konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Kochani, dotarł dziś do mnie kolejny Newsletter z Instytutu. Przyznam, że do tej pory przeglądałam go po łebkach; ot, kiedyś natknęłam się na kolejną "cudowną" metodę uwalniania się od... wszystkiego.
Dziś przykuła moja uwagę informacja o video. Pooglądam sobie: tak trudno jest przecież wyobrazić sobie to pukanie... :) Kliknęłam na odtwarzanie i moim oczom ukazały się dwie smutne osoby, nieszczęśliwe, niespełnione, sprawiające wrażenie chorych. Hmm... Więc znów zaczęłam szukać na stronie Instytutu opisu metody i zdziwiona jestem takim odkryciem: w Newsletter #7 - Lipiec 2010, JAK PRZYCIĄGNĄĆ COŚ DOBREGO BĘDĄC W KRYZYSIE? znalazłam opis opukiwań...
Mam ogromny szacunek dla wiedzy, umiejętności i filozofii starych mistrzów Wschodu. Ufam akupunkturze. Wierzę, ba! wiem, że akupunktura jest skuteczna. Pomysł regularnego opukiwania punktów znanych z akupunktury, pod okiem i wg. wskazówek profesjonalisty, wydaje się być wspaniałym. jednej tylko rzeczy nie rozumiem: co ma na celu powtarzanie sobie "negatywnych" zdań? i po co to robić trzy razy???

Proponuję modyfikację dla tej konkretnej sesji:

Punkt Karate:

Akceptuję swoje życie takim, jakie jest.

Wybieram spokój.

Otwieram się na wszystkie pozytywne aspekty mojego życia.

Brew: Doceniam wszystko to, co mam w życiu
Bok Oka: Każdy kryzys jest dla mnie nową szansą
Pod Okiem: Pozwalam sobie na dostrzeżenie rzeczy,
których jeszcze nie widzę, a które na mnie czekają
Pod Nosem: Jestem wdzięczna za moje życie
Broda: Jestem wdzięczna, że mogę tworzyć swój los
Obojczyk: Akceptuję to gdzie teraz jestem i stąd
postanawiam wyruszyć dalej
Pod Pachą: Wszystko co jest mi potrzebne do mojego
rozwoju znajduje się tu i teraz
Głowa: Jestem wdzięczna za to co mam i radością
oczekuję na więcej
Wszystko trzy razy powtórzyć :)

Wszystkim życzę Miłości, Radości i Spokoju,
pozdrawiam ciepło, Baszka

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Czesc Basiu, ja tez mialam obiekcje, ktore Kasia Dodd wytlumaczyla mi,ale nie potrafie Ci teraz tego wytlumaczyc-po prostu przyjelam to i zapomnialam. Mozna sie zapytac - w koncu to wazne. A Twoje ustawienie jest jak najbardzej fajowe ;-)
Co do akupunktury- czy wiesz,ze usuwamy w ten sposob napiecia z ciala ale nie przerabiamy emocji-stad akupunkture trzeba powtarzac co jakis czas. Przy technice EFT kiedy raz przerobisz pozadnie dany problem juz do niego nie wracasz.Przerabiasz emocje. Jak TY to widzisz?

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Basiu :-)

Też miałem te same wątpliwości ze względu na pracę z afirmacjami. W EFT pozwalasz sobie się wygadać, wyżalić - opukując uwalniasz się od tego. W EFT chodzi o uwolnienie wszystkich tłumień. A po wypukaniu dobrze jest zrobić sobie pozytywną rundkę(tak, jak zaproponowałaś) lub pisać afirmacje.

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Dziękuję, Marto i Kubo, za Wasze odpowiedzi...
Bardzo ciekawa jestem wyjaśnień Kasi, mam nadzieję, że je tu napisze...
Myślę, że tu jest, w metodzie, ciekawe połączenie akupunktury z pracą na emocjach. Jednak, tak jak akupunktura jest dobrą, sprawdzona metodą doprowadzania do równowagi energetycznej w ciele, co faktycznie może uwolnić od wielu, nawet bardzo poważnych chorób, tak ten drugi sposób: praca z emocjami, nie bardzo mi odpowiada... No, cóż...
Akupunktura, Marto, nie służy usuwaniu napięć z ciała. Chodzi w niej raczej o udrożnienie meridianów, systemu energetycznego człowieka, który już dawno temu opisali Chińczycy.
Uwalnianie emocji - tu mam wątpliwości. Mój Mistrz, Eckhart Tolle, zachęca do bycia stale obecnym TU i TERAZ. Ciągłe odnoszenie się do przeszłości budzi te wszystkie emocje, nazwijmy je: "negatywne", złość, strach, gniew, powoduje to według Tollego, ciągłe karmienie naszego Ego i w związku z tym, nie da się od tych uczuć uwolnić. Jedyne, co można zrobić: to zaakceptować je. Powiedzieć sobie: tak, boję się, jestem zagniewana, itp. Bycie uważnym i obecnym w chwili teraźniejszej całkowicie uwalnia od tych emocji. To nie znaczy, że już ich nie ma. Są. I dobrze. Bo jeśli wiem, że są, to od mojej decyzji, świadomej, zależy, czy będę im poddana. Afirmacje Kubo, to bardzo dobry sposób, na początek, by zacząć widzieć, że nasza szklanka jest do połowy pełna, by zacząć uczyć się wdzięczności, za wszystko co mamy; a nie martwić się tym, czego nie mamy...
Świadome odnoszenie się do siebie z Miłością, Radością i Spokojem uwalnia od cierpienia. Tyle, że aby tak się do siebie odnosić warto najpierw poznać samego siebie...
Uświadomienie sobie siebie też pozwala raz na zawsze radzić sobie ze sobą... :)
Kiedy dawno temu, z uwagi na pogarszający się stan mojego zdrowia, poszłam do psychologa, przez kilka lat wyżalałam się, opowiadałam swoją historię, po raz tysięczny. I po każdej sesji, choć czułam się chwilowo lepiej, nic się nie zmieniało w moim życiu. Szukałam różnych metod. Czytałam mnóstwo książek. Doszłam do momentu, kiedy już dosyć miałam siebie, płaczu, opowiadania o sobie... Dziś pokazuję ludziom jeszcze jedna metodę, jedną z bardzo wielu dróg samopoznania... :)
Żyjemy w trudnych czasach. Jednak jednocześnie pięknych, ponieważ wreszcie głośno zaczęto mówić o świadomości. Drogę do swojej świadomości każdy znajduje sam. Komuś podoba się ta metoda, komuś inna. Ważne jest, by - kiedy już znajdzie się swoją drogę - iść nią, czyli praktykować, w zgodzie ze sobą, ze swoim wyborem. Pozdrawiam Was ciepło, Baszka
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: przemyślenia po...

Barbara Hanff:
nie rozumiem: co ma na celu powtarzanie sobie "negatywnych" zdań? i po co to robić trzy razy???
Hej Basiu,
Żeby Kasia nie musiała się powtarzać, a Ty przekopywać się przez archiwalne wątki tu masz jej odpowiedź na Twoje pytanie:
http://www.goldenline.pl/forum/1533370/eft-za-chwile-b...

Polecam też odpowiedź w tej i innych kwestiach na stronce Instytutu EFT:
http://www.instytuteft.com/pyt_odp.html#negat_afirmacje

Pozdrawiam :-)Krystian S. edytował(a) ten post dnia 02.11.10 o godzinie 12:13
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: przemyślenia po...

Uwalnianie emocji - tu mam wątpliwości. Mój Mistrz, Eckhart Tolle, zachęca do bycia stale obecnym TU i TERAZ. Ciągłe odnoszenie się do przeszłości budzi te wszystkie emocje, nazwijmy je: "negatywne", złość, strach, gniew, powoduje to według Tollego, ciągłe karmienie naszego Ego

Witaj Basiu w fanklubie Tolle'go :-) Zdecydowanie nie Ty jedna na tej grupie do niego należysz :-)
EFT tylko na bardzo pierwszy rzut oka przypomina "psychoanalityczne grzebanie w przeszłości". Tak naprawdę ma dużo więcej wspólnego z podejściem Tolle'go. Przywoływanie przeszłych zdarzeń nie ma na celu "grzebania w nich", ich analizowania z poziomu rozumu. Chodzi jedynie o "dostrojenie się" do energii jaką tamte zdarzenia zakodowały w ciele fizycznym i energetycznym na poziomie meridianów. Praca z EFT to przede wszystkim bycie jak najbardziej obecnym w trakcie opukiwania, obserwowanie ciała, emocji i umysłu, obserwowanie jakie reakcje wywołują wypowiadane przez nas zdania, jakie reakcje wywołuje opukiwanie i harmonizowanie zaburzonego przepływu energii. Jest to zdecydowanie praktykowanie obecności :-)

Mimo całej głębi przekazu Tolle'go, jego nauki mają wg mnie jeden drobny mankament - nie oferują zbyt wielu praktycznych "narzędzi" do pracy na co dzień. Szczególnie na początku, kiedy człowiek uwikłany jest we wszystkie swoje lęki, fobie, neurozy, jednym słowem iluzję, praktykowanie obecności w wydaniu Tolle'go nie jest łatwym zadaniem. EFT może bardzo pomóc "wyciągnąć" na wierzch te wszystkie zasłony, może pomóc je zidentyfikować i nauczyć ich obserwowania.

Co prawda pierwotnym źródłem wszelkich zaburzeń jest umysł, więc teoretycznie jeśli na tym poziomie nauczymy rozpoznawać i identyfikować i rozwiązywać problem to wystarczy, jednak kłopot polega na tym, że istnieje też pamięć ciała. I to zarówno ciała fizycznego jak i energetycznego. Niektóre zaburzenia, szczególnie te bardzo silne, i/lub wielokrotnie doświadczane, które zaistniały kiedyś na poziomie umysłu i wywołały określone emocje, a więc reakcje na poziomie ciała energetycznego i fizycznego, zakodowały się w tych ciałach. W efekcie pojawienie się obecnie podobnej sytuacji lub myśli o niej, powoduje automatyczną reakcję na poziomie ciała energetycznego i fizycznego w postaci negatywnej emocji. Oczywiście możemy zacząć to obserwować. Możemy zacząć przyglądać się naturze tych automatycznych reakcji, zacząć je sobie uświadamiać jedną po drugiej. W ten sposób jeżeli będziemy to robić uważnie i wytrwale, w końcu doprowadzimy do wyeliminowania tych automatycznych reakcji, czyli uwolnienia się od nich.
EFT jest techniką, która bardzo przyspiesza ten proces bo usuwa zaburzenie, tą automatyczną reakcję, bezpośrednio na poziomie ciała energetycznego, właściwie bez angażowania umysłu. Jeśli jeszcze doda się do tego pracę z ciałem fizycznym, choćby w postaci zwykłej regularnej aktywności typu bieganie, fitness itp. albo jeszcze lepiej jogi, to następuje efekt synergii.
Praktykowanie obecności staje się dużo łatwiejsze i efektywniejsze bo jest wspomagane także na niższych poziomach.
I o to chodzi w EFT. Dalej oczywiście jest jeszcze długa droga do całkowitej akceptacji chwili obecnej i do poddania się jej, ale jest ona dużo łatwiejsza, kiedy jesteśmy uwolnieni od tych wszystkich dziwnych automatycznych reakcji na poziomie ciała i emocji.

Pozdrawiam ciepło :-)

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Oh dzieki Kris, przy okazji przypomnialam sobie i ja o co w tym wszystkim chodzi :-) ja raz zakoduje i juz nie mysle...he he
Basiu , piszesz:
"Akupunktura, Marto, nie służy usuwaniu napięć z ciała. Chodzi w niej raczej o udrożnienie meridianów, systemu energetycznego człowieka, który już dawno temu opisali Chińczycy." No a w moim pojeciu te blokady energetyczne powoduja napiecia w naszym ciele lub inne dysfunkcje organow wewnetrznych :-)
Co do Tolle'a. Ja tez jestem nim zachwycona, pomogly mi jego wskazowki w bardzo trudnym momencie mojego zycia-on pisze by nie wracac do przeszlosci ale jako ciagle narzekanie, myslenie, mowienie, wspominanie jak to bylo...natomiast jasno wyrazil sie,ze mozna kiedy jest taka potrzeba :-) mysle Basiu, ze to co robisz-czyli akupunktura, Tolle, moze EFT i inne drogi -sa czastka, ktora jest Ci w danej chwili potrzebna i dobrze,ze mozna z nich skorzystac ;-)
Patrycja K.

Patrycja K. administracja i
marketing

Temat: przemyślenia po...

Ponieważ nie daje mi to spokoju od kilku lat (od kiedy to zaczęłam się interesować wpływem stanu psychicznego na ciało) pozwolę sobie zadać pytanie przy okazji wypowiedzi Krystiana, skoro o tym wspomina.
Co prawda pierwotnym źródłem wszelkich zaburzeń jest umysł,

To powyższe stwierdzenie pojawia się w wielu Waszych wypowiedziach i opiniach na tym forum. I generalnie się z tym zgadzam tylko nie pasuje mi to do obrazu chorujących dzieci. Czasem bardzo ciężko chorujących i bardzo maleńkich. Dzieci, które są kochane, pieszczone, przytulane (choć pewnie nie wszystkie), ale generalnie mówię o dzieciach, które mają naprawdę szczęśliwy dom i cudowną rodzinę a nagle zapadają na raka i odchodzą. Znam przynajmniej 3 takie przypadki. Niektóre dzieciaczki były tak małe, że trudno mówić o zaburzeniach umysłu. A niektóre dzieci rodzą się już chore. To jak jest? Zaburzenie umysłu nastąpiło na poziomie ciąży?????
Argumenty szoku okołoporodowego do mnie nie przemawiają, bo w ten sposób wszyscy musielibyśmy być ciężko chorzy a jednak dożyliśmy dojrzałości i jakoś się kula lepiej lub gorzej ;)))
Jakie jest Wasze zdanie? Będę wdzięczna za opinie.

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

dziękuję :)
Krystian S.:
Barbara Hanff:
nie rozumiem: co ma na celu powtarzanie sobie "negatywnych" zdań? i po co to robić trzy razy???
Hej Basiu,
Żeby Kasia nie musiała się powtarzać, a Ty przekopywać się przez archiwalne wątki tu masz jej odpowiedź na Twoje pytanie:
http://www.goldenline.pl/forum/1533370/eft-za-chwile-b...

Polecam też odpowiedź w tej i innych kwestiach na stronce Instytutu EFT:
http://www.instytuteft.com/pyt_odp.html#negat_afirmacje

Pozdrawiam :-)Krystian S. edytował(a) ten post dnia 02.11.10 o godzinie 12:13

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Patrycjo Mila, na to pytanie nie umiem odpowiedzieć... a kiedy o tym, o takich przypadkach zaczynam myśleć, rodzi się we mnie całe mnóstwo wątpliwości, bezradności i wiele... wiele pytań, na które odpowiedzi jeszcze nie znalazłam... Przykro mi...
Patrycja Krasny:
Ponieważ nie daje mi to spokoju od kilku lat (od kiedy to zaczęłam się interesować wpływem stanu psychicznego na ciało) pozwolę sobie zadać pytanie przy okazji wypowiedzi Krystiana, skoro o tym wspomina.
Co prawda pierwotnym źródłem wszelkich zaburzeń jest umysł,

To powyższe stwierdzenie pojawia się w wielu Waszych wypowiedziach i opiniach na tym forum. I generalnie się z tym zgadzam tylko nie pasuje mi to do obrazu chorujących dzieci. Czasem bardzo ciężko chorujących i bardzo maleńkich. Dzieci, które są kochane, pieszczone, przytulane (choć pewnie nie wszystkie), ale generalnie mówię o dzieciach, które mają naprawdę szczęśliwy dom i cudowną rodzinę a nagle zapadają na raka i odchodzą. Znam przynajmniej 3 takie przypadki. Niektóre dzieciaczki były tak małe, że trudno mówić o zaburzeniach umysłu. A niektóre dzieci rodzą się już chore. To jak jest? Zaburzenie umysłu nastąpiło na poziomie ciąży?????
Argumenty szoku okołoporodowego do mnie nie przemawiają, bo w ten sposób wszyscy musielibyśmy być ciężko chorzy a jednak dożyliśmy dojrzałości i jakoś się kula lepiej lub gorzej ;)))
Jakie jest Wasze zdanie? Będę wdzięczna za opinie.

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Patrycja Krasny:
Ponieważ nie daje mi to spokoju od kilku lat (od kiedy to zaczęłam się interesować wpływem stanu psychicznego na ciało) pozwolę sobie zadać pytanie przy okazji wypowiedzi Krystiana, skoro o tym wspomina.
Co prawda pierwotnym źródłem wszelkich zaburzeń jest umysł,

To powyższe stwierdzenie pojawia się w wielu Waszych wypowiedziach i opiniach na tym forum. I generalnie się z tym zgadzam tylko nie pasuje mi to do obrazu chorujących dzieci. Czasem bardzo ciężko chorujących i bardzo maleńkich. Dzieci, które są kochane, pieszczone, przytulane (choć pewnie nie wszystkie), ale generalnie mówię o dzieciach, które mają naprawdę szczęśliwy dom i cudowną rodzinę a nagle zapadają na raka i odchodzą. Znam przynajmniej 3 takie przypadki. Niektóre dzieciaczki były tak małe, że trudno mówić o zaburzeniach umysłu. A niektóre dzieci rodzą się już chore. To jak jest? Zaburzenie umysłu nastąpiło na poziomie ciąży?????
Argumenty szoku okołoporodowego do mnie nie przemawiają, bo w ten sposób wszyscy musielibyśmy być ciężko chorzy a jednak dożyliśmy dojrzałości i jakoś się kula lepiej lub gorzej ;)))
Jakie jest Wasze zdanie? Będę wdzięczna za opinie.
Hej Patrycja,

powiem enigmatycznie ;) że pojęcie umysł sięga daleko dalej niż jednostkowe procesy zaczynające się w momencie poczęcia i kończące na śmierci ciała, a mające związek tylko z mózgiem i jego procesami... Umysł nie ma granic ani czasowych ani przestrzennych, to tylko iluzja Ego (pokłony dla Tollego :) Na czas podróży ziemskiej wyposażeni jesteśmy w cząstkę tego umysłu i naszym zadaniem jest używanie, pielęgnowanie i poznawanie go rozwijając w ten sposób świadomość duchową. A w jakiej formie to się dzieje, to już częściowo jest poza naszą kontrolą.

Pozdrówka!
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: przemyślenia po...

To ja powiem też enigmatycznie, ale troszkę mniej ;)

Jeżeli z jakichś mniej czy bardziej uzasadnionych powodów przyjmiemy ograniczające założenie, że egzystencja jednostki rozpoczyna się wraz z poczęciem, a kończy wraz z fizyczną śmiercią, to rzeczywiście części tego typu sytuacji o jakich piszesz Patrycja, nie da się w żaden logiczny sposób wyjaśnić.
Tak samo, jeśli przyjmiemy założenie, że Ziemia jest płaskim dyskiem wspieranym na czterech nosorożcach i będziemy próbować zrozumieć ruch ciał niebieskich na niebie, albo to, że jeśli będzie się płynąć cały czas w jedną stronę, to po jakimś czasie wróci się na miejsce rozpoczęcia podróży, to jakby nie kombinować, nie da się tego zrozumieć... :)

Być może podobnie jest z Twoim dylematem Patrycja? Spróbuj przyjrzeć się jakie założenia przyjmujesz zaczynając zastanawiać się nad tymi sprawami...
Być może zmiana pewnych założeń wszystko bardzo uprości, tak jak to było w przypadku tego heretyka Kopernika ;)

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Barbara Hanff:Kliknęłam na odtwarzanie i moim oczom ukazały się dwie smutne osoby, nieszczęśliwe, niespełnione, sprawiające wrażenie chorych.
Pomysł regularnego opukiwania punktów znanych z akupunktury, pod okiem i wg. wskazówek profesjonalisty, wydaje się być wspaniałym. jednej tylko rzeczy nie rozumiem: co ma na celu powtarzanie sobie "negatywnych" zdań? i po co to robić trzy razy???

Witaj Basiu,

po pierwsze dziękuję Krystianowi za wyręczenie mnie i podanie linków do odpowiedzi już podanych wcześniej, a także za wyczerpujące i eksperckie wypowiedzi :)

Basia, postaram się odpowiedzieć zbiorczo na twoje posty, bo jakby nie było, kierowałaś pytanie do mnie :)

Zacznę może od tego, że podsumowałaś mnie (i Elę) jako osoby smutne, nieszczęśliwe, niespełnione i wyglądające na chore. Przyznam ci się, że gdy to przeczytałam, to wybuchnęłam serdecznym i głośnym śmiechem, że aż pies podniósł głowę z zapytaniem w oczach "o co chodzi?". Basia, ostatnimi rzeczami które mogłabym o sobie powiedzieć, to te wymienione. Od paru lat czuję się szczęśliwa w życiu, spełniona osobiście i zawodowo, a także bardzo zdrowa, od kilku lat nie zdarzyła mi się nawet żadna infekcja, co wcześniej było moją wielką udręką. Śmieję się dużo, moi znajomi chcą "ukraść" mi trochę mojego spokoju i optymizmu, a klienci generalnie za co dziękują to bardzo pozytywne podejście. Oczywiście zdarzają się różne gorsze momenty w życiu, ale z EFT wszystko staje się po prostu łatwe. Piszę to po to, aby zdementować publicznie tamto zdanie, bo wyobraźnia ludzka nie zna granic :)))

Jeśli chodzi o video, to pewnie masz rację, nie jest najlepsze. Obie z Elą jesteśmy 100% amatorkami w kręceniu klipów, a reżysera, który by powiedział stop klatka i poprawił co jest nie tak, też nie mamy. Jesteśmy trochę spięte z powodu braku praktyki w tej kwestii, więc pewnie nie mamy najlepszej prezencji. Niemniej obiecuję, że nasze 30-te video będzie znacznie lepszej jakości aktorskiej :))))) Inną sprawą był temat. Trudno nam było przybrać wesoły wyraz twarzy mówiąc o czyjejś krzywdzie... to by było chyba lekceważące, prawda? Poprzednie video, Wprowadzenie do EFT, jest znacznie swobodniejsze w wyrazie i przekazie.

Chcę zwrócić uwagę, że wyjście z takimi grubymi wnioskami jak niespełnienie życiowe itd. na podstawie kilku minut klipa video było nieadekwatne. Do takich wniosków można by dojść znając dość dogłębnie daną osobę, a nie po przelotnym zobaczeniu jej niewyraźnej miny, która może być wynikiem wielu rzeczy. Domyślam się jednak, że ponieważ jak piszesz, w przeszłości sama byłaś nieszczęśliwa, niespełniona i chora i przeżyłaś to mocno, to teraz prosta rzecz jak czyjaś mina może wyzwolić wspomnienia o tamtym trudnym czasie i stąd taka gigantyczna projekcja, bo zobaczyłaś w tym samą siebie.

Wracając do EFT. Chyba inaczej rozumiemy pojęcie "uwolnić". Dla mnie Uwolnić=Zaakceptować. Ponieważ w momencie akceptacji następuje wolność od danej emocji. Uwolnić nie znaczy Uciec, bo to wtedy rzeczywiście jest błąd, gdyż nigdzie uciec się nie da :)
Wymawiamy na głos problem właśnie po to, aby wreszcie przestać z nim walczyć lub od niego uciekać, tylko powiedzieć na głos "Ok, mam ten problem i wiecie co? I tak siebie akceptuję i kocham!" Strach przed wypowiedzeniem problemu, który i tak istnieje, jest ucieczką nie mającą wiele wspólnego z akceptacją. To samo przecież mówi Tolle, nota bene mój największy nauczyciel życia. Mówi, żeby nie stawiać oporu problemowi, nie walczyć z nim, nie być złym na niego, nie bać się go, nie unikać go, tylko powiedzieć "OK, w tym momencie jest jak jest i to jest w porządku". Czy właśnie nie tym zajmuje się Ustawienie w EFT? "Mimo, że mam ten problem, to akceptuję siebie całkowicie i głęboko..." Wypowiadanie potem na głos problemu z jednoczesnym opukiwaniem ma za zadanie sprowadzić ten problem do TU i TERAZ gdzie następuje akceptacja tego i rozejście się napięcia spowodowanego przez daną emocję/problem. Opukiwanie bardzo osadza nas w TU i TERAZ, jak mówi Tolle - w obliczu Obecności NIC nie jest w stanie przetrwać, wszystko się rozpuszcza.

Pochodząc z kultury polskiego narzekania można rzeczywiście nabrać strachu przed wypowiadaniem na głos negatywnych rzeczy. Ale Tolle mówi, że istnieją dwa rodzaje narzekania: narzekanie dla narzekania i narzekanie prowadzące do zmiany. W tym drugim przypadku najpierw zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak przyznając się do tego przed samym sobą i przystępujemy do akcji aby to zmienić. Udawanie że problemu nie ma i zamalowywanie go pozytywnymi uczuciami do żadnej zmiany nie prowadzi, choć może czasowo poprawić nastrój :)))
Same pozytywne afirmacje zadziałają, gdy pod spodem nie ma żadnych blokad, jednak jak dużo się słyszy, że ludzie afirmują i afirmują i nic! Ponieważ właśnie unikają lub nie są świadomi negatywnych emocji/przekonań, które są silniejsze. Dopiero dotarcie i uwolnienie ich toruje drogę afirmacjom i rzeczy zaczynają się manifestować w szybkim tempie.

Dodam jeszcze, że studiując psychologię przerwałam ją właśnie z braku entuzjazmu do szkół terapii, bo żadna nie dała mi poczucia, że tak naprawdę działa. W Stanach zapoznałam się z EFT i gdy sama na sobie doświadczyłam co ta metoda jest w stanie zrobić, wróciłam na studia po to aby uzyskać dyplom i zająć się EFT na cały etat. Do gabinetu trafiają osoby po długoletnich nieefektywnych terapiach "tradycyjnych" i w ciągu miesiąca, dwóch, trzech uzyskują to, czego nie udało im się przez długie lata. TO JEST JEDYNYM WSKAŹNIKIEM dla mnie, że w metodzie nie ma żadnej pomyłki i nie wymaga żadnej korekty :)))

Pozdrawiam!
Anna  Czupryniak-Fabin iak

Anna
Czupryniak-Fabin
iak
pedagog zdrowia,
health coach,
autorka, trenerka

Temat: przemyślenia po...

Patrycja Krasny:
To powyższe stwierdzenie pojawia się w wielu Waszych wypowiedziach i opiniach na tym forum. I generalnie się z tym zgadzam tylko nie pasuje mi to do obrazu chorujących dzieci. Czasem bardzo ciężko chorujących i bardzo maleńkich.

Droga Patrycjo,
Być może w tym temacie, znajdziesz odpowiedź.
Pozdrawiam
http://www.goldenline.pl/forum/2039230/choroby-nowotwo...

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Katarzyna D.:
Witaj Basiu,

po pierwsze dziękuję Krystianowi za wyręczenie mnie i podanie linków do odpowiedzi już podanych wcześniej, a także za wyczerpujące i eksperckie wypowiedzi :)

Basia, postaram się odpowiedzieć zbiorczo na twoje posty, bo jakby nie było, kierowałaś pytanie do mnie :)

Zacznę może od tego, że podsumowałaś mnie (i Elę) jako osoby smutne, nieszczęśliwe, niespełnione i wyglądające na chore.
Nie posumowałam, napisałam tylko, co widziały moje oczy... wybacz.
Przyznam ci się, że gdy to przeczytałam, to wybuchnęłam serdecznym i głośnym śmiechem, że aż pies podniósł głowę z zapytaniem w oczach "o co chodzi?". Basia, ostatnimi rzeczami które mogłabym o sobie powiedzieć, to te wymienione. Od paru lat czuję się szczęśliwa w życiu, spełniona osobiście i zawodowo, a także bardzo zdrowa, od kilku lat nie zdarzyła mi się nawet żadna infekcja, co wcześniej było moją wielką udręką. Śmieję się dużo, moi znajomi chcą "ukraść" mi trochę mojego spokoju i optymizmu, a klienci generalnie za co dziękują to bardzo pozytywne podejście. Oczywiście zdarzają się różne gorsze momenty w życiu, ale z EFT wszystko staje się po prostu łatwe. Piszę to po to, aby zdementować publicznie tamto zdanie, bo wyobraźnia ludzka nie zna granic :)))

Jeśli chodzi o video, to pewnie masz rację, nie jest najlepsze. Obie z Elą jesteśmy 100% amatorkami w kręceniu klipów, a reżysera, który by powiedział stop klatka i poprawił co jest nie tak, też nie mamy. Jesteśmy trochę spięte z powodu braku praktyki w tej kwestii, więc pewnie nie mamy najlepszej prezencji. Niemniej obiecuję, że nasze 30-te video będzie znacznie lepszej jakości aktorskiej :))))) Inną sprawą był temat. Trudno nam było przybrać wesoły wyraz twarzy mówiąc o czyjejś krzywdzie... to by było chyba lekceważące, prawda? Poprzednie video, Wprowadzenie do EFT, jest znacznie swobodniejsze w wyrazie i przekazie.

Chcę zwrócić uwagę, że wyjście z takimi grubymi wnioskami jak niespełnienie życiowe itd. na podstawie kilku minut klipa video było nieadekwatne.
Kasiu Miła, wybacz mi proszę: to nie są wnioski, to jest tylko subiektywne spostrzeżenie, opis tego, co widziały moje oczy, na filmiku.
Do takich wniosków można by dojść znając dość dogłębnie daną osobę, a nie po przelotnym zobaczeniu jej niewyraźnej miny, która może być wynikiem wielu rzeczy. Domyślam się jednak, że ponieważ jak piszesz, w przeszłości sama byłaś nieszczęśliwa, niespełniona i chora i przeżyłaś to mocno, to teraz prosta rzecz jak czyjaś mina może wyzwolić wspomnienia o tamtym trudnym czasie i stąd taka gigantyczna projekcja, bo zobaczyłaś w tym samą siebie.
Zobaczyłam Was, nie siebie...
Wracając do EFT. Chyba inaczej rozumiemy pojęcie "uwolnić". Dla mnie Uwolnić=Zaakceptować. Ponieważ w momencie akceptacji następuje wolność od danej emocji.
No to faktycznie, nie doceniam metody chyba... Uwolnić się od emocji??? Chyba tylko po śmierci. Przecież emocje są wpisane w nasze bycie. Nie sądzę, by można było się od nich uwolnić. Ty sama jesteś tego przykładem, kiedy mówisz np. o radości...
Uwolnić nie znaczy Uciec, bo to wtedy rzeczywiście jest błąd, gdyż nigdzie uciec się nie da :)
Wymawiamy na głos problem właśnie po to, aby wreszcie przestać z nim walczyć lub od niego uciekać, tylko powiedzieć na głos "Ok, mam ten problem i wiecie co? I tak siebie akceptuję i kocham!" Strach przed wypowiedzeniem problemu, który i tak istnieje, jest ucieczką nie mającą wiele wspólnego z akceptacją. To samo przecież mówi Tolle, nota bene mój największy nauczyciel życia. Mówi, żeby nie stawiać oporu problemowi, nie walczyć z nim, nie być złym na niego, nie bać się go, nie unikać go, tylko powiedzieć "OK, w tym momencie jest jak jest i to jest w porządku". Czy właśnie nie tym zajmuje się Ustawienie w EFT? "Mimo, że mam ten problem, to akceptuję siebie całkowicie i głęboko..." Wypowiadanie potem na głos problemu z jednoczesnym opukiwaniem ma za zadanie sprowadzić ten problem do TU i TERAZ gdzie następuje akceptacja tego i rozejście się napięcia spowodowanego przez daną emocję/problem. Opukiwanie bardzo osadza nas w TU i TERAZ, jak mówi Tolle - w obliczu Obecności NIC nie jest w stanie przetrwać, wszystko się rozpuszcza.

Pochodząc z kultury polskiego narzekania można rzeczywiście nabrać strachu przed wypowiadaniem na głos negatywnych rzeczy.
Kto mówił o strachu? Język, jakim się posługujemy... Słowo "problem" nadużywane. Mówienie problem/emocja dla mnie nie do przyjęcia: emocje są ok, nie są problemem.
Ale Tolle mówi, że istnieją dwa rodzaje narzekania: narzekanie dla narzekania i narzekanie prowadzące do zmiany. W tym drugim przypadku najpierw zdajemy sobie sprawę, że coś jest nie tak przyznając się do tego przed samym sobą i przystępujemy do akcji aby to zmienić. Udawanie że problemu nie ma i zamalowywanie go pozytywnymi uczuciami do żadnej zmiany nie prowadzi, choć może czasowo poprawić nastrój :)))
Same pozytywne afirmacje zadziałają, gdy pod spodem nie ma żadnych blokad, jednak jak dużo się słyszy, że ludzie afirmują i afirmują i nic! Ponieważ właśnie unikają lub nie są świadomi negatywnych emocji/przekonań, które są silniejsze. Dopiero dotarcie i uwolnienie ich toruje drogę afirmacjom i rzeczy zaczynają się manifestować w szybkim tempie.
Negatywne emocje? A co to takiego?
Dodam jeszcze, że studiując psychologię przerwałam ją właśnie z braku entuzjazmu do szkół terapii, bo żadna nie dała mi poczucia, że tak naprawdę działa. W Stanach zapoznałam się z EFT i gdy sama na sobie doświadczyłam co ta metoda jest w stanie zrobić, wróciłam na studia po to aby uzyskać dyplom i zająć się EFT na cały etat. Do gabinetu trafiają osoby po długoletnich nieefektywnych terapiach "tradycyjnych" i w ciągu miesiąca, dwóch, trzech uzyskują to, czego nie udało im się przez długie lata. TO JEST JEDYNYM WSKAŹNIKIEM dla mnie, że w metodzie nie ma żadnej pomyłki i nie wymaga żadnej korekty :)))
Moja propozycja pukania z pozytywnymi słowami nie była propozycją korekty metody EFT. A spróbować być może warto. Wszak tylko doświadczenie daje nam wiedzę o nas samych. A w ogóle, to jeszcze raz proszę, wybacz, nie wiedziałam, że tak mocno poruszą Cię moje spostrzeżenia...
Pozdrawiam!

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Barbara Hanff:
Nie posumowałam, napisałam tylko, co widziały moje oczy... wybacz.
Ale ja się wcale nie obraziłam :))) Oczywiście, że twoje oczy to zobaczyły, ja chciałam tylko przypomnieć, że w większości to co widzimy jest nie tym, co jest naprawdę, tylko tym, co jest wcześniej uwarunkowane w naszym postrzeganiu :))) Tolle mówi o tym dość rozlegle :)
Kasiu Miła, wybacz mi proszę: to nie są wnioski, to jest tylko subiektywne spostrzeżenie, opis tego, co widziały moje oczy, na filmiku.
Ale ja się NAPRAWDĘ nie obraziłam :) Jeszcze raz nadmienię, że zobaczenie kogoś jako nieszczęśliwego, niespełnionego i chorego na podstawie niewyraźnej miny na nieprofesjonalnym video, bez makijażu, jest gigantyczną projekcją własną.
Zobaczyłam Was, nie siebie...
Hmm, jak można było zobaczyć np. niespełnienie życiowe, jeśli czuję się spełniona, i które to spełnienie ciągle się poszerza...? Jak można zobaczyć coś, czego nie ma? Czy nie na podstawie własnego filtru uwarunkowanego przeszłością?
No to faktycznie, nie doceniam metody chyba... Uwolnić się od emocji??? Chyba tylko po śmierci. Przecież emocje są wpisane w nasze bycie. Nie sądzę, by można było się od nich uwolnić. Ty sama jesteś tego przykładem, kiedy mówisz np. o radości...
Oczywiście. Wolność nie oznacza NIEOBECNOŚĆ, tylko możliwość wyboru. Jeżeli odczuwam złość, bo ktoś mnie oszukał i wiele dni po tym ciągle to czuję, to nie jestem wolna od tej emocji, ona ma nade mną władzę. W momencie uwolnienia od tej emocji osiągam możliwość wyboru, aby dalej się złościć, albo aby przestać. I to jest wolność od emocji, a nie NIEOBECNOŚĆ emocji.
Kto mówił o strachu? Język, jakim się posługujemy... Słowo "problem" nadużywane. Mówienie problem/emocja dla mnie nie do przyjęcia: emocje są ok, nie są problemem.
Emocje same w sobie nie są problemem. Są informacją. Problemem stają się one, jeśli zaczynają rujnować nam życie, bo nie umiemy sobie z nimi poradzić.
Negatywne emocje? A co to takiego?
Są to emocje, które nie uwolnione zaraz po doświadczeniu stresującej dla organizmu sytuacji zostają zablokowane w ciele na poziomie komórkowym pozostając tam przez lata. Co początkowo było tylko informacją, np. gniew gdy ktoś źle potraktował mojego przyjaciela, przekształca się w negatywną emocję jeśli napięcie nie jest rozładowane. Owa negatywna emocja ma potencjał rozwinięcia się w zaburzenie, a nawet dolegliwość fizyczną. Myśli i pamięć mają wielki potencjał przekształcania emocji w negatywną emocję. Są rewelacyjne badania obecnie robione w laboratoriach na komórkach żywych, które cudownie obrazują zachowanie owych komórek pod wpływem negatywnych emocji. Komórki się kurczą, przechodzą w zachowanie obronne, stają się niedożywione, osłabione, a energia nie przepływa swobodnie. Bezpośrednio ma to wpływ na układ immunologiczny, który zamiast zajmować się ochroną przed inwazjami z zewnątrz zaczyna pracować na rzecz "wojny wewnętrznej", stąd choroby i podatność na schorzenia, gdy człowiek ma w sobie wiele negatywnych emocji.
Moja propozycja pukania z pozytywnymi słowami nie była propozycją korekty metody EFT. A spróbować być może warto.
Próby takie były i są robione. W przypadkach gdy nie ma blokad w postaci negatywnych przekonań lub emocji, wystarczy zastosować same pozytywne afirmacje bez Ustawienia i Rundy Negatywnej. Jednak EFT polega głównie na tym, aby zneutralizować istniejące negatywne blokady, bo bez tego pozytywne afirmacje nie zadziałają.
nie wiedziałam, że tak mocno poruszą Cię moje spostrzeżenia...
Pamiętasz jak Tolle opowiadał o tym, aby ucząc dzieci nazw np. drzew nie mówić "To jest brzoza", tylko "To nazywa się brzoza". Dlaczego? Dlatego, że jeśli dziecko nauczy się, że to JEST brzoza, to traci kontakt z prawdziwą esencją drzewa. Wtedy patrząc na to drzewo to widzi go poprzez koncept na temat tego drzewa: liście mają taki kształt, kora jest biała, więc jest to brzoza. Wtedy pomiędzy nim a esencją stoi bariera w postaci etykiety i związanej z nią wiedzy. Bo tak naprawdę to nie jest brzoza; to jest byt, który ma swoją własną esencję, wibrację i który nie ma nic wspólnego z nadana jej nazwą.
Nadajemy obiektom etykiety oparte na tym, czego wcześniej doświadczyliśmy. Wydaje nam się, że dzięki temu znamy świat, a tak naprawdę tracimy kontakt z tym co naprawdę JEST.
Ostatnio moja znajoma powiedziała mi po obejrzeniu video Tollego, że człowiek ten jest sztuczny, nieautentyczny i że mu nie wierzy. A dlaczego? Dlatego, że dla niej sposób bycia i wyrażania się jaki Tolle ma reprezentuje coś innego i wynika to z jej własnego odbioru świata. Jej odbiór Tollego zatrzymał się na wyglądzie zewnętrznym, sposobie mówienia, gestach, tonie głosu i percepcja nie była się w stanie przez to przebić. Dla niej taki sposób bycia oznacza nieautentyczność, bo widocznie w życiu doświadczyła tej nieautentyczności od kogoś, kto był podobny do niego w sposobie bycia. Nie odebrała go takim jaki JEST, tylko takim jak go zobaczyła (własnymi przecież oczami) na podstawie wcześniej uwarunkowanego spostrzegania. I koniec kropka, nic nie jest w stanie jej przekonać :)))

Pozdrawiam :)))Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 08.11.10 o godzinie 06:30
Krystian S.

Krystian S. Na niektóre pytania
odpowiedź przychodzi
jedynie w ciszy...

Temat: przemyślenia po...

Katarzyna D.:
Barbara Hanff:
Negatywne emocje? A co to takiego?
Są to emocje, które nie uwolnione zaraz po doświadczeniu stresującej dla organizmu sytuacji zostają zablokowane w ciele na poziomie komórkowym pozostając tam przez lata.

Z tymi negatywnymi emocjami to nie taka prosta sprawa, bo np. eksperymenty Emoto wskazują, że pewne emocje same z siebie oddziałują negatywnie na wodę, a więc i na składające się z 60-70% z wody ludzkie ciało. Wcale emocje te nie muszą być zablokowane gdziekolwiek (np. w podświadomości), żeby wywoływać negatywne skutki w ciele. Wystarczy, że się pojawią i od razu zaczynają negatywnie oddziaływać. Można by więc przyjąć definicję, że negatywne emocje to te, których energia negatywnie/destrukcyjnie oddziałuje na ciało człowieka.

Ale z kolei do takiej definicji nie pasowałyby chyba stany euforyczne w chorobie maniakalno-depresyjnej, które subiektywnie odbierane są przez chorego niezwykle pozytywnie jako stany rozpierającej energii, bardzo wysokiej samooceny i wspaniałego zdrowia.
Niby same "pozytywne" emocje, a jednak ewidentnie człowiek nie jest wolny od nich, bo to one panują nad nim, a nie odwrotnie, co w efekcie doprowadza do drugiego bieguna choroby, czyli fazy depresyjnej. Jednym słowem przy tego typu zaburzeniu niezależnie czy człowiek odczuwa radość i energię czy też smutek i lęk, wszystkie te emocje przejmują kontrolę nad człowiekiem są więc negatywne bo działają destrukcyjnie.Krystian S. edytował(a) ten post dnia 08.11.10 o godzinie 12:43

konto usunięte

Temat: przemyślenia po...

Krystian S.:
Katarzyna D.:
Barbara Hanff:
Negatywne emocje? A co to takiego?
Są to emocje, które nie uwolnione zaraz po doświadczeniu stresującej dla organizmu sytuacji zostają zablokowane w ciele na poziomie komórkowym pozostając tam przez lata.

Z tymi negatywnymi emocjami to nie taka prosta sprawa, bo np. eksperymenty Emoto wskazują, że pewne emocje same z siebie oddziałują negatywnie na wodę, a więc i na składające się z 60-70% z wody ludzkie ciało. Wcale emocje te nie muszą być zablokowane gdziekolwiek (np. w podświadomości), żeby wywoływać negatywne skutki w ciele. Wystarczy, że się pojawią i od razu zaczynają negatywnie oddziaływać. Można by więc przyjąć definicję, że negatywne emocje to te, których energia negatywnie/destrukcyjnie oddziałuje na ciało człowieka.
Tak, masz rację. Są emocje, które mają wspierające dla komórek działanie i takie, które powodują stres komórek. Jednak nawet te stresujące emocje mają swoją pozytywną i uzasadnioną funkcję. Np. kiedy widzę biegnącego w moją stronę niedźwiedzia, to doświadczam przypływu lęku lub paniki. Emocje te mają bardzo stresujący wpływ na komórki, ale z drugiej strony mobilizują organizm do niezwykłej akcji, np. bardzo szybkiej ucieczki, bez której mogłabym po prostu nie przeżyć. Ten stres jest potrzebny do przeżycia. Po niefortunnym doświadczeniu (obojętne co by to było, lęk, smutek, złość itd) powinno nastąpić rozładowanie tego napięcia, które w danym momencie było potrzebne. Jeśli do rozładowania dojdzie, jak można to obserwować u zwierząt (i czasem u ludzi), to ten stresujący wpływ danej emocji nie pozostawia najmniejszego śladu, a co więcej, pozwolił mi on przeżyć. Natomiast u ludzi pamięć i rozpamiętywanie wydarzenia ma dysfunkcyjną rolę podtrzymywania w organizmie stresującej emocji i wtedy dochodzi do negatywnego wpływu na organizm.
To samo przecież robią ludzie. Załóżmy, że dostajesz telefon, że twoje dziecko miało w szkole wypadek i jest teraz w szpitalu. Nagle dla ciebie ta wiadomość staje się takim priorytetem, że przerywasz ważne spotkanie biznesowe od którego zależy twoja pensja w tym miesiącu i o ile owo spotkanie było niesamowicie ważne i przygotowywałeś się do niego od 2 tygodni i już zrobiłeś plany jak wykorzystasz te extra pieniądze na rozwój swój i twojej rodziny, to w tej sytuacji rozwój i przyszły dobrobyt tracą całkowicie na ważności. Liczy się dziecko. Nieważne, że przez kolejne 2 tygodni będziecie musieli jeść chleb z masłem i zrezygnować z kina i muzeum, to się teraz nie liczy. Ale po zażegnaniu sytuacji priorytetowej, negatywnej, stresującej z dzieckiem, następuje powrót do spokoju, planów, rozwoju itd. Czyli chwilowo potrzebna jest rezygnacja ze spokoju i rozwoju na rzecz przeżycia, po to aby potem znowu do spokoju i rozwoju powrócić. Rola tych stresujących emocji jest bardzo ważna dla przeżycia, byle tylko nie pozwolić im zadomowić się w organizmie :)
Ale z kolei do takiej definicji nie pasowałyby chyba stany euforyczne w chorobie maniakalno-depresyjnej, które subiektywnie odbierane są przez chorego niezwykle pozytywnie jako stany rozpierającej energii, bardzo wysokiej samooceny i wspaniałego zdrowia.
Niby same "pozytywne" emocje, a jednak ewidentnie człowiek nie jest wolny od nich, bo to one panują nad nim, a nie odwrotnie, co w efekcie doprowadza do drugiego bieguna choroby, czyli fazy depresyjnej. Jednym słowem przy tego typu zaburzeniu niezależnie czy człowiek odczuwa radość i energię czy też smutek i lęk, wszystkie te emocje przejmują kontrolę nad człowiekiem są więc negatywne bo działają destrukcyjnie.
Tak, dobrze że o tym wspominasz, bo zapomniałam tego dodać :) Bycie w uścisku i pod kontrolą jakiejkolwiek emocji ma stresujący wpływ na ciało. Jeśli przypatrzymy się zdrowej reakcji emocji np. radości, to w momencie dużej radości z powodu jakiegoś osiągnięcia, czy dobrej wiadomości następuje pobudzenie organizmu, energii, chcę się skakać, wszystko wydaje się łatwe i do przeskoczenia, człowiek czuje się na szczycie świata :) Ale potem ta emocja się wycisza i następuje spokój wewnętrzny, poczucie spełnienia, optymizm itd, jednak sama "szalona" emocja już nie występuje. Organizm jest teraz w pozytywnym przyjemnym stanie. Gdy natomiast owo pobudzenie przedłuża się w czasie, to zaczyna być to stresem dla organizmu, bo dokąd można wytrzymać to nadmierne pobudzenie, wydatek energii, podwyższone funkcje organizmu? Komórki zaczynają być zmęczone.

Emocje pełnią przede wszystkim funkcję informacyjną. Pomagają organizmowi unikać niebezpieczeństw lub zmierzać w kierunku korzystnym dla rozwoju i dobrobytu. Problem zaczyna się, gdy zaczynają one żyć własnym życiem i przejmują kontrolę nad nami. Wtedy rzeczywiście nie ma znaczenia jakiego rodzaju to jest emocja :) Nie wspominając już od uzależnienia od emocji, czy to radość, czy smutek, czy inne...

:)Katarzyna D. edytował(a) ten post dnia 08.11.10 o godzinie 16:08
Patrycja K.

Patrycja K. administracja i
marketing

Temat: przemyślenia po...

Anna C.:

Droga Patrycjo,
Być może w tym temacie, znajdziesz odpowiedź.
Pozdrawiam
http://www.goldenline.pl/forum/2039230/choroby-nowotwo...

Aniu, dziękuję za linka. To co tam przeczytałam jest bardziej w zgodzie z moim światopoglądem i posiadaną wiedzą, jako że uzasadnia sytuacje, o których pisałam wcześniej.
Pozdrawiam :)
Konrad Górak

Konrad Górak CEO RedsouL Media /
Twórca FASCYNUJ -
Brand
Konsulting&So...

Temat: przemyślenia po...

Witaj Patrycjo,

Nie do konca rozumiem twoje watpliwosci co do wplywu emocji na rozwój nowotworów u dzieci. Ludzki organizm nigdy sie nie myli a kazdy nowotwór ma swoja przyczyne i znaczenie. Wiekszosc osób uwaza nowotwór za jakis defekt, blad organizmu, gdy w rzeczywistosci jest on etapem regeneracji organizmu po zniszczeniach jakich dokonaly dane emocje. Ludzie zwykli traktowac swój okres plodowy jako oddzielny okres w ich zyciu, tak jakby nic nie mialo tam na nich wplywu. Nie zdajemy sobie jednak sprawy ile dziecko w okresie plodowym jest w stanie pobierac informacji. W tym okresie nie funkcjonuje swiadomosc, ksztaltuje sie podswiadomosc, która chlonie jak gabka cokolwiek z czym wejdzie w reakcje.

Podany przez Ciebie link to jedynie opis, potwierdzajacy tym bardziej bezradnosc lekarzy w tych kwestiach, szczególnie zdanie ''ze przyczyny sa nieznane''. To ulubione stwierdzenie lekarzy, zreszta jesli zajrzec do spisów chorobowych, którymi posluguja sie na calym swiecie,ponad 95% chorób nie ma ustalonych przyczyn powstawania. Dlaczego srodowisko medyczne skupia sie tylko na tym co widoczne, na strefie fizycznej, chociaz i tak nie potrafia zauwazac zaleznosci pomiedzy choroba a tym co sie dzialo w zyciu chorego. Czy to nie zabawne gdy ktos kto skonczyl studia medyczne stawia sie wyzej od kogos kto poswiecil na badanie struktury materii cale zycie( jak Einstein i wielu innych). Wszystko jest zwiazane z energia i w tym temacie nie trzeba szukac juz potwierdzen. Wazniejsze jest uswiadomienie sobie ze emocje nie wystepuja tylko w postaci tych które ''pozyskujemy'' w trakcie naszego zycia. Sa równiez emocje, które dziedziczymy po rodzicach, dziadkach itd.
Poza tym prosze sobie wyobrazic sytuacje, ze kobieta jest w ciazy i przechodzi jakas traume/szok, która jednak nie wplywa na nia negatywnie bo np. ma pewien wachlarz przekonan, które sprawiaja ze latwiej jest jej uporac sie z emocjami naturalnie. To ze kobieta potrafi sobie z tym poradzic dzieki swojemu podejsciu nie znaczy ze dziecko nie zostanie dotkniete emocjami zwiazanymi z ta trauma.Dla podswiadomosci dziecka to zbyt wiele. Nie zapominajmy ze dziecko w okresie plodowym jest niemalze jednoscia z matka.

Dalej nawiazujac do nowotworów wezmy dla przykladu bialaczke. Co robi organizm w okresie regeneracyjnym kiedy wczesniej byl obciazony ogromnym stresem i emocjami których nie potrafil udzwignac? Po okresie stresowym, w którym to byly atakowane i niszczone biale krwinki (dzialanie stresu), w okresie regeneracyjnym organizm jest oslabiony, zaczyna odbudowe systemu odpornosciowego, tworzac czesto ogromne nadwyzki w bialych krwinkach. Diagnozuje sie bialaczke. Zamiast pomagac dziecku w dojsciu do przyczyny i jej usunieciu, aplikuje sie roznego rodzaju terapie farmakologiczne, które przerywaja proces regeneracyjny. Kiedy emocje sa usuniete, organizm bardzo szybko sie regeneruje a biale krwinki nie sa na biezaco niszczone przez emocje polaczone z wspomnieniem z okresu traumy, dlatego tez organizm nie musi prowadzic ciaglej nadprodukcji. To ze cos przezylismy kiedys nie znaczy ze dla naszej podswiadomosci wydarzenie to równiez jest zakonczone. Kazdego dnia przezywamy je na nowo we wspomnieniach, az do momentu uwolnienia sie od danych emocji. Zapalnik zostaje usuniety, a organizm moze wrócic do równowagi.Konrad Górak edytował(a) ten post dnia 09.11.10 o godzinie 22:14

Następna dyskusja:

Fotografowanie, Wasze przem...




Wyślij zaproszenie do