konto usunięte
Temat: Discovering Europe... czyli Kuba pojechał w siną dal...
Rafał Ł.:
By the way - czy ty się tam dziennie golisz ? Ja miałbym już brodę do kolan :o)
Trzymam kciuki i szerokości życzę ! :o)))))
Saso, golenie to czynność niedzielna ;) - jak tego nie zrobię to mnie zaczyna wszystko pod kominiarką kłuć w pewnym momencie ;)
a tymczasem...
Na krańcu (Starego) Świata...
Środa / Czwartek – został jeszcze piątek do nadrobienia, ale to już jutro.
Lizbona była pierwszym miastem po drodze, które opuszczałem z lekką niechęcią. Rzeczywiście bardzo przyjemne miejsce – trzeba tu będzie kiedyś jeszcze powrócić.
Po spakowaniu wszystkiego skierowałem się do Cabo Espichel jest to jeden z przylądków, które znajdują się niedaleko Lizbony, a drogę do którego polecił mi gość z Hondy. Rzeczywiście, bardzo kręta droga, płaski lecz zalesiony teren oraz kiepskiej jakości asfalt dostarczyły wrażeń. Dodatkowo spotęgowanych tym, że się lekko rozleniwiłem ostatnio na łatwych technicznie drogach pokonanych w ciągu poprzednich dni, jak i również tym, że ogólnie zauważyłem u siebie ostatnio tendencję do pewnej ociężałości porannej ;) zupełnie nie wiem o co chodzi ;)
(więcej na http://spacewideopen.blogspot.com)