konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Ps. Dobra, muszę trochę przystopować z tymi esejami, bo rozkręciłem się na tym wątku jak rzadko :) Ale to dlatego, że w tym tygodniu jestem chory i „na zwolnieniu” :D Adam Twardoch edytował(a) ten post dnia 26.01.11 o godzinie 15:12

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Wyłączenie z licencji zastosowania fontu w znakach firmowych jest absolutnie uzasadnione.
Mamy tu do czynienia z autorskim prawem osobowym, nadrzędnym wobec majątkowego - do twórcy należą decyzje o dysponowaniu swoją osobą i dziełem. Pobudki mogą być dwojakie:
1) autor nie życzy sobie (z przyczyn prywatnych) kojarzenia dzieła z inną osobą prawną;
2) autor nie życzy sobie (z przyczyn ideologicznych), by polem eksploatacji był znak firmowy.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Hubert Tatarkiewicz:
Wyłączenie z licencji zastosowania fontu w znakach firmowych jest absolutnie uzasadnione.
Mamy tu do czynienia z autorskim prawem osobowym, nadrzędnym wobec majątkowego - do twórcy należą decyzje o dysponowaniu swoją osobą i dziełem. Pobudki mogą być dwojakie:
1) autor nie życzy sobie (z przyczyn prywatnych) kojarzenia dzieła z inną osobą prawną;
2) autor nie życzy sobie (z przyczyn ideologicznych), by polem eksploatacji był znak firmowy.

Zgoda. Ale — nie no, bez przesady, że tylko "dwojakie". :) Trzecia przyczyna to po prostu dywersyfikacja produktu: standardowa, dostępna u różnych dystrybutorów licencja, wyłącza to pole eksploatacji, natomiast "za dodatkową opłatą"...Adam Twardoch edytował(a) ten post dnia 26.01.11 o godzinie 16:15

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Adam Twardoch:
Odsprzedaż w drugim obiegu to dysponowanie egzemplarzem po wprowadzeniu do obiegu. W tym przypadku prawo autorskie _nie daje producentowi_ swobody kształtowania warunków w tym zakresie.

Ale odprzedaż czego?
Nabytych uprawnień licencyjnych czy nośnika z książeczką i pudełkiem?

Jak by nie patrzył to są dwa odmienne byty.

Skoro prawo autorskie daje możliwość kształtowania licencji, to wynika z tego wprost, że producent ma prawo w licencji zapisać niemożność jej przekazania.
Ergo, można obracać na rynku wtórnym nośnikami z tak licencjonowanym programem, natomiast nie da się przenieść na inną osobę samej licencji.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Krzysztof B.:
Skoro prawo autorskie daje możliwość kształtowania licencji, to wynika z tego wprost, że producent ma prawo w licencji zapisać niemożność jej przekazania.
Ergo, można obracać na rynku wtórnym nośnikami z tak licencjonowanym programem, natomiast nie da się przenieść na inną osobę samej licencji.

Taka była linia argumentacji Microsoftu w sporze sądowym w Niemczech i, jak już pisałem, niemecki sąd najwyższy wykazał bezpodstawność tej argumentacji. Wobec niemal identycznej sytuacji ustawowej w tym zakresie w Niemczech i w Polsce, polecam Ci wnikliwą lekturę w tej kwestii. Oczywiście możesz się nie zgadzać z analizą prawną dokonaną przez jeden z najbardziej poważanych europejskich zespołów sędziowskich, ale może warto, żebyś w tym przypadku przedstawił argumenty trochę silniejsze niż "ergo" i "wynika z tego wprost".

Bo ani nie "ergo" ani nic nie "wynika".

Przepraszam, ale czy „okazjonalnie niedostępne” bywają również Twoje szare komórki? Pisałem już wielokrotnie, że zasada wyczerpania prawa dysponowania egzemplarzem jest zapisana w polskiej _ustawie o prawie autorskim_. Czy uważasz, że celem tego zapisu jest stworzenie sytuacji, w której ty możesz odsprzedać koledze płytę DVD z filmem, ale mimo to prawo do oglądania filmu na tej płycie pozostaje wyłącznie u Ciebie i nie przechodzi na kolegę? (Jeżeli zapisałby to w warunkach licencji producent filmu.)

To oczywisty absurd i nikt tak tego przepisu nie interpretuje.

Polecam czytelnictwo.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Uff!

Dobrnąłem do końca lektury tegoż wątku, który trochę "esejowy" się rzeczywiście zrobił...

Pozwolę sobie wtrącić swoje trzy "niemądre" grosze:

1. [Adobe licencja dla Studentów i Nauczycieli]

Przez prawie 2,5 roku korzystałem z pełni praw licencyjnych po zakupie wersji BOX Adobe Creative Suite 4 Design Standard. Po tym czasie nadarzyła się okazja odsprzedania pakietu. Skontaktowałem się z potencjalnym kupcem jak również z Adobe i przedstawiłem sytuację. Udzielono mi dokładnych informacji "co i jak mam zrobić" by było prawnie OK. Zrobiłem. W Adobe dopełniono wszystkich formalności. Dopełnione zostały również formalności z punktu widzenia KC pomiędzy mną a kupującym. Po tym wszystkim upewniłem się gdzie było tylko można, KUPUJĄCY ma wszelkie prawa użytkownika oprogramowania licencjonowanego.
Kontaktowałem się ponownie z Adobe w sprawie licencji Student and Teacher.

Po całej transakcji dokonałem zakupu licencji Student and Teacher. Sprzedawcy oprogramowania przekazałem:
- skan dowodu osobistego
- skan legitymacji nauczycielskiej
- zaświadczenie o zatrudnieniu w szkole na czas nieokreślony

Gdy wszystkie te dokumenty dotarły w odpowiednie miejsce (czyt. do Adobe). Poprzez moje dotychczasowe konto na adobe.com i zarejestrowanego na to konto adresu e-mail poinformowano mnie, że mogę skorzystać z pełni praw licencyjnych przewidzianych w tej wersji oprogramowania.
Zainstalowałem oprogramowanie na komputerze. Poczekałem na numery seryjne od Adobe i korzystam (również komercyjnie)
Żeby dopełnić formalności Adobe przesłało mi również drogą elektroniczną (celem przypomnienia wcześniej udzielonych informacji drogą telefoniczną) stosowną informację o "NIEODSPRZEDAWALNOŚCI" zakupionego przeze mnie pakietu.

Więc chyba na koniec zgodzę się z przedpiścami: akceptacja licencji jest warunkiem koniecznym do "normalnego" funkcjonowania...

2. [Określanie praw i obszarów zastosowania dzieła przez twórcę]

Tu powiem tylko tyle, że uważam, iż jest to słuszne moim zdaniem.
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Krzysztof B.:
Skoro prawo autorskie daje możliwość kształtowania licencji, to wynika z tego wprost, że producent ma prawo w licencji zapisać niemożność jej przekazania.
Nikt tu nie przeczy, zalecam Ci więc jak Adam, czytaj!
Mieć prawo nie znaczy mieć rację.

Absolutnie na koniec, bo moja grypa po 3 tygodniach chyba ustąpi i już nie będę mieć czasu na dziecinne problemy, polecam Ci Krzychu, jak Adam, włączenie szarych komórek. Kiedy się już rozgrzeją, zapytaj ich:
1. czy prawo autorskie jest zawieszone w próżni, czy jest częścią systemu prawnego?
2. Jaki zakres spraw reguluje prawo autorskie i jakiego nie reguluje?
3. Z jakiej gałęzi prawa prawo autorskie pochodzi wprost?
4. Do jakiego zbioru aktów prawnych inkorporowano prawo autorskie?
5. Jakie akty prawne stoją ponad prawem autorskim?
Jeśli odpowiedzi będą prawidłowe, wreszcie odkryjesz, o czym piszemy, a czego nie możesz pojąć. Niestety, bez wiedzy teoretycznej nie pojmiesz.
Ergo, można obracać na rynku wtórnym nośnikami z tak licencjonowanym programem, natomiast nie da się przenieść na inną osobę samej licencji.
Też więc polecę Ci wyroki niemieckie:
w sprawie pewnej monachijskiej firmy trudniącej się sprzedażą oprogramowania na rynku wtórnym, działającej także u nas, która przegrała z Adobe i dostała zakaz sprzedaży w Niemczech jego produktów. Dopóki sprzedawała prawa bez nośników, Adobe nie mógł się do niej dobrać, ale kiedy zaczęli serwować dodatkowo płatną usługę dostarczania nośników wypalonych na C-DR… i co Wujenka na to?

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Adam Twardoch:
Pisałem już wielokrotnie, że zasada wyczerpania prawa dysponowania egzemplarzem jest zapisana w polskiej _ustawie o prawie autorskim_.

Egzemplarz programu i licencja na jego używanie to dwa rozdzielne byty
(Co już wcześniej pisałem i o dziwo, przyznałeś rację
http://www.goldenline.pl/forum/1681036/czcionka-do-log....
Łatwo to zaobserwować, bowiem w cenie bodaj stu złotych można obecnie kupić nośniki z programami BEZ licencji na ich używanie.
Edit.
Dokładnie 119 PLN kosztuje egzemplarz programu:
http://www.cortland.pl/coreldraw-graphics-suite-x5-lic...

Zastrzeżenie.
Zapewne nie każdy producent takowe oferuje. Na pewno Corel i Microsoft.


Możesz więc sobie obracać do woli linkowanymi egzemplarzami, ale w żaden sposób to nie przekłada się na obrót licencjami na używanie tych programów.

Ponadto, cytując Ciebie:
Warunki licencji — te zgodne z prawem miejscowym — oczywiście obowiązują i kolejnych nabywców.
Jak warunki licencyjne mogą obowiązywać kogoś, kto NIE NABYŁ licencji a jedynie fizyczny egzemplarz programu?


PS
Dopóki mieszkamy w PL, wyroki sądów niemieckich, mówiąc eufemistycznie, możesz sobie wsadzić tam, gdzie majstra możesz w dupę pocałować.
Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 27.01.11 o godzinie 04:19
Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński

Andrzej Ludwik Alw Włoszczyński projektant, eagler i
orloger

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Krzysztof B.:
Ponadto, cytując Ciebie:
Warunki licencji — te zgodne z prawem miejscowym — oczywiście obowiązują i kolejnych nabywców.
Jak warunki licencyjne mogą obowiązywać kogoś, kto NIE NABYŁ licencji a jedynie fizyczny egzemplarz programu?
zastanawiam się czy ty czasem ruszasz głową.
Jeżeli obowiązuje, a obowiązuje prawo miejscowe, to używanie BEZ licencji jest nielegalne, co chyba jest logiczne. To że byty są rozdzielne nie oznacza automatycznie że da się/ można ich rozdzielnie używać. Jak już w kombinowanie idziemy - jak posługiwać się do projektowania licencją nie kupując programu?

PS
Dopóki mieszkamy w PL, wyroki sądów niemieckich, mówiąc eufemistycznie, możesz sobie wsadzić tam, gdzie majstra możesz w dupę pocałować.
no i głupiej się nie dało? jesteśmy w Unii, nie wiem czy zauważyłeś, nie chce mi się tłumaczyć co to może oznaczać.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Egzemplarz programu i licencja na jego używanie to dwa rozdzielne byty

Nie. *Nośnik* i *licencja* to dwa byty, które *razem* stanowią *egzemplarz utworu*.
Łatwo to zaobserwować, bowiem w cenie bodaj stu złotych można obecnie kupić nośniki z programami BEZ licencji na ich używanie.
Edit.
Dokładnie 119 PLN kosztuje egzemplarz programu:
http://www.cortland.pl/coreldraw-graphics-suite-x5-lic...

Jeżeli to sprzedaje *producent* to jest to dywersyfikacja produktu. Jest to pierwsze wprowadzenie do obiegu. Producent może sobie sprzedawać nośniki z licencjami na 0, 1, 5 albo 1000 stanowisk. Jego sprawa. Po wprowadzeniu do obiegu wyczerpują się jednak jego prawa dysponowania tymi egzemplarzami. Mogą nimi później dowolnie dysponować nabywcy — oczywiście z *tymi samymi warunkami licencji* dla danego egzemplarza, które obowiązywały przy pierwszym wprowadzeniu do obiegu, i które nie są sprzeczne z obowiązującym prawem.

Poza tym przeczysz sam sobie. Jeżeli Twoja argumentacja byłaby prawdziwa, to kupując pudełko z programem w sklepie, zawsze kupowałbym go za 119 złotych.

A kupuję za różne ceny. Na fakturze nie jest napisane: nośnik tyle i tyle, licencja tyle i tyle. A nawet gdyby było, to i tak to co kupuję byłoby w ramach umowy kupna-sprzedaży. I nośnik i licencja. Gdyby były dwa osobne zakupy, to przecież, jeżeli producent w swoich warunkach licencji nie starałby się zabronić mi odsprzedaży licencji, to mógłbym sprzedać samą licencję, a zatrzymać sobie nośnik. A tak się nigdy nie dzieje.

*Egzemplarz utworu* obejmuje zarówno fizyczną postać jak i licencję na jego użytkowanie. Podałem Ci już przykład: kupując książkę, kupujesz zarówno stos kartek w oprawie jak i prawa do użytku osobistego własności intelektualnej zawartej na kartkach tej książki. I zarówno jednym jak i drugim możesz (wspólnie, nierozłącznie) dysponować w ten sam sposób wg art. 51 ust. 3 Ustawy.
Ponadto, cytując Ciebie:
Warunki licencji — te zgodne z prawem miejscowym — oczywiście obowiązują i kolejnych nabywców.
Jak warunki licencyjne mogą obowiązywać kogoś, kto NIE NABYŁ licencji a jedynie fizyczny egzemplarz programu?

Wyjaśniłem powyżej — to zależy od egzemplarza utworu, jaki kupiłem. Nie kupiłem *nośnika* tylko *egzemplarz utworu*, tj. nośnik wraz z konkretnymi warunkami licencji. Jeżeli warunki licencji w tym pakiecie za 119 zł stwierdzają, że a danego utworu mogę korzystać tylko w przypadku posiadania poprzednio licencji, to takie są warunki licencji tego egzemplarza utworu, i na takich warunkach mogę ten egzemplarz odsprzedać.
Dopóki mieszkamy w PL, wyroki sądów niemieckich, mówiąc eufemistycznie, możesz sobie wsadzić tam, gdzie majstra możesz w dupę pocałować.

Nie do końca. Istnieje coś takiego jak obrót egzemplarzami utworów na rynku wewnętrznym. A przypadkowo tak się składa, że rynkiem wewnętrznym jest u nas rynek wspólnotowy.

Przypominam z Ustawy o prawie autorskim:
Art. 51. 3. Wprowadzenie do obrotu oryginału albo egzemplarza utworu na terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego wyczerpuje prawo do zezwalania na dalszy obrót takim egzemplarzem na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, z wyjątkiem jego najmu lub użyczenia.

Możesz nadal gryźć po kostkach, ale coś ząbki słabe. Może wyłącz ząbki, włącz głowę, i postaraj się przeczytać ten zapis ustawy ze zrozumieniem. Tam jest _wszystko_ napisane. Rozumiesz sformułowanie „wyczerpuje prawo do zezwalania na dalszy obrót”? Zauważyłeś, że zapis dotyczy Europejskiego Obszaru Gospodarczego? To znaczy, że jeżeli legalny jest zakup i stosowanie używanego egzemplarza utworu, który został wprowadzony do obrotu na rynku wspólnotowym (co _potwierdził_ jedynie, a nie _stwierdził_ niemiecki sąd najwyższy), to takiego egzemplarza możesz używać też i w Polsce. Bo prawo producenta do zezwalania na dalszy obrót takim egzemplarzem zostało _ustawowo wyczerpane_. Nie ma tu żadnej warunkowości. Ustawodawca zdecydował. Ta sytuacja prawna nie wynika z decyzji sądu najwyższego Niemiec tylko z polskiej ustawy. Niemiecki sąd najwyższy jedynie potwierdził ten stan prawny w odniesieniu do konkretnego przypadku: programów komputerowych sprzedawanych na fizycznych nośnikach (właśnie po to, żeby ukrócić takie jałowe dyskusje oraz sprzeczne z prawem warunki licencyjne producentów oprogramowania).

Kropka, koniec dyskusji.

Ta dyskusja przerodziła się z wyjaśniania kwestii merytorycznych w przekonywanie osoby z wetkniętymi w uszy palcami, że gra muzyka: Ty mówisz "Ale ja nic nie słyszę". To sobie nie słysz na zdrowie, jeżeli Ci z tym lepiej. Naprawdę nie mam już nic do powiedzenia na ten temat.

Pozdrawiam,
AdamAdam Twardoch edytował(a) ten post dnia 27.01.11 o godzinie 16:35

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

1) Tak, możesz użyć tego kroju w logo.
2) Możesz modyfikować kształty liter na potrzeby logo, ale wyłącznie w programie graficznym.
3) Nie wolno Ci wykonać żadnej operacji na samym foncie.Hubert Tatarkiewicz edytował(a) ten post dnia 15.02.11 o godzinie 08:06

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

W rozumieniu licencji font traktowany jest jako program komputerowy. "Derivative work" jest również programem komputerowym, konkretnie: fontem właśnie (zmodyfikowanym). Ograniczenia licencyjne dotyczą więc tworzenia fontu na bazie danego fontu.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Dziękuję bardzo za wyjaśnienie.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Koleżanki i Koledzy, tak musiały wyglądać pierwsze dni Dzikiego Zachodu ;)

Jako że pracuję dla MyFonts od dziesięciu lat i współtworzyłem proponowany tam model sprzedaży fontów webowych, pozwolę się nie zgodzić z Twoją oceną, że "producenci jadą na całego". Zarówno u nas jak i u innych dystrybutorów, z którymi jestem w stałym kontakcie, poświęcamy bardzo dużo uwagi zarówno opiniom producentów fontów jak i opiniom nabywców, a także normalnej kalkulacji ekonomicznej.

Twój opis sytuacji z fontami webowymi jest dość trafny, choć nie zawsze zgadzam się z Twoimi ocenami. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że tak zawsze wygląda (i wyglądać musi) sytuacja, gdy wejdzie na rynek nowa klasa produktów czy usług. To, co opisujesz odnośnie fontów webowych, jest najzupełniej normalnym mechanizmem działania rynku.

Wydaje mi się, że dość naiwnie oczekujesz, że producenci albo dystrybutorzy są w stanie precyzyjnie przewidzieć działania rynku w przyszłości. Nie są. Ponoszą ryzyko biznesowe, proponując jakieś modele biznesowe, a następnie weryfikuje je rynek. (Na przykład: pierwsza generacja telefonów iPhone była dwa razy droższa od kolejnej. I to nie jest niczyja "wina", to po prostu stan normalny na nowym segmencie rynku.)

Jeden model odnosi większy sukces, inny mniejszy. Następuje dialog popytu z podażą, dialog producentów z konsumentami. W ramach tego dialogu następują korekty. Nie jest to mechanizm doskonały, ale nikt do tej pory nie wymyślił lepszego.

Jeżeli masz lepszy pomysł na najbardziej efektywny model działania rynku fontów webowych, a także tradycyjnych — taki, aby zadowoleni byli zarówno producenci jak i konsumenci — to go zaproponuj. Chętnie go wysłucham.Adam Twardoch edytował(a) ten post dnia 16.02.11 o godzinie 09:35
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Adam Twardoch:
Koleżanki i Koledzy, tak musiały wyglądać pierwsze dni Dzikiego Zachodu ;)

Jako że pracuję dla MyFonts od dziesięciu lat i współtworzyłem proponowany tam model sprzedaży fontów webowych, pozwolę się nie zgodzić z Twoją oceną, że "producenci jadą na całego". Zarówno u nas jak i u innych dystrybutorów, z którymi jestem w stałym kontakcie, poświęcamy bardzo dużo uwagi zarówno opiniom producentów fontów jak i opiniom nabywców, a także normalnej kalkulacji ekonomicznej.

Twój opis sytuacji z fontami webowymi jest dość trafny, choć nie zawsze zgadzam się z Twoimi ocenami. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że tak zawsze wygląda (i wyglądać musi) sytuacja, gdy wejdzie na rynek nowa klasa produktów czy usług. To, co opisujesz odnośnie fontów webowych, jest najzupełniej normalnym mechanizmem działania rynku.

Wydaje mi się, że dość naiwnie oczekujesz, że producenci albo dystrybutorzy są w stanie precyzyjnie przewidzieć działania rynku w przyszłości. Nie są. Ponoszą ryzyko biznesowe, proponując jakieś modele biznesowe, a następnie weryfikuje je rynek. (Na przykład: pierwsza generacja telefonów iPhone była dwa razy droższa od kolejnej. I to nie jest niczyja "wina", to po prostu stan normalny na nowym segmencie rynku.)

Jeden model odnosi większy sukces, inny mniejszy. Następuje dialog popytu z podażą, dialog producentów z konsumentami. W ramach tego dialogu następują korekty. Nie jest to mechanizm doskonały, ale nikt do tej pory nie wymyślił lepszego.

Jeżeli masz lepszy pomysł na najbardziej efektywny model działania rynku fontów webowych, a także tradycyjnych — taki, aby zadowoleni byli zarówno producenci jak i konsumenci — to go zaproponuj. Chętnie go wysłucham.
Proszę bardzo:
rozdać darmo:
1. to, za co i tak już zapłaciłem,
2. tym bardziej rozdać darmo, skoro właśnie trwa akcja update ny myFonts i zasadniczo jest ona za darmo.

Jeśli już faktycznie im doradzasz w myFonts i tak bardzo palisz się do pośrednictwa, to powiedz im proszę:
- co myślę o tym, że muszę 500 razy kliknąć w każdy link update dla każdego fontu osobno, tak jakby nie można było tego zgrupować funkcjonalnie, najprostszy podział to płatny-niepłatny… a myślę to: http://demotywatory.pl/1111/Foch,
- że czas już koszyk zaopatrzyć w nagłówki, które udostępnią sortowanie koszyka (rany, 2 lata w permanentnej becie i wciąż na to nie wpadli),
- niech już zdejmą tę licencję commercial z tej demówki: http://new.myfonts.com/fonts/preusstype/phoenica/buy.html
- niech już zadziała wreszcie skrypt download dla fontów web dla całego zamówienia, a nie dla kilku fontów i na abarot, bo to jest niepoważne ciągle informować, że nad tym pracują,
- niech już zostanie napisany skrypt do ściągnięcia całego zamówienia liczącego np. 30 fontów, w jednym pliku, bo komunikat jest jw. nie do przyjęcia, a brak skryptu jest także nie do przyjęcia.

No, to wiesz, co robić. Na przyszłość odradzam, Adamie, takich podjazdów z power userem, chyba się rozumiemy? ;)

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Na grupie "Dostępność i użyteczność" trwała dyskusja, czy pytać użytkowników o zdanie. Marek udowodnił, że warto. Sądząc po jego uwagach, serwis należałoby poddać audytowi użytecznościowemu.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Tylko to się prosi o osobny wątek bo z tematem głównym przestaje mieć to cokolwiek wspólnego.

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

marek mareksy szewczyk:
Proszę bardzo:
rozdać darmo:
1. to, za co i tak już zapłaciłem,

Nie do końca rozumiem. Kupując jakiś font dajmy na to rok temu zapłaciłeś za licencję na 5 stanowisk. Nijak się to nie ma do używania na serwerach. To zupełnie nowy obszar użytkowania.
Jeśli już faktycznie im doradzasz w myFonts i tak bardzo palisz się do pośrednictwa, to powiedz im proszę:

Ani do "pośrednictwa" ani "im". Jestem jednym z współtwórców MyFonts od 2000 roku, więc oczywiście Twoje uwagi przekażę reszcie zespołu. Wszystkie uwagi kierowane do mnie jako członka zespołu MyFonts przekazuję zawsze tym, którzy są odpowiedzialni za konkretne zadanie.
- co myślę o tym, że muszę 500 razy kliknąć w każdy link update dla każdego fontu osobno, tak jakby nie można było tego zgrupować funkcjonalnie,

Wydaje mi się (ale muszę to skonsultować), że "Download all files" za każdym razem ładuje najnowszą zawartość, tzn. zamiast ściągać pojedyncze updaty, można po prostu ściągnąć jeszcze raz plik całego zamówienia. Ale oczywiście nie jest to optymalne.
- że czas już koszyk zaopatrzyć w nagłówki, które udostępnią sortowanie koszyka (rany, 2 lata w permanentnej becie i wciąż na to nie wpadli),

To cenna sugestia. Na tym polega "beta", że cały czas tworzymy — pod dużą parą. Zespół nie jest bez dna, to raptem 11 osób, z czego 4 deweloperów. Mamy dużo roboty :)
- niech już zdejmą tę licencję commercial z tej demówki: http://new.myfonts.com/fonts/preusstype/phoenica/buy.html

Słusznie. Postaramy się to szybko naprawić. Widać ktoś przeoczył Twoje poprzednie zwrócenie się w tej sprawie, za co przepraszam w imieniu naszego "front desku" pomocy technicznej.

Co do interfejsu do fontów web, to naprawdę mamy jeszcze trochę do zrobienia, ale oczywiście Twoje uwagi są bardzo cenne.
Na przyszłość odradzam, Adamie, takich podjazdów z power userem, chyba się rozumiemy? ;)

Niestety nie. Kompletnie nie wiem co to jest "podjazd z power userem". Starość nie radość.

Pozdrowienia,
Adam
Marek Mareksy Szewczyk

Marek Mareksy Szewczyk creative & art
direction, branding,
advertising, graphic
...

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Adam Twardoch:
marek mareksy szewczyk:
Proszę bardzo:
rozdać darmo:
1. to, za co i tak już zapłaciłem,

Nie do końca rozumiem. Kupując jakiś font dajmy na to rok temu zapłaciłeś za licencję na 5 stanowisk. Nijak się to nie ma do używania na serwerach. To zupełnie nowy obszar użytkowania.
Tak i nie.
Tak, bo faktycznie nowy.
Nie, bo prędzej czy później formuła się wyczerpie, zwłaszcza, jeśli sprowadza się ideę webfontu do zmuszania klienta do liczenia, czy w miesiącu było już 99000 wejść, czy nie :(
Tego modelu biznesowego w takiej formie po prostu nie da się utrzymać. Po prostu prędzej się Wam znudzi poczucie, że i tak tego nie kontrolujecie, a i klient zrażony takim traktowaniem pójdzie… wiesz, gdzie pójdzie ;)

Za chwilę i tak te webfonty będą w sprzedaży wiązanej uwiązane do Adobe czy Corela, albo innej kiełbasy ;), sam myFonts już to czuje, bo tak odbieram tę akcję z update'ami. Akcje Google z udostępnianiem bezwarunkowym webfontów, choć na razie mizerne co do zawartości, też pomogą ukręcić całą sprawę.

Tłumacząc dokładnie, akcja z update zakupionego wcześniej fontu na myFonts do wersji web no limits to jest dokładnie to, co napisałem w pkt. 1. :D
Niestety nie. Kompletnie nie wiem co to jest "podjazd z power userem". Starość nie radość.
Nevermind ;)

konto usunięte

Temat: Czcionka do LOGO, a prawa autorskie.

Przebrnąłem przez całą dyskusję (ostanie strony raczej przekartkowałem) i nadal nie bardzo wiem co można a co nie w najrostrzym przypadku.

Mam legalne otwarte oprogramowanie opensource na które się składa:

system operacyjny LINUX UBUNTU + program do grafiki rastrowej GIMP + paragram do grafiki wektorowe INKSCAPE.

Czy mogę tak po prostu tworzyć komercyjną grafikę czy to rastrową czy wektorową z wykorzystaniem wbudowanych domyślnie fontów np. "sans-serif". Klient otrzymując ode mnie zamówione logo, otrzymuje plik graficzny (np. PNG) gdzie litery są tylko częścią obrazu - nie jakimś osobnym plikiem.

Jak sprawa wygląda w tak banalnym przypadku??

Następna dyskusja:

Prawa autorskie "Twentieth ...




Wyślij zaproszenie do