Temat: profesjonalny PR :)
Bra Ma:
Tak sobie z ciekawości zajrzałam. Profesjonalny PR... I cóż widzę?... Kompleksy obleczone w postać jakiejś niezidentyfikowanej bliżej pani Kasi. Nieobecnej pani Kasi, z którą dyskutuje się z kamieniem w ręku. Co ja mówię! Nie dyskutuje, monologuje! Przez trzy strony! I jeszcze quasi-żargon. Panie! (kimkolwiek jesteś), bądź wyrozumiały dla przypadłości ludzkich!
W pełni zgadzam się z Pauliną. Jeśli chcesz dyskutować o czymkolwiek to się podpisz, albo zamilcz. Pani Kasia jest osobą fizycznie żyjącą na tym świecie i obecną wśród nas.
Napisałem tutaj post (nie sądziłem, że aż tak długo będzie żył), bo ciągle odnoszę wrażenie, że polski PR jest dość specyficzny. Ale nie zawsze. I tutaj ukłon w stronę Pauliny, którą najpierw poznałem tutaj, a później miałem okazję poznać telefoniczne przy okazji dokumentowania tematu dotyczącego pewnej firmy oponiarskiej. Szkoda tylko, że firma PR miała większą chęć wyjaśnienia problemu, niż sam jej klient ( - Prześlemy do analizy, za pół roku będą wyniki - gdybym robił rocznik oponiarski to może by mnie to ciągle interesowało), ale uczcie się pjaru od Pauliny, bo warto: konkrety, dotrzymywanie terminów (nawet mimo tego, że mój testowy telefon permanetnie się wieszał, Ona uparcie do mnie dzwoniła z wiadomościami i tylko mam nadzieję, że nie słyszała tego, co ja gadałem na temat tego telefonu do operatora).
A wracając do wątku głównego, to ciągle mam nieodparte wrażenie, że 3/4 polskich pijarowców (w tym no name'owa autora tego wpisu), żyją w realiach Misia).