Temat: singiel - przekleństwo, przywilej, wybór?
Jak we wszystkim są plusy i minusy. Każdy wyznaje inny system wartosci. Jeden nienawidzi wspolnych spacerkow, kolacji, spotkan z drugą połową... a drugi dał by sie za to poćwiartować...
Mi osobiscie jest źle samemu...,bardzo źle rzekł bym nawet.
Szczególnie w sytuacjach, gdy najbliżsi przyjaciele już chodzą dwójkami. W ich towarzystwie czuje się nie raz jak piąte koło.
Mimo, że nigdy nie dali mi odczuć, że jestem zbędny, wręcz przeciwnie, chcą zebym z nimi się spotykał... i tak czuje się nie raz jak ktoś inny, ... bo sam.
Urodziny, imieniny, Święta, Nowy rok..., wszyscy życzą tego samego.. "...żebys w koncu kogoś znalazł..."
Mam dość niezależności, powoli pojawiają się u mnie starokawalerskie nawyki...
Myślę, że im dłużej ktoś jest sam, tym trudniej mu / jej jest
się przestawić z bycia singlem, na bycie w związku...
Pojawiają sie pytania "co ze mną nie tak?" lub, "a moze ja się zwyczajnie nie nadaje?"...
Człowiek to zwierze stadne, wiec wszyscy się nadają, tylko trzeba znaleźć pasującą połówkę jabłka...
Ogladając stare filmy, czytając ksiązki, dochodzę do wniosku,
że kiedys komunikacja miedzyludzka była na zupełnie innym poziomie... było jakos tak,... łatwiej nawiązać kontakt.
Teraz, o ironio.. w dobie globalnej wioski, internetu i lotów kosmicznych, robimy się dzicy... tyle, że zamiast drzewa, jest biurko i komputer podłączony do internetu...
Nie mamy problemów zeby poszukać czegoś w google, pogadac na forum, czy napisać maila, ale poznanie kogoś w świecie realnym, nie krzemowym.. jest dla niektórych nielada wyczynem...
Pozdrawiam,...