Temat: W zapomnieniu
Craig Raine*
VI. Szafka z szufladami**
Wprost z niepamięci ptaki,
czapla, poprawiająca swój szal,
czarny znaczek kosa,
tam, niczym chińska łyżeczka,
mewy w gutaperkach,
a potem odgłos morza,
które wychodzi z wanny.
W dużej sypialni
umiera matka mojego przyjaciela,
na oczach dzieci,
stara się oszczędzić im
widoku zmagań ze strachem.
Wprost z niepamięci, to:
filozofowie, tancerze fandango,
papużka mówiąca po rosyjsku,
latarka w telewizorze,
forma i zaprzeczenie formy,
foka po thalidomidzie, Bóg
i krewetka z pleksi.
Gdzieś tam w Bellaghy
umiera matka mojego przyjaciela,
na oczach dzieci,
które postarzały się nieco.
Najmłodsze zaczyna już siwieć.
Wprost z niepamięci, psy,
rodowód spisany na bibule
spryskanej plamami tuszu,
pudel w obręczach dymu,
mops jak ofiara kraksy,
miniaturowa rekamiera
welwetowego jamnika.
A tam, przede wszystkim,
umiera matka mojego przyjaciela
na oczach swoich dzieci.
Nigdzie spojrzeć nie sposób
i nikt nie przyjdzie z pomocą.
Wprost z niepamięci, jazz,
saksofony jak morskie koniki,
twarz trębacza, zamknięta
tuż na skraju orgazmu,
szum poruszonych cymbałków,
a potem myśl o Łazarzu,
co wrócił do życia z mrowiejącymi palcami.
W dużej sypialni
pamiętasz, jak dzwoniłeś po doktora
ile to razy w przeszłości?
Wilgotna budka
i mokra książka telefoniczna.
Wprost z niepamięci, książki,
niesamowita swoboda stylu Saula Bellowa,
wymienne użycie zaimków „on” i „ja”
dla zewnętrznej akcji i wewnętrznych przeżyć
podpatrzone u Joyce'a (co Bellow zaznaczył
w imieniu Mojżesza Herzoga),
ale oryginalne dzięki wspomnieniom.
W dużej sypialni
brakuje słów
i krzeseł.
Umiera matka mojego przyjaciela
na oczach swoich dzieci.
Wprost z niepamięci, wściekłość,
pogarda dla krytyków z umysłami
jak naleśniki, dla plagiatorów,
dla Alana Jenkisa, papudraka
i totalnego piceranta, wściekłość
z powodu stanu
The Statesman,
wściekłość na wściekłych niewolników mody.
Zajrzyj do kuchni,
do znanej ci puszki z herbatą.
Kiedyś nie mogłeś po nią sięgnąć,
mały chłopcze na krześle,
tak łatwo było cię wzruszyć.
Wprost z niepamięci, wzrost,
płaty warg, pomarszczone,
kleiste, jak izmirska figa,
koniuszek pępowiny
koloru ptasiego gówienka,
odcień matowego szkła
na nagich żołędziach.
W dużej sypialni,
tam w Bellaghy,
coś, o czym wiedzieliśmy,
lecz co trzymaliśmy w tajemnicy,
gdyż nie potrafiliśmy temu zaradzić.
Wprost z niepamięci, życie,
życie i niewyrażalna czaszka
karmiona przy piersi.
Spójrz na pryskające mleko -
graweruje powietrze,
lub pozostaje jak szew,
jak nitki na gwincie brodawki.
Dlaczego jazz? Dlaczego ptaki? Dlaczego książki?
Tysiące tych rzeczy do nas należy
i nic z tego nie wynika,
aż do jutra, do pojutrza,
do dnia, który nastąpi potem.
Wprost z niepamięci, śmierć,
i spojrzenie ust matki,
utkwione gdzieś poza nami na zawsze.
Wprost z niepamięci, oddech,
i brak oddechu,
to długie spojrzenie, w którym żyliśmy,
zatrzymane w końcu na szafce z szufladami.
z tomu „The Prophetic Book”, 1988
tłum. Jerzy Jarniewicz
*notka o autorze, inne jego wiersze w oryginale i linki
do polskich przekładów w temacie Poezja anglojęzyczna
**fragment poematu „Księga Proroctw”.
Cały utwór w temacie Los i przeznaczenie