Temat: Kwiaty Business Intelligence
Stefan T.:
Jakby tu zacząć, bo zaczynamy widzę od zera :).... No więc na wstępie: JŻ jest analitykiem biznesowym... to jest zupełnie inna rola niż analityk finansowy. To nie jest widzimisię i ego JŻ, ale ogólnie przyjęty, światowy standard (http://en.wikipedia.org/wiki/Business_analyst).
Nie no Bluzgusie, twoja demagogia sięga zenitu. Podajesz linka, a w nim:
Benefits and drawbacks of business analysts in software projects
The role of the BA is key in software development projects, especially at the inception of the project. They serve as the mediator or the bridge between the Technical and Business end of stakeholders.
JŻ mediatorem, alem się uśmiał, chyba ex catedra. On potrafi mediację tylko wygłosić.
Zanim napiszesz, pomyśl, pliz.
INFORMATYKA TO JEST SŁUŻBA BIZNESU, a nie coś, z czym się mediuje.
I, ponieważ IT nie spełnia tej podstawowej, swojej służby, jest Excel. WSZĘDZIE.
PS
Poszerzę trochę ostatnią tezę.
Czy zarządzanie projektami, bez wiedzy o potrzebach jest możliwe? Ja twierdzę, że nie.
(Znam podobne przypadki)
Załóżmy, że chcę wdrożyć biaja, bo słyszałem, że "rozwiązuje problemy informacyjne". Jestem decydentem i się nie znam. Wynajmuje "projekt managera".
Projekt manager przystępuje do roboty profesjonalnie - rozsyła do biznesu ankiety wymagań
Czeka, a biznes myśli. Tego chcę i robię to w Excelku, dobra, żeby to było na platformie, chcę wszystko, żeby i to, i to, i tamto. Przytakuje mu PM - pisz wszystko, co chcesz, teraz jest burza mózgów - pisz wszystko. Biznes pisze, a nawet - konfabuluje.
Powstaje koszmarek pt "spis wymagań", PM śle go (mediuje, hehehe) do dostawcy. Dostawca, przypomnijmy , JUŻ WYGRAŁ PRZETARG, w którym obiecywał wszystko.
Dostawca zaczyna wydziwiać, że przez wszystko, to on rozumiał "wszystko, co jest możliwe" a tu takie konfabulacje...
PM do biznesu: "ograniczcie sie!". Biznes wycina co drugi swój projekt i to wycina z potrzeb te, które już ma w Excelu. Bo, skoro już ma, to będą dalej, nawet jak tamci coś sknocą.
Dostawca coś robi, robi akurat bardziej te rzeczy niepotrzebne - patrz zdanie wyżej.
Oddaje projekt - PM widzi, że biznes łapie się za głowę, że nie o to mu chodziło.
Biznes pyta z rozpaczą w głosie: ALE CZY TE DANE MOŻNA DO EXCELA - tam już sobie poradzimy!
Dostawca robi (odblokowuje dotychczas tajemny) eksport do Excela.
Biznes się krzywi, PM gada "no, tak przecież chcieliście!" - biznes podpisuje odbiór.
CO POZOSTAJE????
Eksport do Excela i exceliozka.
A my proponujemy (SOA):
Dajcie ludziom excelki - te excelki to system!
Usprawnijcie je, dając im pod spód hurtownie danych, datamarty dziedzinowe, nauczcie z nich korzystać.
Niech Biznes sam sobie zrobi prototyp!
GOTOWY SYSTEM INFORMACYJNY.
(Ach, jak JŻ mnie za to jechał..., hehehehe)
A, że będzie to tzw. wieczny prototyp? Cóż, biznes jest zmienny - tylko prototyp nadąży za tymi zmianami.
Wszystkie biaje są do wyrzucenia.
Ten post został edytowany przez Autora dnia 10.10.13 o godzinie 12:07