Tomasz T.

Tomasz T. za gorąco...;)

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Paweł Magura-Duliński:
O jakich zasadach mówisz ????
np. miłuj bliźniego jak siebie samego;))

konto usunięte

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Ciekawe, dawajcie dalej.

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Idealnym otoczeniem dla dziecka jest "ciepły dom" , w którym matka z ojcem tworzą warunki do prawidłowego rozwoju dziecka. W momencie wychowywania dziecka przez jedno z rodziców brakuje mu identyfikacji z tym drugim, dziecko jest "rozbite". Moją 19-letnią córkę od piątego roku życia wychowywałam sama. Mimo, że miałam powody by wziąć rozwód, nie mówiłam nic złego na temat jej ojca, gdyż wiedziałam, że czuje się ona częścią niego i w ten sposób podważałabym jej system własnej wartości. Opowiadałam córce natomiast, że gdy był z nami to bardzo ją kochał i opiekował się nią. Niedawno mój były mąż odezwał się do córki, z płaczem przybiegła do mnie, że tata się odezwał. jest bardzo szczęśliwa, powiedziała, że już nie czuje dziwnej pustki. W tej chwili jako dorosłej dziewczynie powiedziałam o pewnych szczegołach naszego powu rozejścia się. Pragnę by wiedziała, że jest kochana przez nas oboje a jak się ułoży między nimi już zostawiam im.Violetta Krause edytował(a) ten post dnia 07.05.08 o godzinie 17:11

konto usunięte

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Paweł Magura-Duliński:
Postarajmy się odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem?". Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: "Bo kościół katolicki tak chce.". Postaram sie to po krótce wytłumaczyć.

Obalmy mit wiecznego małżeństwa. W krajach, gdzie życie seksualne odbywa się "po ślubie" a fakt małżeństwa jest uwarunkowany wieloma czynnikami społecznymi i rodzinnymi, to udane związki stanowią mały procent (najwyżej 1/3). Gdy do tego dodamy zerową wiedzę psychologiczną i seksuologiczną, to naprawdę poświęcenie związku w kościele niczego nie zmienia. Pary źle się dobierają, małżeństwa są chybione, rozwody będą bo muszą być.

Uzmysłowmy sobie że wychowanie dzieci to 18/70 czyli 25% naszego życia. Gdy ktoś zawarł związek małżeński w wieku 25 lat, to po wychowaniu dzieci ma jeszcze przed sobą POŁOWĘ ŻYCIA. Chyba ma do niej prawo?

Tyle tytułem wstępu, a teraz powiedzmy sobie co się dzieje w sytuacji gdy któryś z małżonków uzmysławia sobie że jego związek to pomyłka. Do pewnego momentu usiłuje coś zmienić, lecz gdy to nie przynosi rezultatu ogarnia go stan "bycia w klatce". No i można w tej klatce żyć, tylko dla kogo ma to sens?

ODPOWIEDŹ KATOLICKA: Rodzina jest wieczna. Pij, bij żonę, zdradzaj, ..... ale żyj z nią. W ten sposób wychowasz swoje dzieci na swoje i jej podobieństwo, ale doktryna jako najważniesza zostanie zachowana.

ODPOWIEDŹ RACJONALNA: Bądź dla swoich dzieci przykładem. Przykładnie zniszcz to co złe, pokaż to swoim dzieciom na przestrogę. Rozstańcie się przykładnie, kulturalnie. Oboje, bogatsi w doświadczenia, załóżcie nowe kochające się rodziny. Dzieciom zaś pozwólcie czerpać pozytywne przykłady tak z dobrej rodziny ojca jak i matki.

Dlaczego więc istnieje w ogóle coś takiego jak problem DDRR????

Jest to proste. Wariant racjonalny przeczy obowiązującej doktrynie. Gdyby się okazało, że rozwód jest czymś "dobrym", to doktryna rozpada sie w gruzy. Zgodnie więc z marksistowską zasadą "jeżeli wyjątek przeczy regule to tym gorzej dla wyjątku" katolicka "moralność" wkracza do akcji. Wyrok brzmi:
1. Odchodzący jest winien, bo naruszył święty dogmat. To że on dlatego odszedł że czuł sie pokrzywdzony, to nieważne.
2. Jego nowa rodzina jest wyklęta, bo narusza wieczny związek sakramentalny. To że jest udana i przykładna, to nieważne.
3. Dzieci należy odizolować - za wszelką cenę - od świata rodzica który założył nową rodzinę, bo a nuż dojdą do przekonań sprzecznych z doktryną.
4. Rodzic który został pozostawiony ma do końca życia odgrywać uswiecona role męczennika, chyba po to by jego dzieci mówiły że mają syndrom DDRR.Paweł Magura-Duliński edytował(a) ten post dnia 12.12.07 o godzinie 19:42

Święta prawda, nic dodać, nic ująć. Brawo, Paweł!
Ryszard B.

Ryszard B. niewidomy jest samą
wyobraźnią..

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Cieszę się że w tym kraju są jeszcze tacy ludzie jak ty Paweł ;)
Podpisuję się pod tym co napisałeś.

konto usunięte

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Paweł Magura-Duliński:
Dokładnie :))) Ja sie natomiast pytam nie o skutek tylko o przyczynę ...
Bardzo bardzo dobre spostrzezenie!!I pomyslec,ze sa kraje takie jak Holandia, gdzie gore biora zasady " bo dziecko ma prawo do 50% matki i 50 % ojca" nawet w sytuacji, gdzie ojciec leczy sie psychicznie, jest agresywny, pije i nie zna nawet wieku swojego dziecka...
Marlena B.

Marlena B. wolny zawód

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Barbara Anna Blaszak:
Paweł Magura-Duliński:
Dokładnie :))) Ja sie natomiast pytam nie o skutek tylko o przyczynę ...
Bardzo bardzo dobre spostrzezenie!!I pomyslec,ze sa kraje takie jak Holandia, gdzie gore biora zasady " bo dziecko ma prawo do 50% matki i 50 % ojca" nawet w sytuacji, gdzie ojciec leczy sie psychicznie, jest agresywny, pije i nie zna nawet wieku swojego dziecka...

Nie można porównywać tylko jednej wyrwanej opcji z całego kontekstu społecznego. W cytowanej przez Ciebie Holandii na wyższym poziomie jest opieka socjalna, zdrowotna, a ludzie nie są aż tak pruderyjni. To wszystko trzeba brać również pod uwagę rozpatrując Twoje spostrzeżenie. 50 na 50 procent odpowiedzialności wydaje się być odpowiednią proporcją, jednak moja znajoma sędzina powiedziała mi kiedyś, że zawsze trzyma się zasady przy ferowaniu wyroków w sprawach alimentacyjno-rozwodowych, że ten rodzic, który mieszka z dzieckiem, powinien być, choć częściowo, odciążony z kosztów finansowych utrzymania potomka, bo przecież to, że zapewnia mu opiekę też go w jakiś sposób "kosztuje", bo rezygnuje wtedy z "czasu własnego" na korzyść czasu dziecka.

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Karina D.:
Paweł Magura-Duliński:
Postarajmy się odpowiedzieć na pytanie: "Dlaczego dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem?". Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: "Bo kościół katolicki tak chce.". Postaram sie to po krótce wytłumaczyć.
[...]
Święta prawda, nic dodać, nic ująć. Brawo, Paweł!

Nie zgadzam się.
Moja Była małżonka katoliczką nie jest (przynajmniej faktycznie, bo nie zgadza się z kościelnymi zasadami i o ile mi wiadomo do kościoła nie chadza) natomiast te cztery punkty, poruszone przez Pawła są prawdziwe z powodów psychologicznych.
1. Odchodzący jest winien z definicji: ego osoby "porzuconej" mimo, że obiektywnie współwinnej rozpadowi małżeństwa (z mojego punktu widzenia, bez tego nie było by rozwodu, bo nie było innych przyczyn)obarcza winą tą drugą osobę. Nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek doktryną. Byłoby tak w każdych okolicznościach - no, może inaczej w jakimś idealnym świecie, gdzie ludzie nieegoistycznie oceniają rzeczywistość.
2. Nowa rodzina jest wyklęta, bo świadczy o tym, że "widocznie już wcześniej wszystko sobie ułożył" czyli jestem sku...synem a moja obecna Żona odpowiednio "ku..ą". Nowa rodzina jest wyklęta z definicji: musi być zła, skoro ja jestem ta dobra. Nie ma to nic wspólnego z jakąkolwiek doktryną. Złość, niechęć, poczucie krzywdy wystarczająco to tłumaczą. Jeśli na dodatek ta nowa rodzina jest akceptowana przez otoczenie - tym bardziej wywołuje to frustrację.
3. Dzieci należy odizolować - oczywiście, bo a nuż się zaprzyjaźnią z tą "ku..ą" i uznają, że jest lepsza ode mnie! Albo co najmniej, że jest "w porządku", "fajna", etc. Dziećmi należy manipulować tak, aby o wszystko obwiniały ojca (bo odszedł, NAS zostawił, ergo: nie kocha dzieci, jest kłamcą, etc.) Nic wspólnego z doktryną. Czysta psychologia!!
4.Rodzic, który został pozostawiony do końca życia odgrywa rolę męczennika: ależ tak! W przypadku mojej byłej żony jak najbardziej: ego zostało naruszone! Jest za to ktoś, na kogo można zrzucić winę, odpowiedzialność! A Ona cierpi niewinnie! Oczywiście, nie wiem, czy do końca życia, może okazać się, że "czas leczy rany", chociaż na razie (cztery lata) tego nie widać.
Pozdrawiam wszystkich Rodziców, których dzieci przeszły "pranie mózgu" zgotowane przez byłe "drugie połowy" (bez względu na płeć :))
Agnieszka N.

Agnieszka N. Kierownik Działu
Roślinnego, Centrum
Ogrodnicze
Primaflora

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Witam!
Myślę, że odpowiedź na pytanie, dlaczego dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem i skąd w ogóle rozwody, jest tak naprawdę wielowymiarowa.
Na przykładzie własnych rodziców mogę powiedzieć, że z pewnością dużą rolę odegrała manipulacja psychologiczna ze strony matki i pójście na łatwiznę ze strony ojca (jak to okreslił "nie miał warunków do wychowywania dzieci", czasu, żeby utrzymywać z nami kontakty też nie znalazł, o chęci nawet nie wspominam). Jako dziecko nie rozumiałam wielu rzeczy, matkę postrzegałam jako ofiarę, bo taką rolę przyjęła, ojca zaś jako potwora winnego wszystkiego co tylko możliwe. Z perspektywy czasu i doświadczeń widzę, że żadne z nich nie stanęło na wysokości zadania, wzajemne urazy i chęć dowalenia eks-partnerowi wzięła górę nad dobrem dzieci.
Niestety kościół katolicki też dokłada swoją cegiełkę do nieszczęścia ludzi, co widzę dosadnie na przykładzie mojej koleżanki i jej męża. Kłótnie, wyziska, rękoczyny, ale jak przychodzi co do czego to zaczyna się machanie flagą przysięgi małżeńskiej, nie ważne, że sama przysięga została już nie wiem ile razy złamana. Nie twierdzę, że rozwód jest czymś dobrym, ale czy jest tym dobrem wychowywanie dzieci w tak chorej atmosferze? Zaznaczę przy tym, że mąż koleżanki pochodzi z takiej właśnie rodziny, gdzie rodzice są od lat rozwiedzeni emocjonalnie, żyją jak dwoje obcych ludzi, ale ważne są pozory, bo tacy z nich katolicy.
Co zaś do mojej matki, to jej przygoda z kościołem zakończyła się, gdy ksiądz kazał jej nadstawić drugi policzek. Miał rację, przynajmniej równo by puchło i może nikt by nie zauważył.
Agnieszka Wilewska

Agnieszka Wilewska Specjalista ds.
Finansów i
Administracji

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Marlena B.:
Barbara Anna Blaszak:
Paweł Magura-Duliński:
Dokładnie :))) Ja sie natomiast pytam nie o skutek tylko o przyczynę ...
Bardzo bardzo dobre spostrzezenie!!I pomyslec,ze sa kraje takie jak Holandia, gdzie gore biora zasady " bo dziecko ma prawo do 50% matki i 50 % ojca" nawet w sytuacji, gdzie ojciec leczy sie psychicznie, jest agresywny, pije i nie zna nawet wieku swojego dziecka...

Nie można porównywać tylko jednej wyrwanej opcji z całego kontekstu społecznego. W cytowanej przez Ciebie Holandii na wyższym poziomie jest opieka socjalna, zdrowotna, a ludzie nie są aż tak pruderyjni. To wszystko trzeba brać również pod uwagę rozpatrując Twoje spostrzeżenie. 50 na 50 procent odpowiedzialności wydaje się być odpowiednią proporcją, jednak moja znajoma sędzina powiedziała mi kiedyś, że zawsze trzyma się zasady przy ferowaniu wyroków w sprawach alimentacyjno-rozwodowych, że ten rodzic, który mieszka z dzieckiem, powinien być, choć częściowo, odciążony z kosztów finansowych utrzymania potomka, bo przecież to, że zapewnia mu opiekę też go w jakiś sposób "kosztuje", bo rezygnuje wtedy z "czasu własnego" na korzyść czasu dziecka.


A to bardzo ciekawe dlaczego jak jeden z rodziców nie płaci, to rodzą się takie długie historie:
http://dziecispozakryterium.blogspot.com/
Paweł Chomiuk

Paweł Chomiuk Technik budownictwa,

Temat: Gdy dziecko wychowuje się tylko z jednym rodzicem

Czy Sąd boi się Ojca skrzywdzonego przez Sąd dziecka?
Drodzy Państwo, pragnę poinformować, że prowadząc swą kampanię informacyjną o alienacji rodzicielskiej, była żona poprzez Sąd rozpoczęła procedurę mającą na celu powstrzymanie mnie od mówienia o oddzieleniu syna ode mnie i wpływie tej alienacji na jego zdrowie.
Sąd w aktach podkreślił to co go najbardziej interesuje, oto drodzy Państwo te cytaty zawarte na mojej stronie informującej o alienacji rodzicielskiej.
"Wskaże mechanizmy które rządzą w polskim sądownictwie i w całym społeczeństwie które przyczyniają się do bezkarności sprawców przemocy, chowającymi się za immunitetem i ochroną danych osobowych. Uważam że dobro wspólne stoi wyżej niż godność osobista i moje bezpieczeństwo. Za wolność i niepodległość zawsze płaciło się wysoką cenę i jeśli nasi ojcowie płacili daninę z własnego życia i krwi, nie widzę powodu by się od tego uchylać. Szukam wydawcy." Pozostawiam bez komentarza.
http://www.fronda.pl/a/prokuratura-sciga-za-koszulki-p...… Pozostawiam bez komentarza.



Wyślij zaproszenie do