Konrad Dynarowicz

Konrad Dynarowicz Nauczyciel Taijiquan
(Tai Chi Chuan) oraz
Qigong (Chi Kung)

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Dlaczego nie tak często używano w Chinach łuku na polu walki. Od co najmniej 1500 lat w wojsku chińskim na polu walki była używana kusza, jako bardziej śmiercionośna broń ( z czasem pojawiła się też wersja kuszy maszynowej - odpowiednik współczesnego karabinu maszynowego ). W Europie karabin maszynowy pojawił się na polu bitew I W.Św. Nawet w zasadzce kusza była lepsza z powodu istnienia spustu ( ramię nie męczyło się - jak ma to miejsce w przypadku łuku ). Nauka obsługi kuszy była łatwiejsza, by nauczyć się strzelać z łuku trzeba było o wiele dłuższego okresu czasu. Tak więc należy uznać, że kusza w porównaniu z łukiem jest skokiem technologicznym dającym istotną przewagę na polu walki (w Europie przekonano się o tym dopiero w średniowieczu. A armie chińskie już ponad 1000 lat temu używały armat, broni palnej , , machin oblężniczych, bomb, min reagujących na nacisk na podłoże, ba - w armii chińskiej po raz pierwszy zastosowano broń rakietową ( zasada podobna jak we współczesnych broniach rakietowych ). Hmmm - skonstruowano nawet rodzaj dawnej odmiany współczesnego pocisku manewrującego - to akurat również stosowano w marynarce ( nosiła nazwę " ognisty smok wynurzający się z wody " ).Konrad Dynarowicz edytował(a) ten post dnia 05.05.10 o godzinie 12:38
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Łuku na polu walki używano w Chinach bardzo często.

Kusze w Chinach na polu walki były używane od ok. 500 r. przed naszą erą. W okresie pierwszego cesarstwa (200 lat przed naszą erą) były już bardzo zaawansowane. A niektórzy nawet uważają, że pewne znaleziska z ok. 2000 r. p.n.e. mogą być mechanizmami spustowymi kusz.

Niezależnie od tego, że Chińczycy znali kusze, a także bomby, granaty, miny, rakiety, to łucznictwo bardzo długo miało znaczenie na polu bitwy. Skala użycia "sprawniejszych" środków po prostu była stosunkowo mała.

I mimo tego, że kusza była tak śmiercionośna i od wieków znana w Chinach, i że Chińczycy znali już wtedy broń palną, to Mongołowie opanowali Chiny, w dużej mierze opierając się na konnych łucznikach.

W okresie Ming (1368-1644), który nastąpił po panowaniu Mongołów, do przedmiotów egzaminów wojskowych należało m.in. łucznictwo piesze i konne.

Jedna z klasycznych ksiąg o sztuce wojennej powstała pod koniec dynastii Ming - "Wubeizhi" (traktowana też jako "biblia" przez karateków z Okinawy, pod japońskim tytułem "Bubishi") określa łuk jako najważniejszą z broni.

Łucznictwo piesze zostało wtedy bardzo rozwinięte w walkach przeciwko najazdom na wybrzeże japońskich piratów.

W okresie Qing (1644-1911) również łucznictwo piesze i konne wchodziło w zakres egzaminów wojskowych, i utrzymywano oddziały łuczników. Władcami byli przecież koczownicy mandżurscy, którzy zdobyli Chiny walcząc przy pomocy uzbrojonej w łuki jazdy, podobnie jak Mongołowie. Być może, gdyby władcami nie byli Mandżurowie, wyjątkowo dumni ze swojej sztuki łuczniczej, rozwój broni palnej w Chinach nie zostałby zahamowany, i wojny z armiami zachodnimi wyglądałyby inaczej. Jednak Mandżurowie okazali się przywiązani do broni białej i łuków. Dopiero w XIX wieku starcie z Europejczykami podczas wojen opiumowych wykazało, że konieczne są zmiany. A stary system egzaminacyjny zlikwidowano dopiero w 1901 roku.

A tutaj proszę - łucznik chińskiej armii pod koniec ostatniej dynastii cesarskiej:


Obrazek


Natomiast zupełnie inna kwestia - dlaczego w ostatnich wiekach cesarstwa chińskiego trening łucznictwa wśród cywili nie był rozpowszechniony? I tutaj odpowiedź wydaje się stosunkowo prosta: bo Mandżurowie zabraniali - posiadanie łuku przez Chińczyka było zagrożone karą śmierci, jak i innych broni. Jednak ćwiczyć umiejętność posługiwania się innymi rodzajami broni można było używając zastępczo kija, ewentualnie można było wykorzystywać różne narzędzia rolnicze jako broń. Z łukiem tak się nie dało. Posiadacz łuku = posiadacz broni wojskowej = buntownik/spiskowiec.Andrzej Kalisz edytował(a) ten post dnia 07.05.10 o godzinie 17:01
Konrad Dynarowicz

Konrad Dynarowicz Nauczyciel Taijiquan
(Tai Chi Chuan) oraz
Qigong (Chi Kung)

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Andrzej Kalisz:
Łuku na polu walki używano w Chinach bardzo często.
>
Natomiast zupełnie inna kwestia - dlaczego w ostatnich wiekach cesarstwa chińskiego trening łucznictwa wśród cywili nie był rozpowszechniony? I tutaj odpowiedź jest prosta: bo Mandżurowie zabraniali - posiadanie łuku przez Chińczyka było zagrożone karą śmierci, jak i innych broni. Jednak ćwiczyć umiejętność posługiwania się innymi rodzajami broni można było używając zastępczo kija, ewentualnie można było wykorzystywać różne narzędzia rolnicze jako broń. Z łukiem tak się nie dało. Posiadacz łuku = posiadacz broni wojskowej = buntownik/spiskowiec.


Dziękuję za rozległe wyjaśnienie na temat. I od razu mam pytanie, czego jeszcze Mandżurowie zakazywali , prócz posiadania łuku ( przy okazji w jakim okresie ten zakaz był przestrzegany bezwzględnie ) ??
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Wiadomo, że na początku panowania Mandżurowie zakazali posiadania jakiejkolwiek broni i odbywały się konfiskaty.

Ale na przykład był ukaz z roku 1649, a więc zaledwie pięć lat po rozpoczęciu panowania mandżurskiego, który mówił o zwrocie skonfiskowanej broni właścicielom.

Ale z kolei w okresie Yongzheng (1722 – 1735) znów wydano edykt zakazujący Chińczykom uprawiania sztuk walki.

Potem jest np. ukaz władz prowincji Zhili (obecna prowincja Hebei) z roku 1900, który mówi o tym, że dobrym obywatelom i wieśniakom "nie zabraniamy uprawiania sztuk walki", co wskazywałoby, że do tej pory raczej zabraniano.

W niektórych chińskich opracowaniach mówi się, że zakaz dotyczył bardziej istnienia tajnych organizacji w ramach których nauczano sztuk walki, natomiast niekoniecznie sztuk walki jako takich. Ale z drugiej strony uprawianie sztuki walki lub posiadanie broni mogło się wiązać z podejrzeniem o przynależność do takiej organizacji.

Z tym, że XIX wiek, to już ciągłe powstania, państwo tajpingów, wojny opiumowe, potem powstanie bokserów. A w okresach toczących się walk, zwłaszcza z zewnętrznymi najeźdźcami, raczej małe znaczenie ma czy edykt o zakazie obowiązuje, czy nie.
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Nie mam przy sobie tej książki, ale gdzieś w moich zbiorach jest - reprint starej książki Wu Tunana "Guoshu gailun" której treść obejmuje (a więc zalicza w zakres guoshu/wushu) także chińską sztukę łuczniczą.

W okresie Republiki Chińskiej, między cesarstwem, a ChRL (1911-1949) na zawodach guoshu bywała też rozgrywana konkurencja łucznictwa.

To pani z Instytutu Guoshu (Kuo Shu) w Qingdao. Zdjęcie z roku 1934:


Obrazek


Panowie w Hankou, również rok 1934:


Obrazek


Z zawodów w Szanghaju, rok 1935:


Obrazek


A tutaj taoistyczny mnich na państwowym egzaminie guoshu w prowincji Shandong, w roku 1934:


Obrazek


Tym bardziej zaskakujące jest, że w XX wieku tradycyjne chińskie łucznictwo praktycznie całkowicie zaniknęło, i to nie tylko w ChRL, ale również na Tajwanie, a w Hongkongu wskrzesza je Anglik.

I jeszcze taka ciekawostka - najwcześniejszy zapis, który sugeruje związek niejakiego Zhang Sanfenga ze sztuką walki, pochodzący z kroniki z okresu dynastii Ming, nie wspomina wcale o taijiquan, czy w ogóle o walce wręcz, ale o umiejętnościach Zhang Sanfenga w... jeździe konnej i łucznictwie :)
Andrzej Kalisz

Andrzej Kalisz Kung Fu, Tai Chi,
Qigong

Temat: Sprawa łuku a pole walki

I jeszcze a'propos związków między taijiquan i łucznictwem.

W 1993 roku w magazynie "Wojownik" opublikowałem taką historię-zagadkę:

YANG BANHOU RZUCA STRZAŁAMI
CZY TA HISTORIA WYDARZYŁA SIĘ NAPRAWDĘ?

Prowadząc studia nad historią dalekowschodnich sztuk walki badacz niejednokrotnie dokonywać musi oceny wiarygodności posiadanych materiałów. Nasza wiedza o dziejach wushu (kung-fu) w dużej mierze opiera się niestety na ustnych przekazach, dopiero od niedawna zapisywanych i poddawanych weryfikacji. Z rzadka tylko posłużyć się możemy autentycznym dokumentem historycznym.

Gdy określona informacja występuje w wielu niezależnych źródłach, jej wiarygodność możemy uznać przy stosunkowo niewielkim ryzyku popełnienia błędu (jeśli nie mamy do czynienia z sytuacją w której pozornie niezależne materiały opierają się w gruncie rzeczy na tym samym mało wiarygodnym źródle). Jeśli jednak dana relacja jest odosobniona i nie powtarza się gdzie indziej? Jak odnieść się do tego rodzaju przekazów. Czy można na nich polegać? Badacz nie zawsze musi się tu znaleźć w zupełnie beznadziejnej sytuacji. Przy odrobinie wiedzy i przenikliwości jest on często w stanie z dużym prawdopodobieństwem określić prawdziwość bądź fałszywość pewnych stwierdzeń i opisów.

Proponuję Ci Czytelniku, byś na chwilę Ty stał się badaczem, historykiem wushu. Problem, który przed Tobą postawię, to ocena wiarygodności pewnej opowieści. Jest ona popularna wśród mieszkańców Tongxian, niedaleko od Pekinu. Jej bohaterem jest członek słynnej, związanej z taijiquan (t'ai chi ch'uan) rodziny Yang - Yang Banhou (1837-1892). Historię tę przedstawię tu tylko w ogólnym zarysie, zachowując jednak wszystkie elementy niezbędne do oceny jej prawdziwości.

Słynny mistrz taijiquan - Yang Banhou, jako gorący patriota, brał udział w Powstaniu Bokserów. W jednej z potyczek z cudzoziemskimi wojskami zabił wielu wrogów, sam jednak znalazł się nieoczekiwanie w krytycznej sytuacji - przy przewadze nieprzyjaciół, osamotniony w walce, salwować się musiał ucieczką. Konno pomknął ku Tongxian. Niestety zamorscy żołnierze udali się za nim w pogoń. Strzelając z łuku, Yang zabił trzech jeźdźców. Pech jednak chciał, że łuk pękł... Yang Banhou zaczął wówczas ręką miotać strzały w przeciwników - zabijając kolejnych. Zanim żołnierze zdążyli użyć broni palnej, dotarł do ściany lasu, kryjąc się w gęstwinie. Oficer polecił kilku żołnierzom zejść z koni i przeszukać gąszcza. Trwało to dość długi. Żołnierze nie wracali i nie odzywali się, gdy do nich wołano. Wówczas oficer, domyślając się, że wszyscy oni zostali zabici, rozkazał podpalić las. Niegdy potem nie widziano już mistrza Yang Banhou.

Teraz zastanów się dobrze - czy to mogło się wydarzyć? Co przemawia za prawdziwością tej opowieści, a co ją stawia pod znakiem zapytania?


Trudno coś twierdzić w oparciu o taką wątpliwą historyjkę.

Ale np. wiadomo, że Wu Jianquan - twórca stylu Wu taijiquan był dobrym jeźdźcem i łucznikiem, co zapewne miało związek z pochodzeniem z mandżurskiej rodziny.Andrzej Kalisz edytował(a) ten post dnia 07.05.10 o godzinie 18:25

konto usunięte

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Andrzej Kalisz:
I jeszcze taka ciekawostka - najwcześniejszy zapis, który sugeruje związek niejakiego Zhang Sanfenga ze sztuką walki, pochodzący z kroniki z okresu dynastii Ming, nie wspomina wcale o taijiquan, czy w ogóle o walce wręcz, ale o umiejętnościach Zhang Sanfenga w... jeździe konnej i łucznictwie :)
No to jeszcze dorzuć coś o tradycji chińskiego jeździectwa i jesteśmy na dobrej drodze ;)
Konrad Dynarowicz

Konrad Dynarowicz Nauczyciel Taijiquan
(Tai Chi Chuan) oraz
Qigong (Chi Kung)

Temat: Sprawa łuku a pole walki

Andrzej Kalisz:
wiadomo, że Wu Jianquan - twórca stylu Wu taijiquan był dobrym jeźdźcem i łucznikiem, co zapewne miało związek z pochodzeniem z mandżurskiej rodziny.Andrzej Kalisz edytował(a) ten post dnia 07.05.10 o godzinie 18:25

Oczywiście, że wynikało to z jego pochodzenia, poza tym, jeśli mówi się o Zhang Sanfengu, iż jeździł konno i strzelał z łuku wynika to z faktu, iż w czasach w których żył były to przydatne umiejętności. Jeśli teraz okazuje się, że łucznictwo w Chinach zanikło, wynika to z czasów w jakich żyjemy. Warto widzieć pewne sprawy we właściwej perspektywie ...



Wyślij zaproszenie do