuścić. W tym momencie poczuliśmy silne uderzenie w tył auta. Zorientowalismy się wtedy, że ktoś z duża prędkością wjechał nam w tył. Mąż próbował jeszcze zjechać na pobocze aby nie blokować drogi, ale było to już utrudnione ponieważ poczuł, że tylne prawe koło już nie chce się kręcić. Gdy wyszliśmy z auta, pobieglismy aby udzielić pomocy Pani która spowodowała kolizję. Na szczęście oprócz bólu karku nic jej nie było. Nasze auto niestety nie nadaje się do jazdy. Prawe koło jest wyrwane. Uważam, że kobieta która spowodowała wypadek, albo korzystała z telefonu i pisała smsa i może w ostatniej chwili gdy się zorientowała, że nie zdąży zahamować odbiła w prawo i uderzyła nas w prawy tylni róg auta. W momencie gdy mój mąż poszedł udzielić jej pomocy, poprosiła go aby znalazł jej telefon (który najprawdopodobniej wyleciał jej z ręki w trakcie kolizji). Był na wycieraczce pod siedzeniem pasażera (w mojej ocenie nie jest to miejsce na trzymanie telefonu). Kobieta również mogła się zamysleć lub gdzieś zapatrzec i nie zwrócić uwagi na to, że mój mąż zwalnia aby wjechać na stację benzynową. Gdyby ta Pani patrzyła na drogę, z pewnością zauwazylaby, że samochód przed nią zaczyna zwalniać i sygnalizować, że ma zamiar zjechać na stację benzynową. Tym bardziej, że było to na przeciwko stacji benzynowej powinno dac tej Pani do myslenia i powinna zachować w tym miejscu szczególną ostrożność. Teraz ubezpieczalnie mają dochodzić między sobą o to czyja strona była winna. Kobieta która uderzyła nas w tył auta zaRzeka się, że nie mogła unikać zderzenia ponieważ mój mąż w jej ocenie gwałtownie zahamował. Nawet (nie wiem skąd) dorwala jakiegoś świadka. Policja na miejscu, tylko zabezpieczyła miejsce wypadku, sprawdziła trzeźwość kierowców I narysowala wypadek na protokole dla ubezpieczalni. Resztę według nich ma dochodzić ubezpieczalnia. Co sądzicie o tym wypadku? Kto według was jest winny? Ja myślę, że mój mąż jest nie winny, przecież sygnalizował że chce wjechać na stację. Myślę, że kobieta poprostu szuka czegokolwiek aby wybielic się w tej sytuacji.