Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Rainer Maria Rilke*

Rodzeństwo

I


O, z jakim pieściliśmy skamleniem
ramiona i lica nasze, Kochana,
zaś noc się ukryła jak ranne zwierzę
w pokojach, przez nas przecierpiana.

Czy dla mnie wybrano ze wszystkich twą postać,
czy nie dość w siostrze było uroku?
Miła jak dolina była twoja istota
i teraz się chyli spod nieboskłonu

niewyczerpanym zjawiskiem i włada.
Dokąd mam pójść, gdzie moja droga?
Ach, lecz ty z gestem opłakiwana
pochylasz się ku mnie, Niepocieszona.

II

Pozwól byśmy w tej słodkości ciemnej,
nie poznali, dokąd nasza łza się toczy.
Jesteś pewny, że cierpimy od rozkoszy
albo lśnimy od wypitych cierpień?

Mniemasz, płacząc, że niedosyt niebywały
boleśniejszy jest niż rozrzutny dar?
Gdy narody świata, Chrystus Zmartwychwstały
kiedyś nam odkrewni, my zaś, jacykolwiek dwaj,
przy fanfarze odśmiertelniającej nagle
opuścimy chwiejnie nasz rozpękły grób;
o, jak wtedy, chociaż dziwna wprawdzie
chęć do ciebie, zda aniołom się niewinna już.

Bo i ona tkwi nam w duszy od zarania,
popatrz: w tym Promiennym, który żarzy się i wznosi.
Potem zgiąć pomożesz mi kolana
i uklękniesz obok mnie i spojrzysz.

tłum. Bernard Antochewicz

z cyklu „Wiersze do nocy”, w: R. M. Rilke: Wiersze rozproszone
i pośmiertne z lat 1906-1926. KAW, Wrocław 1991

*notka o poecie, inne jego wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.01.10 o godzinie 12:42
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Marta Berowska*

Listy Margaret Trakl do brata

List 1


Mogliśmy grzeszyć tylko tak jak oni:
zbyt śmiałym spojrzeniem
szeptem w towarzystwie
Lub głośnym pytaniem rzuconym w jadalni
za co ciotki karciły nas wzrokiem

Mogliśmy grzeszyć tylko tak jak oni:
kłamać naiwnie ot — jak wszystkie dzieci
to nawet było w domu dozwolone
szło się na chwilę do kąta
a potem
Bóg przebaczał
i znów było wolno

Ale nasz grzech był inny
oni tak nie mogli
pamiętasz Georg
latem
przy otwartym oknie
straszył nas cień drzewa...
Poznawałeś mnie całą pierwszy
pierwszy raz


List 2

Przebiśniegi
jak krople potu na twym czole
kiedy po nocy ze mną wdziewałeś pospiesznie
swoją koszulę z zapachem apteki.

Prędzej prędzej mówiłeś
kołnierzyk mankiety
guziczek spadł
co będzie gdy go ciotka znajdzie?
Ach Georg
czy ty się nigdy nie przestaniesz bać?

Przytulałeś mnie prędko a ja tak pragnęłam
twojego spokojnego oddechu przy skroni
twojego szeptu innego niż strach.
Ten szelest pod drzwiami to myszka
Georg
a to pogwizdywanie —
wiatr w nieszczelnym oknie

I tylko krzyk był bliski. To był mój krzyk. Tak
tego krzyku nigdy nie chciałeś mi wybaczyć.


List 3

Zawsze cię denerwował nadmiar wszystkich rzeczy
potrzebnych do spania poduchy falbany
czepeczki sztywne od krochmalu
i prześcieradła na których wszystko
było widać Georg i nas było widać
i w końcu ciotki zobaczyły.

Wtedy ty poszedłeś do wojska a ja
prosto w łapy tego rzeźnika...
Nie nazywaj go proszę moim mężem.
Ja
nie pragnęłam by został nim ten wielkołapy
Niemiec pachnący jak golonka z piwem
rzucający się na mnie z okrzykiem zdobywcy.

Teraz nie ma poduch falbanek czepeczków
dobrze jeśli jakaś twarda kanapa
to nie on —
nie on dyszy nade mną każdej nocy
biorąc co jak sądzi słusznie mu się należy
nie on Georg lecz ty
i dlatego
przyciągam go czasem udami tak blisko...
*Marta Berowska (ur. 1952) – poetka, autorka książek dla dzieci, sztuk teatralnych
i słuchowisk radiowych. Wydała m. in. tomiki poezji: „Za kurtyną z koralu” (1981) i „Szczury Pana Boga” (1991).

wiersz jest też w temacie Listy poetyckie

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Danuta Wawiłow

Moja siostra królewna


Moja siostra królewna
ma z papieru koronę
i ma długie warkocze,
i ma oczy zielone,
moja siostra królewna.

Moja siostra królewna
jest najlepsza na świecie,
kiedy bajki mi czyta
albo gra mi na flecie,
moja siostra królewna.

A jak stoi przed lustrem
i mnie wcale nie słucha,
wtedy mówię jej na złość,
że jest wstrętna ropucha,
a nie żadna królewna.

Jak ją rąbnę niechcący,
zaraz leci do mamy,
ale to jest nieważne,
bo i tak się kochamy
z moją siostrą królewną.

Rano idzie do szkoły
w swym czerwonym berecie
i z tornistrem na plecach,
a wy wcale nie wiecie,
że to idzie królewna.

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Zbigniew Herbert

Siostra


Dzięki nieznacznej różnicy wieku zażyłościom dziecinnym
wspólna kąpiel tajemnicy puszystych włosów i miękkiej skóry
mały Cogito odkrył ? że mógł być siostrą
(było to tak proste jak zamienienie miejsca przy stole
gdy rodzice wyszli i babka pozwalała na wszystko)
a ona właścicielką jego imienia łuku męskiego roweru ba nosa
na szczęście nosy mieli różne brak podobieństwa fizycznego
pozwoli uniknąć dramatycznych konsekwencji
skończyło się na dotyku dotyk się nie otworzył
i młody Cogito pozostał w granicach swojej skóry

ziarno wątpliwości podważenie principium in dividuationis
tkwiło wszakże głęboko i pewnego popołudnia
trzynastoletni Cogito ujrzawszy na ulicy Legionów
dorożkarza
poczuł się nim tak dokładnie
że wysypały się mu rude wąsy
a rękę sparzył zimny bat

z tomu „Pan Cogito”, 1974
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Rodzeństwo

Jarosław Iwaszkiewicz

Do siostry


Umarłaś w mrozy. Jakie były śniegi!
Już nie mam kogo spytać: czy pamiętasz?
Musi wystarczyć przechadzka na cmentarz.
Samotna pamięć wątłe snuje ściegi,

A dzisiaj w nocy śniły się pokoje
Domu, co dawno zgasł jak świeczka w dłoni.
Lekko kołysał echem ucho moje
Stukot przed domem kopyt naszych koni.

z tomu "Muzyka wieczorem", 1980
w: J. Iwaszkiewicz: Urania i inne wiersze,
Czytelnik, Warszawa 2007
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Józef Baran

Niedziela brata


rankiem matka do oczu
natarczywie się dobija
aby poderżnąć gardło łące

a on jeszcze za górami snu
a w nim jak w sezamie złota
huczy muzyka kapeli
bo nie zdążyła się od wczoraj wyprowadzić

ech! wsi weselna wsi niedzielna

w południe mu wódka głowę zawracała
wieczorem on dziewczynom poszedł zawracać
zbratał się brat na dobre z młodością
po moich starych śladach
nocą na szklane góry z kumplami chadza

na wesele na drugą wieś szli ze sztachetkami
do królewien swych
przez pola i las wiodła ich gwiazda na skróty
a w kieszeniach polskie złote
brzęczały na przypłacanie

potem wiatr zarośnięty liśćmi niegolony od jesieni
diabłom na uciechę do piekł porwał
zachrypnięte ich śpiewki
suknie pomagał w górę zadzierać

a dziś znowu razowy poniedziałek
w gardle staje i kazanie matki cierpkie jak cytryna

z tomu "Nasze najszczersze rozmowy", 1974

wiersz jest też w temacie Wiersze na każdy dzień tygodnia
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.02.13 o godzinie 03:00
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Rodzeństwo

Jadwiga Zgliszewska

Jak rozwidlenie rzeki
od samego jej źródła
płynące
w dwu korytach

aorta mojego serca
i lustro duszy
co nigdy nie skłamało

centrum troski
wzajemnie symetrycznej
i serce
bijące równym rytmem
w dwu połowach

ja
z nabożeństwem należnym
tę pieśń dzisiaj niosę
mojej dwadzieścia minut starszej
siostrze bliźniaczce

/2010-01-04/Jadwiga Z. edytował(a) ten post dnia 04.01.10 o godzinie 19:38

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Potwór


Nous sommes les Soeurs Siamoises
du Luna Parc...
Cały ciężar istnienia musiał spaść jak raz
na wątłość naszych białych bark.
Natura splatając pnie drzew,
szalejąc bujnością wiosny,
spłodziła myślący krzew,
igraszkę o brwiach żałosnych - - -

- Mesdemoiselles Margueritte et Mary -
przerażający dziwoloąg:
Nóg, oczu i rąk po cztery,
wspólna talia, dwa serca złączone niedolą.

Płoniemy wstydu rumieńcem,
który róż z pudrem przesłania,
gdy na nas patrzą młodzieńcy
godni kochania.

Mamy mężów, którzy tańczą z nami
monstrualnego fokstrota.
Piekło wciąga nas na całe, po loki ze złota,
gdy we czworo zostajemy sami.

W cynicznych tonąc uściskach
do gwiazd w oknie mrugamy skrycie
i daleka odpowiedź błyska:
„Straszne jest życie!”

Czasem kaszle Margueritte. Nie lubię,
gdy płuc skargą wybucha namiętną.
Chwytam jej rękę w przegubie
i liczę tętno.

Jej gorączka podnosi i moją ciepłotę,
a mój krzyk będzie echem jej krzyku,
gdy otworzą się przed nią drzwi złote
niebieskiego panopticum.

Dzięki Bogu jestem jeszcze zdrowa,
ale ona ma bronchitis i anemię...
jeśli zechce opuścić tę ziemię,
to jej trumna będzie kwadratowa.

O ile nie zaprzeda nas ojciec lub matka
do muzeum dziwolągów wszelkich ras.
Tam, za szybą, wychylimy kielich do ostatka,
my, zawstydzony szkielet:
- Les Soeurs Siamoises -

z tomu „Surowy jedwab”, 1932

Wiersz wpisałam wcześniej w temacie "Kalectwo"
http://www.goldenline.pl/forum/ludzie-wiersze-pisza/60...

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Tadeusz Różewicz

Był


Twój uśmiech już tak był
jak Imperium Rzymskie
o którym uczą się chłopcy
z niebieska tarczą.

Nie mogę wywołać
twojego uśmiechu
pochylony nade mną
starszy Bracie

starszy o trzyletnią
młodziutką śmierć

mówię o Tobie był
jak o obliczu człowieka
kopalnego.

Fotografia

dziś z dalekiego kraju
otrzymałem starą kartkę
widokówkę Erbalunga

Nigdy nie słyszałem tej nazwy
i nie wiem gdzie to jest
i nie chcę wiedzieć

Erbalunga

wczoraj otrzymałem
ocaloną fotografię matki
z roku 1944

matka na fotografii
jest jeszcze młoda piękna
uśmiecha się lekko

ale na drugiej stronie
odczytałem wypisane
"rok 1944 okrutny dla mnie"

w roku 1944
został zamordowany
przez gestapo mój starszy brat

skryliśmy jego śmierć
przed matką

ale ona nas przejrzała
i ukryła to
przed nami

z cyklu "Wiersze o Starszym Bracie",
w: Nasz Starszy Brat, 1992
Marta K. edytował(a) ten post dnia 07.01.10 o godzinie 14:13

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Włodzimierz Słobodnik*

Brat


Dziś jesteś śniegiem, zimą. Dym
Jest, bracie, obecnością twoją
I drzewa, które w śniegu stoją,
Są, miły dalszym ciągiem twym.

I ptaki, którym tak radośnie
Błękitu serce skrzydłem bić,
Są dalszym ciągiem twym. To nić,
Co w nieskończoność, miły, rośnie.

I okno to, przy którym sam
Siedzę, jest życiem twym, mój miły.
Obłoki mknące tu i tam
To ty i nie ma twej mogiły.

1934 r.

* * *

Bratu mojemu śmierć odebrała
Dni wiosenne - trawy płomienne,
Bratu mojemu śmierć odebrała
Dni letnie - niebieskie fletnie,
Mnie odebrała spokój,
Jasność przy boku,
Mnie odebrała spokój,
Pewność ziemskiego kroku,
Spokój - czyste powietrze,
Spokój - światłość na wietrze,
Spokój - kolejność pór roku.

Bratu mojemu śmierć odebrała
Dni jesienne - ogrody ciemne,
Bratu mojemu śmierć odebrała
Dni zimowe - anioły śniegowe,
Mnie odebrała ciszę,
Księżyca przejrzyste klisze,
Ciszę - drzewo uśpione,
Ciszę - serce zielone,
Ogrody, dąbrowy mniejsze.

1935 r.

z tomu "Wiersze", 1936

*notka o autorze w temacie Modlitwa
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 18.11.10 o godzinie 10:41

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Czesław Miłosz

O młodszym bracie


Jarosławowi Iwaszkiewiczowi

O czymże om, młodziutki, myśleć ma,
jeżeli nie o pędzie schylonych korabli
i o sławie boju powietrznego
nad olszyną, na granicy gór.

O czymże on, młodziutki, myśleć ma,
jeżeli nie o wieńcach nagrody i wyprawach,
i o wiosnach toczących rude rzeki
wąwozami lesistego kraju.

W miasteczku lśniącym butami poruczników,
pod szumem hangarów lotniczego pułku,
chodzi do szkoły. I w skrytym bezwstydzie
po sadach kradnie jabłka. O smutku, rozpaczy!
niech mu Bóg słodkie jabłka sąsiadów przebaczy:
o inne czyny trudno w Oszmianie czy w Lidzie.

O czymże on, młodziutki, myśleć ma,
jeżeli nie o nocnych wyprawach do sadów,
o peruwiańskich miastach zwierząt złotojadów
i o tym, jak okręty drze polarna kra –

A jeszcze co niedziela, w miedzianym okrzyku
szkolnej orkiestry, syczą narciarskie zawody
i słońce – ptak, jedyny z zimowych słowików,
ćwierka u zboczy, płozą pociętych na schody.

Już rośnie nasz towarzysz, dziecinny i nieznany,
następca wszystkich dzieł młodości prawie ślepej,
a jeśli na nas grom – ocali, co kochamy,
i będzie dalej szedł – ślepego brat poety.

Przesłanie

Mój nauczyciel, smutny, pogardliwy,
nie wie, że śledzę każdy jego krok.
Więc może za mną też oczami pływa
ten, co zrozumie pracę moich rąk.

Złączeni jednym węzłem dziedziczenia
spłyniemy z świata skamieniałych ust.
Aż pianę kruchą na udach z kamienia
w pomnika część zamieni bystry mróz.

Wilno, 1933/34

z tomu „Trzy zimy”, 1936
Marta K. edytował(a) ten post dnia 23.01.10 o godzinie 17:11

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Czesław Miłosz

Andrzej Miłosz (1917 – 21 IX 2002)


Mój kochany braciszku,
ileż to razy podziwiałem Ciebie za to, że byłeś sprężonym kłębkiem energii,
tak pewnie osadzonym w świecie i aprobującym ten świat.
Sam mało uzdolniony do sportów, przyglądałem się Twoim kolejnym pasjom sportowym: rowery, latanie szybowcem, skoki spadochronowe, żeglarstwo,
łącznie z dyplomem dalekomorskiej żeglugi; czyli życie Twoje przed wojną było
nieźle wypełnione, co nie przeszkadzało zaangażowaniom politycznym.
W polityce nigdy nie było między nami rozbieżności, bo w latach wielkiej fali nacjonalizmu i szowinizmu Ty współredagowałeś pismo lewicowo-demokratyczne „Orka na ugorze”, z którym to pismem współpracował, między innymi, Herling-Grudziński. Tę orientację polityczną zawdzięczałeś, moim zdaniem, twoim genom, to znaczy wrodzonej szczerości i tolerancji. Tej samej, z której tak byliśmy dumni, jako cechy naszego dziadka Zygmunta Kunata.
W czasie wojny wielu ludzi zawdzięczało Tobie ocalenie, a byli to, między innymi,
Żydzi z wileńskiego getta. Zmieniłeś dom z ogrodem, który wynajmowałeś w Wilnie przy ulicy Popowskiej, na azyl dla zbiegów z getta. I po stokroć zasłużyłeś na drzewko w Jerozolimie i tytuł „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Uratowałeś też dwukrotnie naszych rodziców. Raz od uwięzienia w Berezweczu, gdzie NKWD wymordowało polską inteligencję północnej Wileńszczyzny, drugi raz przed wywózką na Syberię. Ciebie samego wiele razy ratowała Twoja bezinteresowna szczodrość
i dobroć. Uratowałeś życie nieznanego Tobie człowieka, ściganego przez Niemców,
a człowiek ten okazał się dowódcą sowieckiej partyzantki i odwdzięczył się glejtem,
który wydobył Ciebie z łapanki na wywózkę, po drugim zajęciu Wilna przez Sowiety.
Twoje przygody wojenne nigdy nie zostały przez Ciebie spisane, mimo namów z mojej strony. Były to liczne niebezpieczne akcje podejmowane przez Ciebie z własnej inicjatywy, jak też na rozkaz AK.
Twoja działalność jako twórcy filmów dokumentalnych po wojnie była nie raz utrudniona z mego powodu, to znaczy tzw. „wroga Polski Ludowej”, i w pewnym sensie czuję się odpowiedzialny za lata przeżyte przez Ciebie w ubóstwie. Nigdy nie osłabiło to jednak więzów braterskiej serdeczności. Pośród Twoich filmów są uczciwe wywiady z niedoszłymi ofiarami pogromu w Kielcach oraz piękne kolorystycznie reportaże z naszej rodzinnej Litwy.
Byłeś dzielnym człowiekiem, ale najbardziej dziwiła mnie Twoja dobroć, która zresztą chroniła Ciebie w różnych opresjach, bo wszędzie byli ludzie, którzy Tobie coś zawdzięczali.
Muszę tutaj dodać, że w naszej rodzinie byłeś strażnikiem tradycji rodowych, że dbałeś o groby naszych przodków na Litwie w Wędziagole i Świętobrości. A także parę razy naprawiałeś płytę na grobie naszego ojca w Krakowie. Byłeś też niejako łącznikiem naszej rodziny, rozrzuconej od Australii po Kalifornię.
Dopóki żyjemy, niedostatecznie cenimy naszą powszedniość, łącznie z powszedniością naszych braterskich spotkań. A teraz jedyną pociechą dla mnie jest myśl o Twoim pogodnym i spokojnym przyjęciu własnej śmierci.
Byłeś chrześcijaninem, nigdy nie powołującym się na swoją wiarę jako ukryty motyw Twoich działań w obronie bliźniego. Należałeś do nielicznych ludzi, mało myślących
o sobie, a ciągle troszczących się o innych. Życie Twoje było biegiem, w sensie dosłownym, bo niemal do końca lubiłeś co dzień biegać, i w sensie przenośnym, jako nieustanne optymistyczne dążenie.
Żegnaj, Andrzeju, i mam nadzieję, że dalej będziesz uprawiać swój bieg na niebiańskich łąkach.

"Tygodni Powszechny" Nr 40 (2778), 6 października 2002


Obrazek
od lewej: Andrzej Miłosz i Czesław Miłosz,
Światowy Kongres Pen-Klubu, Warszawa 1999
Marta K. edytował(a) ten post dnia 18.09.11 o godzinie 05:23
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Rodzeństwo

Rafał Wojaczek

Siostry syjamskie


Trzynastoletnie życie pobożnie zrośnięte
We wspólnej śmierci: wierzysz, że pewnym narzędziem,
Przenikliwym językiem, oddzielisz od siebie?

Sentymentalna skórka osobności ranę
Zabliźni: myślisz, widząc wypolerowane
Aż do nagości ciałka, co leżą na tacce

Stołu w operacyjnej sali tego wiersza.
Ale ty chcesz na Kaukaz. Ale widzisz: ręka
Jednej, wciąż dłuższa, z kratki na podłogę ścieka

Wszystkimi napuchłymi naczyniami żył.
Jest obrzydliwy kolor: barwa sekund i
Liczysz razem ze śliną z ust cieknące im

- i jeszcze smrodzą. Więc już nie czekaj: pobożnym
Zmysłem jasnowidzenia oznacz sobie strony
Lewą i prawą śmierci: tnij - lecz zostaw głowę.

II-III 1968

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Julia Hartwig

Na cześć moich braci


Dziękowaliśmy Bogu żeśmy się uchronili w czasach klęsk
rodzina która mogła się siebie doliczyć
Wyszliśmy z tego i udało się nam żyć dalej
Jeden brat powrócił po dwóch latach z surowej Północy
nie do rozpoznania na zdjęciu zrobionym podczas postoju
w Białej Podlaskiej: widmowa bladość na głowie sowiecka uszatka
obok niego dwaj współtowarzysze z obozu
jednego z najcięższych
Jogła
Wepchnięto ich do nor wykopanych w ziemi
i obleczono w niemieckie mundury
żeby nie budzili współczucia miejscowych
Osłabł tak że współtowarzysze wywlekali go siłą z legowiska
i ciągnęli trzymając pod ramiona ku rzece
gdzie pracowali przy spławianiu drzewa
Nogi zostawały mu w tyle gubił w drodze wypchane słomą chodaki
Nie pozwalali mu odstać
Pamięta im to
Dzięki nim jego opowieść o naturze ludzkiej
brzmi bardziej krzepiąco niż inne
Kiedy chorował wynosili go na powierzchnię
żeby mógł podziwiać zorzę polarną
Mówili: głupi ten Hartwig ale uszanowali w nim artystę
Drugiego brata – lekarza – sadzano na odwróconym stołku
przesłuchując ze zbrodni leczenia rannych z „Parasola”
Fagas o zatartych rysach zabierał go raz po raz z kliniki na Nowogrodzkiej
i seanse ciągnęły się z przerwami przez długie miesiące
Nie przeszkadzało to między jednym przesłuchaniem a drugim
wzywać go do chorych dostojników
był bowiem jednym z najlepszych w swoim zawodzie
a prawość była jedną z przyczyn dla których go dręczyli
Z własnej już chęci leczył Prymasa Tysiąclecia
który lubił z nim pogwarzyć w korytarzu
z daleka od podsłuchu pytając za każdym razem
Co słychać panie Walenty
Z wdzięczności za powrót brata z obozu
ślubował odbyć pieszą pielgrzymkę do Częstochowy
Kiedy z niej powrócił powiedziano mu:
Może pan zapomnieć o kierowaniu instytutem
Nie przyjął tego jako klęski
Przybiegał do nas w roku sześćdziesiątym ósmym
przybiegał w stanie wojennym niepokojąc się czy nas nie wzięto
Pamiętam jak spotkałam go na warszawskiej Pradze
podczas okupacji niemieckiej pogroził mi palcem
zgadując jakieś kurierskie zadanie
Karmił mnie kiedy chodziłam na uniwersytet podziemny
bo przyszedłszy kiedyś do mieszkania które mi wyznaczono
zobaczył goły siennik i łyżkę wetkniętą w garnek z zaschniętą kaszą

Nie umiem nakreślić portretu moich braci

z tomu „Pięć wierszy”, 2002
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Mój starszy brat

Kiedy się urodziłem on był
dorosły
żonaty wkrótce miał zostać
szczęśliwym ojcem
wiekiem dorównywał niemalże
wujom i stryjom
ale nam pokazywał zawsze swój
dziecinny temperament
był bratem
najprawdziwszym najukochańszym
niezastąpionym
po pracy biegał z całą dzieciarnią
z podwórka za piłką łowił
ryby w rzece
w pochmurne dni grał z nami w bierki
albo warcaby przed snem
kładł się obok na plecach na dużym
małżeńskim łożu i wyświetlał na suficie
bajkowe slajdy
przenosząc nas w inny zaczarowany
świat

Zadzwonił telefon odebrała sekretarka
tak pan dyrektor stoi obok już
oddaję słuchawkę
Gienek
nie żyje pogrzeb w
rodzice
słuchałem beznamiętnego głosu
pracownicy poczty odczytującej telegram
przed oczyma przesuwały się
obrazy
roześmiana twarz kąpiel w morzu
piłka bierki bajka
na suficie

Kiedy szliśmy
na ostatni spacer po urokliwym
miasteczku wspomnień
kondukt zatrzymał się przed domem
wysoko świeciło słońce rozhuśtali go
w trumnie
śpij śpij braciszku
spokojnie
w mej pamięci ze swym
sercem ogromnymRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 20.02.10 o godzinie 10:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Rodzeństwo

Śnieg otulił tę noc
sylwestrową wybielił szare
samotne dni szli
zapadając się w głębokie zaspy
oczarowani tą nocą i
sobą szczęśliwi że się odnaleźli
po latach
wiedziałam że jesteś że mama ma
syna ale
nic nie mów kochana noc dzisiaj
tak piękna jaką
wymarzyć tylko można i ty taka
piękna nie mów
już nic
usta ust szukały w ciemnościach
dłonie błądziły zachłannie w zakazanych
rewirach
huk petard zagłuszył
skruszone słowa miłosnej spowiedzi
modlitwy
grzech kazirodztwa przy-
witał nowy rokTen post został edytowany przez Autora dnia 13.06.13 o godzinie 15:33
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Rodzeństwo

Michał Wójcicki

a pamiętasz siostra?

Dla Natalii
a pamiętasz siostra
nasze majówki?

kiedy ziewaliśmy
wlatywały nam do ust motyle

pamiętasz ich smak?

z tomu "Kiedy zamieszkam w świecie zewnętrznym",
Wydawnictwo Zielona Sowa, 2003

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Leokadia Ogrodnik*

Siostra


Moja sześcioletnia siostra
obudziła mnie
by razem oglądać wschodzące słońce
w mroźny marcowy ranek

Patrzyła jak purpura ulega światłu
jak zacienia mroki
a ja patrzyłam na jej uśmiechniętą chustę
i fufajkę do kostek
na
most żalu
łączący małego więźnia z zorzą krwawiącą

Zrozumiałam kto jest osią -
nieba syberyjskiego
zapadniętych ziemianek -

Wszystko stało się cieniem
zwątpieniem
wobec tego małego człowieka

W święto Zmarłych moja siostra
wczesnym świtem
zamienia się w złocistą chryzantemę
i okrywa wszystkie opuszczone groby

Ból
otacza już
tylko naszą chwilkę
więc zatrzymaj się
w tym jesiennym żalu
przed zapalonym zniczem

* * *

Myślę o tobie siostro
wypatrując cię z daleka
powracam do ciebie
powracam po ciebie

Znowu widzę zimne niebo obce
chociaż gwiazdy na nim są takie jak tu
i liczę obłoki pędzące niepowstrzymane
które uczyły mnie wolności

Obejmuje cię siostrzyczko w nocy
lecz ty topniejesz w źrenicach
i umykasz dłoniom
jak nagle stracona miłość

Tylko żal pozostaje
pamięć zagubiona
nieskończoność
milczenie

z tomu „Poetyka syberyjska”, 1990

*notka o autorce w temacie Przemoc w majestacie prawa
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 28.03.10 o godzinie 20:36

konto usunięte

Temat: Rodzeństwo

Sylwester Laskowski

Zagubionej siostrze


Zapomniałem o Tobie - siostro ma pogodna,
kiedy waga w powagi szaty się odziała,
gdym banalność wygonił niczym psa przybłędę,
kiedym mądrość chciał zdobyć od pochmurnej strony.

Zapomniałem o Tobie - siostro moja słodka,
kiedym gorycz ugościł żalem przyzdobioną,
gdy już smak przebaczenia wysechł niczym studnia
tak, że wody zabrakło aby ranę obmyć.

Zapomniałem o Tobie - siostro moja piękna,
gdym się zmęczył wędrówką w lesie opuszczonym,
gdy czekanie znamiona pierwotne straciło,
gdym już kwiatów bez żalu opuścić nie umiał.

I tak bardzo bym pragnął znowu Ciebie odnaleźć,
nic nie tracąc z pierwotnej gorliwości swojej,
nie odchodząc z obranej ku świętości drodze,
nie sprzedając nic z tego, com ukochał nad Ciebie.

Warszawa 17. 12. 2000
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Rodzeństwo

Jarosław Iwaszkiewicz

Moje siostry


Gdy jeszcze byłem maleńki,
Mówiłem: nigdy w życiu nie bolała mnie głowa.
Pisałem drukowanymi literami
Listy do sióstr, do Krakowa.

Zjadałem późno śniadanie,
Przed oknem był staw pełen chłodu.
Stały na świętojordanie
Czerwone i niebieskie krzyże z lodu.

A kiedy na święty Antoni
Przyjeżdżały z Krakowa do domu,
Był odpust w sąsiednim kościele
I kucharz robił tort.

Jakiż świat wydawał się dziecku!
Byłem w nowej sukience
I trochę po niemiecku
Zawieszałem nad drzwiami wieńce.

Nastawało upalne lato,
Noce późne i ciemne na nowiu,
Po ogrodzie w wieczór chodził tatko,
Przychodzili z kantoru panowie.

Chodziliśmy na łąki
Albo na lewadę, lub na łódkę.
W szuwarach brzęczały bąki,
Gdyśmy czółno wiązali na kłódkę.

Kurz był na dworze i szaro,
Mówiło się i spać się chciało.
Błyszczała w cieniu biel wiosła,
Jedna z sióstr je niosła.

Jeździły do miasteczka po sprawunki,
Hela miała białą woalkę,
Raz, kiedy byłem chory,
Kupiły mi śmieszną lalkę.

A w zimie bywały bale,
Mama miała suknię z atłasu.
Ubierały się tak wspaniale,
Tyle to zajmowało im czasu.

Jedna miała jedwab liliowy i kruchy,
Wsiadły po śniegu do powozu,
Z rana szyby były białe od mrozu,
Dostawałem balowy baumkuchen.

To tak już było dawno,
Wszystko tak dziwnie zawodzi:
Spotykamy się z siostrami,
Chodzimy razem po ogrodzie.

Kiedy wspominamy te czasy,
Strasznie nam bywa wesoło,
A kiedy się rozstajemy,
Całują mnie wszystkie trzy w czoło.

A kiedyś, gdy w skrzynce zielonej
Powiozą mnie niedaleko,
Będą bardzo, bardzo zmartwione,
Kwiaty położą na wieko.

Będę miał profil ostry,
Koń zbytnio się nie udźwiga,
Za trumną będą szły trzy moje siostry:
Helena, Anna i Jadwiga.

z tomu „Liryki”, 1980Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.08.10 o godzinie 12:02

Następna dyskusja:

szylkretka i burasek - milu...




Wyślij zaproszenie do