Temat: Nie dla lustracji?
Nie chodziło mi o wiarę w skuteczność protestu, lecz o sekwencję działań i jakąś konsekwencję. Tego potworka legislacyjnego lepiono kilka miesięcy i nie robione to było w jakimś ciemnym kącie. Przeciwnie, wieści o sporach przekazywane były sukcesywnie społeczeństwu przez tych samych dziennikarzy, z których wielu obecnie podnosi rwetes.
Pytam więc, czemu na etapie prac nie organizowano protestów, szczególnie ta grupa, która teraz odmawia podpisywania - jak to nazywają niektórzy - lojalek IV RP? Były pojedyncze głosy, które próbowały juz wówczas zorganizować protest. Nie przeciw lustracji jako takiej, lecz przeciw debilnym rozwiązaniom prawnym.
Pisałem o tym nawet i tu ponad miesiąc temu. Też zainteresowanie bliskie zeru. Teraz zaś, jak sie mleko rozlało, również komentatorów tzw. społeczeństwa bez liku i wszyscy mają coś do powiedzenia.
Jak ktoś nie chce sie lustrować, to jego sprawa i święte jego prawo do tego. To samo i na odwrót. Chce, jego rzecz. I nie w tym problem czy lustrować, ale w tym, jak lustrować. Zwłaszcza, że sankcje mają grozić za sam fakt niezłożenia oświadczenia, a nie za to, co w tym oświadczeniu miałoby być.
Mamy więc taka ciekawą sytuację: dziennikarz, który całymi latami pisał pod dyktando i w interesie reżimu, poda to w oświadczeniu i pisze sobie dalej. Bo nie oszukujmy się, że naraz społeczeństwo sie od takiego odwróci. Bajki.
I druga strona: ktoś całymi latami pisał przeciw reżimowi, ale wkurza go sam fakt, że ma sie teraz tłumaczyć, że nie był świnią, więc odmawia podpisywania "lojalki" i od razu podpada pod sankcje, łącznie z 10-letnim zakazem wypowiedzi, czyli de facto zakazem wykonywania zawodu. Za jednym zamachem złamane dwie zasady konstytucyjne.
Dochodzi do tego krąg zobowiązanych - było i o tym na którejś grupie: "600 milionów do lustracji". Zainteresowanie tematem? Znów bliskie zeru. Jak podpisano ustawę, nastąpił Wielki Wybuch.
Polska specjalność - powrzeszczeć, pomachać szabelką, a nuż się przy okazji uda coś dla siebie wysmyknąć na medialnym oporze przeciw władzy.
Ciekawe, jakie będa reakcje na skutki tego dziwoląga prawnego, gdy przyjdzie do lustracji niejakiego o. Rydzyka, bo w myśl przepisów on również jest obowiązany do lustracji i cała jego świta z TV Trwam. Zaraz będziemy świadkami kolejnych oryginalnych pomysłów, tym razem z quasi-interpratacją ustawy.
Jak ja, na przykład, mam wyegzekwować takie oświadczenie od korespondenta z Montrealu, Sydney czy Mińska? Pól biedy jeszcze, gdy to polscy korespondenci, a co z obcokrajowcami?
Pozostaje czekać do rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, który kilka przepisów wyśle gdzie ich miejsce - na śmietnik. Tak, jak z częścią ustawy o oświadczeniach i sankcjach dla samorządowców.
A do tego czasu mozna zahandlować guzikami, jak słusznie poddała myśl jedna z dziennikarek, która nie chce podpisywać lojalek.