Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Od dwudziestu lat żyjemy w państwie rozrachunków z historią najnowszą. Świadomie wskazuję na państwo jako podmiot, a nie na społeczeństwo. Myślę, że większość polskiego społeczeństwa jest tym tematem albo już zmęczona czy znudzona, inna (zwłaszcza młodsza generacja) zupełnie chyba niezainteresowana. Jednak funkcjonariusze państwa (głównie parlamentarzyści, w mniejszym stopniu działacze samorządowi), dziennikarze, a także frustraci wszelkich maści i opcji politycznych, często przy użyciu aparatu państwowego (np. Instytutu Pamięci Narodowej czy mediów publicznych) wciąż pławią się w tym temacie i nic nie wskazuje na to, że się to szybko zmieni. Od tych sporów, a raczej wojenek ideologicznych, nie jest też wolna sfera twórczości artystycznej, zwłaszcza literatury. Co raz to jakiś świeżo nawiedzony „krytyk literacki” oznajmia światu o swoim odkryciu, że taki to
a taki literat splamił się, wręcz zhańbił, twórczością na zamówienie władzy politycznej, zwłaszcza propagującej ustrój totalitarny. I rzeczywiście, jeśli sięgnie się głębiej do literackiej szuflady, można z niej wygrzebać wiele utworów skądinąd znanych i cenionych autorów. Władysław Broniewski, Konstanty Ildefons Gałczyński, Jan Brzechwa, Wisława Szymborska, Wiktor Woroszylski, Adam Ważyk, Artur Międzyrzecki – to tylko niektóre bardziej znane i zasłużone dla polskiej poezji nazwiska autorów, którzy swego czasu byli gorącymi zwolennikami ustroju socjalistycznego w wydaniu stalinowsko-bierutowskim. Wielu z nich odeszło zresztą dość szybko od głoszonych wcześniej ideałów i to – co trzeba uczciwie podkreślić – nie zawsze pod wpływem politycznej koniunktury. Niektórzy nich zapłacili za swoją „zdradę” ogromną cenę, jak na przykład Władysław Broniewski prześladowany do końca swego życia przez komunistyczną bezpiekę czy Wiktor Woroszylski – internowany 13 grudnia 1981 roku po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, pomimo swego podeszłego wieku i złego stanu zdrowia. Proponując ten temat „rozrachunkowy” nie chcę bynajmniej przenosić „polskiego piekiełka” z nadętych i często świadomie manipulowanych wystąpień publicznych różnych polityków czy tzw. historyków dziejów najnowszych na wyjątkowo dotąd spokojne i bezkonfliktowe forum naszej grupy.
Od początku istnienia tego forum dążyłem do tego, aby było to rzetelne i profesjonalne miejsce poetyckich spotkań i dyskusji, a rzetelna humanistyka nigdy nie odwracała się od prawdy i podstawowych wartości humanitarnych. Poznajmy więc, poprzez utwory, komentarze i dyskusje również tę niechlubną stronę poezji. Aha, nie zapominajmy też, że panegiryki, czyli utwory przesadnie chwalące monarchę czy jakąś inną ważną w państwie osobę, znane już były w starożytności.

Życzę wszystkim ciekawych poetyckich wrażeń w tym wątku tematycznym – Ryszard.


Obrazek
Fiodor Reszetnikow "Drogi Stalinie", 1950Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:29
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Władysław Broniewski

Zabrze


Prędzej, górniku, głębiej, górniku,
węgla pokłady rąb,
w twojej kopalni, na twym chodniku
staje ojczyzny zrąb.

Pod twym oskardem padł kapitalizm,
nadszedł wolności czas.
Więcej żelaza, węgla i stali
dla robotniczych mas!

Węgiel ogrzeje, węgiel nakarmi,
z węgla nasz Wspólny Dom,
węgiel – to siła Ludowej Armii,
droga ku jasnym dniom.

Nie dla bogaczy – wyzyskiwaczy
dzisiaj wyciskasz pot:
Polska robocza czeka i patrzy,
czeka i pług i młot.

Prędzej górniku, śmielej, górniku,
w przyszłość twą jasną idź,
dąż zastępami współzawodników,
w trudzie pierwszeństwo chwyć.

Twoja ta ziemia, twoje na zawsze
węgiel, żelazo, stal!
Zabrze na przedzie, prowadzi Zabrze
w socjalistyczną dal.

Słowo o Stalinie (fragm.)

III

"Rewolucja - parowóz dziejów"...
Chwała jej maszynistom!
Cóż, że wrogie wiatry powieją?
Chwała płonącym iskrom!

Chwała tym, co wśród ognia i mrozu
jak złom granitowy trwali,
jak wcielona wola i rozum,
jak Stalin.

Przeleciały watahy lotne
białogwardyjskiej konnicy...
Trwał, jak skała samotny,
Carycyn.

Parły niemieckie kolumny,
waliły stalowym gradem,
aż padły pod pięknym i dumnym
Stalingradem.

V

Pędzi pociąg historii,
błyska stulecie-semafor.
Rewolucji nie trzeba glorii,
nie trzeba szumnych metafor.

Potrzebny jest Maszynista,
którym jest On:
towarzysz, wódz, komunista -
Stalin - słowo jak dzwon!

VI

Któż, jak On, przez dziesiątki lat
na dziobie okrętu wytrwał?
Szóstej Części przygląda się świat.
Bitwa.

Tam - bezrobocia, strajki, głód.
Tu - praca. Natchniony traktor.
Tworzy historię zwycięski lud.
Chwała faktom!

Któż, jak On, przez dziesiątki lat
wiódł ludzkość na krańce dziejów?
Jego imię - walczący świat:
nadzieja.

Rewolucjo! - któż wiatr powstrzyma,
kto ziemię zawróci w biegu?
Rewolucjo, tablice praw Rzymu
obalamy od Chin po Biegun!

Rewolucjo! siedemdziesiąt lat
Stalinowych powiewa nad światem.
I rodzi się nowy świat,
świat stary pęka jak atom.

VIII

Miliony ludzi Związku Rad i krajów idących drogą Socjalizmu tworzą świat nowy, niosąc w sercach i na ustach imię STALIN.
Ludowa armia chińska wypędza ze swego kraju przemoc obcą i niewolę pieniądza. Kroczy naprzód z imieniem STALIN.
W Wietnamie, Burmie, na wyspach Malajskich bojownicy wolności, niepodległości i sprawiedliwości walczą przeciw kolonizatorom wołając: STALIN!
Górnicy francuscy trwają w strajkach i wyciągają dłonie na wschód z okrzykiem: STALIN!
Chłopi włoscy zajmują obszarnicze nieużytki i odpędzani gwałtem, wołają: STALIN!
Poeta, wypędzony ze swej ojczyzny za umiłowanie wolności i sprawiedliwości społecznej, piękny poeta chilijski pisze poemat o STALINIE.
Zmiażdżona okrutnie Warszawa dźwiga swe okrwawione cegły tym szybciej z imieniem STALINA.
Wszędzie na świecie, gdzie sięga przemoc pieniądza, bagnet żołdaka i pałka policjanta, ludzie walczą i będą zwyciężali z imieniem STALINA.
Setki milionów ludzi wołają: STALIN! STALIN! STALIN!

Pierwszy Maja

Nasz sztandar płynie ponad trony,
niesie on
zemsty grom,
ludu gniew,
przyszłości rzucając siew,
a kolor jego jest czerwony,
bo na nim robotnicza krew.


Bolesław Czerwieński [1882]

Temat? – jak rzeka. Miejsce? – świat.
Cel? – szczęście. Wróg? – kapitalizm.
Myśmy widzieli świat spoza krat,
kraty pękły od młota ze stali.

My pójdziemy Pierwszego Maja
ulicami stolic świata,
my za ręce będziemy się trzymali,
my każdego przyjmiemy jak brata...

Każdego? – nie!
bo jest gniew,
bo są banki, kajdany, trony...
Nasz sztandar?... Jego kolor czerwony,
"bo na nim robotników krew".

Myśmy szli, raczej nasi ojcowie
(ileż to lat?...)
w Warszawie, w Łodzi i w Żyrardowie
myśmy szli na Pierwszego Maja
jak na bój!
Trony, banki się jeszcze trzymają.

Trzymaj sztandar,
bo twój.
Był rok Piąty, był Siedemnasty,
błysnął Petersburg: natchnienie-miasto,
była dokoła wroga banda,
błyszczał Październik: sztandar!

Ten sam sztandar szumiał nad Madrytem,
pieśń szumiała tym samym rytmem,
na placu Grzybowskim, jak dziś pod Grammos,
w sercach i w pieśni było to samo.

Nie będzie tronów, nie będzie banków,
złamiemy fronty Kuomintangu,
nie będzie City i Wall Street,
błyśnie wolności świt!

Pokój, pokój, pokój narodom,
braterstwo dla wszystkich ras,
w przyszłość – pierwszomajowym pochodem,
wyżej sztandarów las!

Młot, kielnia, młotek, kilof i pióro,
pług za traktorem, mosty w dal.
I ty tam pójdziesz literaturo:
słowo – stal.

Pięćdziesiąt osiem lat
liczy Pierwszy Maj.
Towarzyszu, masz zdobyć świat.
W trudzie trwaj.

/z tomu Władysław Broniewski: Wiersze zebrane. PIW, Warszawa 1955/Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 21.03.09 o godzinie 15:11
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Konstanty Ildefons Gałczyński

Przed Mauzoleum Lenina


Ten dzień widzę znowu i znowu -
ten dzień - nigdy nie zapomnę o nim:
wiatr surowy i rześki dął
i śnieg leżał na Placu Czerwonym.

Pamiętam, że zachodziło słońce
nad Mauzoleum, po pięknym dniu.
Grzeszny człowiek, po latach błądzeń
wreszcie dotarłem tu.

Ileż by jeszcze trzeba trąb, żałobnych nut!
Bo, że umarł, to ciągle boli
ten, który centrum globu przesunął na wschód
ramieniem proletariackiej woli.

Przysięgam, już nigdy nie będę słaby,
Pióro w promień przemienię i niech się promieni
Oto nowe stulecie. A tylko dwie sylaby:
LENIN.

1948

Umarł Stalin

Do pół zwieszona flaga
flagę wiatr przedwiosenny targa
To nie wiatr, to szloch na wszystkich kontynentach i archipelagach.
Umarł Stalin.

Jakby nagły grad zboża pogiął
Jakby w biały dzień noc w okno.
Dzisiaj słońce jest żałobną chorągwią.
Umarł Stalin

Płaczą ludzie na ulicach. Ciężko.
Taki ciężar zwalił się na ręce.
Płaczą ludzie zwyczajni jak ziarno piasku.
A ci go kochali najgoręcej.
Krzyczy Wołga. Szlocha Sekwana.
Woła Dunaj. Jęczą rzeki chińskie.
Broczy Wisła jak otwarta rana.
Lamentują potoki gruzińskie.

Krzyczy Aragwa: Stalin! Chmury całego globu
wiatr zeszył w jedną chorągiew żałobną.
O, poeci, rozpowiadajcie
w każdej wiosce, w każdej krainie
ból nasz wielki po wielkim Stalinie.
Umarł Przyjaciel.

Cień padł na ziemię od tej śmierci,
od oceanu do oceanu,
od Gibraltaru do Uralu.
Ale niech wróg nie liczy na cień i nieszczęście,
ale niech wróg nie myśli, że przez ten cień przejdzie.
Nie pożywi się wróg na naszym bólu i żalu.

marzec 1953

Pieśni (fragm.)

IV

Oto jest nasz dzień codzienny,
nasze małe budowanie,
trud uparty i niezmienny,
nieustanne kształtowanie

Słońce wschodzi i zachodzi,
drzewa kwitną, liście ronią,
my strumień rzeczywistości
kształtujemy naszą dłonią

Jesteśmy cząstką w zespole,
z niego płynie nasza siła -
żeby chleb leżał na stole,
a pracom lampa świeciła;

by czas jak pochodnia płonął
jednako: dzień czy mgła nocna.
Stoimy przy życiu, żono,
jako tkacze przy swych krosnach.

Z dnia na dzień tkaninę tkamy
wzorzystą dla pokolenia.
Chciałbym i blask naszej lampy
ocalić od zapomnienia.

1953


Obrazek
Aleksander Kobzdej "Podaj cegłę", 1950Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:30
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Jan Brzechwa

Marsz


Bije godzina niezapomniana
zakręt historii - druga zmiana
Trzeba zwycięstwu drogę torować,
Marsz rozpoczęty, Partio prowadź!...

Chowa spekulant worki w sklepie,
Kołtun z trwogi pacierze klepie...

Wiedźmy po domach straszą dzieci,
Masła nie ma, wzięli "Sowieci"...

Pasibrzuch wiejski chłopów judzi
Na Sybir będą wywozić ludzi
Żyje, mąci, knowa podziemie,
Walka trwa dalej, wróg nie drzemie,
Kto nie z nami, będzie z nami,
Kto przeciw nam - piła go złamie!

Który tam? Z drogi. Partia kroczy,
Twoja partia ludu roboczy
Wspólnie pracować, wspólnie budować
maszerować! Partio, prowadź!


Obrazek
Wojciech Fangor "Budowa", 1949Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:31
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Wisława Szymborska

Lenin


Że w bój poprowadził krzywdzonych,
że trwałość zwycięstwu nadał,
dla nadchodzących epok
stawiając mocny fundament -
grób, w którym leżał ten
nowego człowieczeństwa Adam,
wieńczony będzie kwiatami
z nieznanych dziś jeszcze planet.

Malowidła w Pałacu Zimowym
Stary świecie, ani żywi ani martwi,
ani nawet pułki twoje w gali świetnej
malowane i twe szable malowane
nie ocalą cię od zguby ostatecznej.
Więc zapadaj się jak w topiel w głąb zwierciadła,
jazdo mordu, jazdo głodu, pańska jazdo,
z każdą chwilą podobniejsza do widziadła,
kawalerio kapitału, na dno, na dno.

Wstępującemu do Partii (fragm.)

(...)

Pytania brzmią ostro,
ale tak właśnie trzeba,
bo wybrałeś życie komunisty
i przyszłość czeka
twoich zwycięstw.
Jeśli jak kamień w wodzie
będzie twe czuwanie,
gdy oczy zamiast widzieć
będą tylko patrzeć,
gdy wrząca miłość w chłodne
zmieni się sprzyjanie,
jeśli stopa przywyknie
do drogi najgładszej.

(...)

Partia. Należeć do niej,
z nią działać, z nią marzyć,
z nią w planach nieulękłych,
z nią w trosce bezsennej -
wierz mi, to najpiękniejsze,
co się może zdarzyć,
w czasie naszej młodości
- gwiazdy dwuramiennej.


Na powitanie budowy socjalistycznego miasta

Z asfaltu i woli wytrwałej
będzie szerokość ulic.
Z cegieł i dumnej odwagi
będzie wysokość budynków.
Z żelaza i świadomości
powstaną przęsła mostów.
Z nadziei będzie drzew zieleń.
Z radości - świeża biel tynku.

Miasto socjalistyczne -
miasto dobrego losu.
Bez przedmieść i bez zaułków.
W przyjaźni z każdym człowiekiem.
Najmłodsze z miast, które mamy.
Najstarsze z miast, które będą.
Najmłodsze na jutro bliskie.
Najstarsze na jutro dalekie.

Młodzież budująca Nową Hutę

Kto dom zbudował, w którym mieszkam?
Kto kładł swą pracę na fundament?
"w murarz, zdun i szklarz, i cieśla
minięci są przez ludzką pamięć.

Klasa z pamięcią złą - umiera.
Wierniejszą pamięć wybieramy:
sama jak książka się otwiera
w miejscach najczęściej czytywanych.

Dziś dla was, przy was, od was, młodzi,
miasta zaczyna się życiorys.
Pamięć imiona wasze co dzień
Notuje słowem zdobnym w podziw,
notuje normy waszej poryw
i włącza w piękny plan obliczeń.
Bo to jest pamięć robotnicza
służąca klasie robotniczej.


Obrazek
Andrzej Wróblewski "Fajrant w Nowej Hucie", 1954Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Wiktor Woroszylski

Wiosna


A w Nowej Hucie – polska wiosna.
Place, rowami przeorane,
pachną wspomnieniem Komsomolska,
gdy pierwszy dźwig podnosi ramię,

gdy w chmurze kurzu przemknie ciągnik,
a za nim – stu ciągników bractwo,
gdy lokomotyw gwizd przeciągły
wtacza na stację nowy transport

cegieł i belek, które żyją –
życie im dały ludzkie ręce,
gdy betoniarka krótką szyją
kręci i mruczy: prędzej, prędzej!...

A w Nowej Hucie – polska wiosna.
Przyjaźni doskonałym prawem
inżynier schyla się nad planem
w mieście o dźwięcznej nazwie: Moskwa.

I oto w podkrakowską ziemię
nie istniejący jeszcze gmach
fundament wpuszcza jak korzenie
już ściany piętrzą się, już dach

na ściany się wdrapuje zręcznie,
już dymi komin zasapany,
z nowego kranu woda cieknie,
na oknach lśnią słoneczne plamy...

Czuwającym w noc noworoczną

Młodym -
aby rośli, dojrzewali.
Ojczyźnie -
socjalistycznego szczęścia.
No, a czego
mam dziś życzyć wam,
towarzysze
ze Służby Bezpieczeństwa

Noc noworoczna
jak to noc,
cicha.
Księżyc, obłoczki - czyż im nie ufać?
Ale wróg w tę noc,
jak i w inne czyha.
I wam w tę noc
jak we wszystkie -
czuwać.

Towarzysze moi,
silni i twardzi,
przyjaciele moi,
niezawodni i pewni -
wybrano was,
najlepszych z klasy i partii,
byście Rewolucji, jak córki, strzegli.
Pierwszy rok.
Drugi rok.
Śmiały rok.
Trudny rok.
Rok - robociarz znów po zmianie odchodzi.
I oto
wszystkich spraw naszych okręt
wypływa na szerokie
roku nowego
wody.

Na horyzoncie - socjalizm!
Aby szybciej doń dotrzeć,
dołożymy:
jedni - węgla serdecznego, drudzy - wierszy.
A wam -
nerwy napisać nocami,
oczy wytężać dobrze
i dłonią nieubłaganą
dusić gada dywersji.

...Szczęście?
Często o szczęściu piszę!
Szczęście na posterunku trwać
walczyć, zwyciężać w walce.
Takiego szczęścia i wam,
towarzysze,
którzy tej nocy,
jak każdej,
czuwacie.


Obrazek
Włodzimierz Zakrzewski "Olbrzym i zapluty karzeł reakcji", 1945Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:32
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Adam Ważyk

Widokówka z miasta socjalistycznego


O świcie niecierpliwa,
niesyta swojego piękna,
syczała lokomotywa
nad dziewczyną, która uklękła.

Ktoś, kto przelotnie zobaczył
pogański profil dziewczyny,
opacznie sobie tłumaczył,
że modli się do maszyny.

A jej tylko drgała warga,
gdy ranną racją oliwy
maściła, czuła kolejarka,
tłoki lokomotywy.

Na Ciebie

Od tajgi, od tundry siwej,
od gór i fabryk i sztolni,
gdzie co dzień śpiew pracy wolnej
jak morze bije przypływem,
z pociągów pędzących przez mosty
i z miast i z okrętów i zewsząd
przez kraj nasz radosny śpieszą
oddawane na Ciebie głosy.
Na Ciebie, Stalinie, z chwastów i gąszczy
kwitnące wydrzesz ogrody,
Wodzu nasz wiecznie młody,
Nasz przyjacielu najdroższy
Niech się o Tobie pieśń rozkołysze
jak wiosną szumią jabłonie w sadzie -
głosem Ojczyzny do Rady Najwyższej
gwiaździsty nasz wejdź kandydacie!
Twoim imieniem gwiazdosiejnym w niebie
nawołują się lotnicy nawzajem -
na Ciebie, nasz miły, na Ciebie
Ojczyzna głos swój oddaje.Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 14.03.09 o godzinie 13:21
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne

Artur Międzyrzecki

Marzec 1953


Przyszło, za gardło ścisnęło,
Mijały doby;
Słuchaliśmy, nie rozumiejąc,
O śmierci, męce choroby;

Słuchaliśmy do rozpaczy
Bolejący i niemi
Stalin. Duma dni naszych.
Największy z ludzi na ziemi.

Wrócił nam wolność. Był dla nas
Najlepszym z przyjaciół.
Nauczył nas męstwa i trwania
Nawet w bólu i płaczu.

Gdy wichry burzliwe wieją,
Gdy w sercu spokoju nie ma,
Idącą wiosną , nadzieją
Palą się gwiazdy Kremla.

W ich blasku jest uśmiech Jego
I oczy pełne troski
Uczciliśmy Go przysięgą,
Milionem wart stalinowskich.

Płakaliśmy w Warszawie,
Na Śląsku, na dumnym helu,
I przysięgaliśmy sprawie,
I przysięgaliśmy dziełu.

Uderzą jak erkaemy
Nasze górnicze świdry.
Odeszli Stalin i Lenin,
Ale nigdy nie umrą.

Wybuchnie jak dynamit
Gniewna praca uparta,
I Stalin będzie z nami -
Sztandar, nauka, partia.

Wybudujemy nad Wisłą
Piękną, szczęśliwą ziemię.
Wrogów zmieciemy. Przyszłość.
Nazwiemy jego imieniem.

Była cisza werblem rozdarta
Grzmiały salwy i dzwonił dzwon.
Tłumiąc ból, co dusił nam gardła,
Zaciśniętą wznieśliśmy dłoń.

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Witam, to ja może przypomnę trochę mniej już dzisiaj popularnych, ale swego czasu dobrze znanych z pierwszych szeregów walki klasowej w poezji socrealizmu. Marek

Tadeusz Urgacz

Uśmiech Stalina


Bohaterowie węglowych nocy
i soczystego blasku hut,
bohaterowie stu lokomotyw,
bohaterowie buraczanych pól,

których po węgiel, nikiel i mleko,
żelazo, ogień, wodę i chleb
przez lat trzydzieści
w kraju uśmiechu
pędziły naprzód
płonące serca, płonąca krew,

z mojej ojczyzny chciałbym serdecznie
zagadać do was, przyjaciele,
i chciałbym długo gawędzić z wami,
aż świt na niebie zacznie bieleć.

Wiesz - rzekłby tęgi Wania - kołchoźnik
i miły Iwan z "Dynamo" - wiesz,
jakże tu, bracie, nie być radzieckim,
kiedy sam Józef Wissarionowicz
to nasze serce
i nasza krew.

Kombajn się zżyma, kombajn stalowy
w tępym uporze zęby zacina -
już żujesz, bracie, ziarenko zwątpienia,
wtem nagle
czujesz uśmiech Stalina.
Wtedy naprawdę, o gawędzący,
możemy wolą naszą ujarzmiać
bieg syberyjskich, siwych rzek.

I jakże, bracie, nie być radzieckim,
kiedy sam Józef Wissarionowicz
to nasze serce
i nasza krew.

Oto już gadka mknie sobie nocą
od ust radzieckich do polskich ust,
już świt na niebo łuną się wspina.
I nagle,
nagle czujemy, bracia,
dobry, serdeczny uśmiech Stalina.Marek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 07.03.09 o godzinie 10:42

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Krzysztof Gruszczyński

Płomień czerwonych krawatów


...3 razy tak
demokracji znak to.
Głosuj na pierwsze: Żarówka,
na drugie głosuj: szkoła,
na trzecie: traktor.
Już noc.
Przeszyte seriami gwiazd
konają tłumy obłoków.
Chyłkiem ku wiosce
skrada się las.
Wołaj dziewczyno, wołaj dziewczyno -
na pierwsze: lud,
na drugie: wolność,
na trzecie: pokój.
Młodzi Ormowcy
patrolują u wrót
dzisiejszej nocy
I giną.

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Lucyna Krzemieniecka

O wielkim Stalinie


...Józef Stalin - już to imię znacie.
Ludowej Polski - wielki przyjaciel.
Jego armia, jego wola wzniosła
krwi ofiarą wolność nam przyniosła.

W pierwszych latach, gdy nam zbrakło zboża,
Stalin spichrze radzieckie otworzył,
słał transporty surowca i maszyn,
żeby przemysł ruszył w kraju naszym.

W Polsce szkoły i fabryki rosną,
rośnie szczęście i socjalizm rośnie.
Imię wodza pokoju - Stalina -
ludzie nasi powtarzają z ufnością.
Szymon T.

Szymon T. Architekt

Temat: Wiersze niechlubne

Jan Brzechwa
Nowa huta


Na to, żebyśmy w Polsce socjalizm zbudowali,
Potrzeba więcej maszyn, potrzeba więcej stali,
Potrzeba nowych ludzi i nowych szkół, i wierszy.
Wszystkie zegary biją. Trwa bitwa o rok pierwszy
Planu Sześcioletniego. Pędzi koło historii,
Mnożą się w nieskończoność liczby wolt i kalorii,
Pulsują manometry, człowiek wyciąga ramię,
Przeobraża naturę i stare prawa łamie,
Szarpie wnętrzności ziemi, rudy, w płomienie rzuca,
Plują wściekłą purpurą hut oszalałe płuca,
W piecach lawa szkarłatnym płomieniem się pali -
Sta - li!
Sta - li!
Sta - li!!!

I więcej szkół dla dzieci, więcej książek i wierszy!
O, wizjo romantyczna, stworzona po raz pierwszy,
Jakim cię ma powitać hymnem albo peanem
Poeta zadumany nad Sześcioletnim Planem?
Gdzie się znajdują słowa godne twego patosu?
W jakich orkiestrach szukać dość natchnionego głosu?
Trzeba nam pióra przekuć na młoty i kilofy,
W ogniu hutniczych pieców trzeba hartować strofy,
W ogniu, co serca krzepi i mózgi doskonali -
Sta - li!
Sta - li!
Sta - li!!!

Niech mnożą się traktory, które zaorzą pola,
Niech mnożą się maszyny i książki, i przedszkola,
A jeszcze stal i węgiel. I znowu stal i węgiel!
Górnicy i hutnicy kują naszą potęgę.
Nie masz granicy szczęścia, gdy tworzy się epoka:
Płucom oddech szeroki, młodym droga szeroka,
Przyszłość należy do tych, czyja wola niezłomna,
Drogę wskazał nam Stalin - chwała mu wiekopomna!
Świat nowy budujemy od podstaw, od podwalin -
Sta - lin!
Sta - lin!
Sta - lin!!!Szymon Tofil edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 21:40

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Andrzej Mandalian

Dzisiaj


Jeśli traktor nie może orać,
jeśli siew nie osiągnie skutku,
jeśli łamie się w ręku norma,
a od majstra zalatuje wódką,
jeśli zamarł warsztatu ruch,
spalił serce motor –
to fakt,
że działa klasowy wróg.Marek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 07.03.09 o godzinie 10:50

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Lew Oszanin

Ballada o marszałku Stalinie


Nad polem walki mgła rzednieje
I gdzie w opłotkach pieje kur.
A czterej młodzi przyjaciele
W okopach wiodą cichy spór.

Rzekł pierwszy: "Patrzcie, świta w dali,
Już wkrótce zagrzmi armat głos.
A w Kremlu nasz marszałek Stalin
Nad mapą czuwa, pełen trosk".

A drugi na to: "Z niezłej stali
Wykuwa Ural naszą Broń.
Podobno sam marszałek Stalin
Do pracy tej przykłada dłoń".

"Dojrzewa zboże..." - w szczerej trosce
Cichutko westchnął trzeci z nich.
"Na pewno w mej dalekiej wiosce
Marszałek nasz dogląda żniw".

Wschód słońca niby błysk rakiety
Oświetlił widok szarych pól.
Z okrzykiem: "Naprzód! Na bagnety!"
Do boju szedł za pułkiem pułk.

Wtem żołnierz czwarty, już z oddali,
W bitewnym zgiełku, w huku bomb,
Zawołał: "Patrzcie, z nami Stalin.
Na samym przedzie - oto On".Marek Filipowicz edytował(a) ten post dnia 07.03.09 o godzinie 10:55
Szymon T.

Szymon T. Architekt

Temat: Wiersze niechlubne

Jan Brzechwa
"Wolności, prowadź"


Myśmy dzieci tej samej Nadziei,
Mamy wspólny przed sobą cel:
Bohaterski bojownik z Korei,
Strajkujący górnik z Auchel,
Polski murarz wznoszący domy,
Jugosłowiański zbieg,
Zaszczuty Murzyn z Oklahomy,
Niezłomny partyzant - Grek.

Myśmy dzieci tej samej Wiary,
Która ma przeobrazić świat:
Obalamy porządek stary,
Żeby nowy zbudować ład.
My wierzymy, że ludzie szlachetni
Atomowy zniweczą grom,
My walczymy o Plan Sześcioletni,
O fundament pod wspólny dom!

Myśmy dzieci tej samej Miłości,
Która cały ogarnie glob.
Nauczyli nas ludzie prości,
Prosty robotnik i chłop,
Że trzeba Wolność miłować,
Toczyć o nią zaciekły bój.
- Ty nas, Wolności, prowadź,
Czerwony jest sztandar twój!Szymon Tofil edytował(a) ten post dnia 08.08.10 o godzinie 21:40

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Włodzimierz Majakowski

Włodzimierz Iljicz Lenin


(fragm. poematu)

Słowa nasze, nawet co ważniejsze słowo
ściera się w użyciu, jak ubiór, co sparciał.
Chcę, by zajaśniało na nowo
najdostojniejsze ze słów - partia.
Jednostka! Co komu po niej?!
Jednostki głosik cieńszy od pisku.
Do kogo dojdzie? - ledwie do żony!
I to, jeżeli pochyli się blisko.
Partia - to głosów jeden poryw -
zbity z bezliku cichych i cienkich,
pękają od nich wrogów zapory,
jak w huku armat w uszach bębenki.
Źle człowiekowi, kiedy sam jest.
Biada samemu, nic nie zwojuje -
byle dryblas w pól go przełamie,
i nawet słabsi, ale we dwoje.
A gdy się w partię zejdziemy w walce -
to padnij, wrogu, leż i pamiętaj.
Partia - to ręka milionopalca,
w jedną miażdżącą pięść zaciśnięta.
Jednostka - zerem, jednostka - bzdurą,
sama - nie ruszy pięciocalowej kłody,
choćby i wielką była figurą,
cóż dopiero podnieść dom pięciopiętrowy.
Partia - to barki milionów ludzi
ciasno do siebie przypartych -
podźwigniem gmachy, do nieba podrzucim,
napiąwszy mięśnie i oddech w partii.
Partia - to stos pacierzowy klasy robotniczej.
Partia - to nieśmiertelność naszej sprawy.
Partia - to jedno, co mnie nie zdradzi.
Dziś jam subiektem, a jutro ścieram cesarstwa z mapy.
Mózg klasy, sprawa klasy, siła klasy, chluba klasy -
oto czym jest partia.
Partia i Lenin - bliźnięta-bracia -
kogo bardziej matka-historia ceni?
Mówimy - Lenin, a w domyśle -partia,
mówimy - partia, a w domyśle - Lenin.

(...)

Już czas. O Leninie zaczynam poemat.
Nie dlatego, że ból nasz zmalał,
czas, bo dziś już ogarnąć możemy
wielkość gryzącego nas żalu.
Czasie! Hasła Lenina: znowu rozwichrzaj!
Czy w łez mamy tonąć bajorze?
Lenin i dziś od wszystkich żywych żywszy.
Nasza wiedza, siła i oręż.

przełożył Adam Ważyk

W takt bębna

Warsztat — ojciec nasz.
Czerwień — czapką nam.
Gdy warsztat powie: marsz!
— wroga precz gnam.
Naprzód, synowie stali!
Dłoń z bronią spój!
Nasz krok góry wali!
Kroku nasz, grzmij w bój!
Matką nam — niwa.
Za niwą damy krew.
Straż nasza straszliwa:
Źrenic, luf gniew.
Naprzód, dzieci zbóż!
Dłoń z bronią spój!
Stopo, wzbij kurz!
Kroku nasz, grzmij w bój!
Rodziną nam — armia.
Równym krokiem wprzód!
Dziś służę karnie ja,
pułk będę jutro wiódł.
Za siebie, za wszystkich walcz!
Bez Boga broń kuj!
Za siebie, za wszystkich w marsz!
Kroku nasz, grzmij w bój!
Komuna, nasz wódz,
mówi: zapory łam!
Trzeba kul kroplami tłuc,
trzeba z armat grzmieć nam.
Jeśli wódz powoła,
dłoń z karabinem spój!
Równaj do czoła!
Kroku nasz, grzmij w bój!
Rada — władza ludu.
Sami sobą kierujem.
Już nigdy się nie uda
na kark nasz wsiąść burżujom.
Gdy Rada powie: idź!
— dłoń z karabinem spój!
Naprzód ruń bić!
Kroku nasz, grzmij w bój!
Ojczyzną nam — świat.
Proletariusze globu,
my — pierwsza z wart —
wasz uzbrojony obóz.
Nikogo się nie bój!
Pod flagą czerwoną stój!
Nad nami świata niebo.
Kroku nasz, grzmij w bój!
Glob się otworzy hen nam!
Pięć lądów, jak jedna piędź!
Gwiazdo pięcioramienna,
świeć na wszystkie pięć!
A gdy ugaśnie bój,
Rosjo, w potędze swej
dłoń z pługiem spój,
znowu, swobodna, siej!
Odstąpi pobity wróg,
pył tylko będzie się snuć.
Złaź z czołgu.
Broń do nóg.

Na warsztat.
Do pracy.
Wróć.

przełożył Lucjan SzenwaldAnna B. edytował(a) ten post dnia 07.03.09 o godzinie 11:19

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Bertolt Brecht*

Kantata na śmierć Lenina


Opowiadają, że gdy Lenin umarł,
pewien żołnierz z warty żałobnej tak rzekł
do swego towarzysza: Nie mogłem w to
uwierzyć. Wszedłem tam, gdy leżał, i
krzyknąłem mu do o ucha: „Iljiczu,
wyzyskiwacze nadchodzą!” Nie poruszył się.
Teraz wiedziałem, że naprawdę umarł.

Gdy porządny człowiek chce odejść,
czy można go zatrzymać?
Powiedzcie mu, że jest potrzebny.
To go zatrzyma.

Co mogło zatrzymać Lenina?
Żołnierz ten tak rozumował:
Jeśli Lenin usłyszy, że wyzyskiwacze nadchodzą,
to może być chory, ale przecież wstanie.
Może przyjdzie o kulach,
może da się przynieść na rękach, lecz
wstanie i przyjdzie
żeby walczyć przeciw wyzyskiwaczom.

żołnierz ten wiedział bowiem, że Lenin
całe swoje życie oddał
walce z wyzyskiwaczami.

A ponieważ żołnierz ów pomagał
zdobywać Pałac Zimowy
więc chciał już wrócić do domu, bowiem
dzielono już ziemię dziedziców.
Wtedy rzekł mu Lenin: Pozostań!

A dopóki istnieje wyzysk,
musi się walczyć z nim.
Dopóki więc żyjesz,
musisz z tym walczyć.

Słabi nie walczą. Silniejsi
walczą może z godzinę.
Jeszcze silniejsi walczą wiele lat. Lecz
najsilniejsi walczą całe życie. Oni
są niezbędni.

Pochwała Partii

Jednostka ma dwoje oczu,
Partia ma tysiąc oczu.
Partia widzi siedem państw,
Jednostka widzi jedno miasto.
Dla jednostki wybija godzina,
Dla Partii wybija wiele godzin.
Jednostkę można zniszczyć,
Ale Partii zniszczyć nie można.
Albowiem Partia jest awangardą mas
I prowadzi walkę
Metodami klasyków, które zaczerpnięte są
Z wiedzy o rzeczywistości.

Pochwała komunizmu

Jest on rozumny, każdy go pojmuje. Jest on łatwy.
Nie jesteś przecież wyzyskiwaczem, więc możesz go pojąć.
Jest on dobry dla ciebie, dowiedz się o niego.
Głupcy nazywają go głupim, nieczyści nazywają go nieczystym.
A jest on przeciw nieczystości i przeciw głupocie.
Wyzyskiwacze nazywają go zbrodnią,
Ale my wiemy:
Jest on końcem zbrodni.
Nie jest on szaleństwem, lecz
Końcem szaleństwa.
Nie jest on zagadką,
Lecz rozwiązaniem.
Jest on łatwą rzeczą,
Którą tak ciężko zrobić.

Wielki Październik

O wielki Październiku klasy robotniczej!
Nareszcie się podnieśli ci, którzy tak długo
Do ziemi byli zgięci. żołnierze, którzyście
Wycelowali wreszcie broń w dobrym kierunku!
Ci, którzy ziemię uprawiali wiosną,
Dokonali tej pracy nie dla siebie. Lato
Zgięło ich jeszcze niżej. A plony zwieziono
Jeszcze do pańskich spichrzów. Lecz Październik
Już we właściwych dłoniach ujrzał chleb!

Odtąd
Świat pełen jest nadziei.
I towarzysz z Walii i kulis z Mandżurii,
Robotnik z Pensylwanii, który żyje gorzej od psa,
I robotnik niemiecki, brat mój, który jeszcze
Zazdrości mu, już wszyscy
Wiedzą, że istnieje
Październik.

Dlatego właśnie żołnierz milicji hiszpańskiej
Z mniejszą trwogą ogląda
Samoloty faszystów, które wyruszyły
Przeciw niemu.

A w Moskwie, w sławnej stolicy
Wszystkich robotników,
Przez Plac Czerwony przechodzi co roku
Nieskończony pochód zwycięzców,
Wiodąc ze sobą sztandary swych fabryk,
Podobizny traktorów, wiązki wełny z tkalni
I snopy z wielkich kołchozów.

Ujrzą, że i tak idą na dno
Choćby nie wiem jak ryczeli: Stójcie!
Ani pieniądz, ani armaty
Nie ocali ich od zatraty już nic!
A ponad nimi – ich bojowe samoloty,
Co zaciemniają niebo – a przed nimi
Ich oddziały wojskowe i szwadrony czołgów.
I na transparentach
Szerokich niosą hasła oraz
Wielkich nauczycieli wizerunki. Płótno
Jest przejrzyste i wszystko
Widać jednocześnie.

Powiewają wysoko małe chorągiewki
Na cienkich kijkach. Wszędzie, w najdalszych ulicach,
Kiedy pochód przystaje, wnet rodzą się tańce
I zabawy. Radosne wciąż ciągną pochody,
Wiele pochodów obok siebie, radosnych –
A dla wyzyskiwaczy wszystkich
To jest groźba.
O wielki Październiku klasy robotniczej!

1937

przełożył Stanisław Jerzy Lec

*notka o autorze, inne jego wiersze i linki
w temacie A może w języku Goethego?
Krzysztof Adamczyk edytował(a) ten post dnia 17.03.11 o godzinie 09:54

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Jan Koprowski

Włókniarze u prezydenta


W Belwederze, w którym przed laty
nie widziano robotniczych twarzy -
dziś przyjmuje Prezydent Bierut
łódzkich włókniarzy.

Są wśród nich przodownicy
i młodzi korespondenci.
"Ten dzień żyć będzie lata
w naszej pamięci."

Patrzy na nas, bliski jak ojciec,
troska bruzdą czoło mu znaczy.
"Proszę, mówcie o sobie
i o swej pracy."

Więc mówimy. I on mówi
prostymi, serdecznymi słowami:
"Towarzysze, gdy my rośniemy,
i Polska rośnie z nami."

Hymn dzieci robotniczych

Rośniemy w przyszłość, rośniemy w moc,
Gdy niebo w krąg się chmurzy,
My, przyszły huf żołnierzy
Armii, co zwalczy ciemną noc,
Co w jutro świata wierzy.

Patrz, jak szeroki wokoło świat,
Wre praca, bój się toczy,
To wszędzie ojciec nasz i brat
Mocarny lud roboczy.

To oni świat budują wszak,
O wolność walczą oni,
Przez setki granic jeden znak,
To sztandar lśni czerwony.

Rośniemy więc jak młody las,
Gdy niebo w krąg się chmurzy,
I dla nas też nadejdzie czas,
By czoło stawić burzy.

Aż w końcu wolny będzie lud
I słońce świat rozświeci.
Dziedzictwem naszym bój i trud
My - robotnicze dzieci!

konto usunięte

Temat: Wiersze niechlubne

Jerzy Putrament

List do Stalina


Twoje dały nam słowa
drogę i wiarę w siebie
Twój naród pokazał jak ująć
kraj w ręce twarde i proste.

Umiemy serca hartować
słabość uczymy się łamać
robotnik domy buduje
robotnik zbuduje Polskę.

Dziewiąty marca

Nasza boleść niech nie będzie łzawa,
Niech pomoże nam pracować dzielniej.
Niechaj szybciej wzrasta Warszawa
niech się mnożą wiejskie spółdzielnie.

Niech w najdalsze, najuboższe wioski
dotrze Jego pomocne słowo.
Niech rozświetli rozum stalinowski
ciemnotę, nędzę wiekową.

(...)

Z Jego ludem szeregi zwieraj,
łam trudności, odpieraj wroga!
Poprowadzi Bolesław Bierut
naszą Polskę Stalinowską drogą.
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersze niechlubne


Obrazek


Władysław Broniewski

Bezrobotny


Nie mam za co jeść i pić,
trzeba robić, aby żyć,
jak robota się nadarzy,
to przystanę do murarzy,
aby jeść i pić.

Bracie, bierz do ręki kielnię,
napracujesz się rzetelnie,
dadzą ci tu jeść i pić.
Staną ściany i sklepienie,
stanie wielki gmach-więzienie,
w tym więzieniu będziesz gnić.

Nie chcę ryglów, nie chcę krat,
pójdę sobie od was w świat,
wezmę z sobą młot ze stali
i przystanę do kowali,
nie chcę ryglów, krat.

Bracie, z nami wal obuchem,
jest robota nad łańcuchem,
na ten łańcuch czeka kat.
Wyjdzie z ognia hartowany,
zrobią z niego twe kajdany,
będziesz nieść je wiele lat.

Co mam robić, dokąd iść?
Chyba z głodu kamień gryźć.
Takie moje przeznaczenie:
bezrobocie, głód, więzienie.
Bracia, dokąd iść?

Towarzyszu, jest robota
i dla kielni, i dla młota,
tylko z nami śmiało stój.
Gdy nadejdzie dzień zapłaty,
będziesz młotem walił w kraty,
będziesz szedł w śmiertelny bój.

Bezrobotny – recytuje Władysław BroniewskiRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.03.09 o godzinie 23:14

Następna dyskusja:

Nasze wiersze - do poczytan...




Wyślij zaproszenie do