Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Reiner Kunze

prośba


Prosisz, żebym ci nie miał za złe
tego listu pisanego na maszynie
Tyle do powiedzenia,
tak jest prędzej, a znowu
minęła północ...

Wiem:
wystukujesz litery nie przez taśmę,
ale przez własny sen
Ta blada czcionka
to twoje zdrowie

Proszę,
wyśpij mi list

przeł. Jakub Ekier
"Remont poranka", Biuro Literackie, Wrocław, 2008
Michał Maczubski edytował(a) ten post dnia 16.07.09 o godzinie 19:05
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Barbara Krzyżańska-Czarnowieska

Mamo


Noc przyjaźń moją zdobyła,
Sen mi przynosi Ciebie.
Jak żyć bez Twoich dłoni?
Nie wiem...
I tęskniąc darmo Cię wzywam,
Tęsknota jak ogień pali.
Jak żyć bez Twoich oczu?
Nie umiem dalej...
Lecz idę dalej, bo muszę,
Bo wiara mi każe żyć.
Spotkamy się tam na polanie
By z Tobą, zabraną mi, zawsze być.

Kraków, 22.IX.1981

(z tomu "Klatka pełna marzeń")

Notka biograficzna o autorce w temacie "Cisza w poezji".Michał Maczubski edytował(a) ten post dnia 09.08.09 o godzinie 03:41
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Marta Kwaśnicka

Nadwornego kompozytora króla polskiego,
elektora saskiego i wielkiego księcia litewskiego
msza h-moll


Najdroższa Anno

całuję twe dobre dłonie
jak muszle w których słychać
ostinato wieczności – chciałbym ją rozpisać
na pięciu liniach tak prostych
że nie do pojęcia

dokąd biegną
kiedy kończy się papier i skąd przychodzą
nie wiem

czy wierzysz że plamy tuszu potrafią
udźwignąć anielskie harmonie a może
jestem bezmyślny jak dziecko które mrówkom
na czarne kropki grzbietów wkłada ciężar
ponad ich siły?

jednak król wielce mi jest łaskawy dlatego
teraz jestem pewien
Drezno warte jest mszy

lecz wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu
kiedy rozkołysany bas śpiewa w mojej głowie
in unam sanctam catholicam et apostolicam
że moje serce pozostaje rozdarte
tworzę wielkość chociaż w nią nie wierzę
czy to możliwe Anno czy możliwe żeby rację miało
piękno a nie przekonanie?

tęsknię do ciszy doczesnych hałasów
do pulchnych palców małego Krzysztofa
dla których zbyt trudne są proste ukłony
menueta

przyjadę do domu jak tylko ukrzyżowanie
Boga pozwoli zracjonalizować miękka
passacaglia

"Akcent" nr 4/2006Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.08.09 o godzinie 21:40
Agnieszka H.

Agnieszka H. Kierownik Wydziału
Planowania i Analiz
Finansowych

Temat: Listy poetyckie

Kiedy wyobraźnia prześciga się ze snami a rzeczywistość jest widzem

Mój Drogi
piszę pomiędzy nocą a dniem
pomiędzy rzeczywistością a snem.
Lekko się niecierpliwię, jak sztubak przed egzaminem
to dlatego, że skrzynka emaliowa dziś pusta…
A jednak na coś czekałam…
Chyba na list…
Chyba od Ciebie…
pozostaje mi jednak wyobraźnia.
To co wyobrażalne jest dla mnie prawdziwe.
Moja wyobraźnia stanowi istotę mojego istnienia
Zastanawiasz się zapewne, po tych słowach, czym jest moje życie?
Rzeczywistością czy fikcją…?
Życie jest morzem snów, marzeń, tęsknotą a rzeczywistość
snuje się jak wąż krętymi ścieżkami, czyhając na czas
osłabienia wyobraźni, bólu duszy….Cóż wart byłby człowiek bez duszy…bez snów…
pozwalają one na bycie….w przestworzach niebytu…
dotykać metafizyki.
Są jak metafory o różowym zabarwieniu, gdy budzisz się rankiem
i otacza Cię szara rzeczywistość…..
A może zamiast listu miał przyjść sen ?
Sny przecież nie siedzą na jednym miejscu,
wirują w przestrzeni,
dotykają świadomości…czy są jej odbiciem?…
Może miały zbłądzić, może miały dotknąć mojej wyobraźni…?!

Może…następnym razem…
Dziś zaczął się właśnie nowy dzień…





świat marzeń , Agnieszka Hajec ( Finezja)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Josip Osti*

Jeszcze jeden list pożegnalny


Piszę jeszcze jeden list pożegnalny, bo
pożegnalnym listem jest każdy mój wiersz.
Smutnym, oczywiście. Smutny się urodziłem,
mówiłaś mi nie raz, matko. Smutny.
Zbyt smutny. Smutny byłem całe dzieciństwo.
Smutny myłem i zostałem na całe życie.
Śmiałem się co prawda, i to nie tylko
czasem. Śmiałem się często. Zbyt często.
I to głośno. Zbyt głośno. Ale daremnie
śmiechem próbowałem pokryć smutek. Wielki.
Zbyt wielki. Bolesny. Zbyt bolesny. Nieuleczalny.
Nie mogę już wytrzymać, matko. Nie przeczę:
grzeje mnie słońce krasu. Grzeje oko, słowo
i ciało ukochanej kobiety. Jej współczucie,
wyrażone ciszą i kojącym dotknięciem.
Grzeje kwiatów pełen ogród wyrosły z mojej
dłoni. Grzeją upojne zapachy śródziemnomorskich
ziół: szałwii, lawendy, rozmarynu...
Kot na kolanach. Kielich terana. Ale nie mogę,
nie mogę, nie mogę tak dłużej. W Tomaju też mnie
odnalazły, matko, sarajewskie deszcze. Nie mam już
dokąd przed nimi uciekać. Padają, matko, padają,
i nie przestają padać za zawsze wpisane w pamięć
długie, drobne, zgubne sarajewskie deszcze.
Nie mogę tak dłużej. Zmęczony jestem ukrywaniem się.
Zmęczony uciekaniem, nie mogę, nie mogę tak dłużej.
Zmęczony jestem, matko. Zbyt zmęczony. Na śmierć
zmęczony, tak jak n a ś m i e r ć z m ę c z o n a była
moja siostra Marina Cwietajewa.

tłum. Dorota Jovanka Ćirlić
*Josip Osti (ur. 1945) jeden z najwybitniejszych poetów z krajów b. Jugosławii, urodzony
w Sarajewie w rodzinie Słoweńca i Chorwatki, kiedyś zaliczany do przedstawicieli literatury bośniacko-hercegowińskiej, jednak ze względu na jego zadeklarowaną narodowość przypisywany też do literatury chorwackiej. Obecnie mieszka w Ljubljanie i publikuje
w Słowenii. Studiował slawistykę, filozofię i socjologię na uniwersytecie w Sarajewie. Opublikował przeszło dwadzieścia tomów wierszy, w języku chorwackim i słoweńskim,
m. in.: „Snokradica” (Złodziejka snów, 1971), „Sarajevska knjiga mrtvih” (Sarajewska księga zmarłych, 1993), „Salomonov pečat” (Pieczęć Salomona, 1996), „Kraški narcis” (Krasowy narcyz, 1999). W Polsce jego wiersze publikowane były w antologiach: „Wewnętrzne morze. Chorwacka poezja XX wieku" (1982), „Lament nad Sarajewem” (1996), „Wszystkie flagi są czarne” (1995) w przekładzie Juliana Kornhausera i Bożeny Nowak oraz w prasie literackiej, kwartalnikach: „Literatura na Świecie” nr 5-6/2003 w przekładzie Juliana Kornhausera,
nr 11-12/2005 w przekładzie Doroty Jovanka Ćirlić, „Pobocza” nr 1/2006 w przekładzie Agnieszki Będkowskiej-Kopczyk.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 31.08.09 o godzinie 00:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Gabriel Garcia Marquez

List pożegnalny*


Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę,
że jestem marionetką i podarował mi odrobinę życia,
wykorzystałbym ten czas najlepiej jak potrafię.
Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego,
o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem.
Oceniałbym rzeczy nie ze względu na ich wartość, ale na ich znaczenie.
Spałbym mało, śniłbym więcej,
wiem, że w każdej minucie z zamkniętymi oczami tracimy 60 sekund światła.
Szedłbym, kiedy inni się zatrzymują, budziłbym się, kiedy inni śpią.

Gdyby Bóg podarował mi odrobinę życia,
ubrałbym się prosto, rzuciłbym się ku słońcu,
odkrywając nie tylko me ciało, ale moją duszę.
Przekonywałbym ludzi, jak bardzo są w błędzie myśląc,
że nie warto się zakochać na starość.
Nie wiedzą bowiem, że starzeją się właśnie dlatego, iż unikają miłości!

Dziecku przyprawiłbym skrzydła,
ale zabrałbym mu je, gdy tylko nauczy się latać samodzielnie.

Osobom w podeszłym wieku powiedziałbym,
że śmierć nie przychodzi wraz ze starością lecz z zapomnieniem (opuszczeniem).

Tylu rzeczy nauczyłem się od was, ludzi...
Nauczyłem się, że wszyscy chcą żyć na wierzchołku góry, zapominając,
że prawdziwe szczęście kryje się w samym sposobie wspinania się na górę.

Nauczyłem się, że kiedy nowo narodzone dziecko
chwyta swoją maleńką dłonią po raz pierwszy palec swego ojca,
trzyma się go już zawsze.

Nauczyłem się, że człowiek ma prawo patrzeć na drugiego z góry tylko wówczas,
kiedy chce mu pomóc, aby się podniósł.
Jest tyle rzeczy, których mogłem się od was nauczyć,
ale w rzeczywistości na niewiele się one przydadzą,
gdyż, kiedy mnie włożą do trumny, nie będę już żył.

Mów zawsze, co czujesz, i czyń, co myślisz.
Gdybym wiedział, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego,
objąłbym cię mocno i modliłbym się do Pana,
by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem.
Gdybym wiedział, że są to ostatnie minuty, kiedy cię widzę,
powiedziałbym "kocham cię",
a nie zakładałbym głupio, że przecież o tym wiesz.

Zawsze jest jakieś jutro i życie daje nam możliwość zrobienia dobrego uczynku,
ale jeśli się mylę i dzisiaj jest wszystkim, co mi pozostaje,
chciałbym ci powiedzieć jak bardzo cię kocham i że nigdy cię nie zapomnę.
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu, ani młodemu, ani staremu.
Być może, że dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych, których kochasz.
Dlatego nie zwlekaj, uczyń to dzisiaj, bo jeśli się okaże, że nie doczekasz jutra,
będziesz żałował dnia, w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech,
na jeden pocałunek, że byłeś zbyt zajęty, by przekazać im ostatnie życzenie.

Bądź zawsze blisko tych, których kochasz, mów im głośno,
jak bardzo ich potrzebujesz, jak ich kochasz i bądź dla nich dobry,
miej czas, aby im powiedzieć "jak mi przykro", "przepraszam", "proszę", "dziękuję"
i wszystkie inne słowa miłości, jakie tylko znasz.

Nikt cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne.
Proś więc Pana o siłę i mądrość, abyś mógł je wyrazić.
Okaż swym przyjaciołom i bliskim, jak bardzo są ci potrzebni.

Prześlij te słowa komu zechcesz.
Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj, jutro będzie takie samo jak wczoraj.
I jeśli tego nie zrobisz nigdy, nic się nie stanie.
Teraz jest czas.

Pozdrawiam i życzę szczęścia!!!

poniedziałek, 19 stycznia 2009, marcelina.m

tłum. Zdzisław Jan Ryn

*Utwór napisany przez chorego na raka limfatycznego, 82-letniego wybitnego pisarza kolumbijskiego, laureata literackiej Nagrody Nobla za 1982 rok, rozesłany przez Pisarza do przyjaciół, rozpowszechniany też - zgodnie z Jego wolą - w internecie. Autorem tłumaczenia jest prof. Zdzisław Jan Ryn z Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ, w latach 1991-1996 ambasador RP w Chile i Boliwii. R. M.
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Anka Kowalska

Z listów cenzurowanych 1


Kochani
jestem zdrowa
jadam zupę mleczną
dzisiaj był nawet spacer i widziałam niebo
nad sobą
nie przez okno
dobry pan komendant
zdjął na całą godzinę
kłódkę z naszych drzwi

Był lekarz
zaopatrzył chorą na wyrostek
w walerianę i słoik witaminy C

Czekajcie
bądźcie zdrowi
gdyby ten list doszedł
całuję was
i tylko
jak dobrze jak cudownie
prawda?
że nie żyją
nasza matka nasz ojciec

marzec 1982

Z listów cenzurowanych 2

Może chciałbyś mi kiedyś przesłać pozdrowienie
a ja zmieniłam adres i ptaki za szybą
więc daję znak naprędce

Jestem teraz nad morzem
to znaczy morze jest podobno blisko
i kiedy wiatr je wzburza
sól siada na wargach
a muszla mego ucha jest jak morska muszla

Gdzieś u współtowarzyszek z wyższego segmentu
można podobno dojrzeć między rzadkim laskiem
sinoniebieskie pasmo
można by wejść na piętro w dozwolonym czasie
ale nie chcę

dzięki osobom trzecim
wiem że jesteś zdrowy
i cieszę się
i martwię że podobno skrócono wam spacer
ale zamykam oczy
i zaraz oboje
wędrujemy wśród lasu jak nieraz
jak niegdyś

i nie bój się
obejmiesz mnie pod żywym drzewem
i nie bój się
nie płaczę gdy oczy otwieram
za oknem beton
a na nim uzbrojony żołnierz

marzec 1982

z tomu "Racja stanu. Wiersze z lat 1974-1984" (II obieg wydawniczy; Przedświt Warszawska Niezależna Oficyna Poetów i Malarzy 1985)Michał M. edytował(a) ten post dnia 09.09.09 o godzinie 23:57
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Anka Kowalska

Z grypsów 1


Kochani
to nie słowo a nie znam innego
może korzenie życia
bo usycham bez was
i to trzeba koniecznie ukryć przed policją

To ścisły sekret stanu
kochać kogoś tęsknić
mieć w sobie taki obraz jasnowłosej siostry
na końcu bardzo długiej linii kolejowej
na zapisanym przez nią kawałku papieru
w policyjnej szufladzie

który nagle dają
kiedy już zwiądł przez miesiąc

To tajemnica stanu
że brat niby oschły
jest bratem mego serca i w krwi mojej mieszka
Pani siostra nie pisze
Nie trzeba mi siostry
Pani brat nie chce pani odwiedzać
Nie trzeba

I niech się głowią śledczy
czym uderzyć w piersi
aby obdukcja nie stwierdziła rany

maj 1982

Z grypsów 2

Prócz pięćdziesięciu listów złożonych komendom
to już trzynasty gryps

ale milczenie zewsząd
i nie wiem co pisać

Jednej z internowanych
zmarł dziś młody syn

podobno jej telegram
razem z cyrografem:
jeśli grzecznie podpisze
puszczą ją do trumny

A ona
taka szczupła
o delikatnych brwiach
- nie puszczajcie

Ktoś zaraz zabierze ten list
a dziś pisać nie umiem

chyba tylko tyle
że o tej szarobrewej wątłej nie zapomnę
tak samo jak o tobie

Ale jednak
proszę
przekaż cudzej podszewce
jedno choćby słowo
które zarzuci mi ręce na szyję
gdziekolwiek
dokądkolwiek jutro powlecze mnie suka

marzec 1982

Gryps niewysłany

Zza drzwi ze szkła zamkniętych na żelazną kłódkę
zza przydzielonego mi przez panów generałów i przez sejm
pejzaż
na którego betonie rosną żołnierze z karabinami
za plecami policmajstrów i klawiszów
którzy wzywają mnie na reglamentowany spacer
pod szerokim niebem przyznanym mi na godzinę
przez niesamotną samotność w trzy siedem
jedenaście dwadzieścia dwie

przez brudny koc który kładę czasem na uszach i czole
aby przez chwilę pojedynczo i cicho spojrzeć na jakieś wspomnienia

przez hurgot kołchoźnika wyznającego wierność i szacunek
obłąkanemu przywódcy i jego armii zbawienia
ocalającej ojczyznę przed kością z jej kości i krwi z jej krwi
w ten sposób
że druzgocze kość i wytacza krew

pod bramą gdzie pierwsi wartownicy
którym niech Bóg wybaczy
ponad wszelkimi murami ogrodzeniami i drutami
gdzie polski żołnierz dzielnie broni dostępu polskim kobietom
do ich polskich mężów kochanków rodziców i dzieci

ponad wszelkim możliwym i niemożliwym
co mogą każdemu i mnie
a czego nie mogę przewidzieć

pod maską twarzopodobną
która całodzienną wartę na moich wargach i oczach

- pamiętasz? całowałeś je kiedyś -

mówię ci
miły
najmilszy
o którym nie wiem nic

że cię kocham

maj 1982

z tomu "Racja stanu. Wiersze z lat 1974-1984" (II obieg wydawniczy; Przedświt Warszawska Niezależna Oficyna Poetów i Malarzy 1985)

Wiersz "Gryps niewysłany" znajduje się także w temacie Wędrówki po śladach historii- M.M.

Listy i Grypsy były pisane przez Ankę Kowalską w obozach internowania w stanie wojennym.

Anka Kowalska - właśc. Anna Kowalska (1932-2008) – polska poetka, prozaiczka i dziennikarka, działaczka opozycji demokratycznej w PRL. Ukończyła polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W czasie studiów debiutowała wierszami w "Słowie Powszechnym" (1953). Należała do Komitetu Obrony Robotników (KOR), gdzie prowadziła tzw. kartotekę radomską. Wydała tomy poezji: Credo najmniejsze (1960), Psalm z doliny (1969), Spojrzenie (1974), Wiersze z obozu internowanych (Kultura Paryska 1982, II obieg wydawniczy 1983), Racja stanu. Wiersze z lat 1974-1984 (II obieg wydawniczy 1985). Napisała także znaną powieść Pestka, na podstawie której w 1995 r. powstał film w reżyserii Krystyny Jandy. Była także autorką opowiadań, wydanych pod wspólnym tytułem: Ołtarze. Ptasznik. Wieża (1977). Nagrody w dziedzinie literatury: Nagroda młodych im. Włodzimierza Pietrzaka (1959, za cykl felietonów krytycznoliterackich w "Kierunkach" pt. "Tym, którzy czytali"), Nagroda Peleryny na Ogólnopolskim Festiwalu Studentów w Gdańsku (1961, za tom poezji Credo najmniejsze), Nagroda POLCUL Foundation – Niezależnej Fundacji Popierania Kultury Polskiej w Sydney (1982).Michał M. edytował(a) ten post dnia 10.09.09 o godzinie 01:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Wasyl Machno

Nowojorska kartka dla Bohdana Zadury


chciałem wysłać Ci kartkę z Brooklińskim mostem
i nie znalazłem w sklepie
w Ameryce też nie wszystko jest

natomiast znalazłem kartkę z Johnem Ashberym z lat sześćdziesiątych

i mimowolnie porównałem go z tym którego widziałem na 22 Ulicy w jego mieszkaniu
kiedy to John do końca nie zrozumiał skąd na Ukrainie biorą się poeci

zapłaciwszy 70 centów
zdziwionemu sprzedawcy u którego nikt dotąd jeszcze nie kupował kartki z poetą
schowałem ją do wewnętrznej kieszeni marynarki

i poszedłem w kierunku Broadwayu

potem skręciłem i zobaczyłem Brookliński most

interesuje cię ta nowojorska topografia?

bo w Nowym Jorku nigdy nie zabłądzisz
ale czy odnajdziesz siebie?
jakich tu ponabudowali labiryntów?
te kanały wyryte przez buldożery - skały wysadzone dynamitem

pod dostatkiem tutaj
śpiewaków - marynarzy - dziwek - żydów - Afroamerykanów jak w każdej linijce
Poety w Nowym Jorku Lorki
który szukał tu seksualnych przygód wówczas kiedy wszystko się wywróciło
w 1929 roku kiedy zbankrutowała Giełda
może dlatego odpłynął potem na Kubę
a może dlatego że nie nauczył się angielskiego i robiło mu się coraz smutniej i samotniej?

chciałem ci wysłać Brookliński most: bo on jest jak gest wyliniałej dziewczyny -
statuy Wolności - pozieleniałej od oceanicznej wilgoci którą postawili na sztucznej
wyspie i która tylu oszukała

chyba można wierzyć sprzedajnym dziewczynom?

czasami w Greenwich Village zbierają się poeci żeby posiedzieć w jakiejś kawiarni i
czytać wiersze
ale jakoś nudnie to robią jakby żuli gumę

mówi się: że wszyscy tutaj to emigranci
i wędrowcy
i poszukiwacze przygód:

jak Gombrowicz który zostawił więcej autografów w Buenos Aires na pokwitowaniach
Banko Polaco
niż napisał tekstów

jak Witkacy - wieczny turysta i mieszkaniec Zakopanego - który nie wiadomo czemu
kiedy zaczęła się wojna pojechał do Przemyśla (czy gdzieś w te okolice) i tam targnął
się na siebie

jak Bruno Schulz z przestrzeloną potylicą koło cynamonowego sklepu na jednej z
uliczek Drohobycza który nie będąc w stanie wykonać nakazu niemieckiego żołnierza
zostawił obrazy i freski - pracę gimnazjalnego nauczyciela i swoje erotyczne marzenia

czemu my wszyscy jesteśmy emigrantami?

Panie - kiedyś wykrzyknął Zbigniew Herbert – dziękuję Ci że stworzyłeś świat piękny i
bardzo różny


i ja też dziwię się za każdym razem spotykając tych podstarzałych - hippiesów - :pomalowanych
punków - :miejscowych alkoholików którzy obsikują sklepy
a policja ich nie aresztuje

kontempluję:
nocne ognie wielkiego miasta - one płoną futrem niebieskiego lisa

metra które drżą od ruchu pociągów
i dźwięczą muzyką różnych narodów która wycieka razem z kanalizacyjnymi wodami

te głodne karaibskie kobiety które potrząsają cyckami i biodrami - te suche i
wymalowane Anglosaksonki które niby żerdzie sterczą na ulicach zamiast drzew jak
latarnie i świetlne sygnalizatory

interesują cię ci nowojorczycy?

te rytmy - te dźwięki?

pamiętasz że jeszcze są te prowincjonalne miasteczka zbudowane na prawie magdeburskim
z placem który nieodmiennie nazywa się Rynek
z cerkwiami i kościołami - zrujnowanymi synagogami

czy one - w zaciśniętej dłoni Bruno Schulza - przypominają maleńkie jaskółki?
czy do tej pory udało mu się schwytać cień piórek?
przypominam sobie pagórki Buczacza:
na głównej ulicy jeszcze zachowały się sklepy z kutymi drzwiami
i starymi zamkami roboty miejscowych kowali

żydowski cmentarz na którym płyty z napisami po hebrajsku - niby księga rodów
galicyjskich żydów -

czy to nie o tym Buczaczu pisał Szmuel Agnon?

czy nie tego Buczacza szukałem razem z jego córką Emmą Jaron wśród ocalałych resztek
żydowskiego cmentarza w Tarnopolu
a telewizja francuska filmowała ją jak przeciera palcem zatarte i
pozieleniałe litery na grobowej płycie jakiegoś swego dalekiego krewnego?
i przytuliwszy się do niej długo coś szepcze

dlaczego Brooklyński most jest taki krótki i dlaczego nie można nim dojechać do Europy?

dlaczego pamięć jest taka długa i jej długość mierzy się nieskończonością?

po prostu znajdę tę kartkę - a ty kiedy kupisz samochód wyjeżdżaj na Brookliński
most koło Puław
i jedź do Nowego Jorku

posiedzimy w Greenwich Village
i jeden drugiemu poczytamy wiersze

bo ich chwila (i nasza także) jest jak chwila nocnych motyli
i od tego - że komuś przyświecisz - nie staje się lżej

tłum. Bohdan Zadura

wiersz jest też w temacie Ameryka wczoraj i dziś
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Bohdan Zadura

Kartka dla Wasyla Machny


strasznie wąski ten most na Wiśle, Wasylu, a drugiego jak nie było tak i nie widać
choć każde ugrupowanie w kampanii wyborczej wstawia go do swego programu
więc właściwie nie ma różnicy na kogo głosujesz

cuda się jednak zdarzają ty Ukrainiec i twoja żona Ukrainka
zmajstrowaliście przecież Amerykankę
tylko nie wiem czy Sofia to najszczęśliwsze imię dla dziewczynki
w Nowym Świecie

choć się nauczy angielskiego z takim imieniem może być jak Lorka
coraz smutniejsza i coraz bardziej samotna
chyba także na Kubie

czy po Chruszczowie ktokolwiek ukraińskiego pochodzenia jeździł na Kubę?

jeśli kilka miesięcy po ataku na Irak
prezes Amerykańskiego Towarzystwa Onkologicznego
nazywa tytoń bronią masowej zagłady
to czy nie najwyższy czas zacząć sobie wyobrażać Kubę bez cygar?

ale wyobrazić sobie Kubę bez cygar skręcanych na udach Kreolek
to trudniejsze niż wyobrazić ją sobie bez trzciny cukrowej
i bez Fidela Castro

nie chcę cię martwić
ale w Nowym Jorku można się zgubić
wystarczy że zapomnisz przy której ulicy stoi hotel
w którym mieszkasz i jak się nazywa

byłem tam przed tobą
zanim ktokolwiek słyszał jeszcze o Alzheimerze

adres Ashbery'ego się nie zmienił przez te 22 lata
skoro jak piszesz mieszka dalej przy 22 Ulicy

to pewnie jedna z niewielu rzeczy które się nie zmieniły

ale zapewne domofon wymieniono na domofon z kamerą
tamten ochroniarz z portierni umarł lub jest na emeryturze
i zapewne na jego miejsce zatrudniono dwóch
bo co dwóch to nie jeden
to były piękne czasy Wasylu kiedy w całej
Polsce i jak Ukraina długa i szeroka
nie było ani jednego domofonu

może jeszcze płonie ten wrak samochodu na Long Island
który widziałem gdy samolot podchodził do lotniska JFK
1 października 1981
ale PanAmerican Arlines dawno zbankrutowały
bo w powietrzu też rządzi wolny rynek

chyba wtedy niedługo po powrocie nabrałem podejrzeń co do Ameryki

ale parę lat minęło zanim postawiłem znak równości
między uczonym radzieckim a amerykańskim

notabene czy wiesz jak jest po niemiecku Mickiewicz?
Goethe - a po angielsku? - British Council
a po ukraińsku - jeśli jest jakiś ukraiński instytut kultury -
zapewne Szewczenko

byłbym zapomniał od dwóch lat
Empire State Building znów jest najwyższym budynkiem NY
jak niegdyś

metro drży od przejeżdżających pociągów
a czy powietrze znad kratek wentylacyjnych
wciąż pachnie mdło jakby gdzieś pod ziemią magazynowano
buraczane wysłodki i w parniku gotowano
kartofle dla świń czy założyli jakieś inteligentne filtry?

czy cała para idzie w inteligentną broń?

nigdy nie mów nigdy ale co po mnie w Greenwich Village?
gdybym się zawziął to za jakiś czas kupiłbym samochód
bo ten teścia ma tyle lat co mój syn czyli prawie trzydzieści
ale musiałbym chyba też wymienić prawo jazdy na nowe
bo tu się wszystko wymienia a ja nowy mam tylko paszport
i zmartwienia

i jeszcze nie wiem czy ten puławski most
jest Brookliński? to równie dobrze może być Queensborough

lepiej wróćmy do baru Café w Krzemieńcu
choć tam nie ma rynku tylko długa ulica dłuższa niż Golden Gate Bridge
i most nad Bosforem razem wzięte

wróćmy do tej karafki ze smorodinówką
i zamiast patrzeć na Posąg Wolności
na sztucznej wyspie poprzyglądajmy się
prawdziwym ruinom zamku królowej Bony
na prawdziwym wzgórzu i dziewczynom z Pedagogicznego College'u

a kiedy karafka będzie pusta pójdziemy
pod dworek Słowackich - dwa kroki -
tam poczytamy bezpańskim psom i w ciemności która w Krzemieńcu jest bezpieczna
otworzymy muzeum Słowackiego

bo jak my tego nie zrobimy to ministrowie też tego nie zrobią

z Tarnopola masz blisko

z tomu „Wiersze zebrane, t. 3”, 2006
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Joanna Grabiańska

list gończy


wysyłam list gończy
za serdecznością,
za życzliwym słowem,
za wyrozumienie.

rozkładam go na wspólnym stole
zaszyfrowany naiwnie zupą ogórkową (lubisz bardzo),
racuchy z jabłkami (detto),
placek drożdżowy z wiśniami (przepadasz).

czekam.

codziennie wymyślam listy gończe nowe,
wyglądając słów od ciebie jak listonosza,
zastygła w oczekiwaniu na gest ten, którym
ubiegłego lata otulałeś mnie jak ciepłym szalem.

ciągle czekam.

zegar wybija bez pośpiechu godziny spóźnienia.
czekając na ciebie dania stygną jak twój uśmiech,
kiedy podchodzisz do stołu z twarzą, po której
błąkają się resztki wspomnień - nie moich.

jeszcze czekam.

nieśmiało unoszę głowę ponad lustrem łyżki,
w którym odbijające się z ufnością oczy
tracą pewność siebie w przedłużającej się
niepokojąco ciszy.

a jednak czekam.

siadasz obok mnie i czuję chłód twojej bliskości.
nie odwracasz głowy, a mimo to widzę twoje oczy
patrzące na świat, który przede mną ukrywasz.
nieuważną ręką strącasz mój talerz.

nie czekam.

z tomu "Jeden wiersz"
Czytelnik, 2005
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Julia Hartwig

Do Williama Carlosa Williamsa


Doktorze Williams
nie mogę się skarżyć
że nie wyciągnąłeś do mnie ręki w swoich wierszach
że nie podzieliłeś się ze mną swoimi pytaniami
że nie wyperswadowałeś zbyt ważkich zamiarów
tyczących mojej sztuki

bo natrafiłam na moment z twoich lat młodych
u początku twojego pisania
kiedy dążąc do najwyższej prostoty
przeżyłeś największy swój zawód
przekonując się że nie możesz w poezji
mówić wprost
jak w życiu
że musisz mówić inaczej

I to zdziwienie wydawało owoce
przez całe twoje życie

z tomu "Jasne niejasne"
(Wydawnictwo a5, Kraków 2009)


Wiersz znajduje się również w temacie Poeci poetom - M.M.
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Agnieszka Osiecka

List z wakacji


Wybacz, piszę list ołówkiem,
pióro gdzieś zapodział kot,
kotów sto jest w leśniczówce,
oblegają biały płot.

Zresztą słów nie będzie wiele,
wakacyjny, zwykły list,
że jest las, a w lesie zieleń,
w liściach jasny kosa gwizd.

Rano budzę się o piątej,
instrumenty stroi las,
żeby grać olbrzymi koncert
pod tytułem "Księżyc zgasł".

Tekst mówiony pod tytułem "Księżyc zgasł".
Pamiętasz, byliśmy kiedyś na takim koncercie. Chyba w Filharmonii.
Spóźniliśmy się i mówiłeś, że nas na pewno nie wpuszczą. Że to wszystko
przeze mnie. A potem opowiadałeś, że ten co gra na takich dużych
skrzypcach, to twój kolega, taki czarny. Koncert był zdaje się, A-Dur.


Z leśniczówki aż nad rzekę
trzeba spory kawał iść.
Wielki upał z nieba ciecze
i na drzewie żółknie liść.

Rzeką płynie dużo złota,
złoty żagiel, nie dmie wiatr,
złotą szyszkę fala miota,
złoty owoc z drzewa spadł...

Tekst mówiony:
Szliśmy kiedyś ulicą, też była taka: kręta, złota i prędka, jak ta rzeka w słońcu.
Przed nami szła pani z żółtym, wypłowiałym parasolem. Zupełnie jak ten żagielek tutaj...


Kiedy komar grać zaczyna,
las zmęczony idzie spać.
Świerszcze włażą do komina,
bo dym też już poszedł spać.

Słońce jak czerwony balon
wprost do wody spada z drzew
i odpływa szybko z falą,
i zabiera leśny śpiew.

z tomu "Nowa miłość. Wiersze prawie wszystkie",
Prószyński i S-ka, 2009
Michał M. edytował(a) ten post dnia 16.12.09 o godzinie 23:52
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Józef Baran

Spóźniona odpowiedź
na listy Emily Dickinson


witaj droga Emily
w moim ogrodzie w Borzęcinie
gdzie po stu pięćdziesięciu latach
dotarły do mnie
twoje listy do świata
światła dawno wygasłej planety

nad moją głową dzięcioł
wykuwa w gruszy mieszkanie
i błękit nieba tak nieskalany
że jest wyrzutem dla istnienia

cieszę się że myślimy tak samo
naprawdę Wielkie Wydarzenia
to nie rozwrzaskliwe
przechwałki epoki
lecz zachwyt wróbla
nad okruszyną chleba
nadejście wiosny
tak cudowne i nieoczekiwane
że nie wiadomo co począć z sercem

grzeszyłem narzekając że los
przyniósł zbyt mało odmian
a przecież nawet to co mam
to o wiele za wiele
rozmów twarzy

przeoczyłem tyle skarbów
migały kalejdoskopy podróży
gdy ty obserwowałaś
przebijanie się fiołków przez darń
i z każdej chwili wyławiałaś
odbicie Wieczności

witaj droga Emily
która mnie zawstydzasz
piękna duszko świerszczu w ogrodzie
swoim śpiewem bezinteresownie
wtórujący
codziennej ziemskiej krzątaninie
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Zbigniew Herbert

Do Piotra Vujičića


W gruncie rzeczy nie ma czego żałować
wiesz o tym dobrze Piotrze
nie mówię tego do Ciebie ale przez Ciebie do innych

przez pół wieku znałeś lepiej moje myśli
niż ja sam
tłumaczyłeś je cierpliwie

przy ulicy Čika Ljubina
w białym Grodzie
nad rzeką która znowu krwawi

rozmawialiśmy długo
przez Alpy Karpaty Dolomity

a teraz na starość
układam xenie
i to jest xenia dla Ciebie

słyszałem starca który recytował Homera
znałem ludzi wygnanych jak Dante
w teatrze widziałem wszystkie sztuki Szekspira
udało mi się
można powiedzieć w czepku urodzony

wytłumacz to innym
miałem wspaniałe życie

cierpiałem

z tomu "Rovigo", 1992
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Wojciech Kass

List z Mazur do przyjaciela z Rzeszowa


Doborowa jest wódka, towarzystwo doborowym bywa.
Trzymajmy się tego i zważajmy, aby kadencje
wypowiadanych zdań nie obsuwały się zbyt nisko.
Chciałbym z tobą i wybranymi przez nas kobietami
napić się wódki z lodem w kieliszkach z kryształu.
Tak doborowej jak rejs, w który się udajesz.
Ten rejs nadejdzie, ufam, że kiedyś nadejdzie.
Nawias jest najmniej odpowiednią płetwą stylu
mówię ci, odepchnij się wbrew gramatyce, wbrew sobie.
Co do nocy, które nie ofiarowują już twardego snu ani ulgi
nie dawaj się zwieść zbyt łatwym wzruszeniom.
A co do wolności, cóż, nie jest tłumna
jest przeciw modzie - prostackim szwom w strojach
prymitywnym słowom i dźwiękom w piosence
do których młodsi od nas nazbyt się przywiązują.

z tomu "Gwiazda Głóg",
Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2005


notka o Autorze oraz linki do innych wierszy
w temacie Współczesna poezja polska - najmłodsze pokolenie
Michał M. edytował(a) ten post dnia 17.02.10 o godzinie 01:36
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

Marco Antonio Campos

Spóźniony list

Contudo, esto é una carta.

Carlos Drummond de Andrade

Prawdę mówiąc, nie wiem, czy to jest list.
Nie wiem, czy przepraszać cię za zwłokę
w usprawiedliwieniach, czy przeprosiny znaczą coś
dla ciebie. Bo niby dlaczego
zdobywać się na to po dwudziestu siedmiu latach,
kiedy życie się dokonało lub nie dokonało,
a my tylko marzyliśmy, że będziemy żyć?
Może właśnie dlatego. Może właśnie z tobą
przeżyłbym swoje życie naprawdę,
inne niż świat bez domu, który sam zniszczyłem.
Od wielu dni czy tygodni
wspomnienia oślepiają mnie jak studnia,
a ty wyłaniasz się, cicha i spokojna,
niepomiernie spokojna i w grudniowym świetle,
sięgającym aż po horyzont, chłodnym tam zostajesz.
W pewnym wieku wspomnienia stają się
ostre jak strzały świętego Sebastiana,
lecz ich celem jest tylko serce.
Miałaś siedemnaście lat
- wiek tak jasny jak szyby okienne -
byłaś szczupła, by topole pamiętały
czym jest smukłość i powinowactwo z księżycem.
Mógłbym rzec, w stylu meksykańskich melodramatów:
„kochałem inną” i byłaby to prawda,
najzwyczajniej, po ludzku, ale dzisiaj, tutaj,
próbując wypatrzeć z mego domu zarys gór Ajusco,
mówię sobie, powtarzam, że byłaś
tą, która mogła mi dać nie krainę czarów
(jak sugeruje twe imię), ale samo życie,
życie światłe i lekkie, być może szczęśliwe.
Tak przypuszczam. Taka myśl dopuszczam.
Czuję ulgę, pisząc te słowa.
Są szczere, choć funta kłaków warte,
gdyż wszystkiego, co zdeptałem po drodze,
nie da się wytłumaczyć w wierszu.
Nie mam już marzeń na wzór tamtych marzeń,
bo od pięciu lat, może od dziesięciu
o niczym nie marzę. Nie mam także złudzeń,
chociaż często tak twierdzę, wiem, że oszukuję
innych lub siebie, patrząc na swoje ciało,
jak się patrzy na zegarek, który wskazuje godzinę
wpół do szóstej wieczorem.
Dziś chcę tylko dokończyć dzieła
(złego czy dobrego), wyświadczyć innym jakieś dobro,
na ile potrafię, podróżować po świecie, który
czasem nuży mnie bardziej niż oczarowuje.
Już powiedziałem: nie wiem, czy to list.
Może go nie przeczytasz (co bardzo prawdopodobne).
I nie wiem, czy powiedzieć: „kochałem cię” czy „popełniłem błąd”,
czy „próbowałem zapomnieć”. Nie wiem nawet,
co się stało z tym lasem, ściętym do korzeni.
Nie wiem. ale zostawiam ci te linijki:
weź jem choćbyś ich miała nieczytać.

tłum. Krystyna Rodowska

w wersji oryginalnej pt. „Una carta demasiado tardía”
w temacie Poezja iberyjska i iberoamerykańska
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Jarosław Marek Rymkiewicz

List wysłany w zaświaty


List wysłany w zaświaty - tym listem ja jestem
I chciałbym tylko wiedzieć kto mnie tam wysyła
Inne listy - pół brzózki kot stary kulawy
I żaba ta co przy mnie tu w ogrodzie żyłą

Te listy tam w zaświatach - czy ktoś je otwiera
Gdzieś jakieś inne życie niż to tu się toczy
Jest tam brzózka co w zimie na poły umiera
Są żaby - te co tutaj wciąż patrzą nam w oczy

listopad 2001

z tomu "Zachód słońca w Milanówku", 2002
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Listy poetyckie

Józef Baran

List


może ciężko mi było z wami
bez was wcale nie lżej
ten przerażający spokój
jakby nagle stanął młyn
jakby przestał dąć wiatr
jakby dom zatrzymano w obrotach
w martwych ścianach
słyszę tylko
szmer krwi upływającej donikąd
tykanie milczenia
świerzbienie nerwów

pół dnia prałam pół dnia stałam w oknie
popychając do przodu wskazówkę słońca
wygasł ogień zapomniałam nakręcić zegar
wszystkie pokrzywy kłótni uschły
i musiałam je wyrzucić na śmietnik

po raz pierwszy
zrobiło się mi ich żal

wracajcie szybko
bo od tej ciszy
można zwariować

z tomu "W błysku zapałki", 1979
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Listy poetyckie

List otwarty do kandydata
na wysoki urząd


mały zakompleksiony pieniaczu
sadysto
polityczna hieno żerująca na wszystkich
i wszystkim co pasuje
do twoich paranoicznych obsesji i planów
niesłusznie nazywanych
wizją demokratycznego państwa
nieuku i ignorancie
z dorobionym wirtualnym życiorysem
i cenzusem wykształcenia
karykaturo elegancji i dobrego wychowania
w brudnych wykoślawionych
butach źle dopasowanym garniturze
strategii kampanii z gębą
niewyparzoną pełną
patriotycznych i narodowych
frazesów
cynicznie odgrywaną przed kamerami
pobożnością
polityczny dinozaurze bełkoczący
o lotach na Marsa i nowoczesnej gospodarce
o czym nie masz zielonego pojęcia
popatrz na swoje ręce te nie-
skrwawione ponoć
ile jeszcze istnień ludzkich omotają macki
twojej chorej wyobraźni
wyrachowanych politycznych insynuacji
intryg ile jeszcze
zła wyleje się z ciebie
na innych
niewinnych ludzi ilu przez ciebie
odejdzie na zawsze
ilu w niesławie nienawiści i kłótniach
braci ilu
w naszym żalu i bólu ilu
ilu

06. 06. 2010

z tomiku:
Ryszard Mierzejewski „Okaleczony świat”, 2016Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.10.19 o godzinie 15:08

Następna dyskusja:

Miniatury poetyckie




Wyślij zaproszenie do