Marek P.

Marek P. Browar Piwoteka!

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Adam Ludowski:
Jeżeli przeczytam, że piwa nie robi się z chmielu to się nie obrażę (znowu jakieś oderwanie od tematu). Przeciwnie, będę zadowolony, że Pan to wie. Proszę bardzo. No i co do tych "argumentów" to nie miał być argument, jeśli ktoś jeszcze tego nie zauważył. Co do reklam, to nigdzie nie napisałem, że się z nimi zgadzam, i że tam jest pewna przesada. No ale trudno, żeby nie zachwalać swojego produktu. Wszystko się reklamuje. I zawsze jest perswazja.
Ale ważne jest jak to się robi. Nikt nie zabrania reklamować w ten czy inny sposób piwa z koncernów piwowarskich. Chodzi tylko o uczciwość. Kasztelan to najbardziej wyraźny przykład, ale niestety jest i wiele innych.
Ocenia konsument po zakupie i spożyciu. Nie znam człowieka, który coś spożywa i mu nie smakuje. No chyba, że albo nie ma pieniędzy na lepsze, albo jest fanem zdrowego żywienia. No ale reklama wtedy nie ma za dużo do działania w głowie. Nie wiem tylko czemu niektórzy mnie łączą z telewizją i reklamą jakoś bardzo ściśle. Ja nawet ją nieczęsto oglądam.

Poza tym, tutaj, w tym temacie miały być dyskusje na temat mitów. Skończyć proponowałem, nie dlatego, że mi argumentów brak. Tylko po prostu to wszystko tu jest nierozstrzygalne. Nie ocenianiamy wartości odżywczej produktu, albo solidności wykonania jakiegoś sprzętu. Tylko smak. Dlatego upodobania mają tu duże znaczenie. Jednak. I uważam, że pierwszorzędne.
Niech ktoś mi poda lepszy wyznacznik wyboru niż preferencje własne. Szanuje opinie tych, którzy preferują bogate smaki piwa.
Ale też tych, którzy pija piwo z syropem. Albo piwo o smaku chilli. Tacy też są. Jednak twierdzenie że preferencje nie mają znaczenia przy zakupie, jest nieracjonalne. To ma sens przy produkcie nieznanym. Można sobie zrobić wodę z mózgu widząc reklamę i nie stosując do tej pory czegoś. Nigdzie nie napisałem, że A jest lepsze od B. Bo to nie ma sensu. Rozmawiamy w gronie ludzi, którzy się znają na temacie pod różnym względem. Możemy mieć różny stopień nagazowania, inny kolor, bardziej stabilną, bądź mniej pianę. i w końcu inny smak i zapach. I myślę, że to wszystko miałoby większy sens w sytuacji gdyby rynek poszerzył się, powtórzę, że mam na myśli większą sprzedaż w sieciach handlowych z portfolio mniejszych producentów, szczególnie w dużych sieciach. I jakby można było zobaczyć jakieś wyniki sprzedaży, a nie tylko dyskusję na browarbizie, choć rzeczywiście, to już coś. Tylko, czy jeśli doszłoby ro masowej produkcji piw niszowych, to nie byłyby postrzegane już tak dobrze? Jako produkt unikalny i wyjątkowy? Myślę, że stojąc na półce (choć pewnie po przeciwnej stronie niż bigbrandowe) mogłyby stracić na swojej wartości i postrzeganiu przez niektórych. Oby nie. Czas pokaże. Adam Ludowski edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 10:44
Panie Adamie, chce pan powiedzieć, że gdyby wszystkie piwa były jednakowo dostępne i w tej samej cenie to sytuacja na rynku byłaby identyczna z tą, które jest dzisiaj? Że klienci tak kochają smak piw warzonych metodą HGB, że nawet gdyby mieli do wyboru w tej samej cenie i w tej samej dostępności piwa trapistów, znakomite niemieckie weizeny czy czeskie pilznery to ciągle piliby Tyskie, Żywca i Okocim? Jeśli mercedes byłby w tej samej cenie co punto (przy zachowaniu wszystkich innych parametrów) to który samochód by pan kupił?
Michał Nycz

Michał Nycz Doświadczony manager
sprzedaży

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marek P.:
Adam Ludowski:
Jeżeli przeczytam, że piwa nie robi się z chmielu to się nie obrażę (znowu jakieś oderwanie od tematu). Przeciwnie, będę zadowolony, że Pan to wie. Proszę bardzo. No i co do tych "argumentów" to nie miał być argument, jeśli ktoś jeszcze tego nie zauważył. Co do reklam, to nigdzie nie napisałem, że się z nimi zgadzam, i że tam jest pewna przesada. No ale trudno, żeby nie zachwalać swojego produktu. Wszystko się reklamuje. I zawsze jest perswazja.
Ale ważne jest jak to się robi. Nikt nie zabrania reklamować w ten czy inny sposób piwa z koncernów piwowarskich. Chodzi tylko o uczciwość. Kasztelan to najbardziej wyraźny przykład, ale niestety jest i wiele innych.
Ocenia konsument po zakupie i spożyciu. Nie znam człowieka, który coś spożywa i mu nie smakuje. No chyba, że albo nie ma pieniędzy na lepsze, albo jest fanem zdrowego żywienia. No ale reklama wtedy nie ma za dużo do działania w głowie. Nie wiem tylko czemu niektórzy mnie łączą z telewizją i reklamą jakoś bardzo ściśle. Ja nawet ją nieczęsto oglądam.

Poza tym, tutaj, w tym temacie miały być dyskusje na temat mitów. Skończyć proponowałem, nie dlatego, że mi argumentów brak. Tylko po prostu to wszystko tu jest nierozstrzygalne. Nie ocenianiamy wartości odżywczej produktu, albo solidności wykonania jakiegoś sprzętu. Tylko smak. Dlatego upodobania mają tu duże znaczenie. Jednak. I uważam, że pierwszorzędne.
Niech ktoś mi poda lepszy wyznacznik wyboru niż preferencje własne. Szanuje opinie tych, którzy preferują bogate smaki piwa.
Ale też tych, którzy pija piwo z syropem. Albo piwo o smaku chilli. Tacy też są. Jednak twierdzenie że preferencje nie mają znaczenia przy zakupie, jest nieracjonalne. To ma sens przy produkcie nieznanym. Można sobie zrobić wodę z mózgu widząc reklamę i nie stosując do tej pory czegoś. Nigdzie nie napisałem, że A jest lepsze od B. Bo to nie ma sensu. Rozmawiamy w gronie ludzi, którzy się znają na temacie pod różnym względem. Możemy mieć różny stopień nagazowania, inny kolor, bardziej stabilną, bądź mniej pianę. i w końcu inny smak i zapach. I myślę, że to wszystko miałoby większy sens w sytuacji gdyby rynek poszerzył się, powtórzę, że mam na myśli większą sprzedaż w sieciach handlowych z portfolio mniejszych producentów, szczególnie w dużych sieciach. I jakby można było zobaczyć jakieś wyniki sprzedaży, a nie tylko dyskusję na browarbizie, choć rzeczywiście, to już coś. Tylko, czy jeśli doszłoby ro masowej produkcji piw niszowych, to nie byłyby postrzegane już tak dobrze? Jako produkt unikalny i wyjątkowy? Myślę, że stojąc na półce (choć pewnie po przeciwnej stronie niż bigbrandowe) mogłyby stracić na swojej wartości i postrzeganiu przez niektórych. Oby nie. Czas pokaże. Adam Ludowski edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 10:44
Panie Adamie, chce pan powiedzieć, że gdyby wszystkie piwa były jednakowo dostępne i w tej samej cenie to sytuacja na rynku byłaby identyczna z tą, które jest dzisiaj? Że klienci tak kochają smak piw warzonych metodą HGB, że nawet gdyby mieli do wyboru w tej samej cenie i w tej samej dostępności piwa trapistów, znakomite niemieckie weizeny czy czeskie pilznery to ciągle piliby Tyskie, Żywca i Okocim? Jeśli mercedes byłby w tej samej cenie co punto (przy zachowaniu wszystkich innych parametrów) to który samochód by pan kupił?

Ja chciałem tylko odnośnie jednej informacji tutaj zawartej przez Pana napisać- Okocim swoje pszeniczne piwo nie robi u siebie, tylko ono jest robione w jednym z niemieckich browarów na zamówienie dla Okocimia- browarowi nie opłacało się dostosowywać technologi, więc postanowili znaleźć partnera- jak dla mnie na + jest ich weizen(ot taka ciekawostka).
Marek P.

Marek P. Browar Piwoteka!

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Michał Nycz:

Ja chciałem tylko odnośnie jednej informacji tutaj zawartej przez Pana napisać- Okocim swoje pszeniczne piwo nie robi u siebie, tylko ono jest robione w jednym z niemieckich browarów na zamówienie dla Okocimia- browarowi nie opłacało się dostosowywać technologi, więc postanowili znaleźć partnera- jak dla mnie na + jest ich weizen(ot taka ciekawostka).
I zawiera sztuczny zmętniacz, ot, taka ciekawostka. A pan Michał kolejny raz odpowiada na mój post do pana Adama, konta się mylą czy co?
Adam L.

Adam L. "A fakty to
najbardziej uparta
rzecz pod słońcem."

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Pan Marek mi tu z motoryzacją. Mówiłem, że nie oceniamy sprzętu żadnego w tej dyskusji. I nie ma co tu porównywać tego do branży spożywczej, szczególnie piwa. Bo większość ludzi nie stosuje go ze względu na walory zdrowotne i odżywcze.

Co do tej równowagi, to nie jest moim celem wróżenie. Tylko napisałem, że jestem za tym, żeby w sklepach (dużych) mógł być większy asortyment. Pewnie proporcje spożycia przy takich samych cenach by się zmieniły. Ale do jakiego stopnia? Jeśli chodzi o cenę, to raczej małe i duże browary ich nie zrównają. Dlatego, że produkcja w dużych jest tańsza. I nie chodzi tu o gorsze surowce. Choćby mycie CIP, wydajniejszy sprzęt. A zagraniczne i tak będą droższe, bo większe koszty transportu są.

Co do pasteryzacji, bo cały czas się tu przewija ten temat, to nie trzeba być Einsteinem, żeby się domyślić, że jeśli na opakowaniu jest data trwałości pół roku, to raczej nie ma możliwości, żeby to coś nie było utrwalone w jakiś sposób.Adam Ludowski edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 21:54
Marek P.

Marek P. Browar Piwoteka!

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Adam Ludowski:
Pan Marek mi tu z motoryzacją. Mówiłem, że nie oceniamy sprzętu żadnego w tej dyskusji. I nie ma co tu porównywać tego do branży spożywczej, szczególnie piwa. Bo większość ludzi nie stosuje go ze względu na walory zdrowotne i odżywcze.

Co do tej równowagi, to nie jest moim celem wróżenie. Tylko napisałem, że jestem za tym, żeby w sklepach (dużych) mógł być większy asortyment. Pewnie proporcje spożycia przy takich samych cenach by się zmieniły. Ale do jakiego stopnia? Jeśli chodzi o cenę, to raczej małe i duże browary ich nie zrównają. Dlatego, że produkcja w dużych jest tańsza. I nie chodzi tu o gorsze surowce. Choćby mycie CIP, wydajniejszy sprzęt. A zagraniczne i tak będą droższe, bo większe koszty transportu są.

Co do pasteryzacji, bo cały czas się tu przewija ten temat, to nie trzeba być Einsteinem, żeby się domyślić, że jeśli na opakowaniu jest data trwałości pół roku, to raczej nie ma możliwości, żeby to coś nie było utrwalone w jakiś sposób.Adam Ludowski edytował(a) ten post dnia 23.03.11 o godzinie 21:54
Nie motoryzacją tylko porównaniem. I nie odpowiada pan na pytanie. Najwyraźniej jest zbyt trudne. Jakość to jest jakość, i żadna wielkość sprzedaży o niej nie świadczy.
A co do pasteryzacji: to utrwalone może być, ale jednocześnie "niepasteryzowane" też, tylko motłoch znów się nie rozezna co jest co...

konto usunięte

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Pewnie proporcje spożycia przy takich samych cenach by się zmieniły.


Oj nie powiedziałbym. Reklamy TV i marketing robią swoje. Gdy dziś spojrzę na półki miejscowych sklepów to Smoki z Fortuny mogę nabyć za mniej niż 2,50 a Lubuskie z Witnicy za 2,29. Bączek Czarnkowa to koszt 1,99 plus kaucja. Te piwa mają swoich amatorów ale żebym mógł zaobserwować jakichś większy ruch w stylu odejścia od Harnasia/Tatry w kierunku Noteckiego to nie zauważyłem. Jeżeli piwa z Konstancina czy zawiercia zaczną kosztować po 2 zł to wcale nie oznacza to, że POlacy z miejsca odstawią koncernówki i rozsmakują się w rozmaitych stylach. Cena to najmniejszy problem, największy to bariery światopoglądowe.

A co do pasteryzacji: to utrwalone może być, ale jednocześnie "niepasteryzowane" też, tylko motłoch znów się nie rozezna co jest co...


No bo po co obnosić się z niepasteryzacją skoro piwo jest mikrofiltrowane? Ot modne hasełko, lep na muchy. Zrobić coś bylejak i poprzeć to kampanią medialną, to są metody CP i im podobnym.
Michał Nycz

Michał Nycz Doświadczony manager
sprzedaży

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marek P.:
Jakość to jest jakość, i żadna wielkość sprzedaży o niej nie świadczy.

To jest takie 60 do 40- znaczy wyniki sprzedaży są jakimś tam wyznacznikiem sprzedaży, ale o samym produkcie może nie wiele świadczyć.
Zresztą duże browary, tak jak wcześniej pisałem, robią sztukę dla sztuki w przypadku jakości- ISO 9001, 22001, 27001, 1801 itd. I gdzieś wśród tego wszystkiego umarło dobre piwo- teraz liczą się spełnione procedury i wymagania wewnętrzne, a sprzedaż jest według rozumowania spółki- potwierdzeniem sensu wkładania pracy w tą całą jakość z znaczkami ISO.

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marek P.:
A co do pasteryzacji: to utrwalone może być, ale jednocześnie "niepasteryzowane" też, tylko motłoch znów się nie rozezna co jest co...

ale większość ludzi pijących piwo nie ma bladego o procesach technologicznych i tym podobne. ich wiedza sprowadza się do tego gdzie mogą kupić piwo.
Ja o tym dlaczego kiedyś piwo niepasteryzowane miał termin przydatności góra tydzień a dziś kilka miesięcy dowiedziałem się tutaj.
Znaczy że ja motłoch?

konto usunięte

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Krzysztof S.:
ale większość ludzi pijących piwo nie ma bladego o procesach technologicznych i tym podobne. ich wiedza sprowadza się do tego gdzie mogą kupić piwo.


Zgadza się, zresztą nie można być ekspertem od wszystkiego.
Przy czym nawet jeśli ktoś kieruje się wyłącznie smakiem, to trudno nie zauważyć, że np kasztelan jest podejrzanie tani, ma podejrzanie długi termin przydatności do spożycia, i da się go pić tylko przez kilkanaście minut od otwarcia butelki, bo potem robią się z niego ... wiadomo ;].
Marek P.

Marek P. Browar Piwoteka!

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Krzysztof S.:
Marek P.:

A co do pasteryzacji: to utrwalone może być, ale jednocześnie "niepasteryzowane" też, tylko motłoch znów się nie rozezna co jest co...

ale większość ludzi pijących piwo nie ma bladego o procesach technologicznych i tym podobne. ich wiedza sprowadza się do tego gdzie mogą kupić piwo.
Ja o tym dlaczego kiedyś piwo niepasteryzowane miał termin przydatności góra tydzień a dziś kilka miesięcy dowiedziałem się tutaj.
Znaczy że ja motłoch?
Panie Krzysztofie, nie zamierzałem nikogo obrażać. Pan zresztą jest osobą poszukującą dobrego piwa i z pewnością nie daje się pan nabrać na chwytliwe hasełka reklamowe, tylko weryfikuje pan jakość piwa poprzez jego spróbowanie. To, że się pan dowiedział paru informacji na temat piwa już pana wyklucza spośród osób, które piją jakieś piwo bo w telewizji mówili, że dobre.

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marek P.:

Panie Krzysztofie, nie zamierzałem nikogo obrażać. Pan zresztą jest osobą poszukującą dobrego piwa i z pewnością nie daje się pan nabrać na chwytliwe hasełka reklamowe, tylko weryfikuje pan jakość piwa poprzez jego spróbowanie. To, że się pan dowiedział paru informacji na temat piwa już pana wyklucza spośród osób, które piją jakieś piwo bo w telewizji mówili, że dobre.

Nie spoko:)
Miedzy innymi Pan mi udzielił odpowiedzi czym różni się piwo niepasteryzowane od "niepasteryzowanego" o dacie przydatności kilka miesięcy:)
Po prostu wiem, ze wiele osób tego nie odróżnia, a podobnie jak ja mile wspominają te dawne piwa prawdziwie niepasteryzowane. I tez dają się nabrać na hasło niepasteryzowane.
A sam proces pasteryzowania zabił smak wielu dobrych piw, między innymi piwa, które bardzo lubiłem i do dziś wspominam z sentymentem czyli Królewskiego.
Niestety dziś to piwo jest marnej jakości.

Poza tym ktoś tu wspomniał o tym, ze w dużych sklepach zwiększa się asortyment.
Niestety są sklepy odporne na takie działanie.
Np. u mnie jest sklep Tesco, w którym występują ze 4 gatunki piwa, przy czym 3 z nich jeśli chodzi o butelkę to tylko w butelce 0,66.
Po piwo pojechałem tam raz i więcej dałem sobie spokój. Bo już na pobliskiej stacji benzynowej jest lepszy wybór.
A wiele osób robiąc zakupy przy okazji kupi sobie piwo, a że nie chce im się szukać nie tyle piw co innych punktów to inna sprawa.

A tak na marginesie, to wspominał Pan tu o tym, ze może powstać Specjal niepasteryzowany, ja od tego faktu wolałbym, by był dostępny w moich okolicach, bo niestety najczęściej pijam go będąc na mazurach. ale to tak na marginesie.

Generalnie wracając do głównego tematu, to najlepiej obalać mity lub potwierdzać ich prawne samemu próbując piwa.
Bo każdy ma swoje preferencje upodobania.

Ale też wiem po sobie jak duża jest siła przyzwyczajenia. Ja miałem tak odnośnie Tyskiego. Przez lata piłem to piwo. I nawet pogarszająca się jakość nie mogła mnie od tego przyzwyczajenia odciągnąć.
No ale przyszedł moment kiedy kupiłem skrzynkę i prawie cała została wylana do ubikacji (bo do zlewu to ja wylewam dużo szlachetniejsze rzeczy), bo piwo stawało w gardle i nie szło dalej.

Od tamtej pory szukam i mam kilka faworytów, ale próbuję sobie dalej. Krzysztof S. edytował(a) ten post dnia 24.03.11 o godzinie 11:18
Michał Nycz

Michał Nycz Doświadczony manager
sprzedaży

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Oby więcej takich konsumentów jak Pan Krzysztof ;)
W końcu kto pyta/szuka ten nie błądzi i nie daje się nabić w butelkę.
Co do samego procesu "nie pasteryzowania" między innymi Kasztelana to w uproszczeniu działa to jak na załączonym obrazku:


Obrazek


Piwo przepływa przez filtr z bardzo drobnymi dziurkami i wychodzi pozbawione mikroorganizmów, które to są odpowiedzialne za psucie się tego piwa- następnie piwo w warunkach sterylnych jest pakowane do butelek i rusza w kraj( to w dużym uproszczeniu i skrócie oczywiście, ale mam nadzieje, że osobą nie związanym z tematem pomoże ;)

A jako kolejną informacje podam, że my ciągle tutaj opieramy się na terminie przydatności 6 miesięcy- piwa eksportowe mają dodatkowo wydłużany ten okres do 9, a nawet 12 miesięcy.

Dodatkowo z badań naukowych wynika, że piwo koncernowe(bo na takich były prowadzone badania- nie w Polsce) swoją pełnie smakową osiąga po 2 miesiącach od daty wyprodukowania- czyli teoretycznie wtedy, dzięki synergizmowi oddziaływań związków chemicznych w piwie, jest one po prostu najsmaczniejsze.

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Michał Nycz:
Dodatkowo z badań naukowych wynika, że piwo koncernowe(bo na takich były prowadzone badania- nie w Polsce) swoją pełnie smakową osiąga po 2 miesiącach od daty wyprodukowania- czyli teoretycznie wtedy, dzięki synergizmowi oddziaływań związków chemicznych w piwie, jest one po prostu najsmaczniejsze.


No ale jeśli tak jest to zasadniczy problem tkwi w tym, ze nikt z konsumentów nie wie kiedy piwo jest wyprodukowane.
Kiedyś na piwach naprawdę niepasteryzowanych była nabijana data (co do dnia) produkcji i jak trafiło się świeże piwo, to aż chciało się pić i pic i pić:)))))

Nie mniej jak napisałem wcześniej siła przyzwyczajenia jest naprawdę duża. I mam wrażenie, że wiele zwłaszcza dużych koncernowych browarów na tym bazuje.
Ze ludzi pili ich piwa lata temu i nie zmieniają przyzwyczajeń, a że dodatkowo w dużych sieciach można kupić każde piwo pod warunkiem że jest to Lech, Żywiec czy Tyskie to jest jak jest.

Zmienić przyzwyczajenie nie jest łatwo. Musi nastąpić coś co to spowoduje. W moim przypadku było wylanie skrzynki tyskiego do ubikacji i powiedzenia sobie nigdy więcej.
Po miesiącu powodowany jeszcze efektem tego przyzwyczajenie kupiłem sobie Tyskie, bo może źle trafiłem i takie tam. Jednak i to nadawało się tylko do wylania.

Poza tym małe browary mają dużo mniejszą siłę przebicia w sklepach, choć są wyjątki. ale do nich chyba głownie należą mniejsze sklepy lub sklepy specjalizujące się w sprzedaży piwa. Krzysztof S. edytował(a) ten post dnia 24.03.11 o godzinie 13:32
Michał Nycz

Michał Nycz Doświadczony manager
sprzedaży

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Krzysztof S.:
-
No ale jeśli tak jest to zasadniczy problem tkwi w tym, ze nikt z konsumentów nie wie kiedy piwo jest wyprodukowane.

Panie Krzysztofie, jak nie wiemy ;-)

Skoro piwo koncernowe(bo nie wiem czy tak samo jest w małych browarach) ma datę ważności 6 miesięcy to zakładając iż na dacie widnieje 22 czerwiec 2011 to możemy założyć z grubsza, że piwo zostało wyprodukowane (rozlane dokładniej) 21-22 styczeń. A jego pełnie smakową należałoby lokować w przedziale 12-28 marzec 2011 ;-)
Ale to wszystko teoria- czy w smaku wyczujemy wtedy jakąś różnicę to ciężko mi powiedzieć...

konto usunięte

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

nie zgadzam się, że pasteryzacja zabija smak piwa. jest to kolejny bzdurny mit rozpowiadany przez "znawców". wystarczy porównać ze sobą dwie wersje Mazowieckiego - moim skromnym zdaniem pasteryzowane bije na głowę wersję niepasteryzowaną. podobnie było z Noteckim, choć może nie "na głowę" :)
Michał Nycz

Michał Nycz Doświadczony manager
sprzedaży

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marceli F.:
nie zgadzam się, że pasteryzacja zabija smak piwa. jest to kolejny bzdurny mit rozpowiadany przez "znawców". wystarczy porównać ze sobą dwie wersje Mazowieckiego - moim skromnym zdaniem pasteryzowane bije na głowę wersję niepasteryzowaną. podobnie było z Noteckim, choć może nie "na głowę" :)

Pisałem o tym wcześniej- proszę sprawdzić, ale jak coś to napiszę ponownie, że przeprowadzano testy na wyspecjalizowanym panelu sensorycznym i podawano im nieoznakowane próbki z piwem pasteryzowanym i niepasteryzowanym po czym poproszono ich o porównanie ich względem siebie po czym jak się okazało nie widzieli oni różnicy- więc mówienie o smaku w tym kontekście jest tylko działaniem marketingowym i ewentualnie jakieś głębsze pokłady psychiki działają, a nie nasze kubki smakowe.
Adam L.

Adam L. "A fakty to
najbardziej uparta
rzecz pod słońcem."

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marek P.:
Panie Adamie, chce pan powiedzieć, że gdyby wszystkie piwa były jednakowo dostępne i w tej samej cenie to sytuacja na rynku byłaby identyczna z tą, które jest dzisiaj? Że klienci tak kochają smak piw warzonych metodą HGB, że nawet gdyby mieli do wyboru w tej samej cenie i w tej samej dostępności piwa trapistów, znakomite niemieckie weizeny czy czeskie pilznery to ciągle piliby Tyskie, Żywca i Okocim? Jeśli mercedes byłby w tej samej cenie co punto (przy zachowaniu wszystkich innych parametrów) to który samochód by pan kupił?

Na pewno sytuacja by nie pozostałaby taka sama. Nie mówię, że je kochają. I nie wszyscy. Ale NIEKTÓRZY traktują piwo jak napój, nie jak religię. I dla nich takie wystarczy, co w tym złego? I oddzielmy od tego reklamę. I nie każdy detal jest dla nich ważny. W zasadzie to nawet mamy i takich, dla których najważniejsze jest duże nasycenie tlenkiem węgla. I zawartość alkoholu. I nie mówię, tu o znanych nam wszystkim z widzenia "weteranach". A jeśli, by sprzedaż dramatycznie spadła (po szerszej dostępności w sieciach innych bardziej rozchwytywanych towarów), to spece od sprzedaży w firmie i dyrektor na pewno by coś zrobili. I myślę, że nacisk kładziny byłby na jakość, kształtowaną w czasie produkcji.

Z tą dostępnością w sklepach jak wiemy też jest różnie. Ostatnio Bierhalle dostało proopozycję produkcji piwa do sklepów, ale się nie zgodzili (Bierhalle). Więc nawet jeśli jakieś zmiany nastąpią w strukturze sprzedaży to zanosi się na to, że nieprędko. Tak wogóle to już gdzieś Pan napisał, żebyśmy gdybanie zostawili na boku. Może jestem ograniczony, ale nie rozumiem ludzi, którzy jedzą i piją produkty spożywcze, zostają przy tych samych markach mimo, że ich jakość marnieje... I się męczą. Tzn. przyłykają coś z niesmakiem (z nieprzymuszonej woli). Proszę o wytłumaczenie tego fenomenu.

A jakbym kupił Punto i wytlumaczył to tym, że mi się podoba design karoserii? I tylko tym się kieruję przy wyborze? Tak czysto teoretycznie... To pewnie byłbym uznany za szaleńca. Ale kto mi zabroni?

To były trudne pytania. Musiałem wziąć telefon do przyjaciela. Wiele się namęczyłem odpowiadając na nie.

A tak poza tym Panie Marku, jakiż to zmętniacz Okocim dodaje do pszenicznego?Adam Ludowski edytował(a) ten post dnia 26.03.11 o godzinie 12:41

konto usunięte

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

ja bym jednak wolał nie pić piwa zawierającego TLENEK WĘGLA. bardzo niezdrowe ;)
Waldemar Jonik

Waldemar Jonik właściciel,
webmaster,
programista, JW Web
Development

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Adam Ludowski:

Na pewno sytuacja by nie pozostałaby taka sama. Nie mówię, że je kochają. I nie wszyscy. Ale NIEKTÓRZY traktują piwo jak napój, nie jak religię.

ja traktuje piwo jak napój, tak po prostu ale byle gówna albo czegoś "chemicznego" nie wypiję bo szkoda własnego zdrowia.
poza tym jak jest wybór to wolę wydać nawet 10zł na dobry napój niż pić za 2 zł byle co. zwlaszcza gdy jest wybór. podobnie nie zjem pseudo chleba z marketu albo pseudo sera żółtego robionego z oleju rzepakowego nawet jeśli smakuje tak samo jak ten z mleka. pewnie producent sera robionego z oleju też mi zagwarantuje najwyższą jakość procesu technologicznego, sterylność linii technologicznej i stały smak ale po co się oszukiwać że je się "ser"
Adam L.

Adam L. "A fakty to
najbardziej uparta
rzecz pod słońcem."

Temat: Piwa i browary regionalne; mity i opowieści kontra prawda

Marceli F.:
ja bym jednak wolał nie pić piwa zawierającego TLENEK WĘGLA. bardzo niezdrowe ;)

Czepia się Pan. Z rozpędu napisałem tak niefortunnie i dla niektórych nirzrozumiale. Zrezztą można się z tego wybronić. Dwutlenek węgla to też tlenek węgla. Przy takim nazewnictwie CO i CO2 to oba tlenki są. Trzeba by jeszcze podać wartościowość węgla dla pełnej nazwy. Jakbym napisał tlenek węgla (II) to każdy mógłby mnie tu zjeść na surowo. I słusznie. Ale jak napisze tlenek siarki, to od razu Pan rozumie że jest to SO2, a dlaczego nie SO3?

Następna dyskusja:

Jakie piwa lubicie? Co pole...




Wyślij zaproszenie do