Wypowiedzi
-
Michał P.:
Jeśli zatrudnimy osobę, która spełnia wszystkie wymagania, to taki pracownik szybko się znudzi nową pracą i będzie potrzebował nowej motywacji do pracy.
Gdy zatrudnimy kogoś, kto ma małe kwalifikacje, ale za to ma osobowość, która sprzyja, to jeśli wyszkolimy takiego pracownika, to w 90% będzie bardziej lojalny i oddany firmie, gdyż coś jej zawdzięcza. No i przy tym pewnie i tańszym w dłuższym okresie czasu.
Jak dla mnie to czysta fikcja :) No chyba, że zakładamy iż przyjęty pracownik ma dozgonnie pracować na stanowisku, na które go przyjęto. A i w takim przypadku z czasem zaangażowany laik przerodzi się w wypalonego gwiazdora.
Od tego jest menedżer czy właściciel w mniejszych firmach by doskonalić kompetencje swoich podwłanych, odpowiednio motywować i tworzyć ścieżki kariery, tak aby utrata doświadczonej kadry była jak najniższa (ofiary są jednak nieuniknione).
Zachęcam Cię do zapoznania się z modelem przywództwa sytuacyjnego wg. Kena Blancharda. Proste i przyjemne, a jakże skuteczne :) -
Karolina Jajkiewicz:
Witajcie,
ja zaś mam inne pytanie. Obroniłam całkiem niedawno licencjat, ale poznałam już kilku ludzi w moim życiu zawodowym, którzy podbudowali moją pewność siebie w tej płaszczyźnie.
Jak to jest u Was? wolicie zatrudnić osobę o wysokich kompetencjach opowiadających a nawet przewyższających wymaganiom, ale nie zaangażowanych? czy osoby z potencjałem, które są zaangażowane, chcą się uczyć są otwarte na konstruktywną krytykę i potrafią w późniejszym czasie się identyfikować z przedsiębiorstwem?
Może niewiele w życiu zawodowym widziałam, ale byłam na jakiś 30 rozmowach kwalifikacyjnych, a tak naprawdę to dwa razy dostałam pracę z własnej inicjatywy, bez ogłoszenia. Zaś te rozmowy nie miały pozytywnego skutku.
Zatrudnię osobę o wymaganych kompetencjach, jeśli będzie mnie na nią stać :). Tak jak już pisała Dagmara D. zaangażowania nie sprawdzimy na rozmowie kwalifikacyjnej, a i reszta może być krasomówstwem.
To czy pracownik ma potencjał, jest zaangażowany, lojalny czy otwarty na krytykę zweryfikuje czas i w taką osobę chętnie zainwestuję swój czas, żeby przygotować ją do awansu ale nie zatrudnię laika od razu na specjalistyczne czy menedżerskie stanowisko, a wiele osób wkrótce po ukończeniu szkoły ma takie ambicje.
Zgaduję, że Twoje pytanie wzięło się z tego, że właściwie jesteś na starcie swojej kariery zawodowej , a z dalszych wypowiedzi wynika, że rozczarowałaś się kilka rozmowami kwalifikacyjnymi.
Przy rozmowach kwalifikacyjnych dla mnie poza kompetencjami ważna jest również autentyczność i szczerość kandydata (nie warto na siłę kreować się na kogoś innego – to widać !), pozytywna energia i ogólne nastawienie do życia, sprecyzowane cele zawodowe w dłuższej perspektywie i co najważniejsze musi być trochę „chemii”. Gdy mam do wyboru kandydatów o porównywalnych kompetencjach, to wybiorę tego z tej samej bajki. Nie warto tracić czasu na nieporozumienia komunikacyjne.
I nawiązując do głównego pytania całej tej dyskusji myślę, że większość pracodawców i menedżerów chce zatrudniać pracowników posiadających niezbędne kompetencje bo zdają sobie sprawę, że sami są warci tyle ile ich zespół. Przyczyny innych decyzji personalnych są bardzo trywialne: brak budżetu na ceniących się fachowców lub kompletny brak „chemii”, choć to drugie przy zatrudnianiu na wysoko specjalistyczne i techniczne stanowiska jest mało istotne. -
Dobrnęłam do końca wątku i znalazłam wiele ciekawych wypowiedzi, które mnie zainspirowały. Jednak najbliższa mi jest ta Jacka P., która nawiązuje do maluchów i ich zdolności przewodzenia „ w piaskownicy”. Ja również uważam, że przywódcą w dużej mierze człowiek się rodzi, jednak jak każdy diament wymaga oszlifowania aby stać się brylantem. Moje zdanie poparte obserwacjami i nieskromnie dodam doświadczeniem jest takie, że ogromną rolę w kształtowaniu przyszłych przywódców odgrywa środowisko w jakim dorastają i przede wszystkim rodzice, jeżeli ma się szczęście ich posiadania, bo czym skorupka za młodu…... Inaczej będą w przyszłości funkcjonować dzieci, przed którymi od najmłodszych lat stawiano zadania, pozytywnie motywowano do ich realizacji i przede wszystkim dawano racjonalną swobodę doboru metod ich realizacji, a inaczej będą funkcjonować dzieci, którym podawano wszystko na tacy, decydowano za nie czy co najgorsze nieustannie krytykowano.
Patrząc z perspektywy czasu widzę, że to gdzie obecnie jestem zawdzięczam w dużej mierze moim rodzicom i ludziom, których spotkałam na swojej drodze w dzieciństwie i wieku młodzieńczym. Od najmłodszych lat miałam wiele zajęć i obowiązków, możliwość samodzielnego podejmowania decyzji i wsparcie, które stale umacniało wiarę we własne możliwości i pewność siebie. Nie mnie oceniać czy jestem Przywódcą, ale widzę że obecnie łatwiej niż innym przychodzi mi osiąganie wymiernych rezultatów przez podległe zespoły, nie mam oporów przed podejmowaniem decyzji i wypowiadaniem własnego zdania, rzadko kiedy się poddaję i szybko odnajduję pozytywne strony każdej sytuacji. Oczywiście wiele się nauczyłam z mądrych książek, przeszłam szereg szkoleń, mam i znam swoje słabe strony nad którymi pracuję, a przede wszystkim uczę się słyszeć nie tylko słuchać :)
Pozdrawiam Wszystkich i życzę spotkania swojego Przywódcy, bo dla mnie Przywódca=Charyzma, wszystko inne to tylko stanowiska i funkcje.