Temat: Bezwarunkowe czy warunkowe?
Artur Król:
Popularną ideą w pewnych kręgach jest założenie, że pewne rzeczy się po prostu należą. Np. szacunek, albo miłość - że każdy powinien każdego z założenia szanować, kochać innych, itp.
To załorzenie przydatne w budowaniu wartości społecznej, rangi.
Najczęściej występujące niejawnie i służące do uzyskiwania różnych zachowań z zewnątrz(słabszej lub silniejszej presji na zmianę zachowań wokół). Kiedy werbalizowane to najczęściej preframe dla własnych działań i zachowania tego nie potwierdzają,a raczej można spodziewać się różnicy pomiędzy subiektywnym a zewnętrznym odbiorem działań.
A jak jest wg. Ciebie? Czy na szacunek, miłość, itp. trzeba sobie zasłużyć? Czy też jest to coś, co odgórnie przynależy się każdemu?
U mnie jak w banku obowiązuje kredyt zaufania - mniejszy(np. ufam że ludzie zrobią to co zrobią i będą myśleć to co będą myśleć, są zasadniczo dobrzy i mają pozytywne intencje, że się z nimi dogadam radośnie i harmonijnie, pokojowo etc) lub większy(że ta konkretna osoba w danym kontekście w relacji ze mną weźmie pod uwagę zestaw czynników x związany ze mną). Na tej podstawie dostają zachowania motywowane przez owe wartości..ale to prezent, dar a nie "należność".
Co dzieje się dalej decyduje "efekt lustra" :-) Gdzieś odruchowo staram się trzymać bilans prawie helingerowski "co negatywnego, oddaj trochę mniej, co pozytywnego dostajesz oddaj trochę więcej".
Głask za głask, docinek za docinek, żart za żart.
Z wyjątkiem jednej treści, no może nie wyjątek bo to dalej lustro: lubię dawać, a nie by zabierano ;) Jestem antyautorytarny i jak się stykam z podejściem "należy mi się miłość, szacunek itp" w postaci nadętego jeżozwierza to ja zacieram rączki i autorytarny diabełek się we mnie budzi "O, świeże mięsko do eksperymentowania, heja ho wciągamy wesołego rogera na maszt, przygotować działa, szable i granaty w dłoń, testujemy co to za jeden/jedna" no i wtedy trzeba sobie zasłużyć bym stonował:-)
>W każdym wypadku - na jakiej podstawie należy lub czemu trzeba zasłużyć?
Daję bo mogę, bo sobie chcę dawać i w dość naturalny sposób jak traktujemy siebie, tak innych, a jak innych tak siebie. Stąd też im osoba bliżej(wiecej czasu, uwagi, wspólnych działań), tym wiecej tegoż kredytu, no może już nie kredytu, a inwestycji w tej metaforze :) Zasłużyć czasem trzeba, bo nie z każdym, nie zawsze, nie wszystko i nie wszędzie, nie będzie burak mi tu rządził na moim terytorium, życie jest zbyt cenne by dawać się ograbiać, za to dawanie powiększa jego wartość :-)
Piotr Jaczewski edytował(a) ten post dnia 03.04.09 o godzinie 10:28