Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Czy istnieje coś takiego jak talent? Predyspozycje?

Jakie są argumenty za?

Jakie są argumenty przeciw?

konto usunięte

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Ogromna ilość rzeczy jest do wyćwiczenia. Poprzez wyciągnięcie strategii i modelowanie mistrza można osiągnąć wiele. Ciężką pracą do sukcesu doszło wielu sportowców, o których mówi się, że mają talent. Tymczasem oni robią po prostu więcej niż inni. Dłużej trenują, wstają wcześniej itd.

Predyspozycje: z pewnością wzrost ma znaczenie w siatkówce czy koszykówce. Chociaż są niscy rozgrywający i świetnie dają sobie radę na boisku. Jednak pod koszem czy przy siatce raczej by się nie sprawdzili.

Za talentem skłaniałbym się przy osobach, które bardzo szybko zaczynają świetnie grać na jakimś instrumencie nie poświęcając temu wiele czasu. Mam znajomego, który gra na gitarze, pianinie i akordeonie. Usłyszy melodie i po kilku próbach potrafi ją odtworzyć na każdym z tych instrumentów. Kiedy pytałem go jak to robi, powiedział, że przecież słychać jakie dźwięki kolejno powinny się pojawiać - to jest moim zdaniem talent :)
Maciej N.

Maciej N. Analityk finansowy

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Moim zdaniem "talent" to nieświadomie przyjmowane strategie skutecznego działania.

Świetny materiał do modelowania, również w muzyce. Efektywne ćwiczenie jest podstawą szybkiego rozwoju. Część muzyków rozwija się szybciej, bo mniej lub bardziej świadomie przyjmują dobre schematy rozwoju. Inni rozwijają się wolniej, bo ich strategie nie są wystarczająco skuteczne.

Bartłomiej Popiel:
Za talentem skłaniałbym się przy osobach, które bardzo szybko zaczynają świetnie grać na jakimś instrumencie nie poświęcając temu wiele czasu. Mam znajomego, który gra na gitarze, pianinie i akordeonie. Usłyszy melodie i po kilku próbach potrafi ją odtworzyć na każdym z tych instrumentów. Kiedy pytałem go jak to robi, powiedział, że przecież słychać jakie dźwięki kolejno powinny się pojawiać - to jest moim zdaniem talent :)


Słuch muzyczny, zarówno relatywny jak i absolutny można rozwijać. Rytmikę również.

Kwestia dobrania odpowiednich strategii i zainwestowania czasu i energii w naukę.

Osoby, które mają "talent" przyjmują IMHO po prostu właściwe strategie nieświadomie.Maciej Nowak edytował(a) ten post dnia 01.07.09 o godzinie 19:15
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Istnieją predyspozycje do jakiejś aktywności, najprawdopodobniej związane z ogólnie pojętą dynamika w mózgu w różnych specjalizowanych obszarach - talent to odkryta i praktykowana taka predyspozycja.

10 000 godzin nie wystarczyłoby w moim przypadku w grze na pianinie, 2 lata wystarczyły bym przekonała się o braku słuchu i wyczucia rytmu.
Talent istnieje, ale
talent + praca = sukces
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Są predyspozycje ku czemuś lub przeciwieństwo predyspozycji: ekstrawertyk zmarniałby w archiwach.
Wybitne predyspozycje możnaby nazwać talentem.

Zatrudniałam i współpracowałam z ludźmi, po pół roku było widać czy powinni zmienić pracę, czy mają szansę na wysokie kompetencje w swojej działce.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Bartłomiej Popiel:
Za talentem skłaniałbym się przy osobach, które bardzo szybko zaczynają świetnie grać na jakimś instrumencie nie poświęcając temu wiele czasu. Mam znajomego, który gra na gitarze, pianinie i akordeonie. Usłyszy melodie i po kilku próbach potrafi ją odtworzyć na każdym z tych instrumentów. Kiedy pytałem go jak to robi, powiedział, że przecież słychać jakie dźwięki kolejno powinny się pojawiać - to jest moim zdaniem talent :)

Pytanie czy jest to faktycznie jakiś wrodzony talent - czy umiejętność wyuoczona w jakimś momencie życia, niekoniecznie w świadomy sposób.

Lub nawet - jak niektórzy badacze sugerują co do tzw. słuchu absolutnego - umiejętność "nieoduczona", tzn. każdy się z tym rodzi, niektórzy to zachowują, a niektórzy oduczają w trakcie socjalizacji i muszą się tego uczyć jeszcze raz. Jak z pływaniem u niemowląt.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
10 000 godzin nie wystarczyłoby w moim przypadku w grze na pianinie, 2 lata wystarczyły bym przekonała się o braku słuchu i wyczucia rytmu.

A ile ćwiczyłaś (mówię tutaj o tzw. deliberate practice, czyli ćwiczeniu z ciągłym stawianiem sobie wyzwań i bierzącym feedbackiem co do własnej skuteczności, nie o byle-jakim ćwiczeniu), żeby wyćwiczyć ten słuch i rytm?

Ja np. też nie miałem poczucia rytmu, nawet przez pierwszy kurs tańca na którym byłem.

A potem dziewczyna wyciągnęła mnie na lekcje indywidualne, do - jak się okazało - świetnego trenera. I rytm już wyłapuje. Kwestia odpowiedniego ćwiczenia.
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
Są predyspozycje ku czemuś lub przeciwieństwo predyspozycji: ekstrawertyk zmarniałby w archiwach.

A ekstrawertyk nie jest w stanie nauczyć się intrawertyzmu? I na odwrót?
Zatrudniałam i współpracowałam z ludźmi, po pół roku było widać czy powinni zmienić pracę, czy mają szansę na wysokie kompetencje w swojej działce.

To jesteś niezła - bo jak na razie nie ma żadnej faktycznie skutecznej metody na przewidzenie tego. Nawet tzw. child prodigies - "dzieci obdarzone" wcale nie muszą osiągnąć swojego potencjału, i na odwrót.

Więc może to nie kwestia talentu, tylko tzw. samospełniającej się przepowiedni?
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Artur Król:
Jadwiga M.:
Są predyspozycje ku czemuś lub przeciwieństwo predyspozycji: ekstrawertyk zmarniałby w archiwach.

A ekstrawertyk nie jest w stanie nauczyć się intrawertyzmu? I na odwrót?

Ekstrwertyzm/Introwertyzm związany jest z różnym zapotrzebowaniem na pobudzenie zewnętrzne, ekstrwertyk wręcz potrzebuje wielu bodźców z zewnątrz, intrawertyk przed nimi się chroni.
Myślę, że każdy z nich w wyjątkowych sytuacjach może działać w środowisku sobie niewłaściwym, ale na dłuższą metę nie będzie z tym szczęśliwy.

Zatrudniałam i współpracowałam z ludźmi, po pół roku było widać czy powinni zmienić pracę, czy mają szansę na wysokie kompetencje w swojej działce.

To jesteś niezła - bo jak na razie nie ma żadnej faktycznie skutecznej metody na przewidzenie tego. Nawet tzw. child prodigies
To jestem niezła, tak najzwyczajniej widzę, czy ktoś czyni postępy, czy czuje się szczęśliwy i spełniony w miejscu, w którym pracuje, czy unika pewnych czynności wymyślając dlaczego to one są niepotrzebne generując późniejsze problemy.
- "dzieci obdarzone" wcale nie muszą osiągnąć swojego potencjału, i na odwrót.

Więc może to nie kwestia talentu, tylko tzw. samospełniającej się przepowiedni?
Nie samospełniającej się przepowiedni, są właśnie predyspozycje lub ich brak.
Nie twierdzę, że samospełniająca się przepowiednia czasem nie występuje, że ktoś komu kiedyś nie wyszło lub kto ma małe predyspozycje, wmówił sobie, że nie NICZEGO nie osiągnie w danej działce, choć po poświęceniu CZASU i ZAANGAZOWANIA może zrobić postęp.
Pytania:
1. Czy możliwy postęp wart jest włożonego CZASU i ZAANGAŻOWANIA?Jadwiga M. edytował(a) ten post dnia 07.07.09 o godzinie 09:39
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
Ekstrwertyzm/Introwertyzm związany jest z różnym zapotrzebowaniem na pobudzenie zewnętrzne, ekstrwertyk wręcz potrzebuje wielu bodźców z zewnątrz, intrawertyk przed nimi się chroni.

A czy to zapotrzebowanie nie zależy od kontekstu (np. w łóżku introwertyk też będzie skupiał się na bodźcach z zewnątrz ;) )i nie jest aby modyfikowalne?

Patrzysz na introwertyzm/ekstrawertyzm jako na cechę. Dla mnie to po prostu proces - jeden z wielu. A procesy mają to do siebie, że są płynne.
Myślę, że każdy z nich w wyjątkowych sytuacjach może działać w środowisku sobie niewłaściwym, ale na dłuższą metę nie będzie z tym szczęśliwy.

Pytanie, czy jest coś takiego, jak środowisko nam niewłaściwe, czy po prostu je takim robimy - a możemy zrobić inaczej? Umysł ludzki ma ogromne możliwości zmiany i adaptacji, o czym zwykle zapominamy zamknięci w strefie komfortu.
To jestem niezła, tak najzwyczajniej widzę, czy ktoś czyni postępy, czy czuje się szczęśliwy i spełniony w miejscu, w którym pracuje, czy unika pewnych czynności wymyślając dlaczego to one są niepotrzebne generując późniejsze problemy.

A co unikanie czynności ma wspólnego z predyspozycjami?

Przecież to skrajnie wyuczona rzecz. Mam od mroku klientów, którzy unikają spotkań towarzyskich, bo nauczyli się być nieśmiałymi, albo takich, którzy unikają prezentacji publicznych, bo nauczyli się bać przemawiać do ludzi, gdy np. jakiś nauczyciel wyśmiał ich przed klasą.

I wiesz co? Jak skończą ze mną pracować już tego nie unikają, bo oduczyli się takiego nielubienia i unikania.

Więc gdzie tu talent, gdzie tu predyspozycje? To po prostu wyuczone lubienie lub nielubienie. A co jest wyuczone, może zostać oduczone :)
Nie samospełniającej się przepowiedni, są właśnie predyspozycje lub ich brak.

Nie ma samospełniającej się przepowiedni?

A efekt pigmaliona? Efekt golema? Podstawowe badania w psychologii - zależnie od tego, jakie oczekiwania nauczyciele mieli od uczniów, Ci stawali się mądrzejsi lub głupsi, niezależnie od ich wcześniej sprawdzonej inteligencji.
Pytania:
1. Czy możliwy postęp wart jest włożonego CZASU i ZAANGAŻOWANIA?Jadwiga M. edytował(a) ten post dnia 07.07.09 o godzinie 09:39

Możliwy postęp jest praktycznie nieograniczony. Pytanie co do czasu i zaangażowania jest trafne - nie każdy zdecyduje się na podjęcie takiego rozwoju. Ale każdy ma taką możliwość i nie ma żadnych wrodzonych "predyspozycji" czy "talentów", które by to ograniczały.

Nawet gość bez rąk i nóg może zostać świetnym zapaśnikiem:
http://www.youtube.com/watch?v=euh-9WBXDO4
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

A czy to zapotrzebowanie nie zależy od kontekstu (np. w łóżku introwertyk też będzie skupiał się na bodźcach z zewnątrz ;) )i nie jest aby modyfikowalne?

Patrzysz na introwertyzm/ekstrawertyzm jako na cechę. Dla mnie to po prostu proces - jeden z wielu. A procesy mają to do siebie, że są płynne.
Zatem podważasz koncepcję Wielkiej piątki (koncepcję cech) popartą wieloma międzykulturowymi badaniami

Pytanie, czy jest coś takiego, jak środowisko nam niewłaściwe, czy po prostu je takim robimy
Jak wielu z nas musi przebywać w korkach, w dusznych pomieszczeniach na konferencjach, szkoleniach, jak wielu z nas musi wysłuchiwać odreagowujących klientów, szefów, może Ty nie musisz, ale nie uogólniaj.
A co unikanie czynności ma wspólnego z predyspozycjami?

Przecież to skrajnie wyuczona rzecz.
Jak najbardziej wyuczona.
Chronimy się przed czymś co sprawia nam ból, dyskomfort i inne neagatywne i szkodliwe doznania.

Co nie znaczy, że część z nich nie możemy w pewnym stopniu wyeliminować w sytuacji, gdy musimy.

Pozostaje pytanie, czy koszt wyuczenia i podtrzymywania "nienaturalnego dla nas" zachowania nie przewyższa uzyskanych korzyści.

Czasem musimy oduczyć się błędnych wzorców, wówczas jak najbardziej popieram.
Nie samospełniającej się przepowiedni, są właśnie predyspozycje lub ich brak.

Nie ma samospełniającej się przepowiedni?
Doczytaj cały mój akapit, w którym piszę, że zdarzają się samospełniające się przepowiednie.Jadwiga M. edytował(a) ten post dnia 07.07.09 o godzinie 14:12
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
Zatem podważasz koncepcję Wielkiej piątki (koncepcję cech) popartą wieloma międzykulturowymi badaniami

Ta jest, podważam - bo ta sama koncepcja jest niezgodna z wieloma międzykulturowymi i monokulturowymi badaniami. Podobnie jak inne koncepcje cech, których jest od groma.

W praktyce mit osobowości i cech osobowości jest równie rozpowszechniony, co nieprecyzyjny i wywodzący się ze starych uprzedzeń.

Polecam:
R.Zawadzki "Magia i mitologia psychologii"
A.M. Paul "The Cult of Personality Testing: How Personality Tests Are Leading Us to Miseducate Our Children, Mismanage Our Companies, and Misunderstand Ourselves"
http://psychservices.psychiatryonline.org/cgi/content/...

Testy osobowości to wielki biznes, niestety gorzej z przełożeniem ich na praktykę.
Jak wielu z nas musi przebywać w korkach, w dusznych pomieszczeniach na konferencjach, szkoleniach, jak wielu z nas musi wysłuchiwać odreagowujących klientów, szefów, może Ty nie musisz, ale nie uogólniaj.

Ponawiam pytanie - czy to środowisko jest niewłaściwe, czy to my je takim robimy w swojej głowie?
Jak najbardziej wyuczona.

Więc nie ma mowy o predyspozycjach, które są, z definicji, wrodzone.
Pozostaje pytanie, czy koszt wyuczenia i podtrzymywania "nienaturalnego dla nas" zachowania nie przewyższa uzyskanych korzyści.

Pytanie czy można w ogóle mówić o nienaturalnym zachowaniu, czy jedynie o nienawykowym.
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

W praktyce mit osobowości i cech osobowości jest równie rozpowszechniony, co nieprecyzyjny i wywodzący się ze starych uprzedzeń.
Cechy właściwe danemu człowiekowi to nie jest mit psychologii,
to sposób określania konkretnego człowieka w większości kultur świata, cechy wywodzą się z języków, są stare, psychologia jest młodziutka.
Całe kultury się myliły, gdy wytworzyły nazwy na specyficzne zbiory zachowań?
Jak wielu z nas musi przebywać w korkach, w dusznych pomieszczeniach na konferencjach, szkoleniach, jak wielu z nas musi wysłuchiwać odreagowujących klientów, szefów, może Ty nie musisz, ale nie uogólniaj.

Ponawiam pytanie - czy to środowisko jest niewłaściwe, czy to my je takim robimy w swojej głowie?
Korki powodujące zmęczenie i rozdrażnienie to problem w głowie, a nie problem środowiska?
Duszne sale powodujące omdlenia to problem w głowie?
Oddawanie moczu do pampersów przez kasjerki, którym zabroniono wychodzenia do toalet -to problem w głowie, a nie środowiska?
Poronienia ciąż na Górnym Śląsku, w okresie największego zatrucia środowiska to problem w głowie, a nie środowiska?
Mogę mnożyć przykłady "problemów w głowie" ;-)
Jak najbardziej wyuczona.

Więc nie ma mowy o predyspozycjach, które są, z definicji, wrodzone.
Predyspozycje zmusiły organizm do wyuczenia się pewnych "ochronnych" wzorców zachowań, stąd predyspozycje.
Pozostaje pytanie, czy koszt wyuczenia i podtrzymywania "nienaturalnego dla nas" zachowania nie przewyższa uzyskanych korzyści.

Pytanie czy można w ogóle mówić o nienaturalnym zachowaniu, czy jedynie o nienawykowym.
Naturalne, to ekonomiczne, nie powodujące dodatkowych kosztów, ani niepotrzebnych zachowań.
Chciałam przyspieszyć samodzielność mojej córki, chciałam ustalić z nią zachowanie nienaturalne do jej predyspozycji i punktu rozwojowego.
O kosztach dopiero później się dowiedziałam: wkładanie palca do buzi, krzywe zęby, teraz aparat.
Istnieje nienaturalne zachowanie lub precyzyjniej: zachowanie niedostosowane do predyspozycji psychofizycznych danej osoby.Jadwiga M. edytował(a) ten post dnia 07.07.09 o godzinie 19:10
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
Cechy właściwe danemu człowiekowi to nie jest mit psychologii,
to sposób określania konkretnego człowieka w większości kultur świata,

W większości?

Tzn. w których konkretnie, bo przyznam, że jakoś wątpię w tą większość.
Całe kultury się myliły, gdy wytworzyły nazwy na specyficzne zbiory zachowań?

A, zbiory zachowań :) O zachowaniach możemy mówić ;)

Różnica między zachowaniem, a cechą, jest bowiem bardzo znacząca. Zachowanie jest procesem, procesem łatwym do zmiany (jakkolwiek mogłoby się wydawać inaczej). Cecha jest czymś stałym i nie do ruszenia.

Możemy jak najbardziej mówić o zachowaniach - tylko zachowania są płynne i w żaden sposób nie wspierają predyspozycji i talentu, wręcz przeciwnie :)
Ponawiam pytanie - czy to środowisko jest niewłaściwe, czy to my je takim robimy w swojej głowie?
Korki powodujące zmęczenie i rozdrażnienie to problem w głowie, a nie problem środowiska?

TAK!

Bo to nie korki powodują zmęczenie i rozdrażnienie.

Są ludzie, którzy korzystają z korków do odpoczynku i relaksu. Jeśli decydujesz się korzystać z nich do męczenia się i rozdrażnienia, to robisz to Ty, w swojej własnej głowie.

Jeśli Cię to bawi, to luz, tylko po co?
Duszne sale powodujące omdlenia to problem w głowie?

Ile takich przypadków omdlenia znasz? Czy sprawdzałaś, czy omdlenia te brały się z duszności sal, czy np. z niedoboru cukru we krwi (który osoba mogła sama uzupełnić)? Jak?
Oddawanie moczu do pampersów przez kasjerki, którym zabroniono wychodzenia do toalet -to problem w głowie, a nie środowiska?

1) Ile takich kasjerek znasz?
2) Tak, w tym wypadku to problem w głowie, będą kasjerki które zareagują na to negatywnie i będą takie, które po prostu uznają 'ok, cena pracy' i będą miały z tym luz.

Kwestia ustawienia sobie rzeczy w głowie.
Poronienia ciąż na Górnym Śląsku, w okresie największego zatrucia środowiska to problem w głowie, a nie środowiska?

Co to na litość mroku ma wspólnego z omawianym tematem?
Mogę mnożyć przykłady "problemów w głowie" ;-)

Możesz :) Jeszcze trochę i sięgniesz do Titanica ;) Tylko nie o tym mówimy - ale jak widzę, strasznie zależy Ci na "racji".
Więc nie ma mowy o predyspozycjach, które są, z definicji, wrodzone.
Predyspozycje zmusiły organizm do wyuczenia się pewnych "ochronnych" wzorców zachowań, stąd predyspozycje.

Wykaż istnienie, metodę działania i przekazywania tych rzekomych predyspozycji, zamiast deklarować po fakcie, że to one zmusiły do czegoś organizm - bo tego nie możesz udowodnić; to jedynie interpretacja.
Naturalne, to ekonomiczne, nie powodujące dodatkowych kosztów, ani niepotrzebnych zachowań.

"Dodatkowe koszty" i "niepotrzebne zachowania" to subiektywna interpretacja.

Interpretacje mogą się zmieniać.
Chciałam przyspieszyć samodzielność mojej córki, chciałam ustalić z nią zachowanie nienaturalne do jej predyspozycji i punktu rozwojowego.
O kosztach dopiero później się dowiedziałam: wkładanie palca do buzi, krzywe zęby, teraz aparat.

To nie koszty przyśpieszania samodzielności Twojej córki. To koszta konkretnej metody, którą zastosowałaś, a która nie była skuteczna. Nie generalizuj tego na wszystkie metody, ok? ;)
Istnieje nienaturalne zachowanie lub precyzyjniej: zachowanie niedostosowane do predyspozycji psychofizycznych danej osoby.

Jak pokazuje przykład powyższego zapaśnika bez rąk i nóg - guzik, a nie istnieje ;)
Jadwiga Magnuszewska

Jadwiga Magnuszewska badacz, twórca
Panstrukturalnej
Teorii Wszystkiego

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Artur Król:
Jadwiga M.:
Cechy właściwe danemu człowiekowi to nie jest mit psychologii,
to sposób określania konkretnego człowieka w większości kultur świata,

W większości?

Tzn. w których konkretnie, bo przyznam, że jakoś wątpię w tą większość.
zajrzyj do słowników, w większości znajdziesz określenia na cechy
Całe kultury się myliły, gdy wytworzyły nazwy na specyficzne zbiory zachowań?

A, zbiory zachowań :) O zachowaniach możemy mówić ;)
Cecha się przejawia poprzez zbiory zachowań, jesli można powiedzieć o kimś coś, to tylko to co jest dostępne obserwacji: zbiór zachowań.
Operujemy pojęciami, które są nazwą czegoś bardziej złożonego.
Cecha to jest dużo więcej niż zbiór przejawianych zachowań.
Zmiana zachowań nie zmieni cechy, może choć nie musi zmienić postrzeganie człowieka przez innych, może zmienić jego skuteczność (lecz zdajesz zapominać się o kosztach tej zmiany)
TAK!

Bo to nie korki powodują zmęczenie i rozdrażnienie.

Są ludzie, którzy korzystają z korków do odpoczynku i relaksu.
Nie wciskaj przysłowiowego kitu: korki to hałas, zanieczyszczenie, wbrew pozorom to skupienie uwagi: powodują zmęczenie i rozdrażnienie, to o czym mówisz to tylko próby zmniejszenia skutków
Jeśli Cię to bawi, to luz, tylko po co?
Duszne sale powodujące omdlenia to problem w głowie?

Ile takich przypadków omdlenia znasz? Czy sprawdzałaś, czy omdlenia te brały się z duszności sal,
Od kiedy to niedobór tlenu nie powoduje omdleń?

Oddawanie moczu do pampersów przez kasjerki, którym zabroniono wychodzenia do toalet -to problem w głowie, a nie środowiska?

1) Ile takich kasjerek znasz?
2) Tak, w tym wypadku to problem w głowie, będą kasjerki które zareagują na to negatywnie i będą takie, które po prostu uznają 'ok, cena pracy' i będą miały z tym luz.
"będą miały z tym luz"

Na szczęście część Twoich tez można samemu zweryfikować.
Wielu tkwi w korkach i wraca bardziej zmęczonymi, mnie wyprowadzano z dusznej sali, bo leciałam z krzesła, objawy zniknęły, gdy posiedziałam przy otwartym oknie, pampersa w upalny dzień można założyć i zweryfikować Twoją Arturze wiarygodność.

Kończę mój udział w dyskusji.
Solidaryzuję się z Paniami z kasy, Twoja wypowiedź, narusza ich godność i prawo do ludzkich warunków pracy.Jadwiga M. edytował(a) ten post dnia 08.07.09 o godzinie 08:48
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Jadwiga M.:
zajrzyj do słowników, w większości znajdziesz określenia na cechy

Znajdę też jednorożce - co to dowodzi?
Cecha się przejawia poprzez zbiory zachowań, jesli można powiedzieć o kimś coś, to tylko to co jest dostępne obserwacji: zbiór zachowań.

Pytanie, czy jest w ogóle coś, co się przejawia przez zachowania, czy może są po prostu zachowania?
Zmiana zachowań nie zmieni cechy, może choć nie musi zmienić

To skąd wiadomo, że cecha wtedy istnieje, skoro się nie przejawia? Duchy jakieś? ;)
Nie wciskaj przysłowiowego kitu: korki to hałas, zanieczyszczenie, wbrew pozorom to skupienie uwagi: powodują zmęczenie i rozdrażnienie, to o czym mówisz to tylko próby zmniejszenia skutków

Nie, to zmiana podejścia, gdzie nie pojawiają się skutki - bo zmienia się odbiór przyczyny.
Od kiedy to niedobór tlenu nie powoduje omdleń?

Od kiedy to na salach szkoleniowych jest aż taki niedobór tlenu (zmierzony), żeby wywołać omdlenie?

Jakieś dowody?
Wielu tkwi w korkach i wraca bardziej zmęczonymi, mnie

To ich podejście, nie obiektywny efekt korków. Co łatwo sprawdzić
wyprowadzano z dusznej sali, bo leciałam z krzesła, objawy zniknęły, gdy posiedziałam przy otwartym oknie,

A może po prostu się zanudziłaś na sali?

A jeśli chodzi o solidaryzowanie - wiesz, ja wolę solidaryzować z ludzką zdolnością do WYBORU swojej reakcji na bodźce, nie do niewolniczego im podlegania ;)Artur Król edytował(a) ten post dnia 08.07.09 o godzinie 11:30

konto usunięte

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Temat przeniesiony z innej grupy.
Artur Król:
Skończyłem właśnie udział w trzeciej albo czwartej z rzędu dyskusji n.t. badań Ericssona n.t. tego, że do osiągnięcia mistrzostwa w danej dziedzinie potrzebne jest jakieś 10.000 godzin pracy i że nie ma tutaj zbytnio miejsca dla talentu.

Coś, czego nie mogę zrozumieć - skąd bierze się u ludzi tak silne przywiązanie do idei talentu?

WYdaje sie to pewna oczywistoscia, przyznam szczerze (nie mam pojecia o coachingu i psychologii) ze do teraz tez traktowalem to jako aksjomat. Pierwszy raz spotkalem sie z zanegowaniem istnienia czegos takiego jak talent (mam 39 lat, zebralem juz troche dowiadczen zyciowych). I przyznam ze poczulem jak rodzi sie we mnie "agresywny spzereciw" (artykulowalem to w myslach nastepujaco "co za debil...") opanowalem to uczice, ale nadal towarzysza mi negatywne emocje.

Skąd pochodzi - często wręcz agresywna - skłonność do atakowania twierdzeń o tym, że coś takiego jak talent może nie istnieć?

J/w. Mnie wydaje sie to dosc naturalne. Moglbym probowac osmieszac negowanie talentu, chciazby an przykladzie Mozarta - byl to "nicpon i ladaco" tylko mu "dupy byly w glowie", nie mial szacunku do sztuki, w wieku kilku lat juz koncertowal na dworach. A taki wyksztalcony Salierri... nie siegal mu do piet. Jak inaczej - niz za pomoca talentu - wyjasnic to ze sa osoby ktore praktycznie bez wysilku osiagaja szczyty, a inne poswiecajac 10tys godzin pracy sa ledwie wyrobnikami? Mozna to pzreniesc na sport, czy inne dziedziny aktywnosci. Wiec kiedy czytam ze cos takiego jak talent nie istnieje czuje wzburzenie, czuje ze "wiem lepiej" i mam tego dowody. ALe mozna mnie przekonac...

Czy idea ta jest aż tak blisko związana z naszą tożsamością? Czy działa tu inny proces? Jaki?

I jak przedstawiać taką możliwość (jeśli chcesz się czegoś nauczyć, wystarczy do tego wytrwała i odpowiednio ustrukturalizowana praca, nie musisz polegać na tym, czy masz jakiś "talent" czy nie) tak, by wzbudzać mniej tej agresji i mniej oporu?

BYc moze potrzebna jest kwestia precyzyjnego zdefiniowania pojec? Moze warto "talent" zastapic "predyspozycjami"? Owszem wiele rzeczy mozna opanowac w przyzwoitym stopniu, ale nie ma takiej mozliwosci aby wspiac sie na wyzyny w kazdej dostepnej dziedzinie jesli tylko przyjdzie nam na to ochota. Takie jest moje zdanie.

Jestem laikiem - jaki proces mna kieruje ze zadaje sobie trud by reagowac na zle sformulowane pytania i probowac obalac (moim zdaniem) absurdalne tezy?
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Radosław G.:
jako aksjomat. Pierwszy raz spotkalem sie z zanegowaniem istnienia czegos takiego jak talent (mam 39 lat, zebralem juz troche dowiadczen zyciowych).

Nie dziwię się - jest to idea bardzo głęboko zakorzeniona kulturowo, z wielu przyczyn.
I przyznam ze poczulem jak rodzi sie we mnie "agresywny spzereciw" (artykulowalem to w myslach nastepujaco "co za debil...") opanowalem to uczice, ale nadal towarzysza mi negatywne emocje.

Mam nadzieję, że uda się je rozwiać.

J/w. Mnie wydaje sie to dosc naturalne. Moglbym probowac osmieszac negowanie talentu, chciazby an przykladzie Mozarta - byl to "nicpon i ladaco" tylko mu "dupy byly w glowie", nie mial szacunku do sztuki, w wieku kilku lat juz koncertowal na dworach. A taki wyksztalcony Salierri... nie siegal mu do piet. Jak inaczej -

To o czym piszesz, to popularny mit, propagowany przez sztukę (a później operę i film) Amadeusz, którą z kolei zainspirował utwór "Mozart i Salieri" Puszkina. Problem w tym, że wedle dowodów historycznych, jest to tylko fikcja literacka.

Ten mityczny pojedynek genialnego talentu z ciężko pracującym, ale nieutalentowanym wyrobnikiem w rzeczywistości nigdy nie miał miejsca - owszem, obaj rywalizowali, ale trudno powiedzieć, żeby za czasów Mozarta uznawany był on za geniusza, a zwłaszcza geniusza przeważającego znacznie Salieriego, muzyka obu była podobnie ceniona. Opinia o zazdrości i rywalizacji przyszła z wiekiem i w dużej mierze dzięki mocy literatury ;)

Dodatkowo, również kwestia osobowości Mozarta była w tych dziełach mocno ubarwiona.

W praktyce sytuacja "talentu" Mozarta była dużo ciekawsza. Ojciec Mozarta był muzykiem i nauczycielem muzyki, skupiającym się na nauczaniu dzieci. Co więcej - był w tym bardzo dobry. Jego podręcznik w tej dziedzinie był ceniony przez wiele lat po jego śmierci.

Mozart był przez niego uczony od 3 roku życia, bardzo intensywnie. Wszystkie wczesne prace Mozarta były zaś:
1) uznawane za przeciętne przez krytyków, oraz
2) spisywane przez jego ojca (niektórzy historycy muzyki sugerują wręcz, że były miejscami korygowane przez niego), oraz
3) przeróbkami prac innych muzyków.

Pierwszy utwór autorstwa Mozarta, który jest przez krytyków ceniony i uznawany za oryginalne dzieło powstał natomiast... Gdy muzyk miał 21 lat. A więc po 18(!) latach ciężkiej pracy pod okiem bardzo dobrego nauczyciela muzyki.

Na co więc dowodem jest Mozart? Na talent, czy na ciężką - i odpowiednio ukierunkowaną - pracę?
za pomoca talentu - wyjasnic to ze sa osoby ktore praktycznie bez wysilku osiagaja szczyty, a inne poswiecajac 10tys godzin pracy sa ledwie wyrobnikami? Mozna to pzreniesc na sport, czy inne dziedziny aktywnosci.

Problem w tym, że nie można. Jakkolwiek by szukać, NIE MA przykładów osób, które bez wysiłku osiągają szczyty. Każdy ekspert światowej klasy odrobił to ciężką pracą.

Natomiast fakt, że samo 10 tysięcy godzin ćwiczeń nie wystarczy - bo musi to być 10 tysięcy godzin odpowiednich ćwiczeń, tzw. deliberate practice, cechujących się m.in. ogromną regularnością, ustrukturalizowaniem, możliwością uzyskania szybkiego feedbacku oraz nieustannym stawianiem sobie wyzwań. W odróżnieniu od zwykłego, mechanicznego powtarzania danej czynności, które często uchodzi za ćwiczenie.
Wiec kiedy czytam ze cos takiego jak talent nie istnieje czuje wzburzenie, czuje ze "wiem lepiej" i mam tego dowody. ALe mozna mnie przekonac...

Zobaczmy więc :) Czy to co napisałem powyżej Cię przekonało? Czy też masz jeszcze jakieś dowody, które nie dają Ci spokoju?
BYc moze potrzebna jest kwestia precyzyjnego zdefiniowania pojec? Moze warto "talent" zastapic "predyspozycjami"?

Traktuje je zamiennie - i obydwa odrzucam.
Owszem wiele rzeczy mozna opanowac w przyzwoitym stopniu, ale nie ma takiej mozliwosci aby wspiac sie na wyzyny w kazdej dostepnej dziedzinie jesli tylko przyjdzie nam na to ochota.

Dlaczego nie?
Jestem laikiem - jaki proces mna kieruje ze zadaje sobie trud by reagowac na zle sformulowane pytania i probowac obalac (moim zdaniem) absurdalne tezy?

Naturalne ludzkie dążenie do potwierdzania własnej wizji świata?

konto usunięte

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Najpierw zastrzezenie.
Jak juz pisalem jestem laikiem, opieram sie an wlasnych dwosiwadczeniaqch i wpojonych mi mniej lub bardziej swiadomie pogaldach. Moja wiedza i zasob pojeciowy w kwestiach ktorych dotykamy jest strasznie skromna w porownaniu z Wasza, (przesledzilem kilak watkow). W zwiazku z powyzszym prosze o wyrozumalosc, nie ejstem specjalista, ale ow temat bardzo mnei zafrapowal i dlatego postanowilem podlaczyc sie pod dyskusje z mojej perspektywy.

Odluzmy MOzarta - to co piszesdz jest przekonujace. Zakaldam ze posiadasz wieksza wiedze na ow temat niz ja - nie ma pwoodu zebym to negowal.

CHce poruszyc dwie inne kwestie.
Perzejzalem an szybko poruszane tu tematy (pobieznie), i dostrzeglem w czasie dyskusji pewien zamiennik slowny. Piszesz ze nie istnieje cos takiego jak talent. Jednakze przywolujesz (jade z pamieci sorrrryyy, nie jest wystarczajaco cierply by teraz szukac cytatu.) jakies inne pojecie ktore moim zdaniem jest po prostu zamiana nomeklatury. Piszesz iz osoby uchodzace za utalentowane to po rpostu takie ktore nieswiadomie - choelra nie dma rady bezs cytatu... chodzi o to z\e dostzregaja pewne powiazania, pewne rzeczy ktore wydaja im sie oczywiste - zas inni musza wyksztalcic to praca. CHcialem z tego wyprowadzic twierdzenie ze to wlasnie jest ow talent - owe nieuswiadomione procesy myslowe ktore sprawiaja ze jednym jest mniej niz innym "pod gorke". Pewnie wiesz co amm na mysli, dosc niezgranie sie wypowiedzialem wiec... jelsi potrafisz mi pomoc i dookreslic dokladnie to co mam na mysli (psycholog chyba w tym pomaga nie??? ;-) bede wdzieczny.

Kwestia druga - z ktroa pojdzie mi latwiej. Perzyklady. Siatkarze... nikt o wzroscie 165 nie bedzie srodkowym bloku. Daltonista nie zrobi kariey jako fowistau. Ktos gluchy nie napisze muzyki. (przyznam szczerze - to nie zart - moj znajomy pisal muzyke do bajek dla dzieci nieslyszacych (sic!) - byc moze chodzilo o jakies tony atakujace sluch kostny czy cos innego - (mam sklonnosci do popadania w dygresje)). Osoba uposledzona psychicznie nie zostanie fizykiem jadrowym bo pewnych rzeczy nie ejst w stanie pojac. (nie mam na mysli kompensacji pewnych ceh innymi - tego ze dzieci autystyczne - jak mi wiadomo ze zrodel rtrzecich - wykazuja pewne niezwykle zdolnosci w niektorych dziedzinach.

ZMierzam do tego, iz sa pewne naturalne zdo9lnosci uniemozliwiajace nam rozwoj w pewnych dziedzinach. Idac dalej -ja wymienilem tylko rte widoczne, te najbardz98ej rzucajace sie w oczy. A teraz - kwestia konstrukcji psychicznej budowy mozgu, cech wrodzonych (dziedziczenia gemetycznego pewnych cech chyba nie odrzucamy???) wszystkie te elementy powoduja ze komus jest na starcie latwiej a innym trudniej osiagnac cos w jakiejs dziedzinie. Prosty przyklad. Grupa rpownolatkow z jednej kalsy zaczyna trening siatkarski. Cwicza tyle samo. PO jakims czasie jedni sa lepsi (szybciej osiagja pewne rezultaty) inni odstaja... Czy to nie ejst kwestia wrodz\onych poredyspozycji?

Przyklad kalekiego zapasnika. Czlowiek ten - teoretycznie pozbawiony szans na sukces w tym sporcie pzrez brak konczyn - osiaga jakies sukcesy... dlaczego? Czy nie ejst tak dlatego ze po prostu ma talent ktory pozwala mu skompensowac nawet kalectwo???

MOzart - czy nie jest tez tak ze Mozart odziedziczyl po ojcu talent muzyczny?

Moj ojciec byl aktorem, nigdy ze mna nie pracowal - nie znalem go. Jestem postrzegany jako osoba o ponadprzecietnych uzdolnieniach aktorskich. Nigdy tej cechy nie rozijalem - po prostu tak mam...

Chetnie poslucham kontrargumentow. ;-)
Artur Król

Artur Król Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...

Temat: Predyspozycje, talenty i inne monety ;)

Radosław G.:
W zwiazku z powyzszym prosze o wyrozumalosc, nie ejstem specjalista, ale ow temat bardzo mnei zafrapowal i dlatego postanowilem podlaczyc sie pod dyskusje z mojej perspektywy.

Luz, fajnie że piszesz. Czasami właśnie taka wiedza "z zewnątrz pola" pozwala na dostrzeżenie rzeczy, których "bywalcy" nie dostrzegają. Z nawyku, prze wstępne założenia, itp.
Perzejzalem an szybko poruszane tu tematy (pobieznie), i dostrzeglem w czasie dyskusji pewien zamiennik slowny. Piszesz ze nie istnieje cos takiego jak talent. Jednakze przywolujesz (jade z pamieci sorrrryyy, nie jest wystarczajaco cierply by teraz szukac cytatu.) jakies inne pojecie ktore moim zdaniem jest po prostu zamiana nomeklatury. Piszesz iz osoby uchodzace za utalentowane to po rpostu takie ktore nieswiadomie - choelra nie dma rady bezs cytatu... chodzi o to z\e dostzregaja pewne powiazania, pewne rzeczy ktore wydaja im sie oczywiste - zas inni musza wyksztalcic to praca. CHcialem z tego wyprowadzic twierdzenie ze to wlasnie jest ow talent - owe nieuswiadomione procesy myslowe ktore sprawiaja ze jednym jest mniej niz innym "pod gorke".

Rozumiem o co Ci chodzi, mam jednocześnie wrażenie, że to ja nie wyjaśniłem tej kwestii dokładnie.

Jeśli chodzi o dostrzeganie tych powiązań - to to również jest, moim zdaniem, wykształcone pracą/przez doświadczenie. Tzn. nie jest to wrodzone, a wyuczone w toku życia. Po prostu jako dziecko ktoś mógł bardziej (przez czysty przypadek - kolega zaciągnął je do piaskownicy, a nie na drabinki) bawić się w taki a nie inny sposób i wykształcić podstawy określonych umiejętności.

Oczywiście, oznacza to, że gdyby dwie osoby startowały z absolutnie identycznej pozycji i rywalizowały ze sobą, każda ćwicząc celowo (deliberate practice - ten styl ćwiczenia, o którym pisałem) identycznie długo, przy czym pierwsza miała za sobą to doświadczenie, to druga nigdy nie zdołałaby jej pobić.

Zgoda. Jednocześnie, po pierwsze - takie identyczne ćwiczenie w praktyce nie istnieje w naszym codziennym życiu, a po drugie - nawet gdyby druga osoba nie pobiła pierwszej (bo miałaby o te x godzin mniej treningu) to wciąż zostałaby mistrzem światowej klasy, o czubek włosa jedynie gorszym od pierwszej.

Kwestia druga - z ktroa pojdzie mi latwiej. Perzyklady. Siatkarze... nikt o wzroscie 165 nie bedzie srodkowym bloku.

Zgoda, są pewne graniczne ograniczenia fizyczne - choć jak pokazała historia, są one dużo mniejsze niż można by oczekiwać.

Dla mnie w sporcie (i nie tylko, zresztą) bardzo dużo mówi jeden, często pomijany fakt: wyniki sportowe, które sto lat temu były rekordowe, dzisiaj realizują średnio zdolni licealiści. Utwory muzyczne, które sto lat temu mistrzowie uznawali za niemożliwe do zagrania (za trudne technicznie) dziś gra każdy uczeń o przeciętnych kompetencjach. To, co 800 lat temu uznawano za zakres matematyki, który trzeba studiować przez 40 lat, dziś ma w małym palcu trójkowy maturzysta.

Bardzo często nasze ograniczenia siedzą w naszej głowie, nie w realnych, fizycznych ograniczeniach. Znajomy trener proponował nawet ciekawy eksperyment - wybrać jakiś rekord sportowy, puścić w sieć fałszywe doniesienia o tym, że został on przełamany - i sprawdzić, czy aby w kolejnym roku nie zostanie on faktycznie złamany i to wielokrotnie, bo ludzie uznają, że się da.
Daltonista nie zrobi kariey jako fowistau. Ktos gluchy nie napisze muzyki. (przyznam szczerze - to nie zart - moj znajomy pisal muzyke do bajek dla dzieci nieslyszacych (sic!) - byc moze chodzilo o jakies tony atakujace sluch kostny czy cos innego - (mam sklonnosci do popadania w dygresje)).

Szczerze, dowiedziałbym się chętnie o tym więcej, bo jestem bardzo ciekawy. Jakbyś kiedyś podpytał, wyślij proszę mi info na priva, chętnie poczytam o co chodziło.
Osoba uposledzona psychicznie nie zostanie fizykiem jadrowym bo pewnych rzeczy nie ejst w stanie pojac. (nie mam na mysli kompensacji pewnych ceh innymi - tego ze dzieci autystyczne - jak mi wiadomo ze zrodel rtrzecich - wykazuja pewne niezwykle zdolnosci w niektorych dziedzinach.

Zgoda, są pewne ograniczenia - tylko ponownie, są one dużo mniejsze i rzadsze, niż zwykle zakładamy. Jaki jest procent głuchych w populacji? Upośledzonych? Itp.
ZMierzam do tego, iz sa pewne naturalne zdo9lnosci uniemozliwiajace nam rozwoj w pewnych dziedzinach.

Zgoda - tylko znów, dotyczą one bardzo niewielkiej części populacji, a nie statystycznego Kowalskiego.
oczy. A teraz - kwestia konstrukcji psychicznej budowy mozgu, cech wrodzonych (dziedziczenia gemetycznego pewnych cech chyba nie odrzucamy???)

Pewnych - nie. Pytanie o których mówimy? Bo jeśli chodzi o psychikę, to pozostaje wątpliwym czy są jakieś faktyczne cechy psychiczne, które można dziedziczyć (generalnie są to konstrukty teoretyczne, model z jednej strony bardzo intratny finansowo - testy osobowości dla korporacji za słoną kasę - ale z drugiej, coraz częściej podważane).

Do tego dochodzi jeszcze kwestia epigenetyki - czyli tego, jak tryb życia i wydarzenia życiowe wpływają na ekspresję genów (nie wszystkie geny, które ktoś ma w DNA, są u niego aktywne, z tego co pamiętam, to nawet aktywnych jest ta mniejsza część).
dziedzinie. Prosty przyklad. Grupa rpownolatkow z jednej kalsy zaczyna trening siatkarski. Cwicza tyle samo. PO jakims czasie jedni sa lepsi (szybciej osiagja pewne rezultaty) inni odstaja... Czy to nie ejst kwestia wrodz\onych poredyspozycji?

To byłaby kwestia predyspozycji - tylko w rzeczywistości tak się nie dzieje. Jest w tej chwili już masa badań nad mistrzostwem - zaczęło się od muzyków, ale w tym momencie badania dotyczą już sportowców, szachistów, naukowców, artystów i biznesmenów i wyniki są bardzo spójne.

A wyniki te mówią tyle - czynnikiem decydującym jest czas celowej praktyki. Nic innego się nie liczy. Biorąc na przykład muzyków (skrzypków) - czas ćwiczeń grupowych, grania dla przyjemności, itp. nie miał znaczenia. Kompetencje muzyków (uczniowie Berlińskiej Akademii Muzycznej) zależały wyłącznie od tego, ile ćwiczyli - najlepsi mieli ok. 10.000 godzin, średni 7.000, przeciętni 4.000. Nie było wyjątków - nie było kogoś, kto miał 10.000 godzin, a grał kiepsko, ani kogoś kto miał 7.000 godzin, a grał super.

W podanym przez Ciebie przypadku siatkarzy, realną różnicą będzie styl ćwiczeń. Niektórzy będą trenowali na odwal, a inni ćwiczyli celowo. I oni będą szli do przodu.
osiaga jakies sukcesy... dlaczego? Czy nie ejst tak dlatego ze po prostu ma talent ktory pozwala mu skompensowac nawet kalectwo???

Czy talent nie jest wyjaśnieniem po fakcie? Skoro wygrywa mimo tego, to znaczy że ma talent. A może po prostu ćwiczy więcej niż inni i stawia sobie wyzwania? Talentu nie da się sprawdzić, styl ćwiczenia - a i owszem. I w wywiadach z nim widać, że to właśnie uparta praktyka daje mu takie efekty.
MOzart - czy nie jest tez tak ze Mozart odziedziczyl po ojcu talent muzyczny?

Nie wykryto dotąd genu talentu muzycznego (z ewolucyjnego punktu widzenia, byłby on zresztą wątpliwy - muzykalność nie przyczynia się do przetrwania). Ponadto, ojciec Mozarta bynajmniej nie był wybitnym muzykiem - był dobrym nauczycielem, ale takim sobie muzykiem. A i jego siostra nie okazała się być wybitna.

Natomiast fakt intensywnego treningu od małego jest u Mozarta dobrze potwierdzony.

Czy w tym wypadku doszukiwanie się talentu nie jest szukaniem trochę "na siłę"?
Moj ojciec byl aktorem, nigdy ze mna nie pracowal - nie znalem go. Jestem postrzegany jako osoba o ponadprzecietnych uzdolnieniach aktorskich. Nigdy tej cechy nie rozijalem - po prostu tak mam...

Chetnie poslucham kontrargumentow. ;-)

Ok, teraz kilka kwestii:
1) Ponadprzeciętne - ok. A jak daleko Ci do mistrzostwa?
2) Czy jako dziecko i dorastając oglądałeś ojca ćwiczącego? Oglądałeś go na scenie lub w TV? Czy jako małe dziecko - jak większość chłopców - zdarzało Ci się czasem naśladować go, albo wyobrażać sobie, że nim jesteś?

To wszystko sytuacje, w jakich mógł zajść naturalnie pewien trening. Nie wielki, zdecydowanie niewystarczający do uczynienia z Ciebie mistrza (oczywiście jeśli się mylę i masz poziom mistrzowski -byłby to dobry przykład przeciwko tezie 10.000 godzin) - ale wystarczający do osiągnięcia poziomu ponadprzeciętnego.

Czy rozumiesz, o co mi tu chodzi?



Wyślij zaproszenie do