Temat: koty wolnożyjące
Wiktorze, oczywiście, pewnie, że tak. Rzadko kiedy jest idealnie. Jednak to, jak to nasze dokarmianie będzie wyglądać, zależy naprawdę w dużej mierze od nas.
jeśli coś robisz "w konspirze", to niestety na przeciętnej osobie robi to wrażenie, jakbyś robił coś złego, wstydliwego, jakbyś bał się konfrontacji.
U mnie sprawdziła sie metoda na "estetykę" :)
Kupiłam różowe i niebieskie plastikowe talerzyki.
Dwa razy dziennie brałam ekwipunek - talerzyki, puszki itd. Koty już czekały - przyzwyczajone do stałej pory karmienia. Czekałam aż zjedzą, a kiedy zjadły sprzątałam - zabierałam miseczki, zbierałam resztki do woreczka i zanosiłam na śmietnik. Jeśli ktoś rzucił kotom niejadalne resztki - także sprzątałam.
Wieczorem przynosiłam te same, czyste, ładne miseczki i świeże jedzenie.
Dzięki temu nikt nie mógł mi zarzucić, że dokarmianie kotów wiąże się z brudem, że pod oknami leżą gnijące resztki jedzenia, że jakieś brudne kubki po serkach i margarynach stoją na trawniku, że resztki jedzenia są zjadane przez szczury (częsty argument przeciwników kotów).
Talerzyki były ładne i najczęściej widok jedzących zgodnie kotów wywoływał uśmiech.
Czasem znikał pojemnik na wodę. Trudno, zamiast się wściekać kupowałam nowy za złotówkę.