Temat: Pamięć genetyczna wg Eustachego Rylskiego... dość...

Ciekawe....

"Pamięć genetyczna"- z Eustachym Rylski rozmawia Katarzyna Kubisiowska.

Był Pan w wojsku?

Przeszedłem do rezerwy po odbyciu podstawowego, chyba trzytygodniowego przeszkolenia. Jestem szeregowcem, żeby nie było niedomówień.

Na swoich bohaterów wybiera Pan często żołnierzy. Skąd Pan zna tak dobrze realia z ich życia?

Z pamięci genetycznej. Od początku do końca. Pamiętam wszystko, o czym piszę. Widzę to, mam jak na dłoni. Pył na Kubaniu, zapach morza przed Odessą, pustą, lodowatą, barbarzyńską przestrzeń między Moskwą a dolną Dźwiną, światło w Winnicy, kawalerię pod Sewastopolem, hajdamaków w Białej Cerkwi, kilkusetosobowe bandy Nestora Machny, naszych złotych chłopców pod Moskwą, kawaleryjską dłoń Rangułta zwisającą z krawędzi łóżka, ostrożne spojrzenie Semena Hoszowskiego....

Pan to mówi serio?

Najzupełniej. Dlaczego człowiek nie ma dziedziczyć pamięci, skoro dziedziczy kompleksje, koloryt, skłonność do chorób, włosy, oczy, rysy? Dlaczego nie miałby dziedziczyć czegoś tak trywialnego jak pamięć, skoro w genach dziedziczy nawet swój los?

To ponura, deterministyczna wizja.

Jeśli mamy zostać alkoholikami, to nimi zostaniemy. Jak mamy na coś zachorować, zachorujemy. Jak mamy umrzeć przed trzydziestką, umrzemy. Jak mamy być bogaci, będziemy, a jak biedni, to jeszcze pewniej. Ale w tej rurze, która nas prowadzi do finału, możemy być wyżej lub niżej. I tu coś od nas zależy. Jeśli nauczymy się angielskiego, to dostaniemy lepszą pracę, za lepszą pracę lepsze wynagrodzenie i lepszą żonę, i z tą lepszą żoną możemy spędzić urlop w Turcji, Egipcie albo i w Tunezji.

I wtedy mówimy sobie, że zdarzyło nam się całkiem dobre życie, w sprawie którego, ile można było uczynić, uczyniliśmy.