Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Stary dworzec PKS

Kiedyś chluba powiatowego
miasteczka skupiał
wokół nie tylko podróżnych
i bezdomnych meneli
tutaj o różnych
godzinach można było kupić
gazetę i papierosy
zjeść tani obiad niekoniecznie
smaczny a przede
wszystkim skorzystać za drobną
opłatą z publicznej toalety
która pełniła także rolę
trunkowego pogotowia tam można
było kupować alkohol
w porcjach pięćdziesięcio-
i stugramowych a na przystawkę
ogórek małosolny wprost z widelca
uczniowie szkół średnich
i studenci korzystali z 50%
bonifikaty
za okazaniem ważnej legitymacji

W dworcowej poczekalni
płynęło wartko życie małolaty
paliły ukradkiem
papierosy i doświadczały pierwszych
doznań miłości cielesnej
migdaląc się po kątach ich młodociani
partnerzy z polikami czerwonymi
od nadmiaru tryskającej chuci
skrobali gwoździem lub scyzorykiem
na ścianach serca przebite strzałą
pod nimi imiona
i koniecznie datę rok miesiąc dzień
a niekiedy i godzinę wyznania
z dworcowego graffiti można było
dowiedzieć się
o życiu miasteczka i okolic
kto z kim gdzie i kiedy dlaczego
Kaśka jest kurwą a pan Heniek
lubi chłopców
że miejscowa Lechia to pany i asy
a proboszcz sekretarz
partii i ormowiec to zwykłe skur ... !

Stary pochylony do ziemi
odrapany ze swej świetności dworzec
PKS symbol dzisiejszych przemian
i antynomii
stoi opuszczony i czeka w pokorze
na modlitwę za swą duszę
zagubioną
w labiryntach czasów teraźniejszych
i minionych.


Obrazek
Budynek dworca autobusowego PKS w Dzierżoniowie krótko przed wyburzeniemTen post został edytowany przez Autora dnia 03.06.13 o godzinie 12:48
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Ewa Lipska

Myjnia samochodowa


Jeszcze musimy odebrać ciuchy z zaświatów.
Przecedzić kilka słów do których wpadło szkło.

Wokół nieprawdopodobna ilość dnia
który puchnie od ukąszeń sterydów
i od przepowiedni że nie skończy się nigdy.

Opuszczamy politykę wielkiego miasta
i wjeżdżamy do myjni samochodowej.

Brzęczy zmysłowy rój piany. Żywopłot
błękitnych szczotek odgradza nas
od przepychu samotności.

Odmawiamy różańce pocałunków
Przekraczamy limit spienionej miłości.

Leniwy filc suszarki puka w szybę
samochodu i pokazuje zielone oko.

Wypycha nas powrót. Czeka nas jeszcze
koszenie dalszego ciągu.

z tomu "Pogłos",
Wydawnictwo Literackie, 2010



Obrazek
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Frank O’Hara*

[Na otwartej autostradzie]


Na otwartej autostradzie
gdzie śmierć ochoczo pędzi
w świetle słońca a o czwartej olbrzymie przęsła
rzucają cienie swych łuków
na przystań dowiaduję się
o niewierności Portorykańczyków
i nikczemności Żydów
z ust irlandzkiego taksówkarza
to dobrze że jest nas tak wiele rodzajów
w ten sposób śmierć będzie miała wybór
a może nawet będzie wolała
tego co rzuca pierwszy cień dnia
na tych którzy próbują dożyć zmierzchu

[1 stycznia 1960]

tłum. Piotr Sommer

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 23.09.10 o godzinie 07:07
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Stanisław Barańczak

Stojąc na czerwonym świetle...


Stojąc na czerwonym świetle,
machinalnie zerkam w bok.
Poskromione równolegle,
cztery pasma rwą się w mrok.
Poskromione równolegle,
cztery pasma rwą się w mrok.
cztery pasma w mrok.

Za okienkiem bocznym hondy –
W drzwiach wciśnięty zamka spust,
w drzwiach wciśnięty zamka spust –
włosy blond i profil chłodny:
poprawianie szminką ust,
poprawianie szminką ust.

Znakiem podporządkownia
dając się na chwilę spiąć,
dwa milczymy tylko zdania:
„A więc jesteś? No to bądź”.
Dwa milczymy tylko zdania:
„A więc jesteś? bądź co bądź?
To dalej bądź”.

W równoległych dwu otchłaniach,
odwracając znowu wzrok,
powracamy do spadania,
powracamy do spadania
każde w swój osobny mrok.
W równoległych dwu otchłaniach,
odwracając znowu wzrok,
powracamy do spadania,
każde w swój osobny mrok,
każde w swój osobny mrok.

Wegweiser - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte Lehmann


Cmentarze samochodów...

Cmentarze samochodów -
lasagne z rdzy i blach -
wysypisk miejskich odór,
samotnej szklarni dach,

druciane siatki działek -
gdzieś pies podnosi gwałt -
zarosłe sadzą hale
i dym żużlowych hałd,

obwisły nawias kabla,
a w nim – dla chmur i cisz
strzeliście nieodgadła
wypowiedź w locie wzwyż,

z czerniejącego śniegu
czyjś, nie wiadomo czyj,
wznoszący się ku niebu
pastorał, kostur, kij.

Wznoszący się ku niebu
pastorał, kostur, kij.

z tomu „Podróz zimowa. Wiersze do muzyki Franza Schuberta, 1994

Das Wirtshaus - słowa Wilhelm Müller, muzyka Franz Schubert,
śpiewa Lotte Lehmann


słowa pieśni Wilhelma Müllera w temacie A może w języku Goethego?Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 16.10.10 o godzinie 21:40
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Hans Magnus Enzensberger*

W taksówce, w stronę domu


Joachimowi Kaiserowi

Już bez szminki po olśniewającym występie,
późna emisja, studio 12,
po wszystkim, czego wymaga sukces,
wciąż jeszcze zaróżowiony,
wciąż jeszcze nieobecnie uśmiechnięty,
ale znużony, bardzo znużony –
i wtedy nagle tych kilka taktów,
cis-moll, z tyłu,
w ciemności, pogrąża się –
to przecież nie musi być Wagner –
głowa przekrzywiona, zamknięte powieki,
no i zasnął,
myśli szofer, nie mając pojęcia,
że ten jegomość w płaszczu
być może rzadko bywał
tak przytomny, tak szczęśliwy
jak w tej chwili.

z tomu „Leichter als Luft. Moralische Gedichte”, 1999

tłum. Andrzej Kopacki

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do przekładów w temacie A może w języku Goethego?

wiersz jest też w temacie Poezja i muzyka
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.11.10 o godzinie 12:59
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Tomas Tranströmer

W ruchu


Ciężarówka z przyczepą pełznie przez mgłę -
olbrzymi cień larwy ważki,
który porusza się w szlamie na dnie jeziora.

W ociekającym lesie spotykają się reflektory.
Nie widać twarzy tego z naprzeciwka.
Rzeka światła przedziera się przez igliwie.

My, cienie-pojazdy przybywamy zewsząd
o zmierzchu, jeden za drugim formujemy szyki,
mijamy się, suniemy z tłumionym warkotem

przez równinę, gdzie fabryki przycupnęły na czatach,
a budowle zapadają się dwa milimetry
na rok – z wolna pochłania je ziemia.

Niezidentyfikowane łapy odciskają ślady
w najgładszym tutaj wyśnionym produkcie.
Ziarna próbują przetrwać pod asfaltem.

Lecz najpierw kasztanowce, ponure jak gdyby
miały zakwitnąć żelaznymi rękawicami
zamiast białych kiści, a za nimi

biuro przedsiębiorstwa – zepsuta świetlówka
miga miga. Tu są ukryte drzwi. Otwórz!
spójrz przez odwrócony peryskop

w dół – w ujścia, w głębokie rury,
gdzie glony rosną jak brody umarłych,
a Czyściciel płynie w śluzowej szacie

słabnąc z każdym ruchem, bliski uduszenia.
I nie wie nikt, co będzie – tylko to, że łańcuch
pęka i wciąż jest sczepiany na nowo.

z tomu „Mörkerseende”, 1970

tłum. ze szwedzkiego Magdalena Wasilewska-Chmura

wersja oryginalna pt. „Traffik” w temacie
Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.10.11 o godzinie 20:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

James Dickey

Cherrylog Road


W bok od szosy 106,
Na Czerrylog Broad
Wsiadłem do forda rocznik 34,
Który nie miał kół i cały porósł zielskiem,
Ktoś wyciągnął przednie siedzenie,
By łatwiej było zwozić ze wzgórz whisky,

Wysiadłem z drugiej strony,
Wgramoliłem się na schowane w bagażniku
Siedzenie z czerwonej skóry w starym essexie,
Potem znowu dalej,
Do niebieskiego chevroleta
Stojącego na trzech klocach drzewa,

Strzepując rdzę, co dawniej była lakierem.
Ciepło karoserii w każdym było inne;
I tak od auta do auta zmierzałem do środka,
Do zachwaszczonego serca cmentarzyska,
Bo wiedziałem, że Doris Holbrook
W południe wyrwie się ojcu

I przyjdzie prosto z farmy
Szukać wśród porzuconych podwozi
Części, których słońce było właścicielem,
Będzie jak ja siedzieć po kolei
W każdym aucie, pochylona do przodu
Jak w opętańczym wyścigu samochodowym,

Na parkingu pełnym nieboszczyków.
Wciąż na nowo wchodziłem z jednej strony,
Wychodziłem z drugiej jak specjalny
Gość lub gwiazda filmowa,
Którą świerszcze witają na stacji.
Zakrętka chłodnicy podnosiła głowę,

Stając się prawdziwą żabą albo złotym wężem,
W miarę jak byłem coraz bliżej środka cmentarzyska,
Przechodząc przez tyle różnych stanów,
Tyle różnych istnień, by wreszcie dojść do
Długiego pierce-arrowa z czasów mojej babki,
Który z niklowych kołpaków wciąż jeszcze

Serwował tace oślepienia
I delikatną tapicerkę trwonił
Dla zaspanych karaluchów,
Szklana płyta między panią
A czarnym kierowcą nie całkiem rozbita,
Telefon przy tylnym siedzeniu

Wciąż na swoim miejscu.
Wsiadłem, jakbym chciał rzucić:
„Jedźmy teraz do sierocińca, John,
Mam trochę starych zabawek
Dla dzieci, co grzecznie
Odmawiają pacierz.”

Pot mnie oblewał, kiedy zdawał mi się,
że słyszę, jak Doris Holbrook skrobie
Jak mysz w słońcu tej południowej krainy,
W słońcu, które zjadało lakier łuszczący się
W strzępach z setek dachów i masek silnika,
Stukała jakby nadając szyfrem,

Poluzowując śruby,
Wyciągając reflektory,
Świece, zderzaki, popękane lustra,
Gałki dźwigni biegów,
Już prawie gotowa, by odejść
Biorąc z sobą coś, co można by pokazać

A co nie byłoby świeżym drżeniem jej warg,
Które zaraz, już zaraz będę miał przy sobie,
Tam gdzie siedziałem na rozdartym tylnym
Siedzeniu gadając wciąż do słuchawki interfonu,
Modląc się, by Doris Holbrook
Przyszła prosto z farmy

I by mogła tam wrócić
Nie nosząc na twarzy żadnych moich śladów,
Bo jej rudy ojciec, gdyby je zobaczył,
Popracowałby nieco nad jasną skórą jej pleców
Skórzanym pasem w głośnej wrzaskami stodole,
A potem na mnie zrobiłby zasadzkę

W starym aucie przemytnika whisky, przywiązując
Sznurkiem do drzwi spust potężnej strzelby,
Jakby chciał oddech w piersi powietrza roznieść
Na kawały. I przychodziła nie raniąc się o ostre
odłamki szyb, z kluczem francuskim w ręce
Szła przez całe pola wraków,

Przez pył, gdzie wąż kona z nudów,
A chrabąszcz wie, że ziemia
więcej nie rodzi już życia.
Ktoś mógłby dostrzec, że drzwi
W najstarszym aucie zamykają się nagle
Od środka w sposób tajemniczy:

Trzymałem w ramionach, długo, długo trzymałem
W szalonym pędzie otoczony eskortą sennych,
nieruchomych aut w zastygłej we śnie ulicy,
Aż wąż, który zesztywniał z nieróbstwa,
Zwinął się znowu w życiodajną pętlę
I upolował mysz w przesadnym

Śmiercionośnym zapale,
Chrabąszcze ruszyły znów w pole,
A my ciągle w uścisku, złączeni, sklejeni,
Pod sobą mając sprężyny siedzenia,
Które chcąc nakryć nas na gorącym uczynku
Przebijały się stale przez szarą i zdyszaną watę

Wyłażącą z foteli za naszymi plecami.
Wyszliśmy każde z innej strony,
Prosto w odmienione, inne karoserie,
Ona ruszyła w dół Cherrylog Road,
A ja w stronę motocykla,
Który stał jak dusza cmentarzyska

Przywrócona życiu, motor zadrgał ciałem
całej swojej mocy i runął
Drogą 106, ja stale pijany
Wiatrem, który wpadał w usta, wciąż ruchem ręki
dodawałem gazu, w dzikiej chęci pozostania
Na zawsze strzępem potrzaskanej blachy.

tłum. Tadeusz Sławek

wersja oryginalna pt. „Cherrylog Road”
w temacie Poezja anglojęzyczna

wiersz jest też w temacie W świecie dziecięcych zabaw i zabawek
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Tadeusz Różewicz

auto (da! fé!),
czyli Samochodzik


Twoim bogiem jest
twój samochodzik
on kieruje twoim życiem
doczesnym i wiecznym
to on przenosi cię
na tamten świat

czasem z całą
rodziną
czasem z kochanką
czasem z muzyką w lewym
uchu czasem
z „komórką” przy prawym
w jego wnętrzu staniesz
na sądzie ostatecznym
przed obliczem głównego
komendanta policji niebieskiej
Michała Archanioła

z tomu „Kup kota w worku”, 2008
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Renate Schoof

Małpy na pasie wyprzedzania


Rankiem przy radiu zliczamy
ofiary śmiertelne tej nocy
nasze i obce – ciągle
zbyt liczne / nic tu
po płaczkach

Odpowiedzialną za sygnały świetlne
na pasie wyprzedzania
czynią Fizię Pończoszankę

A jeśli w ogóle

Galopuje przez nas szkarłatna bajka
z małpą na kapeluszu
tańczy boso z marynarzami

z tomu „Verrückte Wolke”, 2001

tłum. Anna Wojciechowska

wersja oryginalna pt. „Affen auf der Überholspur”
w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 25.06.11 o godzinie 03:35

konto usunięte

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Mieczysława Buczkówna

Autostrada


Skacze wskazówka szybkościomierza
Kłody cienia rzucają się pod koła
W nadbiegającej przestrzeni
Jest sam – w światłach mijania które się dłużą

Lada kamyk pod oponą
Szklanka z odciskami obcych palców
W przydrożnym zajeździe
Licznik stukający przy tankowaniu benzyny
Bliżej niego teraz niż ja
Nasłuchuję poślizgu kropel na szybie
Liczę ziarnka czasu
Piasek w oczach
Zaczyna się gorączkowe przeszukiwanie ciemności
Ale światła palców wygaszone

Zalega ciasna cisza
I nagle zegar – zaczyna chodzić
Jak więzień w klatce

z tomiku „Jak bajka o wilku", 1983Elwira Styczyńska edytował(a) ten post dnia 25.05.11 o godzinie 14:03

konto usunięte

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

John Cage

* * *


Wskazując na pięć samochodów stojących pod jej oknami, pani od sprzątania powiedziała, że wszystkie są po wypadku, że jej syn dokonał tego wyczynu w minionym roku i że ma zamiar złożyć z nich jedno dobre auto dla niej. „Jedyne, czego nie mamy – powiedziała – to para przednich świateł. Widzi pan, bardzo trudno wyjść z kraksy z nietkniętymi światłami”.

przełożył Piotr Sommer

wersja oryginalna pt. „138. [Pointing out the five/cars...]”
w temacie Poezja anglojęzyczna

Z tomu „A Year from Monday: New Lectures and Writings”, 1967
Marta K. edytował(a) ten post dnia 02.06.11 o godzinie 09:19
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Monika Taubitz*

Spotkanie na Autostradzie Słońca


Lewym pasem!
Mijając Mâconnais,
szeroką dolinę Saony.
Co do sekundy
równo z wami.
Wizja
wiecznie zielonych pastwisk,
w oczach wołu
prostoduszność.
Bliska czerwień strachu
nie ogrzewa
jak słońce.

Zawczasu
spuśćcie wzrok,
zawstydzeni
rajem
w waszym wnętrzu.

Z tomu „Vor unsichtbaren Ufern. Ausgewählte Gedichte/
U niewidzialnych brzegów. Wiersze wybrane”, 2009

tłum. Jan Pacholski



Obrazek
Na Autostradzie Słońca we Francji

*notka o autorce, inne jej wiersze w oryginale i linki do polskich
przekładów w temacie A może w języku Goethego?
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.05.13 o godzinie 16:49
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Oddvar Rakeng*

Po koncercie przedświątecznym


Zasygnalizowałem
po koncercie
kodem Morse'a
do samochodu
na skraju lasu
koło kościoła
uginającego się
pod ciężarem śniegu
Samochód odpowiedział
wiernym mrugnięciem
„jestem tu”

Światła drogowe

Późnymi jesiennymi wieczorami
światła drogowe
w małych miasteczkach
mają ulice
tylko dla siebie
porozumiewając się własnym językiem
w zaprogramowanych
interwałach czasu
przygotowują się
do nocnej ciszy
pokrywając kolorami
skrzyżowanie ulic
Patrzą z góry
na karetki pogotowia
i straż pożarną
chociaż znają
ich ważne zadania w społeczeństwie

Z tomu „Paparazzi. Dikt”, 2009

tłum. z norweskiego Ewa Jarvoll Nilsen

*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Dieter Treeck

Autostrada


Jednostajność
lewego pasa,
łańcuch cząstek
żywiołu szybkości,
okresowy układ
temperamentów.
Znaki drogowe
piszą asfaltową epikę;
rzadko
dramat robót drogowych.
Indywidualność
występuje tylko
w uszkodzeniu blachy.

Wzburzenie kurzu

Ulotne są widoki
krajobrazu za
pobojowiskiem owadów
na panoramicznej szybie.
Starte opony
nie pozostawiają
na asfalcie
żadnych śladów.
Gdy w blaszanej kabinie
oddycham jeszcze powietrzem
z innego otoczenia, brak czasu na
przyswojenie sobie tego świata tutaj.
Nie pozostaje po mnie nic, jak tylko
wzburzenie w kurzu.

wersja oryginalna pt. „Aufruhr im Staub”
w temacie A może w języku Goethego?

tłum. Stefan Papp

z tomu „Dziura w świetle”, 1987
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Tomas Tranströmer*

        
Ulewa w głębi lądu


Deszcz bębni o dach samochodu.
Dudnią pioruny. Ruch na szosie zwalnia.
W samym środku letniego dnia, zapalają się reflektory.

Dym w kominach się cofa.
Kto żyw, kuli się i zamyka oczy.
Następuje ruch do wewnątrz, dotknij mocniej życia.

Samochód prawie oślepł. Staje,
zapala własny ogień i pali
gdy woda ścieka po szybach.

Tu w lesie, na bocznej drodze,
nad jeziorem pełnym lilii wodnych
i przy podłużnym wzniesieniu, które ginie w deszczu.

Tam na górze stoi kopiec kamienny
z epoki żelaza, wtedy to było miejsce
walk plemiennych, takie chłodniejsze Kongo

a niebezpieczeństwo zganiało bydło i ludzi
na szczyt góry w gwarną wysepkę
okoloną murem, gęstwiną i kamieniami.

Ciemnym zboczem, ze zbroją na grzbiecie
ktoś niezdarnie pnie się pod górę
tak rozmyśla, podczas gdy samochód stoi.

Zaczyna się rozjaśniać, opuszcza szybę.
W rzedniejącym, cichym deszczu,
ptak gra na flecie sam dla siebie.

Tafla jeziora napięta. Grzmiące niebo szepcze
w dół, poprzez lilie, aż do wydmy.
Powoli otwiera się okno lasu.

I nagle, wprost z tej ciszy, uderza piorun!
Ogłuszający huk. A potem pustka,
w którą spadają ostatnie krople deszczu.

W ciszy słychać odpowiedź.
Z daleka. Jakby gruby głos dziecka.
Unosi się rycząc z góry.

Huk skłębionych tonów.
Długa, ochrypła trąba z epoki żelaza.
A może z głębi jego wnętrza.

z tomu „Klanger och spår”, 1966

tłum. ze szwedzkiego Antoni Orzech

Wiersz jest też w temacie W czasie deszczu
nudzą się dzieci, ale nie poeci


*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 19.02.12 o godzinie 11:06
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Karol Maliszewski*

Wiersz dla zmotoryzowanych


Tiry smutne jak konie,
z opuszczonymi głowami
na poboczach szos,

dolewają im coś, donoszą
akumulator w brudnej folii
(jak obrok),

tu urywa opowieść, swoje patataj
przenosi do następnej zwrotki,
zwraca się w stronę publiczności
zatartej na obrazku, ukrytej,

też ma mokre podwozie
i czeka cierpliwie na ssanie,

został mu tylko jeden cylinder,
trzyma się go jak tonący,
kuśtyka do warsztatu boso;
tam się wszyscy spotkamy przy ogniu,
Hefajstos francuzem wskaże napis, porządek,

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Współczesna poezja polska – najmłodsze pokolenie
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Czar poloneza

W ogłuszającym huku wystrzałów
stękaniu i pyrkaniu
kłębach dymu i oparach spalin
wtoczył się ciężko na parking
w niedzielny poranek
stary rzęch – polonez zielony
(dla młodszych wyjaśnienie:
polonez – marka polskiego ekskluzywnego
samochodu osobowego w czasach PRL-u)

Za kierownicą staruszek w czarnym
garniturze, białej koszuli, krawacie i
słomkowym kapeluszu
dziarskim defiladowym krokiem
wszedł do supermarketu zakupił jedno
piwo i pomaszerował w stronę kościoła


Obrazek
fot. Paweł Oborski

Wiersz jest też w temacie Pamiątki i ślady przeszłościTen post został edytowany przez Autora dnia 05.06.13 o godzinie 07:00
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Homo automobilus, czyli jadę samochodem...

Chris Rea


Droga do piekła

(1)


Zatrzymałem się przy autostradzie
Widziałem kobietę
Na poboczu drogi
Z twarzą, którą znałem jak własną
Odbitą w oknie moim
Wyraźnie podchodziła do okienka w samochodzie
I pochyliła się nad nim powoli
Przeraźliwe ciśnienie sparaliżowało mnie w mym cieniu
Powiedziała „Synu, co tu robisz
Moja obawa o ciebie przewraca mnie w mym grobie”
Odpowiedziałem „Mamo, udaję się do doliny bogatych
Sprzedać się bez wahania
A ona „Synu, to droga w piekła otchłaniach

W swej podróży przez pustynię
Od jej piasków do pomyślności", rzekła
"Zabłądziłeś na drodze do piekła”

(2)

Więc stoję nad rzeką
Ale woda nie płynie
Mógłbyś pomyśleć, że wrze każdą trucizną
A ja stoję pod uliczną latarnią
Lecz znane mi światło radości jest
Przerażone nad niewiarygodną w dole zacienioną drogą
I w wyuzdanym strachu przed przemocą
Dusi uśmiech na każdej twarzy
A zdrowy rozsądek dzwon uruchamia
To nie jest żadna techniczna awaria
O nie, to jest droga w piekła otchłaniach

I wszystkie drogi zatłoczone są zaufaniem
I nic nie możesz na to poradzić
To są tylko strzępy papieru, które odlatują od ciebie
O, spójrz na świat, przypatrz się dobrze
Co się tutaj dzieje
Musisz się szybko nauczyć tej lekcji, nauczyć się jej bez wahania
To nie jest żadna autostrada społecznego awansu
O nie, to jest droga
Jak tu powiedziano, to jest droga
To jest droga w piekła otchłaniach

tłum. z angielskiego Ryszard Mierzejewski


The Road to Hell

(1)


Stood still on a highway
I saw a woman
By the side of the road
With a face that I knew like my own
Reflected in my window
Well she walked up to my quarterlight
And she bent down real slow
A fearful pressure paralysed me in my shadow
She said "son what are you doing here
My fear for you has turned me in my grave"
I said "mama I come to the valley of the rich
Myself to sell"
She said "son this is the road to hell

On your journey cross the wilderness
From the desert to the well
You have strayed upon the motorway to hell"

(2)

Well I'm standing by a river
But the water doesn't flow
It boils with every poison you can think of
And I'm underneath the streetlight
But the light of joy I know
Scared beyond belief way down in the shadows
And the perverted fear of violence
Chokes the smile on every face
And common sense is ringing out the bell
This ain't no technological breakdown
Oh no, this is the road to hell

And all the roads jam up with credit
And there's nothing you can do
It's all just bits of paper flying away from you
Oh look out world, take a good look
What comes down here
You must learn this lesson fast and learn it well
This ain't no upwardly mobile freeway
Oh no, this is the road
Said this is the road
This is the road to hell

z albumu „The Road to Hell", 1989

http://www.youtube.com/watch?v=abZlWqVeLzg

Utwór jest też w temacie Wędrówką życie jest człowiekaTen post został edytowany przez Autora dnia 23.07.13 o godzinie 16:12



Wyślij zaproszenie do