Temat: język angielski wśród specjalistów BHP?!
Piotr Dziadura:
Gościu! Wiem i tak w ogóle. Pokaż mi firmę budowlaną lub dużą produkcyjną co polskiego właściciela - wszystko Panie zza granic.
Mam/miałem do czynienia ze standardami korporacyjnymi. Fajne rzeczy, ale za duzo nie odbiegające od naszych;) Tak troszke bardziej precyzyjne... Problem jest "w dobrej lub przyzwoitej znajomości angielskiego, niemieckiego, francuskiego czy hiszpańskiego". Czy masz mówić o piłce nożnej, czy używać słownictwa fachowego - lepiej "kali mieć, kali chcieć" ze znajomością słownictwa, czy też fluently, ale "piłka Ball- wiesz, taka do metalu"
Piotr, nie znam branży budowlanej, więc się nie wypowiadam.
Natomiast pracowałem w koncernie amerykańskim gdzie znacząca większość regulacji i procedur jest kompletnie różna od naszej - nie tylko bardziej precyzyjna - po prostu inna.
W moim głównym zajęciu, jakim jest pożarówka bez angielskiego ani rusz.
Prosty przykład- polskie normy uznaniowe po polsku mają tylko tytuł, a wszystkie standardy NFPA (National Fire Protection Association) obowiązujące nie tylko w firmach amerykańskich nie mają polskich tłumaczeń :-(.
Natomiast przy budowie gdzie moja była firma była inwestorem jednym z wymogów było raportowanie po angielsku postępów.Udział w naradach a także zgłaszanie zagrożeń lub incydentów czyli ich behapowiec musiał "spikać" aż miło.
A na zakończenie- ma to niezłe przełożenie na zarobki a to już jest argument za angielskim.
Pozdrawiam