Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Dzisiaj, 19 kwietnia 2010 r., w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie zostanie pochowany Ryszard Kaczorowski (1919-2010) – jedna z 96 ofiar katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem, instruktor ZHP, więzień sowieckich łagrów, żołnierz armii gen. Andersa, działacz społeczny i polityczny na emigracji, w latach 1989-1990 ostatni Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej na Uchodźstwie.


Obrazek


Marian Czuchnowski

Chce mi się płakać


Ciemno i smutno. Za oknem deszcze.
Deszcze i wiatry kołyszą drzewa.
Samolot w chmurach. Błądzi. Terkocze na wietrze.
Ciemniej i smutniej mi jeszcze.
Ciężkie, bure, mokre powietrze.
Szumią drzewa. Smutno szumi ulewa.
Wiatr bębni lotnikowi we włosach.
Samolot drży, jak srebrny świerszcz, na niebiosach.
Deszcze szeleszczą, jak rdza.
I gardło głucho ściśnięte.
I oczy ciężko zamknięte.
Jak rozpryskany, wieczorny brzask
Ściele się w polach wilgoć i blask.
Ciężko i smutno.
Chce mi się płakać. Płakać nad siostrą poległą.
Chce mi się płakać nad bratem, co padł.
Płakać nad ziemią, jak ja niepodległą,
Wolną i polną, jak ten młody wiatr,
Który tu wieje i szumi nade mną.
Policzki mokre od łez.
I oczy mokre od łez.
Samolot znalazł drogę. Opada na lotnisko.
Deszcz pryska w okno blade, jak cmentarne płótno.
I jest mi bardzo ciężko. Głową nad stołem pochyla się nisko.
Szumi ulewa. Deszcz. I bardzo mi smutno.

1944

z tomu „Pożegnanie jeńca”, 1946
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 05.11.11 o godzinie 11:17
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Poeci piszą wiersze

dwa tygodnie po tragedii smoleńskiej

Serca skołatane
wciąż błądzą po antypodach
samotne bez
myśli jasnych i kojących które
biegną biegną
na oślep
wśród muzyki na powrót
radosnej
reklam wrzeszczących
natrętnych nie-
znających żałoby pamięci
należnej
żądni władzy i taniego poklasku
już w blokach
startowych napinają mięśnie
do szaleńczego biegu o schedę
po zmarłych
o przywileje z gębami jak zawsze
pełnymi słów okrągłych
których nie rozumieją ale powtarzają
bez końca
wieczni onaniści życia publicznego
bezpłodni myślą i sercem
niezdarni w ruchach podnoszą
do całowania
dłonie kobiet które składają im
kondolencje
a wokół jak zawsze tłum błaznów
klakierów gotowych
do słusznych okrzyków
oklasków
zginają kolana pochylają
głowy
ronią łzy nieszczere
i te trąbki werble syreny i dzwony
poszukiwania
wolnych sarkofagów kogo by tu
jeszcze
a świat jak światem idzie przed siebie
dalej dalej
poeci piszą wierszeRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 25.04.10 o godzinie 14:07
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Rajnold Suchodolski

Mazurek Trzeciego Maja


Witaj majowa jutrzenko,
Świeć naszej polskiej krainie,
Uczcimy ciebie piosenką,
Która w całej Polsce słynie.

Witaj maj, piękny maj,
U Polaków błogi raj.

Witaj dniu trzeciego maja,
który wolność nam zwiastujesz.
Pierzchła już ciemiężców zgraja.
Polsko, dzisiaj tryumfujesz!

Witaj maj, piękny maj,
U Polaków błogi raj.

Nierząd braci naszych cisnął,
Gnuśność w ręku króla spała,
A wtem trzeci maj zabłysnął -
I nasza Polska powstała.

Witaj maj, piękny maj,
Wiwat wielki Kołłątaj!

Ale chytrości gadzina
Młot swój na nas gotowała,
Z piekła rodem Katarzyna
Moskalami nas zalała.

Chociaż kwitł piękny maj,
Rozszarpano biedny kraj.

Wtenczas Polak z łzą na oku
Smutkiem powlókł blade lice
Trzeciego maja co roku
Wspominał lubą rocznicę.

I wzdychał: Boże daj,
By zabłysnął trzeci maj!

Na ustroniu jest ruina,
W której Polak pamięć chował,
Tam za czasów Konstantyna
Szpieg na nasze łzy czatował.

I gdy wszedł trzeci maj
Kajdanami brzęczał kraj.

W piersiach rozpacz uwięziona
W listopadzie wstrząsła serce,
Wstaje Polska z grobów łona,
Pierzchają dumni morderce.

Błysnął znów trzeci maj
I już wolny błogi kraj!

Próżno, próżno, Mikołaju
Z paszcz ognistych w piersi godzisz,
Próżno rząd wolnego kraju
Nową przysięgą uwodzisz.

To nasz śpiew: wiwat maj!
Niech przepadnie Mikołaj!

O zorzo trzeciego maja!
My z twoimi promieniami
Przez armaty Mikołaja
Idziem w Litwę z bagnetami.

Wrogu, precz! Witaj maj
Polski i litewski kraj!

23 kwietnia 1831, Kałuszyn

Mazurek Trzeciego Maja - słowa Rajnold Suchodolski,
muzyka tradycyjnego mazurka, autor nieznany
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 03.05.10 o godzinie 08:28
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Marsz

Kompania, marsz!
Ruszyli równo w szeregach.
Szereg za szeregiem, równy krok.
Wyprostowani, dumni, bez słowa.
Bez zbędnych pytań o cel.
Szli, maszerowali naprzód, krok
za krokiem, równy krok.
Posłuszni zawsze rozkazom
pomimo, że ci co je wydali uciekli
w popłochu
z krwawiącej Ojczyzny.
Szli, maszerowali, krok za krokiem
równy krok, gdy im postawiono na drodze
bydlęce wagony.
Nie było rozkazu: Bij wroga!
Oddali więc broń i pasy żołnierskie
i dalej maszerowali. Szli
przez Kozielsk, Ostaszków, Starobielsk
Katyń
przez groby masowe
bezimienne
przez piaski Sahary
przez Tobruk i Monte Cassino
przez niebo nad Francją i Anglią
przez pola pod Lenino.
Szli pomni honoru swych ojców
łez i poświęcenia matek, miłości żon
tęsknoty i oczekiwania swych dziatek.
Szli przez lata pozornej wolności
upokorzenia, przekonani, że służą
tylko Ojczyźnie.
I idą wciąż naprzód, maszerują
przez Plac Czerwony, szereg za szeregiem
równy krok.


Obrazek
Moskwa, Plac Czerwony, 9 maja 2010, fot. Misha Japaridze AP

wiersz jest też w temacie Defilady i pochody
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.05.10 o godzinie 12:22
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

75 lat temu, 12 maja 1935 r. zmarł Józef Piłsudski -
Marszałek Polski, dwukrotny premier (1926–1928 i 1930).

Obrazek

Po Jego śmierci ogłoszona została żałoba narodowa.
Trumnę z ciałem Marszałka przetransportowano koleją z Warszawy do Krakowa; spoczęła w krypcie św. Leonarda na Wawelu.
Uroczystości pogrzebowe, od 13-18 maja 1935 r., stały się wielką manifestacją kultu Piłsudskiego, który rozpoczął się jeszcze za Jego życia.


Julian Tuwim

Aere perennius*


Pomnik trwalszy nad spiż własnym żywotem wzniósł,
Górą trudów się wzbił ponad Giewontu szczyt,
I nie skruszy go czas ani go przeżre rdza,
Ani stokrotny wiek skazy nie znajdzie w nim.

Nie pomogła mu śmierć, nie wyzwolił go zgon,
Ale skazał na straż sumień naszych i serc,
I gdy drgniemy - to on gniewnie spojrzał spod brwi,
Głośniej bijąc we krwi, niźli Zygmunta dzwon.

Prawdę wskrzesił ze słów: cnota, honor i czyn,
Ciałem stały się znów, laur na gruzach ich wzrósł.
Stary mógłby mu Rzym na Capitolium
Wznieść kolumnę na grób, pisząc: virtutibus.

Muzo! Wieczny to rytm, w którym ku trumnie tej
Scandet cum tacita virgine pontifex!
Milcząc, módlmy się tak: wieczny, wieczny jest duch,
Jedna droga na szczyt - przez samotność i trud.

*wiersz odwołuje się do słynnej ody Horacego pod tym samym tytułem
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Rozmowa z Matką

Nie odchodź jeszcze
wiem że jesteś
już gotowa codzienną modlitwą
obmyta ze wszystkiego
co wstydliwe czekająca na swego męża
błąkającego się w obłokach
ufna że może tam będziesz z nim
szczęśliwa
kładziesz się co wieczór między
zmęczenie
ból a niepokój co będzie
ze mną potem
z miłością bezsilną by pokonać
czas i przeznaczenie
z trwogą
i nieśmiałością jak się zachowasz
gdy zobaczysz tę twarz
najjaśniejszą
i usłyszysz z nieogarniętej dali
chodź tu córko droga
czas odpocząć
pomyśleć wreszcie
o sobie
zatrzeć wszystkie ziemskie
wspomnienia

Kiedy mówię do ciebie
słabnącej
w oczach anioł zstępuje
z gór i gra
hejnał wieczorny na trąbce
czy słyszysz matko
tę pieśń
moje nie-
pogodzone słowa

03. 09. 2009/26. 05. 2010


Obrazek
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.04.13 o godzinie 15:42
Jadwiga Z.

Jadwiga Z. Bardzo długoletni
dyrektor
przedszkola,
nauczyciel dyplom...

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Jadwiga Zgliszewska

Pamięci Doktora Leszka W.,
który – gdyby żył – skończyłby dzisiaj 56 lat…


* * *

… to już trzy lata bez mała
odkąd przestałeś
być mi przystanią
bezpieczną
do której zawijałam
po nagłym sztormie
i powracałam
z każdego rejsu

dzisiejszy port
bliższy niby
a odległy bardziej
przejściowy
zwykły przystanek
a ja ciągle tęsknię
i brak mi boleśnie
tamtej
przedwcześnie zgasłej
latarni…

... i tylko pytam jeszcze czasem
samą siebie
co możesz tam robić?
przecież w niebie
wszyscy są… zdrowi!

(15 lipca 2010 r.)

P.S. Czy mogłeś się spodziewać, że po Twojej śmierci poeci będą Ci pisać wiersze?
Ja - napisałam ich wiele... Spoczywaj w Panu, Aniele!

Twoja na zawsze wdzięczna pacjentka


ZAPAL WIRTUALNY ZNICZ PAMIĘCI! http://leszekwandzel.pamietajmy.com.pl/index.phpJadwiga Z. edytował(a) ten post dnia 15.07.10 o godzinie 17:18
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Krzyż

Krzyżu, mój krzyżu
cóżem ci uczynił, że cię plugawią
bezczeszczą i szydzą
że cię wikłają w płaskie interesy
że gęby sobie tobą
wycierają moralni bankruci, że
ojcowie kościoła - wzory
cnót wszelakich - wzruszają obojętnie
ramionami, że wieszają się
na tobie nawiedzone dewotki
karmione żółcią i nienawiścią do innych
i odgrywają przed tobą fanatyczne
widowisko i manipulują
tłumem bezmyślnej gawiedzi, że słów
już brakuje i łez, i siły, a
krzyczeć się chce –

Krzyżu, mój krzyżu, czemuś mnie
opuścił?...


Obrazek
fot. Moje Miasto Warszawa

wiersz jest też w temacie Krzyż
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.05.14 o godzinie 06:58
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

31 sierpnia 1980 r., w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, Międzyzakładowy Komitet Strajkowy podpisał wraz z Komisją Rządową porozumienie, na mocy którego strona rządowa przyjęła 21 postulatów strajkujących załóg Wybrzeża, a załoga zakończyła strajk.
(Głównym postulatem była rejestracja wolnych i niezależnych od władz związków zawodowych; po wielu przepychankach, w listopadzie 1980 r., zarejestrowano statut NSZZ "Solidarność". Poza postulatami socjalnymi, były żądania przywrócenia do pracy ludzi zwolnionych po strajkach w 1970 i 1976 roku, oraz powrotu na uczelnie studentów wydalonych za przekonania, a także żądanie uwolnienia więźniów politycznych. Podpisanie Porozumień Gdańskich było krokiem do likwidacji cenzury i wprowadzenia wolności słowa, druku, publikacji oraz prawa do strajku, a także otwarcia mediów dla związków wyznaniowych.)
Dziś mija 30 lat od tamtych wydarzeń.

Krzysztof Kasprzyk

Piosenka dla córki*


Nie mam teraz czasu dla ciebie
Nie widziała cię długo matka
Jeszcze trochę poczekaj, dorośnij
Opowiemy ci o tych wypadkach
O tych dniach pełnych nadziei
Pełnych rozmów i sporów gorących
O tych nocach kiepsko przespanych
Naszych sercach mocno bijących

O tych ludziach, którzy poczuli
Że są teraz właśnie u siebie
Solidarnie walczą o dzisiaj
I o jutro także dla ciebie
Więc się nie smuć i czekaj cierpliwie
Aż powrócisz w nasze objęcia
W naszym domu, który nie istniał
Bo w nim brak było prawdziwego szczęścia

http://www.youtube.com/watch?v=GUrfSex5cyAsłowa i wykonanie: Maciej Pietrzyk

"Piosenka dla córki" - powstała 27 sierpnia 1980 r. w czasie strajków w Stoczni Gdańskiej. Słowa napisał Krzysztof Kasprzyk, dziennikarz lokalnej redakcji. Dzień później muzykę skomponował Maciej Pietrzyk, malarz, poeta, aktor Teatru Wybrzeże, późniejszy bard "Solidarności".
Warto dodać, że premierowe wykonanie uwieczniono w filmie dokumentalnym "Robotnicy 80". Fragment tej piosenki jest tłem filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z żelaza".
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Pustka
Jak pozbierać myśli, z tych nieposkładanych?

Marek Grechuta

Coraz większa pustka
dookoła
odchodzą koledzy
znajomi
bliscy
odchodzą ogrody dzieciństwa
książki
pieśni
wraz z nimi namiastki
beztroski
nadziei
marzeń
miłości
planów na dni ważne których
jeszcze nie znamy

nostalgiczne przestrzenie
bezimienne
szukają wspomnień dni
minionych
blednących bezpowrotnie
ale ważne są tylko

dni których jeszcze
nie znamy
ważny przed nami ból
i smutek
i samotność i to wszech-
potężne nieuniknione niepojęte
o którym boimy się myśleć
i pamiętać ale

zapalamy dziś świeczkę


Obrazek

Wiersz jest też w temacie
W nigdzie nic..., czyli o pustce w poezji
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.04.13 o godzinie 18:34
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

14 lat temu, 6 listopada 1996 roku, po długiej i ciężkiej chorobie zmarła
Dorota Chróścielewska – jedna z najwybitniejszych i najlepiej
zapowiadających się polskich poetek 2 połowy XX wieku.


Obrazek

Dorota Chróścielewska urodziła się w 1948 roku w Łodzi w rodzinie literackiej. Jej ojciec,
Tadeusz Chróścielewski (1920-2005) był poetą i tłumaczem poezji rosyjskiej, matka, Honorata Chróścielewska (1924-2007) – autorką książek dla dzieci. Dorota ukończyła
w 1970 roku filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim i przez 20 lat była pracownikiem naukowo-dydaktycznym tej uczelni. W 1976 roku uzyskała tam stopień doktora nauk humanistycznych. W 1990 roku podjęła pracę w IX LO w Łodzi , pracując jednocześnie jako doradca metodyczny języka polskiego w szkołach ponadpodstawowych. Jako poetka debiutowała w 1968 roku tomikiem wierszy „Epitalamia”. Ponadto wydała: „Portret dziewczyny z różą” (1972), „Zamykam oczy: czerń”(1976), „A moja ręka jest od róży” (1981), „Górą, doliną” (1983), „Noc polarna” (1987), „Morze Martwe” (1992), „Zimne ognie (1995)”; pośmiertnie ukazały się tomiki „ ... i otuli cię niebo” (1997) oraz „Nie zostawiajcie mnie samej” (1997). Jest też autorką tomów prozy: „Ci wielcy artyści mojego pokolenia” (1982), „Wino o smaku niezapomnianym” (1986), pośmiertnie: „Jak żyć bez pieniędzy” (1999). Pisała również książki dla dzieci, wraz z mężem, Mirosławem Kuźniakiem, wydała „Bajki mistrza Gadułki” (1983), z matką, Honoratą Chróścielewską – „Opowieść o Warsie
i Sawie” (1986). Tłumaczyła na język polski poezję rosyjską, białoruską, słoweńską
i macedońską. Była laureatką wielu konkursów poetyckich, m. in.: Łódzkiego Festiwalu Poezji, Nike Warszawskiej, Czerwonej Róży, Łódzkiej Wiosny Poetyckiej. W 1996 r. została uhonorowana prestiżową nagrodą poetycką im. Juliusza Słowackiego. W 2005 r. IX LO
w Łodzi, w 60-tą rocznicę istnienia szkoły, zorganizowało Konkurs Poetycki im. Doroty Chróścielewskiej.

Dorota Chróścielewska

* * *


Szczęśliwy mędrzec Epikur na ramię
piękną głowę zwiesiwszy myślał nadaremnie:
I dlaczego mam bać się. Gdy przede mną stanie
śmierć moja i dłoń wzniesie – wtedy mnie nie będzie
I szczęśliwy do wargi wzniósł falerna szklanę
piękną głowę zwiesiwszy szeptał nadaremnie:
I dlaczego mam bać się - Gdy przede mną stanie
śmierć moja i dłoń wzniesie – wtedy mnie nie będzie
i zaskowyczał Epikur na ramię
piękną głowę zwiesiwszy Ryczał nadaremnie:
ja się wcale nie boję gdy przede mną stanie
śmierć moja i dłoń wzniesie – lecz że mnie nie będzie
I szczęśliwy do wargi wzniósł falerna szklanę
I zębami Epikur w słodką szklanę dzwonił
I załamali ręce tłuści purytanie
i ze zgrozą szeptali: hedonizm.


Obrazek
Nieznany wiersz Doroty Chróścielewskiej publikuję tu dzięki uprzejmości Pana Andrzeja Brauna,
któremu chciałbym w tym miejscu jeszcze raz serdecznie podziękować za przesłane mi skany maszynopisów z odręcznymi poprawkami Autorki – R. M.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 08.04.13 o godzinie 18:34
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Adam Kowalski

Matka i serce syna


Od tej przesmutnej godziny
Dziesięć lat wichrem przebiegło,
Gdy wierne serce synowskie
U matki nóg kornie legło.

Biły w nas gromy straszliwe,
Rozniosły burze po świecie,
Aleśmy duchem nad Wilią,
Aleśmy myślą tam przecie.

Bo ciągle tli się miłością
Jak promień w mroków chaosie
To „miłe miasto” w zieleni,
I ten cmentarzyk na Rossie.

Mocno trzymamy sztandary
I z nimi tam znowu wkroczym,
Bo „kto pokonan nie uległ,
Zwycięży bestię przemocy”.
Michał M.

Michał M. powoli zmierzam do
celu

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Józef Relidzyński

Rota piłsudczyków*

(Pieśń legionistów internowanych w obozie w Beniaminowie.)
Nie rzucim Ciebie, Wodzu nasz,
nie damy pogrześć sprawy!
Sztandar, przy którym wiernie trwasz,
oddamy Bogu krwawy!
Nie wyrwie nam go swój ni wróg -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie spoczniem, póki w proch i pył
nie legnie przemoc wraża!
Zaczerpniem z ducha Twego sił;
z wiarą, co cuda stwarza,
śmiało po złoty sięgniem róg -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Pójdziemy, gdy zapalisz wić,
na kule i na druty!
Choćby w katordze przyszło zgnić,
nie złożym szabli póty,
póki zhańbiony Polski próg -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Nie straszne dla nas gromy burz,
ani więzienia mury,
bo cóż dla ducha kraty, cóż
więzienia mrok ponury?
Nie zlękniem się podziemnych dróg -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

Wszak na sumieniach Polski my
ołowiem dzisiaj legli -
Posdłym zmącili słodkie sny,
jak grom z tatrzańskich regli -
Wolność, jak tęczy błyśnie łuk -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

O, niedaremny był Twój trud
i niedaremne znoje!
O, cześć Ci, sława, coś nas wiódł
na pierwsze z Moskwą boje!
Przeorze Polskę dziś Twój pług -
Tak nam dopomóż Bóg!
Tak nam dopomóż Bóg!

*Pieśń śpiewana na melodię "Roty" Feliksa Nowowiejskiego z 1910 r.Michał M. edytował(a) ten post dnia 11.11.10 o godzinie 11:23
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Co i dla kogo od Świętego Mikołaja

Świat żyjący chwilą
dzisiejszą i przyszłą bezpieczny
spokojny i radosny szczerzy dziś
zęby przed przebierańcem nazywanym
świętym daje i przyjmuje prezenty
temu rózgę bo niegrzeczny i nie ma
poczucia humoru temu
telefon komórkowy z elektroniczną
fontanną próżności
innemu pióro i długopis aby
nie zapomniał pisać do kochających
rodziców a temu
tani sweterek z wyprzedaży
od dawna obiecany

Ona nie oczekuje
żadnych prezentów wie że może
liczyć tylko na siebie
pnie się wolno po schodach
wykrzywia w bólu zwiotczałe
nogi i ręce
przygarbiona nisko ciężko sapie
była smutna dziewczynka
która w swym długim życiu nigdy
niczego nie dostała od Świętego Mikołaja
dostawała za to często
tęgie lanie od pijanego ojczyma

wiersz jest też w temacie Los i przeznaczenieRyszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 12.04.13 o godzinie 15:54
Mar P.

Mar P.
www.mar-canela.blogs
pot.com

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

1.1.2011.

noworoczne wystrzały
ze strachu uciekły
wszystkie chmury
rano nagie słońce
pokazało zaspaną twarz
znowu starszą o rok...

drzwi od szafy jakby
mocniej zaskrzypiały
świeczniki pokryły się patyną
i sczerstwiał chleb
a wieko kufra marzeń
zacięło się na amen...

rok nowy ale wszystko
nieco starsze tylko ja
wciąż ta sama wiecznie młoda
jak zwykle jak co dzień
zabieram się do spełniania
braku postanowień...

I z tą nutką autoironii witam Was w Nowym Roku, życząc dobrych dni, pięknych postanowień i pełnego kufra marzeń ;)
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Dziękuję, Mar, w imieniu własnym i grupy, za piękne i niebanalne, poetyckie życzenia noworoczne. Tobie również wszystkiego najlepszego - Ryszard
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

W środę popielcową warto przypomnieć piękny wiersz Thomasa S. Eliota „Środa popielcowa”.
W wersji oryginalnej pt. „Ash Wednesday” można go przeczytać w temacie Poezja anglojęzyczna. Są też dwa jego tłumaczenia: Adama Pomorskiego w temacie Poezja religijna
i Jacka Nowaczyka (fragment, cz. I) wyżej, w tym temacie. Koneserom poezji udostępniam niżej inne tłumaczenie całości, którego autorem jest polski poeta i tłumacz emigracyjny Jerzy Niemojowski.*


Thomas S. Eliot

Środa popielcowa

I


Albowiem nie mam nadziei na zwrot i zmianę
Albowiem nie mam nadziei zmian
Wstecz do pragnień czyichś talentów lub czyichś szans
Już nie robię wysiłków by dążyć do tych spraw
(Bo cóż miałby postarzały orzeł rozpinać skrzydła?)
Po cóż miałbym żałować
Zanikłej mocy zwykłego panowania?

Albowiem nie mam nadziei zaznać znów
Chwały kruchej pomyślnej godziny
Albowiem nie przypuszczam
Albowiem wiem naprawdę że nie zaznam
Owej prawdziwej władzy co przemija
Nie umiejący pić
Gdzie drzewo puszcza kwiat i biją źródła, bo tam
znów nie ma nic

Albowiem wiem, że czas to zawsze czas
A miejsce miejscem jest, niczym więcej
I co się dzieje, dzieje się tylko raz
W jednym miejscu
Z radością biorę rzeczy tak jak są i
Wyrzekam się uwielbionej twarzy
Wypieram się głosu
Albowiem nie mam nadziei na zwrot i zmianę
Więc raduję się, gdy mam zbudować coś
Z czego mógłbym się cieszyć

I modlić się do Boga aby miał litość nad nami
I modlę się bym mógł zapomnieć
Spraw o które sam z sobą biję się zbyt z myślami
Nadto je sobie wyjaśniam

Albowiem nie mam nadziei zwrotu i zmian
Zwól, by starczyło tych słów
I że co stało się, nie może być powtarzane
Niechże nie będzie nadto ciężkim sąd nad nami

Albowiem skrzydła te nie są już skrzydła do latań
A tylko jak wachlarze biją powietrze
Które już teraz jest na wskroś rozrzedzone i suche
Rzadsze i suchsze od woli
Naucz nas dbać i nie dbać
Naucz nas milczeć.

Módl się za nas grzeszników teraz i w godzinę śmierci
Módl się za nas teraz i w godzinę śmierci.

II

Pani, pod drzewem jałowca siedziały trzy białe lamparty
W chłodzie dnia, do sytości się nażarłszy
Na nogach mam serce wątrobę i to co się mieści
W pustej jamie czaszki. I Bóg rzekł
Czy mają kości te żyć? czy mają
Żyć te kości? I to co się mieści
W kościach (już suchych) rzekło grzechocące:
Gwoli dobroci tej Pani
I łaskawości jej temu, że
Oddaję cześć Dziewicy w rozmyślaniach,
Jasnością lśnimy. A ja, tutaj ukryty
Oddaję czyny zapomnieniu, miłość mą
Potomstwu pustyń i owocom dyni.
I to właśnie ocuca
Wnętrzności moje włókna oczu niestrawne ochłapy
Którymi gardzą lamparty. Odeszła Pani
W białej szacie, by rozmyślać, w białej szacie.
Niech biel kości pokutuje aż do niepamięci.
Życia w nich nie znajdziesz. Jak mnie przebaczono
Bo pragnę przebaczenia, tak i ja nie pomnę
W to wdałym, celu tego chciwym. I Bóg rzekł
Proroctwo w stronę wiatru, do wiatru tylko, bo jeden
Wiatr posłucha. I kości śpiewały grzechocące
Na modłę pasikonika tak mówiące

O Pani milczeń
W strapieniu cicha
Nienaruszona w rozdarciu
Różo pamięci
Różo przebaczeń
Wyczerpana a życie dająca
W udręczeniu spokój
Ta jedna Róża
Ogrodem stała się
Gdzie kres wszelkiej miłości
Gaśnie tortura
Miłości bez nasyceń
Tortura głębsza
Miłosnych zaspokojeń
Kresie bezkresnej
Wędrówki w próżnię
Rozwiązanie wszystkiego
Czemu brak rozwiązania
Mowo bezsłowna i
Słowo bezmowne
Chwała Macierzy
Za Ogród-kres
Wszelkiej miłości.

Pod drzewem jałowcowym śpiewały kości rozproszone a lśniące
Dobrze nam tak, żeśmy rozproszone, mało sobie czyniłyśmy dobrego
Pod byle drzewem w wystudły dzień na ławce piasku
Zapominamy siebie same i siebie nawzajem, pojednane
W ciszy pustyni. Oto jest kraj o który
Będziecie los miotali. Ale nic cząstka i nic całość
Nie znaczącą. Oto jest kraj. Oto jest nasze dziedzictwo.

III

Na pierwszym skręcie drugiej schodowej klatki
Odwróciłem się i widzę w dole
Ten sam kształt skręcony na poręczy
Skryty w parach w cuchnącym powietrzu
Z diabłem schodów szamocący się z noszącym
Oszukańczą maskę i nadziei i rozpaczy.

Na drugim skręcie drugiej schodowej klatki
Zostawiłem ich splecionych, toczących się w dół;
Już nie było więcej twarzy, schody ciemne,
W zaciekach, w dziurach, jak starca usta olśnione, ruina,
Lub też jak zębata gardziel starego rekina.

Na pierwszym skręcie trzeciej schodowej klatki
Był wyziernik wypaczony, wzdęty na kształt figi
A poza nim kwiecie głogu i scena pasterska
Tęga postać przystrojona w bławat i zielenie
Czarowała czas majowy na antycznym flecie.
Zwiane włosy słodkie są, ciemne włsoy zwiane na usta,
Bez i ciemne włosy;
Oderwanie się, muzyka fletu, przestanki i kroki myśłi
w górę trzeciej klatki schodów
Zamierają, więdną; siła nad miarę i nadziei i rozpaczy
Wspina się na trzecie schody.

Panie, nie jestem godzien
Panie, nie jestem godzien

ale rzeknij tylko słowo.

IV

Kto stopę kładł pomiędzy dwa fijołki
Kto stąpał między
Bujności różne zieleni różnorakiej
Idący w bieli, w błękicie, w kolorach Marii,
Mówiący rzeczy codzienne
W jednej niewiedzy i wiedzy wiecznego bólu
Kto wszedł pomiędzy innych, gdy stąpali,
Kto wzmocnił potem strumień studiom i źródła
orzeźwił.

Ochłodził suchą skałę i piach ustalił
W pawim kolorze ostróżki, kolorze Marii,
Sovegna vos

Oto lata, które idą pośród, znoszące
Precz piszczałki i gęśle, przywracające
Tego, co stąpa w czasie między snem i ocknieniem,
brzemienne

Białe światło w fałdach, nasunięte na nią, w fałdach.
Nowe lata idą, przywracając
Z krańca w kraniec jasną chmurę łez, przywracając
Z nowym wierszem starożytny rym. Odkupują
Czas. Odkupują
Nieczytaną wizję w śnie wznioślejszym
Gdy w klejnotach jednorożce wloką mimo mary pozłacane.

Milcząca siostra w biało-błękitnym zawoju
Stojąc wśród cisów za bożkiem tego ogrojca,
Którego flet – bez tchu, z westchnieniem chyli głowę -
bez słowa

I tylko źródło zbiło i ptaki zniżyły śpiew
Odkup nam czas, odzyszcz marzenie
Niesłyszanego słowa, nierzeczonego znak
Aż wiatr wykołysał z cisu tysiąc szeptów

I po tym nasze wygnanie.

V

Gdy już zagubiono słowo zagubione, gdy już rozmieniono
słowo rozmienione
A niesłyszanego, nierzeczonego
Słowa nie rzecze się i nie słucha;
Przecież istnieje to nierzeczone, to Słowo niewysłuchane,
Słowo bez kształtu słownego, Słowo wewnątrz
Świata i dla świata;
I zapaliło się światło w ciemności i
Światu wbrew nieuładzony świat wirował jeszcze
Wokół jądra niemego Słowa.

Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?

Gdzie znaleźć słowo to, gdzie słowo to
Oddźwięczy? Nie tu, nie dostaje tu ciszy
Ani na morzu, ani na wyspach, ani
Na lądzie stałym, nie na pustyni, nie na mokradłach,
Bowiem dla tych co idą w ciemności
Tak w porze dnia, jak porą nocy
Nie ma prawego czasu, prawego miejsca
Braknie wersetu łaski dla unikających oblicza
Nie masz pory na radość dla tych, co idą wśród wrzasku,
głosowi przecząc

Czy będzie siostra w zawoju modlić się
Za tych, co idą w ciemności, co wybierają Cię i Ci przeczą, za tych
Których sprzeczności rozdzierają między porą a porą,
czasem a czasem, między
Godziną dwoistą, dwojakim słowem, władzą dwojaką, za czekających
W ciemności? Czy będzie siostra w zawoju modlić się
Za dzieci u bram
Które precz odejść nie chcą a nie mogą się modlić:
Modlić się za wybór czyniących choć przeczą?

Ludu mój, ludu, cóżem ci uczynił?

Czy będzie siostra w zawoju między smukłymi
Drzewami cisu za tych się modlić co ją ranią
I w przerażeniu trwają a nie umieją się poddać
I wyznają przed światem a przeczą między skałami
Najostatniejszej pustyni ostatnich skał o barwie kobaltu
Pustyni wewnątrz ogrojca ogrojca na pustyni
Suchości, aż z ust wyrzucą zeschłe ziarno jabłoni?

Ludu mój!

VI

Jakkolwiek nie mam nadziei na zwrot i zmianę
Jakkolwiek nie mam nadziei
Jakkolwiek nie mam nadziei zmian

Wstecz do wahań, czy wybrać stratę li też zysk
W tym krótkim przejściu, gdzie tropem tną sny
Półbrzask narodzin po śmierć, snów dziedzinę
(Błogosław ojcze) choć nie chcę zjędrnienia tych życzeń
Z okien szerokich po granitowy wał
Białe żagle wciąż ku morzu płyną w morze płynąc
Skrzydła niezbite

A drętwe serce pręży się a roście
W straconym bzie straconych mórz głosie
I duch omdlały bieży aby powstać
O różdżkę złotą zgubiony mórz zapach
Odzyskać spieszy
Przepiórczy krzyk, kołujący siewczy
I oko ślepe odsłoni
Szereg form pustych we wrotach z kłów słoni
A węch podejmie słony dech piaszczystych gleb

Oto czas starć: pasują się narodziny i śmierć
Ustroń, gdzie trop swój przecięły trzy sny
Pośród skał kobaltowych
Ale gdy z cisu odpływają stracone głosy
By odszumiał, niech inny cis wiatr potrąci.

Siostro błogosławiona, matko święta, duchu krynicy,
duszo ogrojca,
Nie dopuść, byśmy z siebie drwili fałszami
naucz nas dbać i nie dbać
Ucz nas milczenia
Nawet pośród tych skał
Pokój nasz w Jego chceniach
I nawet pośród tych skał
Siostro, matko
I duchu rzeki, ożywiająca morze
nie zwól, bym został odłączony

I niech do Ciebie płacz mój dotrze!

tłum. Jerzy Niemojowski

*Jerzy Niemojowski (1918-1989) – poeta i tłumacz, studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim i ekonomię na Uniwersytecie Londyńskim. Ukończył Szkołę Handlu Zagranicznego w Londynie. Debiutował jako poeta w 1938 roku na łamach prasy literackiej. W czasie II wojny światowej więziony był w obozach koncentracyjnych. Od 1947 roku przebywał w Londynie na emigracji. Tłumaczył literaturę anglosaską, m. in. T. S. Eliota i E. Pounda oraz iberoamerykańską.
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 09.03.11 o godzinie 21:10
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Ślepy wśród bogów
              Patrzyłem i patrzyłem, ale
              nie zobaczyłem Boga.


                                          Jurij Gagarin

Maleńka pestka owocu
wypluta z ust Ziemi tak wysoko
że w kilka sekund
utraciła ludzkie ciało ciężar zapach i
rozum – niestety - zdolność
samodzielnego myślenia
dostąpiwszy zaszczytu bogów
wypatrywał tylko
Jednego ale Go nie widział
powtarzał więc
wyuczone na pamięć
banały w języku jednej i jedynie
słusznej również tam w kosmosie
ideologii
nie-
szczęśliwy wielki mały człowiek
który będąc pierwszy
nie mógł mówić głośno co widział
i czego dotknął
spadał wkrótce z powrotem
na ziemię
jak papierowy heros
niżej coraz
niżej aż zarył w niej
głęboko


Obrazek
Jurij Gagarin (1934-1968) – pierwszy człowiek w kosmosie.
12 kwietnia 1961 roku oglądał Ziemię z orbity okołoziemskiej,
z pokładu statku kosmicznego „Wostok 1”. Nie zobaczył Boga.
Zginął siedem lat później jako pilot doświadczalny w katastrofie
samolotu Mig 15. Przyczyny i okoliczności tej katastrofy do dzisiaj
nie zostały podane do wiadomości publicznej.

Wiersz jest też w temacie Gwiazdy, planety, kosmos w poezji...
Ryszard Mierzejewski edytował(a) ten post dnia 22.04.13 o godzinie 11:35
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

3 Maja

to święto szczególne kiedyś
celebrowane z należnym mu szacunkiem
flagi fanfary wspomnienia
najświetniejszej historii i duma
duma nade wszystko z własnego narodu
potem wymazane
z państwowego kalendarza wymawiane
półgębkiem z zażenowaniem
jakby wstydliwie ale
wciąż żywe w pamięci i sercach wielu
Polaków odprawiane jak msza
wbrew woli oficjeli
z należną mu pobożnością

i wreszcie wolność Wolność Tej Ziemi
wiszą znów flagi biało-czerwone
serwisy medialne pełne słów
w większości niestety pustych
i banalnych
dokąd dzisiaj idziecie Rodacy

odpowiedzcie sobie sami
      
       
Postscriptum

po pięciu latach jeszcze bardziej
smutno i beznadziejnie
więcej banałów i frazesów w mediach
więcej cynicznych i bezczelnych twarzy
uśmiechniętych dookoła głowy
święto państwowe celebrowane od świtu
w kościołach na klęczkach
zadowoleni biskupi bo dobrze
IM się powodzi
nawet nie muszą czekać z wytęsknieniem
na 500 złotych z wizerunkiem Pani Premier
chociaż im się słusznie należy

3 maja 2011/3 maja 2016 r.Ten post został edytowany przez Autora dnia 03.05.16 o godzinie 16:51
Ryszard Mierzejewski

Ryszard Mierzejewski poeta, tłumacz,
krytyk literacki i
wydawca; wolny ptak

Temat: Wiersz na taki dzień, jak dzisiaj

Gottfried Benn

Matka


Jak ranę noszę cię czelustną
na czole, co się zamknąć nie chce.
Nie zawsze boli. Ani serce
nie wysącza tędy się na śmierć.
Niekiedy tylko tracę wzrok i czuję
smak krwi w ustach.

tłum. Jacek St. Buras

wiersz jest też w temacie ”Niebo jest u stóp matki”



Obrazek

Wszystkim Mamom, obecnym i przyszłym,
dumy i radości ze swoich dzieci -


życzy Ryszard



Wyślij zaproszenie do