Temat: ad historiam
Piotr Guz:
Andrzej Góralczyk:
- doktrynerstwo tzn. zapatrzenie w jedynie słuszne teorie, zapominając że KAŻDE stwierdzenie nauki jest TYLKO hipotezą oraz ignorując alternatywy,
jak pan rozroznia doktrynerstwo od innych pozycji w dyskusji?
alternatywy ktore byly opisywane w tej grupie najczesciej byly wspomnianymi przez Roberta bzdurami z gazetek popularnonaukowych
Starałem się uzasadnić to w dwóch innych miejscach. Powtórzę tutaj dla porządku.
Ale najpierw: co to jest doktrynerstwo? To jest traktowanie hipotez oraz idei (ideologii, sądów wartościujących) jako prawd ustalonych.
1. Kultura oralna. Termin znany, ale niezwykle rzadko przywoływany w światowej literaturze. Dlaczego? Dlatego, że uczeni "niechętnie" wypowiadają się o mechanizmach przekazywania tradycji w społeczeństwach tak starych, bo po prostu nic na ten temat nie wiemy. Możemy jedynie snuć hipotezy na podstawie tego co wiemy o
dzisiejszych społecznościach tradycjonalnych. Nawet nie hipotezy, a spekulacje.
Na tym forum jednak dowiadujemy się, że wystarczy iż jeden albo dwóch "uczonych" napisze książkę w której stworzą złudzenie, że coś wiedzą i już mamy
wytrych. Kultura oralna. Koniec, kropka. Nie ma dyskusji, jest pewność = doktryna.
(Nawiasem mówiąc napisał Pan w dyskusji ze mną o muszelkach że pochodzą z tradycji flisackiej. Być może. Ale jak to się stało, że noszą je także górale z krajów europejskich, w których nie spławia się drewna? Jak to się stało, że to nie są muszelki z Bałtyku, tylko muszelki kauri z Archipelagu Bismarcka (nie wiem ja się on dzisiaj nazywa, to dawna nazwa), z przeciwnej strony globu? Bronisław Malinowski pisze, że za kilkanaście sążni sznura takich muszelek można było tam kupić całkiem dobrze seksualnie sprawdzoną żonę. Sam sprawdziłem na starych tabelach kursów, że muszelki były wymienialne na dolary australiskie.
Wobec meandrów przekazu tradycji należy być nader ostrożnym...
2. Jaki/który kataklizm opisuje mit sumeryjski o potopie?
Oto cytat:
"Powodzie w Mezopotami z poczatku III tys. p.n.e. sa poswiadczone archeologicznie. Dotknely one teteny ktore w micie o potopie kojarzone sa z potopem znanym z eposu o Gilgameszu. Wniosek jest prosty"
Otóż wniosek wcale nie jet prosty. Po pierwsze wspomniane powodzie z pewnością nie były pierwszymi i jedynymi. Po drugie - jak są datowane pierwsze znane okruchy mitu o Gilgameszu, zawierające opowieść o potopie? Czy czas był wystarczająco krótki, aby wspomnienie nie utraciło ciągłości, a zarazem wystarczająco długi, aby przerodziło się ono w mit? Przecież na dobrą sprawę można przypuszczać, że od powodzi do pierwszych zapisków mitu nie minęło więcej, niż 300-400 lat. Trochę za krótko. Obraz jaki wyłania się z tej hipotezy to nagłe pojawienie się opowieści, ni z tego ni z owego. Dlatego bardziej prawdopodobne wydaje się, iż wydarzenia opisane w micie rozegrały się znacznie wcześniej.
Kwestia geografii jest jeszcze mniej przekonywująca, gdyż w innych mitologiach mieliśmy ewidentne przesunięcia zapewniające jedność miejsca akcji. Niby dlaczego w micie o Gilgameszu miało być inaczej?
Ale doktryna jest prosta - mit opisuje konkretnie powodzie sprzed kilkuset lat. Koniec, kropka.
A jeśli znajdzie się w przyszłości epos jeszcze starszy, to postawimy kropkę w innym miejscu, prawda? I znowu nie będzie dyskusji.
----
Dodatkowo: przytoczyłem sporo linków do literatury nienaukowej, ale za to łatwo dostępnej bo w sieci. Otóż z tych nienaukowych ściąg wynika, iż nieprawdziwa jest teza o zasadniczym podobieństwie
wszystkich innych mitów o potopach.
-----
Opowiastki z tabloidów i gier RPG oczywiście nie są żadną alternatywą, zgadzam się. Ale to nie ma nic do rzeczy. Poza tym nie zauważyłem, aby którakolwiek osoba przytaczająca te historyjki upierała się przy nich na podobieństwo uczonego, który przeczytał kilka książek więcej (sarkazm). Może Pan to uważać za kryterium odróżniające normalną rozmowę od doktrynerstwa (żart).