Sebastian  Dziarmaga-Działy ński

Sebastian
Dziarmaga-Działy
ński
właściciel, P.H.U.
Super Service
Sebastian
Dziarmaga-Dzia...

Temat: Sonanty r, l, m - istnieją, czy tylko Czechom i...

Każdorazowo podczas wizyty w Czechach pogłębiam swoją wiedzę o tym języku. Mam taką refleksję - Czesi twierdzą, że mają spółgłoski zgłoskotwórcze l, r (a czasem i m) gdy tymczasem, moim zdaniem, wymowa stosownych słów nie wskazuje na to!!! Ośrodkiem sylaby bowiem nie jest sonant ale "protetyczne" "y", (czasem "e" czy "u") (notabene, zdaniem Czechów i filologów nieistniejące w czeszczyźnie). Sama spółgłoska wymawiana jest spółgłoskowo - całe napięcie sylaby "uchodzi" w protetycznej samogłosce. Nie jest wykorzystywana w tym celu "przepływność" powietrza charakterystyczna dla sonantów - stanowią one tylko oparcie i zamykają sylabę - tak samo, jak w polskim, czy rosyjskim. Jak wygląda zgłoskotwórcze "l" (choć jest to inny, niski wariant) można porównać w wyrazie angielskim people, tam nie słychać protezy, a napięcie sylaby uchodzi z boku języka podczas artykulacji niskiego "l". W czeskim tak to nie wygląda. Nie mówi się t-r-h tylko tyrh. W słowackim można mówić o zgłoskotwórczych spółgłoskach, gdy mamy do czynienia z ich długim wariantem. vrba (z dylżką nad r) rzeczywiście się wymawia tak, że słychać, że to r tworzy sylabę, ale nie w czeskim. Jak to wygląda Waszym zdaniem?
Nie lepiej by było, gdyby te protezy uwzględnić w ortografii, tym bardziej, że nie ma na to sztywnej reguły i tak naprawdę utrudnia komunikację, gdyż nieświadomi Polacy wymawiają całkiem zgrabnie jednosylabowo Brno, albo jako dziecko jeżdżąc pociągami nauczyłem się, że hamulec to brzda (jakoś od razu załapałem, że nie brzda jak brzdąc ale br-zda jak marznąc) - a powinienem wiedzieć, że to jednak jest byr-zdaTen post został edytowany przez Autora dnia 20.08.18 o godzinie 21:53