Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Błoto, które sięga niebios...

José Suárez Carreño

Błoto


Błoto nie jest jak rumak
doskonały i piękny.
Błoto – wół przeogromny,
lecz ślepy.

Poplamione mam ręce
błotem brudnym i lepkim.
Chwile moje – jak drzewo
wyciągnięte na ziemi!

Błoto w krąg; mam wrażenie,
że mi spływa od wewnątrz.
Błoto – wszystko jest błotem,
które sięga już niebios.

tłum. z hiszpańskiego Janusz StrasburgerTen post został edytowany przez Autora dnia 25.11.15 o godzinie 14:22
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Błoto, które sięga niebios...

Tomas Tranströmer*
       
      
Przez las


Miejsce zwane bagnem Jakuba
to piwnica letniego dnia
gdzie światło fermentuje w napój
o smaku starości i slumsów.

Bezsilne olbrzymy stoją ciasno
splątane, żaden więc nie upadnie.
Złamana brzoza próchnieje tam,
jak dogmat prosta.

Z dna lasu powstaję.
Rozjaśnia się między pniami.
Deszcz pada na moje dachy.
Jestem rynną dla wrażeń.

Na skraju lasu cieplejsze powietrze. -
Wielki świerk, odwrócony i ciemny
z pyskiem wetkniętym w ziemię
spija cień deszczu.

z tomu „Den halvfärdiga himlen”, 1962

tłum. ze szwedzkiego Magdalena Wasilewska-Chmura

*notka o autorze, inne jego wiersze w wersji oryginalnej i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja skandynawska

Temat: Błoto, które sięga niebios...

Wojciech Świętobor Mytnik "Płanetnik"

W oparach dymu, przesłonięty mrokiem,
Oszołomiony czarnych słońc niebytem,
Krzyczałem z wiatrem nad ciemnym obłokiem,
Wietrząc wszechświaty przede mną ukryte.

Ja - wodny demon, pogromca ażdachów,
Odwieczny władca ponad chmur bezmiarem,
Krzyczałem światłem na wszechświata dachu,
Karmiąc się wody błyskotliwym czarem.

Potem zstąpiłem pomiędzy dąbrowy,
W szarości deszczu rzeźbiąc imię swoje.
Wskrzesiłem zapach rzeźwiącej odnowy,
Skłębionej ponad wiejskich chat spokojem.

Mgłę zawiesiłem pomiędzy polami,
Plotąc w niej nici pochmurnego Boga.
Orałem ziemię wodnymi pługami,
Kładłem kałuże na błotnistych drogach,

A kiedy niebo przeciął sztylet słońca
I zniszczył burzę żarliwym żywiołem,
Czekając w ciszy mego dzieła końca,
W ciepłym powietrzu powoli zniknąłem.

16 lipca 2004 r.

http://facebook.com/mojpoganskisen
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Błoto, które sięga niebios...

Seamus Heaney*

Błotna wizja


Figurki o odsłoniętych sercach, w koronach z drutu kolczastego
Wciąż jeszcze stały w niszach, zające smykały spod
Sennych brzuchów odrzutowców, nasi układacze
Jadłospisów i punkowie z rozpylaczami farb trzymali się nadal
W czołówce. Połączenia satelitarne niosły
Ponad nami błogosławieństwa papieży, lotniska helikopterów
Tworzyły zaczarowany krąg dla objazdowych idoli
I dla ofiar na noszach. Kroczyliśmy lunatycznie
Po linii dzielącej panikę od formułki, wzywali na próbne zdjęcia
Pierwszych modeli naturalnych i ostatnich tak zwanych aktorów,
Obserwując z dala samych siebie, lepszych i wyniosłych,
Podobnych do człowieka na trampolinie,
Który powtarza przysiady i skłony, bo skoku oddać nie umie.

I wtedy nad mglistą równiną objawiło nam się to coś,
Ta nasza błotna wizja, jak gdyby rozetowy witraż
Błota sam się wynalazł z połyskliwej wilgoci, cienkie
Jak pajęczyna koło, wirujące wokół własnej osi,
Mgławicowe i ziemne, wybrudzone a jednak świetliste.
Słyszeliśmy już o słońcu stojącym w miejscu i słońcu
Odmieniającym barwę, lecz tym razem ktoś raczył nam zesłać
Pierwotną glinę, poddaną przeobrażeniu, wprawioną
W ruch obrotowy. Potem – zachody słońca zmroczniały,
Wycieraczka na przedniej szybie nie czyściła jak należy,
Woda z rezerwuarów miała smak szlamu, kłaczki
Osiadły we włosach i brwiach, byli tacy,
Co nabrali zwyczaju obnoszenia smugi na czole,
Na znak, że są gotowi na wszystko. Zaczęto odprawiać
Rytualne czuwania wokół byle kałuży w wyrwie,
Na ołtarzach tatarak zajął miejsce lilii,
A inwalidzi spali na zmianę w wynajmowanych im łóżkach
Ustawionych tam, skąd najbliżej było na dwór w razie ulewy.

Pokolenie, które ujrzało znak.
Te noce, gdyśmy stali przemoczeni ciemną rosą, czując
Domieszkę pleśni w zapachu werbeny, albo gdy budził nas płytki
jak bruzda oddech na poduszce, gdy rozmawiało się tylko
O tym, kto widział znak, i nasza trwoga
Miała w sobie coś z ukrywanej dumy: jedynie my sami
Mogliśmy wtedy sprostać własnemu życiu. Gdy tęcza kreśliła łuk
Swym brunatnym wylewem, jak szczur wodny pomykając przez niebo,
Że aż kierowcy zjeżdżali na pobocza dróg, by się gapić,
Chcieliśmy, aby znikła, lecz także zakładaliśmy, że jest to próba,
W której sprawdzimy się ponad wszelkie oczekiwanie.

Dożyliśmy, rzecz jasna, chwili, gdy to wszystko okazało się bzdurą.
Pewnego dnia wizja znikła i wschodni szczyt dachu domu,
Na którym balansowała dotąd, drżąc, jej rozkwitła korona,
Był znów zupełną ruiną: mlecze strzelały wysoko
Z poziomów listw i pełno było mchu, który się rozrósł
Nie przerywając drzemki. Podczas gdy kamery
Wgłębiały się w okolicę pod każdym możliwym kątem,
Eksperci zaczęli swoją paplaninę post factum, a my wszyscy,
Stłoczeni, oczekiwaliśmy uniwersalnych wyjaśnień.
Zapomnieliśmy – ot, tak – że wizja była nasza, że była
Naszą jedyną szansą, aby poznać nieporównywalne,
Aby dać nura w przyszłość. To, co mogło nam być początkiem,
Rozmieniliśmy na drobne notki w gazetach. Miejsce jasności
Nie wybawiło ani nas, ani siebie – choć myśmy przeżyli.
Dobrze więc, mówcie tak o nas, którzy mieliśmy szansę być
Błotnymi ludźmi, o na, przekonanych, zniechęconych, i patrzcie,
Jaki obraz samych siebie mamy w oczach dla oczu świata.

z tomu „The Haw Lantern”, 1987

tłum. z angielskiego Stanisław Barańczak

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki w temacie
Poezja anglojęzyczna
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Błoto, które sięga niebios...

Vilhelm Ekelund

Przy bagnach jeziora


Dzień wrześniowy. Za siatką chmur pierzastych
widać mroźne niebo biało-granatowe,
z gęstego brunatnego listowia od czasu do czasu
promień świetlny przebłyskuje.

Jak dziwnie drży bladożółte dzienne światło
w subtelnej kolorów i odcieni grze,
inaczej niż na ponurym i groźnym stepie,
gdzie się jeszcze trzęsie i jest słabe.

Stoję pogrążony w chłodnych marzeniach
na nagiej plaży przy bagnach jeziora
i patrzę, jak czerwone żagle wieczoru
wiążą się w świetle żaru i ognia.

W szumie wiatru więdnącego sitowia,
między rytmicznymi dziwnymi odstępami,
moja dusza wypełnia się po brzegi
stłumionymi i bezsłownymi pieśniami.

Posępna, posępna i pełna niepokoju cisza
wokół błyszczącego wodnego koła,
tylko na chwilę tłumione uderzenia fali
na nagim dnie bagnistego koryta.

z tomu „Vårbris”, 1900

tłum. ze szwedzkiego Ryszard Mierzejewski

Wersja oryginalna pt. „Vid kärrsjön”
w temacie Poezja skandynawska
Ten post został edytowany przez Autora dnia 26.11.15 o godzinie 08:33



Wyślij zaproszenie do